#49

Nishihara przygryzał nerwowo wargę, patrząc z trybun na siedzącego na ławce przyjmującego Ōkami. Chłopak opierał usztywnioną dłoń na kolanie i obserwował z uwagą grę przyjaciół, nadal delikatnie próbując poruszać palcami. Czasem krzywił się przy tym nieznacznie.

— Myślisz, że nic mu nie jest? — zapytał siedzącego obok przyjaciela, a Ichiro uśmiechnął się wymownie.

— Może powinieneś iść pocałować? — zasugerował z uśmiechem. — Na pewno mu przejdzie.

Przyjmujący przewrócił oczami i opadł na krzesełko.

— Odwal się — mruknął, krzyżując ramiona na piersi.

Taki tam mały krasz — przedrzeźnił go środkowy, robiąc cudzysłów w powietrzu. — Stary...

— To chyba normalne, że się martwię, nie? — warknął i zciszył głos. — A Ishida-senpai, który prawie rzucił się na boisko jak Kageyama-senpai upadł? Ha?

— Tylko, że ty jesteś zakochany — oparł Ichiro. — A oni się przyjaźnią.

— Nie jestem zakochany — mruknął cicho przyjmujący, ale myślami był kompletnie gdzie indziej. Środkowy również zaczął analizować sytuację z ostatniego meczu.

Ostatecznie obaj się poddali. Wnioski, do których doszli... Nie, na pewno nie.

***

Aki nabiegł do ataku, niemal potykając się o Shina i wbił piłkę w parkiet po drugiej stronie siatki. Libero Seijoh uderzył pięścią w podłogę w miejscu, gdzie dosłownie pół sekundy wcześniej stracili punkt.

Tablica ogłosiła remis i Naito przeszedł na zagrywkę. 

Aoba Johsai nie miała problemów ze zwykłym serwem górą, dlatego szybko wyprowadzili kontrę. Kindaichi ruszył do przodu i wyskoczył w górę w towarzystwie Shina i Murakamiego. Brunet zaatakował po skosie, prosto w ramiona Kimury. 

Libero wykonał idealne podanie do Itsukiego, który, jak zwykle zdarzało mu się przy przyjęciach pierwszoklaisty, nie musiał robić nawet kroku.

Szybko zmierzył boisko wzrokiem. Za sobą miał asa. Przed sobą Yoshiro i młodszego z bliźniaków. Kątem oka dostrzegł, jak blokujący dzielą się w strachu przed zostawieniem Akiego bez bloku. Itsuki postanowił dać szansę rezerwowemu. Wystawił mu dość wysoko, a Sato z uśmiechem na ustach zaatakował po prostej, prawie uderzając w linię boczną.

Murakami nie wiedział, co stało się z blokiem, ale domyślił się, że środkowy Seijoh po prostu się spóźnił. 

Naito wrócił na zagrywkę, jednak tym razem ręka zatrzęsła mu się trochę za bardzo, przez co posłał piłkę w siatkę. Nikt nie miał zamiaru wywierać na nim presji. W końcu oficjalnie grał na libero.

— Nie przejmuj się — uśmiechnął się do niego Aki. — Zaraz to nadrobimy.

Chłopak skinął głową a stojący obok Itsuki rzucił mu uspokajające spojrzenie.

Aoba Johsai zaserwowała im dość mocno, na nieszczęście Ōkami wprost na Sato. Chłopak zaklął, gdy piłka wyleciała poza boisko. Aki patrzył za nią z żalem, jednak Kimura zacisnął zęby i rzucił się w prawo. Odbił ją tuż przed ławką trenerską, wpadając w ramiona Takehiko, który w razie potrzeby chciał zamortyzować jego upadek. Trenerka pochwaliła go szybko, a pierwszoklasista biegiem ruszył na boisko.

— Ostatnia! — krzyknął Aki i Itsuki przebił górą, dając Seijoh pole do popisu.

Przeciwnicy szybko wyprowadzili akcję, posyłając wystawę do asa. Kunimi zaatakował z mocą, a piłka odbiła się dłoni Shina i uderzyła w boisko.

Środkowy zaklął cicho i spojrzał na kapitana.

— Przepraszam — westchnął, a Aki uśmiechnął się tylko.

— Nie szkodzi, odrobimy.

Seijoh wiedziało jednak, że Yoshiro Sato nie jest przyjmującym.

***

Ōkami wzięło czas.

Uśmiech na twarzy Oikawy był niemal taki szeroki jak boisko, gdy po drugiej stronie telefonu odezwał się głęboki głos.

— Tak?

— Dzień dobry, trenerze, ja wiem, że trochę przeszkadzam, ale jakby mógł trener przekazać mojej drużynie, że razem z Iwaizumim jesteśmy na trybunach byłbym bardzo wdzięczny.

Mężczyzna odszukał go wzrokiem i zaśmiał się.

— Nigdy się nie zmienisz, Oikawa.

— Nigdy — chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej, patrząc jak trener odkłada telefon i pokazuje trzecioklasistom trybuny. Kunimi pierwszy zauważył swoich senpai i pomachał im z czułością. Kindaichi wyszczerzył się, a serce Oikawy zapłonęło z tęsknoty.

Tak bardzo tęsknił za Seijoh. Mimo że wiedział, że drużyna bez nich, bez Makkiego i Matsu już nigdy nie będzie taka sama.

Po prostu chciał ostatni raz obejrzeć mecz Seijoh zanim wyleci do Brazylii.

— Senpai — Nishihara nachylił się do Kageyamy z wyższego rzędu siedzeń. Kapitan spojrzał na niego pytająco. — Myślisz... Myślisz, że serio uda nam się zagrać z Ōkami w finale?

Tobio uśmiechnął się lekko.

— Nie martw się o nich — powiedział. — Są silni. Nie ma opcji, żeby przegrali ten mecz.

— Chyba muszę się nie zgodzić, Tobio-chan — wtrącił się Oikawa, a Nishihara wycofał się, widząc jak oczy kapitana zachodzą mgłą.

Hinata zaśmiał się cicho. W takich chwilach przypominał mu starego Tobio.

***

Yoshiro był wściekły. Wiedział, że Seijoh specjalnie się na niego uwzięło. Był atakującym, nie miał idealnego przyjęcia, ale żeby stracił na nim aż trzy punkty pod rząd?

Chłopak był lekko zdenerwowany, zwłaszcza, że do końca seta nie zostało wcale tak dużo.

Suzuki zaciskał zęby, patrząc jak libero robi krok w stronę atakującego, by w razie możliwości odebrać za niego zagrywkę.

Jednak chłopak, który właśnie serwował zorientował się, że to Kimura planuje odebrać następną piłkę. Uśmiechnął się do siebie i zaserwował na prawo, zmuszając Yoshiro do odbioru. Piłka ponownie wyleciała w aut, a Arata uderzył pięścią w ławkę.

— Mogę wejść! — zaoferował się, patrząc na trenerkę. Kobieta spojrzała na niego nieufnie.

— Nie boli? — spytała.

— Kogo obchodzi czy boli — warknął, lecz kobieta nie zwróciła na to uwagi. Patrzyła na niego chwilę, a kiedy Sato stracił kolejny punkt, zacisnęła zęby.

— No dobra.

Suzuki poderwał się z miejsca i podbiegł do stolika sędziów po tabliczkę.

Główny sędzia zasygnalizował zmianę zawodnika i Sato z ulgą przejął swój numerek od kolegi.

— Nie przejmuj się — rzucił Arata.

— Uważaj — odpowiedział mu atakujący i usiadł obok menadżerki, która podała mu wodę z miłym uśmiechem.

Suzuki poruszył ostrożnie palcami. Nie było źle.

Nikogo nie zdziwiło, że zagrywka poszła właśnie na niego. Chłopak przyjął bez problemu i podszedł do przodu, czekając na możliwą wystawę. Itsuki jednak zdecydował się na bezpieczniejszą opcje, nie wiedząc w jakim stanie jest przyjmujący. Aki wbił piłkę w wolną przestrzeń między zawodnikami Seijoh i zacisnął pięść w geście triumfu.

Kimura zszedł z boiska, a Shin wszedł na zagrywkę. Środkowy zmniejszył przewagę przeciwników jednym asem, jednak Seijoh odebrało kolejny serw.

Aoba Johsai wygrywało trzema punktami, a do końca seta zostało im jeszcze pięć.

Kunimi wyskoczył do ataku, lecz tym razem został zupełnie zablokowany przez potrójny blok Takehiko, Murakamiego i Ishidy. Kapitan zbił piątkę z pozostałymi blokującymi i spojrzał na Minori. Kobieta skinęła głową, marszcząc brwi w całkowitym skupieniu.

Shin posłał piłkę na libero Seijoh, a kolejna wystawa poszła do Kindaichiego. Środkowy uderzył nad blokiem. Jednak z tyłu stał przecież ich drugi libero. Naito rzucił się na parkiet, odbijając piłkę grzbietem dłoni. Itsuki podbił ją w górę, chcąc jakkolwiek umożliwić chłopakom atak. Nie wiedział nawet komu dostanie się piłka. Suzuki wyskoczył w górę, uderzając z mocą. Poczuł przy tym okropny ból, jednak nie pokazał tego po sobie. Piłka odbiła się od bloku i poleciała w aut.

Jeden punkt do remisu. Sześć do wygranej Ōkami.

Kolejna zagrywka Shina poleciała w siatkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top