#12

Pierwszy set należał do nich, mimo że Aoba Johsai nie była łatwym przeciwnikiem, a gra mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie niemożność odebrania zagrywki Kageyamy przez przeciwników.

— Jeszcze nie wygraliśmy — powiedział Tsukishima, widząc jak Ichiro szczerzy zęby w uśmiechu. — Teraz będzie już tylko gorzej.

Pierwszoklasista zmarkotniał i wrócił na swoją pozycję. Hinata stojący na wcześniejszym miejscu Hitoshiego zaczął wymachiwać rękami, jakby rozgrzewał się przed nadchodzącym setem.

— Nareszcie nasz as wszedł na boisko — uśmiechnął się Kageyama, stając za grającym na pierwszym przyjęciu Sakuraiem.

— Pokaże wam jak to się robi! — zawołał rudowłosy i przygotował się do akcji. Kindaichi zdecydowanie poprawił zagrywkę. Była na tyle mocna, żeby zagiąć Nishiharę, któremu nie udało się jej odebrać.

— Przepraszam — powiedział, jednak kapitan machnął ręką. W zamyśle drugi serw też miał być skierowany na pierwszoklasistę, ale piłka poleciała prosto w ręce Sakuraia, który z przyjęciem absolutnie nie miał problemu. Chłopak posłał piłkę do Kageyamy, który bez wahania wystawił do asa. Hinata wyskoczył, tak, że górna taśma siatki niemal sięgała mu pasa. Kapitan ze zdziwieniem zauważył, że tuż przed atakującym zebrali się trzej siatkarze, stawiając przed nim potrójny blok.

"Kindaichi ich uprzedził" pomyślał czarnowłosy, jednak nie przejął się tym zbytnio. Hinata przed dwa lata nie dość, że zdążył sporo urosnąć, to jeszcze nabrał trochę muskulatury, dlatego bez problemu przebił się przez blok, trafiając idealnie w odsłonięte przez przeciwników pole.

— To było wspaniałe, senpai — powiedział Nishihara. Rudowłosy zaśmiał się.

— Nie podlizuj się — powiedział z uśmiechem i wrócił na pozycję. Pierwszoklasista uśmiechnął się, zrozumiawszy żart i oparł dłonie na biodrach, przechodząc na następne pole.

Sakurai może i był dobrym przyjmującym, całkiem nieźle radził sobie z atakiem, a nawet blokiem, ale gdy wchodził na zagrywkę, cała drużyna zaciskała zęby, modląc się, żeby przeszła. Sakurai czuł, że trzęsą mu się ręce.

"Dam radę" - pomyślał i wyrzucił piłkę w powietrze. Hinata wypuścił ze świstem powietrze, kiedy usłyszał jak przyjmujący uderza piłkę otwartą dłonią. Sakurai jęknął w duchu, wiedząc że trafi w siatkę. I tak też się stało. Chłopak przybił szybką piątkę ze stojącym obok Kageyamą i ustawił się do odbioru, nie spuszczając z oka serwującego pierwszaka z Seijou.

Blondyn poczęstował ich ładną zagrywką, którą libero odebrał bez większych problemów i którą kapitan równie łatwo wystawił do swojego asa. Tym razem jednak nie udało się przebić piłki, która odbita od bloku spadła tuż pod nogi Nishihary.

— Cholera — jęknął chłopak. Kapitan rzucił mu uspokajające spojrzenie i kontynuował grę. Następna akcja znów należała do Seijou. Przeciwnicy jakby się rozkręcili, obudzili ze snu i zaczęli sprawiać Karasuno poważne problemy. Kapitan zachodził w głowę, co zrobić, by nie przegrać tego seta. W pewnym momencie Ukai zdjął z boiska wszystkich pierwszaków, mając nadzieję, że bardziej doświadczeni siatkarze poradzą sobie z przeciwnikami.

Jednak było już za późno. Atak Kindaichego zakończył drugiego seta. Jeden do jednego.

***

Hitoshi obserwował jak przeciwnicy wyskakują do bloku, chcąc uniemożliwić mu atak. Białowłosy jednak nie dał się tak łatwo. Nie mógł się poddać w takim momencie, nie teraz, kiedy szli łeb w łeb, a powodzenie tej akcji miało wielki wpływ na ich wygraną lub przegraną. 

Białowłosy uśmiechnął się lekko, widząc przerażone spojrzenie środkowego, kiedy kiwnięta przez chłopaka piłka uderzyła o parkiet za nimi.

Hitoshi przeczesał włosy i strzelił palcami, wracając na swoje pole.

— Dobry atak — pochwalił go Tsukishima, a pierwszoklasista poczuł jak przyjemne ciepło rozchodzi się w jego klatce piersiowej.

— Dziękuję, senpai — odparł i przygotował się do kolejnej akcji. Akcji, która miała zakończyć trzeci set.

Yamaguchi nie mógł zepsuć zagrywki. Nie po tym, jak bardzo starał się ją wyćwiczyć. Jego umiejętności i tym razem go nie zawiodły i chłopak posłał szybującą tuż nad taśmą. Kindaichi rzucił się do przodu, odbierając piłkę, jednak rozgrywający nie zdołał do niej dobiec, a stojący tuż obok środkowy nie był przygotowany na taki obrót wydarzeń. Niedokładnie wystawił do prawego skrzydłowego, któremu jakimś cudem udało się zaatakować. Na nieszczęście Seijou, idealnie w aut.

Zawodnicy Karasuno ryknęli ze szczęścia i zaczęli przybijać sobie nawzajem piątki. Hitoshi napotkał wzrok Tsukishimy i uśmiechnął się lekko.

— Oby tak dalej, Orinosuke — powiedział blondyn, mierzwiąc włosy młodszemu chłopakowi.

— Został nam ostatni set — powiedział Kageyama, schodząc z boiska i odbierając bidon od Noriego. — Wygrajmy to, panowie.

***

Odbiór, wystawa, atak. Sakurai, Kageyama, Hitoshi. Takemura, Kageyama, Tsukishima. I tak w kółko, aż do zdobycia przewagi. Mimo różnicy trzech punktów, Seijou nie miało zamiaru tak łatwo odpuścić. Nie kiedy na trybunach siedział Oikawa z Iwaizumim. Jak mogliby się poddać, kiedy oni patrzą? Jak mogliby przynieść im taki wstyd i zawód?

Jednak chcąc nie chcąc Karasuno prowadziło i nic nie wskazywało na to, żeby miało się to zmienić.

Ataki Hitoshiego były bardzo precyzyjne, mimo że momentami chłopak miał problem z dostosowaniem się do wystaw kapitana.

Nishihara robił co mógł, starając się ratować każdą możliwą piłkę, asekurować po bloku i pilnować, żeby żadna akcja nie zakończyła się punktem dla Aoba Johsai.

Ichiro razem z Yamaguchim robili cuda w bloku, stawiając podwójny mur, niemal nie do przebicia.

Kageyamę i Hinatę rozpierała duma z pierwszaków i drugoklasistów, którzy tak dobrze sprawowali się w swojej roli. I mimo że obaj widzieli ile jeszcze trzeba było wypracować i ile jeszcze należało poprawić, byli dumni i zadowoleni ze swoich zawodników.

Kageyama wystawił szybką do swojego asa i uśmiechnął się, gdy ten zdobył punkt. Czas jakby się zatrzymał, a oni znowu byli w pierwszej klasie. Gotowi skoczyć sobie do gardeł w każdej chwili. Patrzyli na siebie z uśmiechami, wspominając dobre czasy, kiedy nie byli w stanie się dogadać. Niemal widzieli na boisku wszystkich swoich kolegów z drużyny. Daichiego, Sugawarę i Asahiego. Nishinoyę i Tanakę. Obaj tęsknili za starym składem i starymi czasami. Ale teraz, nie miało to znaczenia.

— Hitoshi! — wrzasnął Hinata, jednak chłopak wiedział co robić. Niemal równocześnie z rudowlosym ruszył do ataku, a gdy dostał piłkę, bez problemu ominął blokujacych, którzy skupili się wokół asa i zdobył ostatni decydujący punkt.

Salę przeciął świst gwizdka, a całe Karasuno rzuciło się ku sobie, żeby świętować zwycięstwo. Ichiro poczuł jak Yamaguchi zgniata mu żebra w uścisku i zaśmiał się wesoło.

— Senpai, dusisz — powiedział, jednak ten zupełnie go zignorował i dalej trzymał go w grupowym uścisku. Kageyama i Hinata objęli się ramionami i poklepali przyjacielsko po plecach.

— Dobra robota — uśmiechnął się kapitan, a pierwszoklasiści poczuli jak całe dotychczasowe napięcie gdzieś ulatuje.

— To był dobry mecz — podsumował Hinata, po czym cała drużyna zaczęła się zbierać, nie przestając się uśmiechać.

Hej, ludziki!
Jaka jest wasza ulubiona postać wprowadzona przeze mnie? Którego z nowych zawodników Karasuno najbardziej lubicie i dlaczego?

Całuski
~Beth



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top