#3
- Coś ty taki milczący? - odezwał się Hinata, szturchając bruneta w ramię.
- Myślę - mruknął. Rudowłosy westchnął ze zrozumieniem.
- O pierwszakach? - domyślił się. - Widzę w nich potencjał - uśmiechnął się chłopak.
- Martwi mnie ten Orinosuke - przyznał Kageyama. - Niby wszystko robi dobrze, ale coś jest nie tak z jego atakiem.
- Już ja go nauczę jak się powinno atakować - Hinata uśmiechnął się szeroko i napiął bicepsy. Kageyama trzasnął go w tył głowy.
- Skromności trochę - warknął.
- Boże - jęknął Hinata. - Jesteś jak Daichi.
- Ty za to z każdym dniem coraz bardziej upodabniasz się do Sugawary - odparł brunet.
- Serio? - trzecioklasiści spojrzeli na siebie z przestrachem.
- Przerażające - mruknął Kageyama.
- No - przytaknął wicekapitan. Przez chwilę nastolatkowie siedzieli w ciszy pogrążeni we własnych wspomnieniach. Kageyama otrząsnął się jako pierwszy.
- W każdym razie, trzeba się skupić na treningach i naszych słabych stronach - powiedział. - Nori-kun już załatwił nam mecz sparingowy z Seijou.
- Ooo... naprawdę? - zdziwił się rudowłosy. - Kto jest teraz kapitanem?
- Kindaichi - odparł Kageyama. Shoyō pokiwał głową ze zrozumieniem.
- I kiedy niby mamy grać?
- Za trzy tygodnie - westchnął kapitan i podparł głowę rękami. - Chce wystawić wszystkich pierwszaków. Tak na próbę.
- To dobry pomysł - odparł Hinata. - Ale nie uważasz, że nasz skład w tym roku jest zbyt mało liczny? W sensie... Tak naprawdę będziemy mieć tylko dwóch rezerwowych.
- No cóż... Na to nic nie poradzimy - mruknął Kageyama. - Może ktoś jeszcze dołączy, ale na razie musimy sobie radzić.
- Co może pójść nie tak z takim kapitanem? - uśmiechnął się Hinata, a czarnowłosy odwzajemnił uśmiech.
***
- Za dwa tygodnie gramy mecz - powiedział kapitan, spoglądając na członków drużyny. - Nie jest to łatwy przeciwnik, więc musimy dać z siebie wszystko, rozumiemy się? Pierwszoklasiści, nie ma siedzenia na ławce. Możecie być pewni, że zagracie.
Hitoshi jęknął w duchu, jednak kiwnął głową w stronę kapitana. Ichiro uśmiechnął się wesoło do Nishihary.
- W takim razie do roboty - rzucił Kageyama i ruszył w stronę kosza z piłkami.
- Orinosuke-kun - zaczął Hinata, podchodząc do białowłosego pierwszaka. - Jeżeli potrzebujesz jakiejś rady lub masz jakieś pytania...
- Wszystko w porządku, Hinata-senpai - odparł cicho atakujący. - Dam radę.
Rudowłosy uśmiechnął się lekko, jednak w głębi duszy czuł, że coś jest nie tak z szesnastolatkiem.
- Atak! - zawołał po chwili Kageyama, ustawiając się na swojej pozycji. Takemura poprawił okulary kostkami placów i stanął po drugiej stronie siatki, gotów do odbioru.
Hitoshi obracał piłkę w palcach, obserwując jak kolejka szybko się zmniejsza. Czuł na plecach wzrok Tsukishimy, co nie pozwalało mu się skupić, a wręcz wywoływało lekki dreszcz.
Kiedy napotkał wzrok kapitana, podbił do niego piłkę i ruszył do ataku. Wybił się wysoko w powietrze i posłał piłkę tuż przed libero, który jednak zdążył ją odebrać.
Białowłosy przeszedł pod siatką i stanął przodem do niej, wykonując dalszą część ćwiczenia. Przyglądał się uważnie ruchom najwyższego zawodnika Karasuno, skupiając całą swoją uwagę na jego długich krokach i szczupłych, jednak umięśnionych ramionach, które z całej siły posłały piłkę tuż przed linią końcową.
Hitoshi ocknął się dopiero, gdy blondyn przechodził pod siatką.
- Miałeś blokować - powiedział do młodszego chłopaka i stanął obok niego, tak, że ich ramiona się stykały. - Na trzy - powiedział, obserwując podrzucającego piłkę Nishiharę. - Raz... Dwa, trzy!
Hitoshi wyskoczył w górę z całych sił, przekładając dłonie nad siatką. Poczuł mocne uderzenie w prawą dłoń, po czym piłka z hukiem upadła po drugiej stronie siatki. Atakujący zaklął cicho, tak żeby Hinata na pewno nie mógł tego usłyszeć, po czym westchnął ciężko i sam ustawił się do bloku.
Tsukishima tylko klepnął Orinosuke w plecy i schylił się po toczącą się po podłodze piłkę. Rzucił ją młodszemu chłopakowi, po czym skierował się po następną. Hitoshi westchnął ciężko, obracając w dłoniach kulę, po czym podbił ją do Yamaguchiego, stojącego na drugim rozegraniu.
***
Kageyama nie mógł pozbyć się wrażenia, że z ich nowym atakującym jest coś nie tak. Hinata, siedzący obok niego przeczesał palcami krótkie rude włosy i spojrzał na niego pytająco. Czarnowłosy odetchnął głęboko i sięgnął po papierowy kubek z kawą. Hinata rzucił okiem na trzymane przed sobą notatki z japońskiego i uśmiechnął się pocieszająco do bruneta.
- Za bardzo się przejmujesz - powiedział.
- Ja się nie przejmuję - mruknął chłopak w odpowiedzi i wrócił do popijania kawy.
- Widzę przecież. To tylko sparing, nie?
- Shoyou, mamy słaby skład w tym roku - westchnął czarnowłosy, podpierając głowę ręką. - Zaczynam się martwić, że nie obronimy tytułu.
- Nie za naszej kadencji - prychnął Hinata. - Spokojnie, damy radę.
- Czasami myślę, że to nie ja powinienem być kapitanem - westchnął ciężko czarnowłosy.
- Nie zaczynaj - jęknął błagalnie as Karasuno, kładąc chłopakowi dłoń na kolanie. - Jesteś świetnym kapitanem i wszyscy w ciebie wierzymy.
Kageyama uśmiechnął się lekko.
- Dzięki - odparł.
- Przepraszam, jestem już - powiedział Orinosuke, siadając naprzeciwko kapitanów. Położył na stole przed nimi czarną teczkę i odgarnął z czoła kosmyk białych włosów.
- Jak ci idzie? - zapytał Kageyama, składając i rozkladając papierek po cukrze. Hinata oparł łokcie na blacie i splótł dłonie, wpatrując się w menadżera.
- Szczerze mówiąc, zostało mi dosłownie kilka drobiazgów - odparł Nori, kostkami placów poprawiając czarne oprawki. - Zorganizowałem nam nocleg w jednej ze szkół w Tokio, która udostępni nam jedną z dwóch sal gimnastycznych, a także załatwi sprawę wyżywienia za niewielką dopłatą. Na dodatek, będziemy dzielić szkołę z inną drużyną siatkarską, więc będziemy mieć możliwość organizowania częstych sparingów.
- Co to za drużyna? - zapytał Hinata, sięgając po kubek Kageyamy i upijając łyk. Brunet spokojnie wyjął mu kawę z rąk, patrząc na niego z wyrzutem.
- Nie wiem - westchnął Nori. - Przynam się, że nie pamiętam z jakiej są szkoły, a niestety nie zapisałem nazwy. Wiem tylko tyle, że ich nie znamy.
- Świeża krew - zaśmiał się rudowłosy. - W końcu coś innego.
- Gra z inną drużyną może być bardzo pomocna - przyznał Kageyama, zaglądając w notatki menadżera i podziwiając zgrabny, lekko pochyły charakter pisma białowłosego.
- Termin obozu podam wam niedługo, jednak na pewno będzie to przerwa letnia, zaraz po wiosennych rozgrywkach. Muszę po prostu dogadać się z dyrektorem tamtejszej szkoły, żeby na pewno trafić w ten sam termin, co ta druga drużyna - dodał Orinosuke, przerzucając kartkę.
- Jasne - odparł Kageyama. - Świetna robota.
- Dziękuję - Nori nie pokazał po sobie żadnego entuzjazmu. Poprawił włosy i przejechał palcem po kartce.
- Co ze strojami? - zapytał Hinata, dyskretnie sięgając po kawę kapitana, jednak ten tylko pacnął go w rękę, nie spuszczając wzroku z menadżera.
- Będą - odparł Nori. - Mam już projekt, zaraz go znajdę... I mam firmę, która się tym zajmie.
- A jak finanse? - spytał nagle Kageyama, przygryzając wargę.
- Wszystko się zgadza, na wszystko na wystarczy - zapewnił szybko białowłosy, podając kapitanowi kartkę z projektem nowych strojów. - Liczyłem trzy razy.
Kapitan odetchnął z ulgą i spojrzał na rysunek.
- Cholera, to jest świetne - mruknął.
- Tobio! - skręcił go Hinata, a czarnowłosy tylko pokręcił głową że zrezygnowaniem.
- W dodatku nasz sponsor postanowił wypłacić nam dodatkowe pieniądze w ramach przygotować do najbliższych rozgrywek - dodał Orinosuke, a Hinata klasnął w dłonie.
- Kocham ich - uśmiechnął się. - Ci to wiedzą, czego nam trzeba.
- Mamy tak dużo funduszy, że przygotowałem nawet niespodziankę na obóz - powiedział Nori, uśmiechając się lekko.
- Naprawdę? - spytał z nadzieją rudowłosy, a Kageyama uniósł brew z niedowierzaniem.
- Nawet dwie - dodał Orinosuke i zamknął teczkę z cwanym uśmieszkiem. - Ale na razie nic wam nie powiem.
Jak wam się w ogóle podoba zamysł tego ff? Jesteście ciekawi kontynuacji?
Kocham
~Beth
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top