Były mosty, jest most
Narrator POV
Zbliżał się wieczór.
Po lekkiej przebieżce, Naru wróciła do domu Tazuny lekko zziajana. Nie wzbudzając żadnego skrzypnięcia, weszła po schodach i skierowała się do pokoju przeznaczonego dla dziewczyn.
W nim zastała tylko drzemiącą w śpiworze Sakurę. Szybko przeszukała okolicę w poszukiwaniu chakr Asuki i Yo. Jej przyjaciółki trenowały na jednej z pobliskich polan pilnowane przez klona, a chłopcy siedzieli w pokoju obok i o czymś rozmawiali.
Nie budząc Banshee, odpieczętowała niewielką, granatową kosmetyczkę i błękitno-białą piżamę. Opuściła pokój i skierowała się do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic, zmywając pot i zakrzepłą krew z ciała. Po kilku minutach opuściła kabinę i wytarła się. Założyła piżamę i opuściła pomieszczenie. Wróciła do pokoju gdzie zastała swoje przyjaciółki w bardzo ciekawym stanie. Otóż Asuka miała rozwiązaną jedną kokardę, druga zsunęła się odrobinę i była częściowo ściągnięta. Jej ubrania były całe w piachu, a w ich fałdach widoczne były drzazgi. Na odsłoniętej skórze były drobne zadrapania i siniaki. Podobnie wyglądała Kasukabe.
W jej krótkich, lekko poczochranych włosach widoczne były igły. Jej skóra była zadrapana i posiniaczona. Ubrania były poszarpane na brzegach. Z butów wystawały drobne gałązki i igliwie.
Ogółem bardziej przypominały pustelniczki niżeli dumne kunoichi.
- Co wam się stało? - Zapytała. - Wyglądacie jakbyście wpadły w maliny i igliwie podczas zapasów z niedźwiedziem!
- Dokładnie to, co powiedziałaś - stwierdziła Asuka patrząc wymownie na Kasu.
- Z resztą nieważne. Weźcie prysznic i spać - powiedziała, po czym przekazałam im i Izayoi'owi:
"Jutro rano o piątej na polanie."
Po czym, nie czekając na odpowiedź, skierowałam się do łóżka. Jutro będzie ciężki dzień.
***
Naruko POV
Byłam pierwszą osobą, która wstała. Niemal bezszelestnie ubrałam się w proste dresy i opuściłam dom. Dla pewności zostawiłam notkę dla reszty, że nasza czwórka ma trenować w okolicy. Kakashi będzie wiedział, co ma zrobić, jakby się o nas pytali.
Poprawiłam gumkę na kokardzie i zaczęłam truchtać rundki przy granicy drzew, powoli przyspieszając. Po jakiś stu okrążeniach przeszłam do ćwiczenia uderzeń i kopniaków o biedne, niewzmacniane chakrą drzewa. Przynajmniej sama nie używałam do tego chakry.
W międzyczasie dołączyła reszta i również zaczęła rozgrzewkę. Ja sama skończyłam moje ćwiczenia i przeniosłam się na inną, zdecydowanie mniejszą polanę. Tam usiadłam wygodnie i zaczęłam medytować. Niechętnie skupiłam się na jednej z mniejszych pieczęci na moim ciele. Powoli odpieczętowałam umieszczoną w niej chakrę.
Wokół mnie powstała ametystowa powłoka z czystej chakry gruba na jakieś dwa centymetry. Ostrożnie zaczęłam mieszać ją z moją własną energią, przy okazji powoli wciągając ją do mojego ciała. Po zniknięciu powłoki wstałam i spróbowałam odpieczętować katanę pilnując, aby nie zrobić nic więcej. Udało się, aczkolwiek musiałam się bardzo skupić przy tym, jeszcze przed uwolnieniem pieczęci, dziecinnym zadaniem.
Chwyciłam oburącz za rękojeść broni, stanęłam w pozycji wyjściowej mojego ulubionego stylu i, spokojnymi ruchami, zaczęłam wykonywać kolejne ataki i bloki.
Powoli przyspieszałam, pozwalając mojemu ciału przystosować się do nowej ilości chakry.
Kiedy zbliżyłam się do mojego najszybszego, bez zdejmowania pieczęci grawitacyjnych, tempa, przerwałam i zaczęłam ćwiczyć na kilku prosych jutsu.
To już przyprawiło mi lekkie trudności, ale ćwiczyłam nieprzerwanie dopóki nie wykonałam żadnego z nich bez żadnego potknięcia. Kolejnym punktem były proste ćwiczenia na kontrolę chakry. Nie zdążyłam nawet zacząć, kiedy na polanę wpadł Izayoi.
- Co tym razem? - Zapytałam.
- Twoja drużyna ma zaraz trening. Miałem ciebie zgarnąć - odpowiedział.
- Arigato.
Ruszyliśmy na inną, położoną bliżej domu polanę. Czekały tam obie drużyny i mój klon, który półgłosem rozmawiał z Asuką i Kasukabe. Dziewczyny kiwały głowami i komentowały jej słowa.
Wchodząc na polanę specjalnie stanęłam na suchej gałązce. Ta pękła z głośnym trzaskiem. Wszyscy spojrzeli w kierunku, z którego nadchodziliśmy.
Kątem oka zauważyłam błysk senbon lub kunai u niemal wszystkich nie licząc Sakury, która stała sparaliżowana, i klona, który miał nas na radarze.
Pierwszy odezwał się Kakashi, który z lekkim trzaskiem zamknął swoją książkę.
- Skoro wszyscy już są, to może zaczniemy. Kitsune-taicho mogłabyś zabrać swoją drużynę? Doskonale wiem, że są oni na wyższym poziomie niżeli moi podopieczni.
'Kitsune' skinęła głową i opuściła polanę z drużyną jedenastą. Banshee zaczęła mamrotać coś o tym, że jej Sasuke-kun jest najlepszy. Idiotka.
- Kakashi-sensei, co będziemy robić? - Zapytała kompletnie innym tonem, udając, że wcale nie obraziła drużyny jedenastej.
- Będziemy się wspinać po drzewach. Bez użycia rąk - odpowiedział.
- Hn.
- Pokażę wam - wszedł na drzewo po czym rzucił trzy kunai pod nasze nogi. - Użyjcie tego, aby zaznaczyć swój postęp.
Podeszłam do drzewa i spróbowałam przywołać odpowiednią ilość chakry, po czym spróbowałam postawić jedną stopę na pniu. O mało jednak nie odleciałam na drugą stronę polany. Ehh... I całą moją kontrolę diabli wzięli...
***
Izayoi POV
Minął tydzień. W tym czasie Tazuna pokazał nam dwa mosty. Jeden z nich mieliśmy chronić my, drugi drużyna siódma. Tylko 'Kitsune' została w domu pilnując rodziny Tazuny.
Sam kierownik budowy poszedł z drużną Naru, by dokończyć budowę większego, łączącego Nami no Kuni z Hi no Kuni, mostu. Nam trafił się mniejszy łączący z sąsiednią, równie biedną wyspą.
Dotarliśmy na most i pierwsze, co zauważyliśmy to... mgła. Dużo mgły.
Normalnie nożem można ją było kroić!
- Dasz radę to rozwiać, Asuka? - Zapytałem. Kudo spojrzała na Yo i skinęła lekko głową.
W odpowiedzi, Kasukabe chwyciła za specjalną miskę i złapała do niej mgłę. Aktywowała pieczęć, a kiedy chciała ją opróżnić, na ziemię wylała się substancja przypominająca konsystencją mleko.
- Nie da rady. Za dużo jest w niej chakry - odpowiedziała czarnowłosa.
Chciałem przekląć tą całą sytuację. Bo kto niby daje tyle chakry do zwykłego Kirigakure no jutsu, jeśli nie shinobi klasy S i wyżej.
Asuka POV
Nagle, usłyszałam świst przecinanego powietrza. Odruchowo odpieczętowałam miecz i sparowałam atak.
I to w ostatniej chwili. Ostrze było tylko kilka centymetrów od ramienia Kasu. Nawet nie wiedziałam, czy było pokryte trucizną czy nie?
- Kogo my tu mamy? - usłyszeliśmy głos, a potem śmiech, kiedy wokół ostrza zaczęły pojawiać się błyskawice. Przeszły one na moją broń i zostałam powalona przez czysty prąd.
- Pokaż się i walcz! - Krzyknął Izayoi, ale jakoś niewyraźnie. Kasukabe uklękła przy mnie, ale nie widziałam już, po co.
"Kaze, to była Kiba"
Pochłonęła mnie ciemność.
Izayoi POV
Asuka straciła przytomność, po tym jak została porażona przez naszego przeciwnika.
Yo wstała wyraźnie niezadowolona i zamknęła oczy, po czym użyła echolokacji, podarunku od nietoperzy, i spróbowała namierzyć przeciwnika.
"Kaze mówi, że to ostrze to Kiba" usłyszałem Hoshi. Asuka musiała rozpoznać broń.
Brunetka przestała korzystać z daru i zmieniła formę na swoje uwolnienie żywiołu.
- Czas na zabawę - szepnęła i zniknęła we mgle.
***
Narrator POV
Drużyna siódma razem z Tazuną stali naprzeciw Zabuzy i Haku. Na ciele Momochiego widoczne były nowe bandaże, aczkolwiek było ich niewiele.
- Dzisiaj nie ma z wami tej małej z wykałaczką? - Zapytał z kpiną Momochi. Nikt nawet nie drgnął, utrudniając rozpoznanie im, kto miał jakieś więzy z czarnowłosą wojowniczką.
- Ma inne zadanie... - odpowiedział Kakashi.
- Jaka szkoda... Miałem nadzieję na rewanż... Haku bierz dzieciaki. Hatake jest mój - Powiedział demon Mgły i zaatakował. Naruko i Sasuke zaczęli wymieniać ciosy z Haku, a Sakura stanęła w pozycji obronnej przed Tazuną.
Naru i Sasuke jak na razie dawali radę Haku, a przynajmniej do momentu, kiedy brunet nie użył swoich luster. Naruko była pod wrażeniem. Myślała, że klan Yuki został zmasakrowany podczas wojny domowej w Kiri ale, o dziwo, jeden członek przeżył. Jeszcze fakt, że opanował jedną z trudniejszych technik tego kekkei genkai mówiło wiele o jego zdolnościach.
"Normalnie, ta dwójka byłaby przynajmniej nieprzytomna, ale nie mogę uchylić maski" pomyślała Naru unikając kolejnego senbon. Chcąc wyglądać na słabszą, pozwoliła się kilka razy trafić senbon. Sasuke był w gorszym stanie.
"Normalnie to byś już dawno skończyła tą misję" powiedziała Kasai
Nagle natura chakry czarnowłosego zmieniła się. Naru lekko uśmiechnęła się pod nosem.
Sasuke stanął pewniej, a jego oczy zalśniły na czerwono. W obu oczach było po jednym tomoe. Sharingan.
Ale można było zobaczyć coś jeszcze. Jego włosy zaczęły się robić dłuższe i jaśniejsze. jego skóra poszarzała, a wokół niego zaczęły tańczyć błękitnawe iskry.
"To na pewno nie jest efekt Sharingana. Pomysły?" zapytała Naru. W międzyczasie zaczęła składać pieczęcie do najsłynniejszej ognistej techniki.
- Katon: Gyokakyu no justu! - krzyknęła i zaatakowała techniką lustra. Dodatkowo użyła jeszcze Fuuton: Daitopa aby wzmocnić technikę.
Ostatecznie w technikę Haku uderzyła ognista kula czterokrotnie większa niż przeciętna. Lustra zrobiły się cieńsze, a rozpuszczona woda zebrała się na moście. Sasuke wykorzystał to i puścił falę czystego napięcia po podłodze i mokrych lustrach. Technika klanu Yuki pokruszyła się, a chłopak padł sparaliżowany na ziemię. Blondynka użyła nici z chakry i związała Haku.
"Denki?" zapytała samą siebie Kasai, rozpoznając atak.
Spojrzeli w kierunku Zabuzy i Kakashiego. Srebrnowłosy użył swoich ninken, aby przytrzymać demona mgły i przygotowywał się do zadania ostatecznego ciosu.
- Chidori!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top