ANBU
Izayoi POV
Razem z Kasu, Asuką i duchami patrzyliśmy jak Kitsune wykopuje drzwi od budynku, który nie wyróżniał się niczym od pozostałych, znajdujących się w tej okolicy.
- Witajcie w ANBU - powiedziała uśmiechnięta. Weszła do środka, a my kroczyliśmy za nią. - Najpierw mundur - mruknęła pod nosem nim zaprowadziła nas do jednego z pomieszczeń, wcześniej idąc ukrytymi za pieczęcią schodami na dół. Były tam klasyczne, skompletowane mundury elity. Wojownicy mieli jedynie maski i buty inne. - Przebieżcie się. Na lewo damska, na prawo męska - wskazała kolejno drzwi. Każde z nas znalazło swój rozmiar i zniknęło się za drzwiami przebieralni. Po chwili wyszliśmy ubrani w mundury.
- Nie mogą być one spersonalizowane jak twój, Naru? - Zapytała Asuka poprawiając szarą kamizelkę.
- Jeżeli będziecie mieli wyższą rangę, to oczywiście można spersonalizować strój - odpowiedziała blondynka. - A teraz chodźcie za mną. Trzeba wam wybrać maski.
Opuściliśmy pomieszczenie i dalej szliśmy korytarzem. Weszliśmy do kolejnego pokoju pełnego szuflad. Spora część była uchylona i to do nich kazała nam zaglądać, szukając swoich nowych masek. Patrzyłem na kolejne maski. Wiele przypominało głowy dzikich kotów czy innych drapieżników, ale nic nie rzuciło mi się w oczy. Były po prostu zbyt przeciętne, albo czegoś w nich brakowało.
- Naru-nee - zawołała Asuka. Wszyscy spojrzeliśmy na nią. Czarnowłosa wskazała na pięć niewielkich gablot. Dwie z nich były puste, w pozostałych były maski. Każda gablota była opisana na małej, złoconej plakietce.
- Kitsune/Tora? - przeczytałem na pierwszej gablocie.
"Innym razem wam opowiem. To jest dłuższa historia" przekazała Naru.
- Neko - przeczytała Kasu na drugiej.
- Washi, Hyo i Doragon - przeczytała na trzech gablotach czarnowłosa. - Co powiecie na te trzy?
Ja i Kasu spojrzeliśmy na maski w gablotach. Szczególnie spodobała mi się ta ze smokiem. No, może nie tyle co spodobała, ale była inna. Kątem oka zauważyłem, że Asuka chciała sięgnąć po gablotę z maską orła, a Kasukabe z maską pantery. Niestety zostały zatrzymane przez Naruko. Ja również spróbowałem mojego szczęścia, ale podzieliłem ich los.
- Jesteście pewni wyboru? To nie są zwykłe maski - Zapytała blondynka. Skinęliśmy głowami i Kitsune westchnęła. - Zaraz je wam zdejmę.
Po chwili stały przed nami otwarte gabloty. Delikatnie sięgnąłem po drewniany przedmiot, jakby był z porcelany. Spojrzałem na dziewczyny i jako pierwszy założyłem maskę. Byłem miło zaskoczony, kiedy zorientowałem się, że widzę normalnie, a dwa niewielkie rowki po bokach idealnie pasowały do moich słuchawek z którymi nigdy się nie rozstawałem.
Narrator POV
Izayoi sojrzał na Asukę, która poszła w jego ślady i również założyła maskę. Potem spojrzał na Kasukabe teraz ukrytą pod ciemną maską dzikiego kota. Wpatrywali się tak w swoje zamaskowane oblicza, dopóki Naru nie powiedziała:
- Chodźcie za mną. Trzeba was przedstawić innym, ale jest jedna zasada, mówcie sobie po kryptonimach - i ruszyła dalej korytarzem. Po jakichś piętnastu minutach (dwanaście stracili na magazyn broni) wszyscy stanęli przed podwójnymi drzwiami. Blondynka otworzyła je zamaszystym ruchem. Wszyscy obecni w pomieszczeniu uklękli z szacunkiem skierowanym w jej kierunku. Ruchem ręki nakazała im wstać i odezwała się:
- To są nasi nowi towarzysze Hyo, Washi i Doragon - wskazała na nich i pokazała im aby wyszli na środek. ledwo wykonali jej rozkaz, a trzej ANBU rzucili się na nich rozpoczynając pojedynek walką wręcz. Jednak jeden atak Doragona wbił ich po chwili w ścianę. Kolejna trójka elity zaatakowała ich trzymając w dłoniach tanto. Tym razem Hyo i Washi wykazały się swoimi zdolnościami.
Długowłosa Washi przywołała swój miecz i sparowała dwa ataki jednocześnie, a brunetka złapała za ostrze trzeci i wykopała wojownika z powrotem w tłum.
- Katon: Gyokakyu no Jutsu - rozległ się krzyk za ich plecami. Blondyn odwrócił się jako pierwszy i z lekkim błyskiem szaleństwa w ledwo widocznych fioletowych oczach natarł prawą pięścią na nadlatującą kulę ognia. Jego pięść zderzyła się z kulą, która rozproszyła się. Prawie wszyscy w pomieszczeniu patrzyli na niego jakby właśnie wyrosła mu druga głowa.
- No co? - zapytał. - Mam coś na masce?
- Chyba raczej im o co innego chodzi, Doragon - powiedziała Kitsune, besztając go wzrokiem.
- Suman, suman. Kitsune-sensei - powiedział drapiąc się po karku. - Ale doskonale wiesz, jak mogłoby się to inaczej skończyć.
Izayoi spojrzał jej prosto w oczy i uśmiechnął się pod maską, z lekka poprawiając słuchawki. Większa część żeńskiej elity miała już serca w oczach lub leżała nieprzytomna. A to miała być elita wojowników, umiejąca panować nad emocjami.
- Hyo, Doragon, Washi. Razem będziecie tworzyć drużynę na trudniejsze misje. Zapraszam was na moment do mojego gabinetu - powiedziała Naruko.
- Tak jest, Kitsune-sama - odpowiedzieli i ruszyli za nią. Kiedy znaleźliśmy się w jej ciemnym gabinecie, nasza czwórka odrobinę się rozluźniła.
- Zaraz wam wytłumaczę, o co idzie ale najpierw przywołajcie Ich - powiedziała nim złożyła kilka pieczęci. W kłębie dymu pojawił się chibi tygrys otoczony płomieniami. Po chwili pojawili się chibi pegaz, chibi orzeł o trzech parach skrzydeł i chibi pantera.
- Co teraz? - Zapytał Doragon w ich wspólnym języku. Duchy wywarły na nich całkiem spory wpływ, nieświadomie nakazując im używać innego języka w ich obecności.
- Kit, możemy zmienić się w ludzi? To trochę nieprzyjemne jak wy tak nad nami stoicie - Powiedziała Kasai. W odpowiedzi dostała tylko skinienie głowy. Duchy zrozumiały i otoczyły ich elementy. Po chwili w miejscu zwierząt stała czwórka ludzi.
Kasai była młodą kobietą o pomarańczowych włosach spadających długimi kaskadami i złotymi oczami. Na jej głowie widniały piękne, kocie uszy. Ubrana była w eleganckie kimono z tygrysim motywem.
Chikyu miała krótkie czarne włosy, czarne zwierzęce uszy i złote oczy. Ubrana była w ciemnozłote kimono z roślinnym motywem, ale było ono lekko postrzępione na krawędziach.
Kaze przypominał anioła. Miał białe, rozwiane włosy i szmaragdowe oczy. Miał na sobie tylko pastelowo zielone hakama, a jego umięśniony tors doprowadziłby niejedną kobietę do szaleństwa. Z pleców wyrastały mu trzy pary masywnych, białych skrzydeł, teraz złożonych i ściśniętych na jego plecach.
- Co teraz? - zapytała Hikari.
- A może odwiedzimy Jiji i później zrobimy sobie karaoke z innymi? - zapytała Asuka. Wszyscy się zgodzili na taki lekki i przyjemny plan.
- Do zobaczenia na sali! - powiedział Kaze i razem z resztą wrócili do swoich podopiecznych. Naruko dała znak i, kiedy wszyscy ją złapali, przeniosła ich do gabinetu Hokage.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top