#2

Ichiro rozpierała energia. Wsunął nakolanniki na nogi i oparł się o szafkę obok najlepszego przyjaciela.

- Hiro - zaczął, uśmiechając się. Nishihara zerknął na niego i westchnął.

- Cykam się - przyznał.

- Stary! Nareszcie tu jesteśmy! Sławne liceum Karasuno, czaisz? Czy ty zdajesz sobie sprawę z jakimi osobistościami my tu gramy?! - zapytał żywo gestykulując. Miodowowłosy nastolatek ponownie westchnął.

- Trujesz mi o tym dupe od drugiej klasy gimnazjum - powiedział. - To chyba jasne, że zdaję sobie z tego sprawę.

- Chcę się nauczyć wszystkiego o bloku od gościa, któremu udało się zablokować Ushijimę w pierwszej klasie - westchnął rozmarzony.

- Gdybyś mógł, zbierałbyś karty z siatkarzami z Karasuno - prychnął Nishihara.

- Nie no bez przesady - odparł brunet i poprawił palcami czerwoną grzywkę. - Ale chciałbym autograf od Tsukishimy.

Hiro pokręcił głową z dezaprobatą i ruszył w stronę sali gimnastycznej. Strzepnął dłonie i strzelił palcami. Ichiro uśmiechnął się. Jego przyjaciel robił tak zawsze, kiedy miał zamiar dać z siebie wszystko.

- Zaczniemy dzisiaj od zagrywki - powiedział Kageyama i stanął z boku, przypatrując się ustawiającym się w kolejce siatkarzom. Takemura podciągnął nakolanniki, po czym poprawił okulary i ustawił się po drugiej stronie siatki, gotowy do odbioru.
Kageyama przemilczał zagrywki trzecioklasistów.

- Ładnie - powiedział, widząc zagrywkę Orinosuke. Białowłosy podziękował mu skinienem głowy. Nie serwował jakoś specjalnie dobrze. Ot zwyczajnie górą. Jednak od pewnego meczu w trzeciej klasie gimnazjum nie zepsuł ani jednej zagrywki. Ani jednego autu, ani jednej siatki. Był więc pewien swojego serwu, co było jego największym atutem.

- Całkiem nieźle, Nishihara-kun - powiedział, gdy Hiro posłał piłkę na drugą stronę siatki. Takemura zdołał odebrać zagrywkę i posłać piłkę w miejsce, zajmowane zazwyczaj przez rozgrywającego.

- Cholera! - zaklął Ichiro, serwując w siatkę.

- Język! - skarcił go wesoło Hinata i podrzucił piłkę, by po chwili wyskoczyć w powietrze i przebić ją na koniec boiska. Kageyama uśmiechnął się do rudowłosego i przeniósł wzrok na szykującego się do serwu Hitoshiego.

- Gdzie jest trener Ukai? - zapytał Sakurai, po czym oberwał piłką, odebraną przez Takemurę. - Au! - jęknął. - Ostrzegaj następnym razem.

- Jakby to było niechcący - prychnął Tsukishima, bezbłędnie odczytujac minę libero.

- Jest zajęty - odpowiedział Kageyama na pytanie drugoklasisty.

- Ale dzisiaj poradzimy sobie sami, prawda? - zapytał Hinata, podchodząc do kapitana. Siatkarze zgodnie pokiwali głowami.

- Ciekawi mnie jaki jest nasz trener - mruknął Ichiro do Nishihary.

- Zajebisty - szepnął konspiracyjne Yamaguchi, uśmiechając się do pierwszaków. - Trochę wrzeszczy, ale nie da się go nie lubić.

- Mamy mało ludzi w tym roku - westchnął Hinata. - Jak mamy grać z tak wybrakowanym składem?

- Może... - Kageyama skrzyżował ramiona na piersi, omiatając boisko szybkim spojrzeniem. - Hinata, Nishihara... Yamaguchi i Ichiro kontra Tsukishima, Sakurai, Orinosuke i ja. Takemura, grasz po trochu i tu o tu, aż do zejścia.

Chłopak kiwnął głową i ustawił się na pozycji. Siatkarze ruszyli na swoje połowy. Kageyama ustawił się na rozegraniu i spojrzał na menadżera.

- Nori-san? Mógłbyś liczyć punkty? - zapytał. Jasnowłosy odłożył notatnik i ruszył w stronę tablicy.

- No to zaczynamy - uśmiechnął się Hinata, zerkając na kapitana.

***

- Nieźle, młody - trzecioklasista poklepał Ichiro po plecach po dobrym podwójnym bloku.

- Dziękuję, Yamaguchi-senpai - uśmiechnął się szeroko.

Hitoshi zerknął na tablicę. Dwadzieścia do dziewiętnastu dla przeciwników. Białowłosy przetarł dłonią spocone czoło. Spojrzał na serwującego Hinatę i kątem oka dostrzegł jak Takemura z lekkim trudem odbiera piłkę i kieruje ją prosto w dłonie Kageyamy.

- Orinosuke - zawołał i posłał przedmiot idealnie przed chłopaka. Hitoshi automatycznie ruszył do ataku.

"Spokojnie, nie tak szybko. Nie przesadzaj" pomyślał i wyskoczył. W ułamku sekundy ogarnął wzrokiem boisko po drugiej stronie i posłał piłkę w odsłonięty obszar między Ichiro i Nishiharą.

- Dobry atak - pochwalił go kapitan. Hitoshi skinął tylko głową i wrócił na pozycję.

Nishihara wystawił piłkę idealnie na Hinatę. Rudowłosy uśmiechnął się i ruszył do ataku.

- Orinosuke - mruknął Tsukishima, stojący obok pierwszoklasisty. Białowłosy zawahał się, jednak podbiegł do blondyna i na jego znak wyskoczył do bloku. Piłka uderzona przez rudzielca odbiła się od dłoni blokujących i z hukiem opadła na parkiet.

- Nigdy się nie przebije przez twój blok - cmoknął z niezadowoleniem wicekapitan, patrząc na blondyna. - Jak to dobrze, że gramy w jednej drużynie.

Tsukishima poprawił okulary i uniósł kącik ust.

- Dobrze, Orinosuke - pochwalił chłopaka, klepiąc go po ramieniu. Hitoshi uśmiechnął się. Nie wiedzieć czemu pochwała okularnika ucieszyła go bardziej niż ta kapitana.

***

- Było całkiem nieźle, chłopaki - powiedział kapitan, stając przed pierwszakami. - No cóż. Widzimy się jutro o tej samej porze - uśmiechnął się. Nishihara odwzajemnił uśmiech i ruszył do szatni razem z Ichiro. Hitoshi wlókł się kilka kroków za nimi.

- Takemura-kun - zagadnął Sakurai czarnowłosego bruneta. - Może lody?

Okularnik zdjął koszulkę i posłał przyjacielowi kpiące spojrzenie.

- No to innym razem - westchnął chłopak z uśmiechem.

- Czy on się kiedykolwiek odzywa? - zapytał cicho Ichiro, zerkając na libero. Mimo niskiego wzrostu wyglądał dość groźnie i pierwszoklasista już wiedział, że nie chciałby z nim zadrzeć.

- U Takemury to działa jak meteor - wyjaśnił Yamaguchi. - Zdarza się stosunkowo rzadko, ale jak już jebnie... - szatyn zagwizdał cicho i pokręcił głową.

- Przestań ich straszyć - zaśmiał się Sakurai. - Kazunari jest łagodny jak baranek... Ała! - zawołał, kiedy libero trzasnął go w tył głowy. - Nie lubi, gdy się do niego mówi po imieniu - wyjaśnił drugoklasista, pocierając obolałe miejsce. Okularnik ruszył w stronę wyjścia z pokoju klubowego. Tuż przy drzwiach uniósł dłoń i nie odwracając się wyszedł z pomieszczenia.

- Na razie, Takemura - zawołał za nim Yamaguchi, a Sakurai wybiegł za przyjacielem, krzycząc by ten zaczekał. Wchodzący do pokoju Tsukishima obejrzał się za drugoklasistami.

- Niewiarygodne jak bardzo różni się od Nishinoyi - mruknął blondyn. Yamaguchi parsknął.

- Ci dwaj to totalne przeciwieństwa - przytaknął.

- Gdzie są kapitanowie? - zapytał Ichiro. Trzecioklasiści wymienili porozumiewawcze spojrzenia i parsknęli śmiechem.

- Powinniśmy o czymś wiedzieć? - zapytał Nishihara przenosząc wzrok z jednego siatkarza na drugiego.

- Skądże - odparł Yamaguchi. - To nic takiego.

- Sami się dowiecie - Tsukishima wzruszył ramionami. - Prędzej czy później - dodał, zerkając na przyjaciela. Yamaguchi zarzucił torbę na ramię i uśmiechnął się.

- Na razie, chłopaki - rzucił. - Yui na mnie czeka.

- Yui? - zapytał Ichiro, gdy szatyn opuścił pomieszczenie.

- Jego dziewczyna - wyjaśnił Tsukishima. - Ją też pewnie poznacie.

- Ta drużyna jest zajebista - powiedział Ichiro, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Słownictwo - skarcił go Hinata, wchodząc do pomieszczenia. - W głowie się nie mieści. Kilka godzin z Yamaguchim i już wam się udziela.

- Hitoshi - do pomieszczenia zajrzał menadżer. - Jedziemy? - zapytał, patrząc na brata. Białowłosy zarzucił torbę na ramię i ruszył za trzecioklasistą.

- Na razie - mruknął tylko i wyszedł.

- Dziwny typ - szepnął konspiracyjne Ichiro. Nishihara wzruszył ramionami, nie bardzo zainteresowany kolegą z drużyny. Hinata wymienił porozumiewawcze spojrzenie z kapitanem. Tsukishima zmarszczył brwi i szybkim ruchem zapiął zamek bluzy.

Jakby ktoś chciał karty nowych postaci to jestem w stanie takie wam udostępnić ^^

Mam nadzieję, że wam się podoba

~Beth💙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top