#23
Orinosuke z westchnieniem włożył papiery do teczki i wyjął ołówek spomiędzy zębów. Po raz kolejny zerknął na skończony plan kolejnych dni obozu i uśmiechnął się do siebie ze zmęczeniem. Nareszcie nadszedł czas na odpoczynek.
— Orinosuke-senpai? — zaczął Nishihara, pukając lekko we framugę otwartych drzwi do pokoju menadżera. Jasnowlosy powstrzymał westchnienie i odwrócił się do pierwszoklasisty.
— Coś się stało? — zapytał chłopak. Nishihara pokręcił głową i podszedł do stolika, przy którym siedział menadżer. Oparł biodra o blat i skrzyżował ramiona na piersi, chowając głowę w ramiona.
— Nie. Chciałem tylko spytać, czy nie potrzebujesz pomocy przy zakupach dla mnie? — powiedział. — Wiesz, głupio mi, że jestem problemem.
— Spokojnie, nie jesteś — zapewnił jasnowłosy. — Twoja dieta nie jest jakaś kłopotliwa.
— Jak nie, jak praktycznie wszystko co istnieje ma w sobie gluten — mruknął chłopak.
— Niestety — uśmiechnął się smutno Orinosuke. — Ale nie musisz się martwić, wszystko jest ogarnięte.
— Dzięki — powiedział pierwszoklasista. — Czy to prawda, że miałeś dziewczynę, senpai?
Nori spojrzał na niego znad okularów.
— Czemu cię to dziwi? — spytał.
— Nie! Ja... — Nishihara zaczął się jakąć. — Ja tylko...
— Miałem — powiedział chłopak smutno. — Byliśmy razem ponad dwa lata.
Kiyoshi spojrzał na senpaia z ciekawością.
— Co się stało? — zapytał. Nori wstał zza biurka i odłożył, trzymany w dłoni długopis na blat.
— Nic takiego — powiedział. — Było minęło, nie chcę do tego wracać.
— Uhm... Jasne. Nie powinienem pytać, przepraszam — powiedział szatyn, prostując się i razem z menadżerem idąc w stronę drzwi.
— Nie, spokojnie — zapewnił jasnowłosy, zamykając za nimi drzwi. — To po prostu drażliwy temat.
— Rozumiem — mruknął Nishihara i ruszył w stronę swojego pokoju. — Dziękuję za bezglutenowe zakupy, senpai — powiedział jeszcze i zniknął za rogiem korytarza. Nori uśmiechnął się do siebie i skierował kroki w stronę pokoju trenerów.
— Cholera jasna! — usłyszał i poczuł jak wpada na niego o pięć centymetrów niższy chłopak. Nori spojrzał na ciemnego blondyna i rozpoznał w nim siatkarza Ōkami, któremu miał przyjemność pożyczyć kąpielówki już pierwszego dnia obozu.
— Uhm... Przepraszam — mruknął, odsuwając się krok do tyłu.
Nori spojrzał na chłopaka z lekkim uśmiechem.
— Wszystko w porządku? — zapytał.
— Nooo... W zasadzie to nie — powiedział pierwszoklasista. — Zgubiłem psa.
— Psa? — zdziwił się jasnowłosy.
— Apollo — westchnął Naito. — Zgubiłem psa naszej trenerki, a żeby było ciekawiej... Nakolanniki też... Przy okazji... Znaczy jeden — chłopak zaczął się jąkać. Orinosuke poprawił okulary z matczynym westchnieniem i przeczesał włosy palcami.
— Niby jak? — zapytał.
— No... Apollo ma parcie na wszystko co białe i nadające się do gryzienia — odparł chłopak, bawiąc się sznureczkiem od bluzy.
— Jakim cudem dorwał się do twoich nakolanników? — spytał Nori, ruszając korytarzem w stronę, w którą wcześniej zmierzał libero Ōkami.
— No... Nie leżały tam gdzie powinny... — mruknął chłopak. — Cóż, dość często mi się to zdarza.
Nori zaśmiał się serdecznie i poklepał go po ramieniu.
— Spokojnie, znajdziemy tego złodzieja, Naito-kun — powiedział i uśmiechnął się do blondyna. Chłopak wyszczerzył zęby, lekko zdziwiony, że menadżer Karasuno zapamiętał jego nazwisko. Cóż, on też pamiętał to jego.
— Dziękuję, Orinosuke-senpai.
***
— Obślinione jak nie wiem co, ale przynajmniej ich nie zeżarł — westchnął Eiji, podczas gdy Nori głaskał po głowie białego maltańczyka, którego trzymał właśnie na rękach.
— Jakbyś ich nie rzucił gdzie popadnie byłyby czyste — powiedział menadżer Karasuno, a Naito spuścił głowę zawstydzony.
— No wiem... Dziękuję.
— Nie ma za co — uśmiechnął się Nori i podał psa libero. — Muszę wracać do pracy — powiedział.
— Uhm... Jakiej pracy? — zapytał blondyn, biorąc Apollo na ręce. Maltańczyk zaszczekał cicho i polizał siatkarza po dłoni.
— Ciężkiej — westchnął menadżer. — Ale akurat miałem iść na zakupy — powiedział.
— Nie potrzebujesz może... Pomocy czy coś? — zapytał nieśmiało chłopak. — No wiesz... Ty mi pomogłeś i... No...
— Będzie mi bardzo miło — powiedział Nori, a młodszy chłopak uśmiechnął się lekko.
— Świetnie. Weźmiemy Apollo ze sobą, zgoda? — zapytał. Orinosuke podrapał psa za uszami i uniósł lekko kącik ust.
— No jasne.
***
— Ten typ jest dziwny — mruknął Ichiro do Nishihary, patrząc na Hitoshiego, który siedział tuż obok Tsukishimy, grzebiąc widelcem w sałatce.
— Bo? — zapytał Hiro, nawet nie patrząc na przyjaciela. Ichiro westchnął ciężko i sięgnął pałeczkami po śmieszną roladkę na stole. Jeszcze nigdy takiej nie jadł.
— No nie wydaje ci się, że coś jest z nim, cholera, nie ten teges? — zapytał szeptem, zerkając na białowłosego, jakby był kosmitą. Nishihara wzruszył ramionami.
— Masz paranoję — powiedział. — Może i jest jakiś specyficzny i trochę zbyt cichy, ale wiesz... No spójrz na Takemurę! — powiedział wskazując dłonią libero. Chłopak zerknął na niego znad sowjej porcji obiadu, po czym wrócił do jedzenia, gdy tylko Kiyoshi pokazał mu gestem dłoni, że niczego od niego nie chce.
— Takemura-senpai jest poważnym drugoklasistą i aż przerażająco inteligentnym — odparł Kiyoshi. — Takie przynajmniej sprawia wrażenie. A Orinosuke jest... Po prostu dziwny, ziom.
— Nie mów do mnie "ziom" — westchnął szatyn, wkładając do ust kolejną porcję swojego bezglutenowego obiadu. — Nie wiem. Nie interesuje mnie to. I tak go nie lubię.
— On chyba jest gejem — stwierdził chłopak, patrząc jak białowłosy odsuwa rękę, gdy przypadkiem dotknął dłoni Tsukishimy podczas sięgania po sok.
— Ty też — mruknął zirytowany Hiro.
— Tylko w połowie — oburzył się chłopak. — Stary, strasznie dzisiaj wredny jesteś. O co ci chodzi?
— Pytałem Orinosuke o jego dziewczynę — mruknął chłopak.
— Ktoś go chciał? — zapytał zdziwiony Kiyoshi, patrząc na atakującego.
— Nie tego, idioto — warknął Hiro.
— A. No i co?
— Powiedział, że to drażliwy temat i nie chce o tym mówić — westchnął szatyn. — Więc zacząłem się zastanawiać... Nad tym... I mam jakieś rozkminy.
— Głupi jesteś — mruknął Ichiro. Nishihara odłożył pałeczki na stół, tak, że połowa drużyny spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Nie ja tu rozprawiam nad orientacją Orinosuke — wyszeptał z irytacją.
— Matko, stary, ty bez kitu masz okres — mruknął Kiyoshi, wracając do jedzenia.
— Zaraz ci przywalę, Ichiro — obiecał chłopak.
— Uuu... Groźnie się zrobiło — zaśmiał się chłopak. — Sorka, Hiro, już nie będę truł ci dupy — powiedział chłopak, odgarniając do tyłu czerwone pasmo na grzywce.
— No w końcu — westchnął szatyn.
— Wiem! To przez niedobór glutenu! — zawołał triumfalnie Ichiro.
— Ty gnoju! — warknął Hiro i rzucił się na przyjaciela.
Chcecie jakiś ship w kolejnym rozdziale? Tak jakoś bardziej, czy może więcej drużynowych akcji, np meczyk?
Miłego dnia
~Beth<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top