꧁Czas Na Zwiady [ 8 ] ꧂

Szóstkę przyjaciół obudziły dźwięki szamotaniny na pokładzie.
Hiroto otworzył oczy, i nieco odsuwając od siebie Afuro, zaczął nasłuchiwać.

-Dopływamy do brzegu - powiedział czyjś męski głos

-Do jakiego brzegu? - parsknął różowooki - To za krótka podróż

-Co jest? - usłyszał za sobą

-Kurwa mać! - wrzasnął Kira podskakując

Suzuno siedzący za nim, tylko uniósł brew w niemym oczekiwaniu.

-Nie strasz mnie chłopie, zawału dostanę - wydusił różowooki przykładając rękę do klatki piersiowej

-To cud, że go nie dostajesz jak rano patrzysz w lustro - mruknął niebieskooki pod nosem - Poza tym serce masz po drugiej stronie klatki geniuszu, co się dzieje?

-Chyba dopływamy do brzegu, problem w tym, że coś za szybko...

Suzuno kiwnął w zamyśleniu głową, i podszedł do Midorikawy wtulonego w Tatsuyę jak małpka.

-Aż szkoda psuć taki obrazek, ale... Mido - mruknął poruszając jego ramieniem - Midoooo...

Zielonowłosy otworzył jedno oko, i spojrzał na niego. Po chwilowym porannym zlagowaniu uświadomił sobie na kim leży, i z piskiem spadł na plecy.

-Co jest? - mruknął zaspany turkusowooki

-Nic, nic - machnął ręką Suzuno, czekając aż czarnooki dojdzie do siebie - Obudź resztę Tatsuya, a ty Mido chodź na chwilę

Midorikawa tylko tępo kiwnął głową, i wstał idąc za nim do klapy.

-Jakiś problem? - uniósł brew

-Dotarliśmy do brzegu - stwierdził Kira

-Ale...

-Tak wiemy - wywrócił oczami - Coś za szybko

Suzuno powoli uchylił mniejszą klapę w dachu, i wyjrzał na zewnątrz.

-Pusto... - szepnął - Ale niewiele widzę

-Podsadźcie mnie - polecił zielonowłosy

Suzuno i Kira podstawili mu ręce, a ten szybko wyszedł na dach.

-Idę się rozejrzeć - szepnął i zeskoczył na pokład

Usłyszeli tylko jęk bólu, a Nagumo wzruszył ramionami podchodząc do nich.

-Jesteśmy dość wysoko...

-Teraz mu to mówisz? - mruknął szarowłosy

Nagle coś zatrzęsło całym kontenerem.

-Co się dzieje?! - wrzasnął Afuro, wpadając na Haruyę

-Tulipan nie podrywaj mi Afuro! - syknął Hiroto

-Gustuje w kostkach lodu, sory Teru - mruknął Nagumo

-Chyba przenoszą nas na inny statek. Czyli płyniemy dalej - stwierdził z ulgą Tatsuya. Podszedł do nich i uniósł brew - Gdzie Mido?

Suzuno i Hiroto spojrzeli po sobie przygryzając wargę.

-O cholera...

×××××××

Jakąś godzinę płynięcia statkiem, i wrzasków Tatsuyi później

-Czy ja dobrze rozumiem - warknął po raz piąty Kiyama - Mido jest sam na statku wroga, który został kilometry za nami?!

-Tak jakby - mruknął Kira

-Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam - szepnął czerwonowłosy - Jak mam mieć z nim dziecko, psa i dwa chomiki kiedy nie wiem gdzie jest?!

Pozostała czwórka parsknęła śmiechem, a Tatsuya tylko zmrużył brwi.

-Powiedziałem to na głos?

-Nie - mruknął rozbawiony Haruya - Ależ skąd...

-Halo gromada, słyszy mnie ktoś? - usłyszeli w słuchawce

-Boże Mido! - krzyknął Tatsuya - Żyjesz!

-Kamień z serca - szepnął pod nosem Nagumo

-Ile słyszałeś? - mruknął nagle turkusowooki

-Dopiero się podłączyłem - stwierdził

-Dzięki Bogom - mruknął Kiyama, jego plany na życie są bezpieczne

-Nie jestem sam, dostałem się na drugi statek i płynę za wami, mam towarzystwo...

-Kogo? - zaniepokoił się Suzuno - Midori? Kto z tobą jest?

Odpowiedział im tylko szum, a po chwili zapadła cisza...

×××××××
W tym samym czasie.
Statek Linline 230

-Wywaliłeś mi słuchawkę do wody! - krzyknął Midorikawa

-Nie moja wina, że...

-A czyja?!

-Midorikawa, Fudou przymknijcie się łaskawie - mruknął Kidou siedząc na barierce i rozwiązując krzyżowkę

-O tak, wielki Pan Pingwin ma problem - fuknął Akio zakładając ręce na biodra

Ryuuji tylko westchnął męczenniczo. Sytuacja miała się tak, że ta dwójka dostała misję infiltracji Nowojorskiej Bazy. Także powystrzeliwali całą amerykańską załogę, i teraz mają prywatny rejs...

-A można było grzecznie siedzieć w kontenerze - westchnął

-A właśnie - podłapał temat Fudou - Jak tam romans z Kiyamą?

Mido zarumienił się soczyście i pokręcił głową.

-Nie ma żadnego romansu! - krzyknął

-Zero? - dopytał

-Zero!

Chłopak tylko westchnął, i podał zadowolonemu Kidou sześć banknotów

-Obstawiał, że już jesteście na wyższym stopniu waszego związku - wytłumaczył Yuuto, widząc wzrok czarnookiego

-Zakład, że do miesiąca się zejdą? - spytał Akio

-Mało ci straconych pieniędzy? - westchnął czerwonooki

-No dawaj pingwin! - krzyknął Fudou - Będzie fajnie!

-Umowa stoi - mruknął Kidou, i zszedł z barierki żeby sprawdzić stery.

-Wierzę w ciebie mały kosmito - mruknął Fudou

Ryuuji tylko pokręcił głową.

-Myślałem, że jesteśmy już na wyższym poziomie znajomości Fudou....

-Oczywiście, że jesteśmy - prychnął - Mało mnie nie zabiłeś, jak robiłeś ten swój zwiad statku, więc dostałeś przyjacielskie przezwisko!

-Mały kosmita? - uniósł brew

-Wolisz Kosmita Junior?

-To pierwsze lepsze - pokręcił głową Ryuuji

-To teraz mowa motywacyjna! - zachęcił go Fudou - Masz się zejść z Kiyamą bo zbankrutuję tak?

-...

-Tak?!

-...

-...Nie no Mido, nie przesadzaj z tą ekscytacją - sarknął Fudou - ENTUZJAM!

-Będziesz miał tą swoją sakiewkę jenów - stwierdził Mido uśmiechając się pewnie

-No i tak trzymać! - podskoczył Fudou - Mamy keczupa w kieszeni!

Patrzyli się na ocean, nieświadomi, że owy chłopak w tym samym czasie biega po kontenerze na drugim statku, i zastanawia się z jakiego to powodu stracił łączność z zielonowłosym ,, przyjacielem''.


Dopiero ogarnęłam, że w sumie to robię maraton Daily, a nawet więcej.XD Trzeba będzie zwolnić.
No cóż, rozdział jutro (12.08)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top