Podróż do Krainy Fal.

Kierowałam się na pierwsze spotkanie ze swoją drużyną i Senseiem. Nie zdążyłam zastać ich już w akademii, ale wiem gdzie są. Tak naprawdę to nie wiem co tu robię, już dawno powinnam zostać jouninem, niestety przepisy się zmieniły i ze względu na wiek muszę zaczynać z rówieśnikami. Dlatego nie mogłam nawet podejść do egzaminu na chunina. Zostałam przydzielona do drużyny Kakashiego Hatake. Kopiujący ninja, legenda wioski , a prawda jest taka że pokonałabym Go z zamkniętymi oczami. Członkami mojej drużyny są Sakura Haruno, ehh gorzej być nie mogło. Nieudolny ninja, jedyną jej zaletą jest fakt, że potrafi rozróżnić iluzje, ale do walki się nie nadaje, w dodatku jest jedną z wielu fanek Sasuke Uchihy, który jest kolejnym członkiem mojej drużyny. Należy On do słynnego klanu Uchiha i każdy myśli, że jest On ostatni z tego klanu, jednak prawda jest taka że zostałam jeszcze ja. Mój sharingan aktywował się dwa lata temu, jednak ja zachowałam to w tajemnicy. Moja matka uciekła z wioski gdy miałam 6 lat, lecz wcześniej opowiedziała mi historię o moim ojcu. Należał On do owego klanu, lecz miał żonę, która nie mogła mieć dzieci, dlatego wdał się w romans z moją matką. Gdy cały klan został wymordowany Ona zniknęła. Odziedziczyłam po Niej kekkei genkai. Mogłam czytać ludziom w myślach i tworzyć iluzje o czym też nikt nie wiedział. Więc ja i Sasuke byliśmy ostatnimi członkami klanu Uchiha, chodź ja przyjęłam nazwisko matki. Sasuke był jednym z najlepszych członków w akademii zaraz po mnie i tak jak ja musiał przeżywać piski i wzdechy swoich adoratorów. Byłam z natury opanowana i nie reagowałam na chłopaków zawsze mnie wkurzali, więc dobrze trafić do drużyny z kimś kto na mnie nie leci i mnie zrozumie. No i ostatni członek Naruto Uzumaki. Jako jedna z nielicznych wiem, że ma w sobie zapieczętowanego dziewięcioogoniastego demona. Robi z siebie totalnego idiotę, ale widać, że Jego czakra jest potężna, będzie kiedyś silnym shinobi. Niestety jest w grupie chłopaków którzy do mnie wzdychają, trudno trzeba będzie to przeżyć.

Na miejsce dotarłam w samą porę, właśnie cała drużyna siadała na kamiennych schodach, a Kakashi Sensei oparł się o barierkę. Postanowiłam zostać na drzewie minimalizując przy tym czakrę i obserwując swoja drużynę i bieg zdarzeń.
- Brakuje jeszcze jednego z Was. Trudno zaczniemy bez Niego. A więc dobrze. To może się teraz przedstawcie. Pojedynczo. - stwierdził Kakashi. Haa nawet mnie nie wyczuł.
- Przedstawić się ? A co niby mamy powiedzieć ? - spytała zdziwiona Sakura.
- Co lubicie ? Czego nienawidzicie ? O waszych marzeniach, hobby i takich tam - odparł.
- A może najpierw Pan opowiedział by Nam o sobie, tak żebyśmy wiedzieli jak to ma wyglądać - odezwał się Naruto.
- Ja ? Jestem Kakashi Hatake. Co lubię, a czego nienawidzę ? Hmm... Nie mam ochoty o tym mówić. Jakie są moje marzenia ? Nie zastanawiałem się nad tym. A co do hobby ? Mam ich mnóstwo - skończył Sensei.
Nie wysilił się za bardzo. W sumie to nic o sobie nie powiedział. Nie dziwie się mu, nie ma sensu opowiadać o swoim życiu.
- Dobrze teraz wasza kolej. Ty z prawej zaczynaj - dodał Sensei kierując w stronę Naruto.
- Jestem Naruto Uzumaki, kumalski ? Najbardziej lubię jeść ramen. Najlepszy jest ten który kupował mi Sensei Iruka w barze Igiraki. Nienawidzę trzech minut, które trzeba odczekać po zalaniu ramenu wrzątkiem. Moje hobby ? To jedzenie różnych rodzaju ramenu i porównywanie ich. Moje marzenie ? Zostać największym Hokage. Wtedy ludzie przestaną mnie wyśmiewać i zaczną traktować jak bym był kimś, kimś bardzo ważnym - odparł Naruto.
- Dobrze. Dalej - oznajmił Kakashi.
- Jestem Sakura Haruno. Co lubię ? Eee... Ta osoba którą bardzo lubię eee... Moje hobby to eee.. I marzę o tym żeby iiii....
- Tak. A najbardziej nienawidzisz ? - zapytał Sensei.
- Naaaaruto ! - odpowiedziała.
Boże co za idiotka. Odpowiadając na wszystkie pytania śliniła się do Sasuke. Będzie okropnym balastem podczas misji.
- Teraz Ty - oznajmił Kakashi wskazując na Sasuke.
- Nazywam się Sasuke Uchiha. Nienawidzę wielu rzeczy. I niczego specjalnie nie lubię. Nie mam marzeń, bo zajmuje mnie rzeczywistość. Zamierzam odbudować mój klan i zabić pewną osobę.
No dobra teraz moja kolej, czas zeskoczyć z drzewa.
- Nazywam się Emiko Kizune. A reszta niech Was nie interesuje na mój temat.
Ale jak to możliwe. Nie wyczułem, żeby była w pobliżu.
~ Jeszcze nie raz Cię zadziwię Sensei.
~ Co jak to ? Czy Ty rozmawiasz teraz ze mną w moim umyśle ?
~ Owszem.
I na tym skończyłam rozmowę z Senseiem w Jego myślach. Mam nadzieje że choć trochę zamieszałam mu tym na mój temat.
- Dobrze. Jesteście różni i macie różne cele jutro Nasza pierwsza misja. Bądźcie jutro w wyznaczonym miejscu o piątej rano, zabierzcie ekwipunek i najlepiej nie jedzcie śniadania.

Sensei po chwili odszedł zostawiając Nas czwórkę samych. Postanowiłam również udać się w kierunku swojego mieszkania, nie chciałam zostawać z tą dwójka przygłupów Sakurą i Naruto. Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
- Emiko zaczekaj - zawołał za mną Naruto.
Zatrzymałam się w miejscu i obróciłam się.
- Wiesz... bo ja myślałem, że może Ty chciałabyś iść ze mną na ramen, poznać się bliżej czy coś - dodał Naruto.
O nie, jeszcze tego mi trzeba. Nie mam zamiaru się z Nim spoufalać.
- Nie - odparłam krótko i stanowczo, po czym odwróciłam się i ruszyłam znów przed siebie wolnym krokiem.
- Głąbie myślałeś że ktoś taki jak Ona poleci na Ciebie - wyśmiewał się Sasuke.
- Odwal się - krzyknął Naruto.
A co uważasz że zasługuje na kogoś lepszego ?
~ To nie możliwe czy Ona....
~ ...Czyta mi w myślach ? Tak Sasuke. Do zobaczenia na jutrzejszej misji.
Gdy dotarłam do mieszkania położyłam się na łóżku. Moją głowę cały czas zaprzątał Sasuke. To dziwne, ale musiałam się czegoś o nim dowiedzieć. Jeszcze nigdy nikt mnie nie zaintrygował tak jak On.

Nazajutrz nasza czwórka czekała w wyznaczonym miejscu na Kakashiego, który jak słyszałam miał w zwyczaju niemiłosiernie się spóźniać. I tym razem nie zrobił wyjątku przychodząc godzinę po czasie.
- Dzień Dobry. Gotowi na sprawdzian ? - zapytał Sensei w końcu się pojawiając.
- Spóźnił się Pan ! - stwierdził Naruto i Sakura jednocześnie.
- Czarny kot przebiegł mi drogę, musiałem iść dookoła - stwierdził, po czym kontynuował.
- Dobra, zaczynajmy. To budzik nastawiony na dwunastą. Wasze zadanie jest bardzo łatwe, musicie zabrać mi tylko te dzwonki, to tyle.
- Sensei Kakashi, ale Pan ma tylko trzy dzwonki a nas jest czterech - stwierdziła zdziwiona Sakura.
- Ten który nie zdobędzie dzwonka do godziny dwunastej zostanie z powrotem wysłany do akademii. Może być tak, że żadne z Was nie zdobędzie dzwonka wtedy wszyscy tam traficie. A więc zaczynajmy. Życzę Wam powodzenia.
Wszyscy w momencie rozproszyliśmy się między drzewa aby zaatakować z ukrycia, wszyscy oprócz Naruto który postanowił bezpośrednio skonfrontować się z Senseiem. Miałam plan, niestety musiałam poczekać, aż Naruto skończy atakować Kakashiego. 
Sasuke, wiem jak zdobyć te dzwonki, jednakże musimy współpracować wszyscy razem.
~ Jak Ty to robisz ? Jak możesz siedzieć w moim umyśle ?
~ To teraz najmniej ważne.
~ O ile nie zapomniałaś jest nas czwórka, a dzwonków tylko trzy. Jeden z Nas odpadnie i nie zamierzam to być ja.
~ Sasuke zaufaj mi, wiem co robię. Tylko tak damy rade zdobyć te dzwonki. Musimy tylko poczekać aż Naruto...
W tej właśnie chwili Naruto został złapany w pułapkę Kakashiego i zawisł na drzewie przywiązany o gałąź. Co za głąb, naprawdę wierzył że dzwonek tak po prostu będzie leżał na ziemi.
~ Emiko, a więc jaki ten plan ?

TERAZ !
Sakura po wyjaśnieniu planu ruszyła z ukrycia jako pierwsza aby uwolnić wiszącego na drzewie Naruto. Tak jak myślałam Sensei Kakashi ruszył w jej kierunku aby Ją przed tym powstrzymać, jednak Naruto według planu rzucił w stronę Senseia kunaiem. To był znak dla Sasuke. Wtedy On rzucił dwoma kunaiami w Kakashiego jednym zwyczajnym drugim moim z pieczęcią i wedle planu ten drugi trafił za plecami Senseia. Gdy kunaie wbiły się w ziemie przywołałam klona i wysłałam Go aby zaatakował Kakashiego a ja czekałam na dalszą część planu.
Sasuke teraz !
Sasuke na mój znak zeskoczył z drzewa atakując Kakashiego kulą ognia. Ten zrobił unik dokładnie w to miejsce, które oczekiwałam. Tak to moja szansa teraz. Teleportowałam się w miejsce wyznaczonego kunaia, to one były znacznikiem mojej techniki. W momencie gdy znalazłam się w wyznaczonym miejscu wykonałam technikę drzewnego więzienia zamykając w Nim Senseia. Mój klon natychmiast gdy Kakashi został uwięziony odebrał wtedy od Niego dzwonki.
- Technika uwolnienia ! - zawołałam gdy dzwonki były w mojej dłoni.
- Pokonaliście mnie. Nie spodziewałem się, że będziecie współpracować. Tylko teraz mamy problem, któryś z Was nie otrzyma dzwonków i to niestety będzie zależało od Emiko - stwierdził Sensei.
Wiedziałam, że do tego dojdzie ale już wiedziałam co zrobię.
- Dzwonki są Wasze - stwierdziłam podchodząc do Naruto, Sakury i Sasuke wręczając im przy tym dzwonki. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem, nawet Sensei.
- C.. Co ? Ale jak to ? - zapytał Sasuke.
- Po prostu są Wasze. Czekałam tyle żebym mogła zdawać na chunina, że jeśli poczekam jeszcze rok to nic się nie stanie, będę mieć trochę więcej czasu na treningi. A po za tym jesteśmy drużyną, nie wyobrażałam sobie zostawić jakiś dzwonek dla siebie - odparłam uśmiechając się do wszystkich.
Ona jest naprawdę niesamowita. Zapewne to Ona obmyśliła cały plan ataku i zmotywowała całą drużynę do współpracy a mimo to oddaje im dzwonki.
A więc Kakashi myśli o mnie w superlatywach, to dobrze, jednak nie chciałam mu nic na to odpowiadać. No cóż trudno będę musiała przygotować się do odej...
- Zdaliście wszyscy. Gratuluje - oznajmił Kakashi.
Spojrzeliśmy na Niego zdziwieni, nie powiem udało mu sie nawet mnie zadziwić.
- Co ale jak to ? - zapytał Naruto.
- Pokazaliście mi, że drużyna jest dla Was ważniejsza od Was samych, a w szczególności Ty Emiko oddając wszystkim dzwonki. Zadanie polegało na tym aby zobaczyć czy będziecie wspólnie współpracować po mimo tego że brakowało jednego dzwonka dla któregoś z Was i udało się Wam. Jutro czeka Nas prawdziwa misja. A teraz czas na mnie. Idźcie coś zjeść, na pewno jesteście głodni.

Gdy Kakashi odszedł odwróciłam się od reszty i chciałam ruszyć w swoim kierunku.
- Sasuke czy Ty, no wiesz miałbyś ochotę iść ze mną znaczy ogólnie razem coś zjeść - usłyszałam za sobą jak Sakura pyta Sasuke.
- Sorry, ale mam już inne plany - stwierdził Sasuke na co różowo włosa się przyłamała.
- Sakura nie martw się ja mogę z Tobą zjeść -powiedział Uzumaki.
- Odwal się Naruto - powiedziała Sakura i ruszyła w stronę domu.

Szłam przed siebie w kierunku jakiegoś baru, aby coś zjeść gdy nagle usłyszałam wołanie Sasuke za sobą.
- Emiko zaczekaj !
Odwróciłam się i spojrzałam na czarnowłosego chłopaka. Gdy podszedł bliżej stwierdziłam, że Jego oczy były równie czarne co włosy. Było w nich coś ... Boże dlaczego ja o tym myślę.
- Stało się coś Sasuke ? - zapytałam.
- Chciałem z Tobą o czymś porozmawiać. Masz może teraz czas ?
- Z tego co słyszałam z Twojej rozmowy z Sakurą Ty masz już plany.
- Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Mam już naprawdę dość jej łażenia za mną.
- Doskonale wiem o czym mówisz. Tak mam teraz czas. Tyle że nie wiem jak Ty, ale ja mam ochotę coś zjeść.
- Też bym coś zjadł, jednak wolałbym porozmawiać gdzieś gdzie nikt nie będzie nas słuchać.
- Więc możemy zamówić jedzenie i zabrać je na polanę za wioską, tam nie będzie nam nikt przeszkadzać.
- Dobrze.

Właśnie kończyłam jeść trzecią porcje ramenu siedząc na trawie obok Sasuke.
- Myślałem, że tylko Naruto ma taki apetyt - stwierdził mój towarzysz.
- To, to nic. Ale nie dałabym rady więcej ze sobą zabrać - zaśmiałam się, po czym dodałam.
- To o czym chciałeś pogadać Sasuke ?
- Wiesz zastanawia mnie jak Ty no wiesz.
- Czytam ludziom w myślach ? - zapytałam na co Sasuke pokiwał twierdząco głową.
- Wiesz co to kekkei genkai prawda ? - spytałam.
- No tak. Wrodzona zdolność dziedziczona w danym klanie, tak jak sharingan w moim dawnym.
- Właśnie. Moja matka pochodziła właśnie z takiego klanu. Moje kekkei genkai które odziedziczyłam to czytanie w myślach i bardzo potężne iluzje. Potrafię również zapanować nad każdym żywiołem. Powinnam być już na poziome jounina niestety przepisy w wiosce zmieniły się więc...
- Jounina ? - zapytał zaskoczony Sasuke przerywając mi.
- Tak jounina. Niestety, tak jak zaczęłam przepisy się zmieniły i nie pozwoliły podejść mi do egzaminu ze względu na wiek, więc muszę zacząć z Wami. Prawda jest taka że Kakashi nie nauczy mnie za wiele, sama wkładam większą pracę w swoje treningi. Myślę, że bez problemu mogłabym Go pokonać.
- Pamiętasz może o czym mówiłem kiedy się przedstawialiśmy ? Potrzebuje do mojego planu naprawdę ogromnej mocy. Może miałabyś czas pomóc mi przy treningach.
- Mówisz poważnie ?
- Tak. Kakashi ciągle znika, albo się spóźnia i nie ma dla nas tyle czasu, a w wolnych chwilach Ty miałabyś kompana do treningów, a ja nauczyłbym się czegoś więcej.
- Dobrze Sasuke.

W tym samym czasie w siedzibie Hokage.

- I jak im poszło Kakashi ? - zapytał Trzeci Hokage Sarutobi.
- Drużyna siódma zdała, wszyscy. Jednak zastanawia mnie w Niej jedna dziewczyna i chłopak.
- Emiko prawda ? Ta drużyna jest bardzo skomplikowana - zaśmiał się Hokage.
- Lordzie Hokage znamy pochodzenie tej dziewczyny ? - zapytał Kakashi.
- Ona równie jak Sasuke pochodzi z klanu Uchiha.
- Co ? Ale jak to ?
- Tak Kakashi. Wiem o tym tylko ja, a skoro to Twoja drużyna warto żebyś i Ty się dowiedział. Jej matka zbiegła ze swojego klanu do naszej wioski dawno temu. Trwała tam wojna domowa, więc nasza Wioska przyjęła ją z otwartymi rękami. Należała Ona do Klanu Kizune, który posiadał bardzo potężne kekkei genkai przenoszone z pokolenia na pokolenie. Ich specjalność to czytanie w myślach i bardzo potężne iluzje. Dodatkowo wszyscy jej członkowie potrafią panować nad każdym żywiołem. Matka Emiko jako cudzoziemiec musiała powiedzieć skąd pochodzi jednak prosiła aby zostało to między Nią, a mną ze względu na niebezpieczeństwo jakie mogło jej grozić, więc przystałem na jej prośbę. Z tego co wiem Twoja podopieczna została ostatnia z tego klanu, interesowałem się historią owego klanu podobno podczas wojny nikt nie przeżył, a matka Emiko uciekła z naszej wioski zostawiając córkę samą, nie wiemy co się z Nią stało.
- Rozumiem Lordzie Hokage. Tylko wciąż nie rozumiem co ma to wspólnego z klanem Uchiha.
- Amika, matka Emiko wdała się w romans z zamężnym shinobi z klanu Uchiha co dobrze wiesz było nie dopuszczalne w tym klanie. Żona tego shinobi nie mogła mieć dzieci, więc przypuszczam, że dlatego doszło do owego romansu. Jednakże Amika zakończyła to po pewnym czasie nie zdając sobie wtedy sprawy że jest w ciąży. Poinformowała mnie o całej sytuacji, a ja doradziłem jej żeby nie informowała o tym shinobiego z klanu Uchiha bo wywołałaby skandal, a to groziło jej i dziecku śmiercią.
- Rozumiem. Więc Sasuke nie został ostatnim członkiem klanu - oznajmił Kakashi.
- Nie mój drogi chłopcze. Jednak musi to pozostać między Nami.
- Dobrze. A co z Naruto ? Czakra dzięki lisowi jest w Nim naprawdę potężna.
- Wiem Kakashi. Dlatego będziesz musiał pilnować żeby Naruto nie przerwał w jakiś sposób pieczęci.

Wieczorem w mieszkaniu Emiko. 

Był już późny wieczór, a ja nie potrafiłam zasnąć. Cały czas myślałam o Sasuke i Jego nie typowej prośbie. Wiedziałam dlaczego chciał ze mną trenować, chodziło mu o zemstę, zemstę na bracie za to że wymordował Jego klan. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam godząc się, jednak zrobiłam to i chyba nie ma się co dłużej nad tym zastanawiać, jutro czeka Nas pierwsza misja.

- Coooo ? Mamy wyprowadzać psy ? Sprzątać ludziom w ogrodach i wysprzątać rzekę ? To miała być misja. A co to jest ja się pytam ?! - krzyczał Naruto na Senseia Kakashiego gdy spotkaliśmy się nazajutrz na naszej pierwszej misji.
Rzeczywiście to były jakieś kpiny. Ale fakt faktem, na tym właśnie polegały misje rangi D, na które wysyłali geninów takich jak my. I mimo że moje zdolności mogły spokojnie być zaliczanie na misje rangi B i A to niestety byłam tylko geninem.
- Uspokój się Naruto. Czego się spodziewałeś ? - zapytałam.
- No nie wiem, jakiejś prawdziwej misji, walki czegoś innego kumalski ? 
- Głąbie nie wrzeszcz. I tak znając Ciebie nawet w takiej misji się nie wykażesz - stwierdził Sasuke.
No tak, dobry plan. Tym o to sposobem namówi pewnie Naruto do tego żeby podjął się tej misji.
- Coś Ty powiedział Sasuke ? We wszystkim co zrobimy będę od Ciebie lepszy - odparł blondyn tak jak myślałam. Spojrzałam na Sasuke i uśmiechnęłam się do Niego, gdy spojrzał na mnie ewidentnie się speszył i odwrócił. Nie wiedziałam o co chodzi, ale On nigdy się tak nie zachowywał.
Po skończonej misji szliśmy w czwórkę razem z Kakashim do siedziby Hokage zdać raport z dzisiejszego dnia. Naruto oczywiście próbował pokazać we wszystkim, że jest lepszy od Sasuke co dawało odwrotne rezultaty. Wpierw wziął największego psa, z którym nie dawał sobie rady, potem przy wypielaniu chwastów u starszej kobiety tak się śpieszył, że przy okazji powyrywał Jej lecznicze zioła, a na sam koniec przy sprzątaniu rzeki kilkakrotnie się wywrócił wysypując z powrotem do wody to co pozbierał.

- Lordzie Hokage misja wykonana, moja drużyna ze wszystkim sobie poradziła - stwierdził Kakashi.
- To dobrze. A więc Waszą następną misją będzie wysprzątanie dachu w akademii - oznajmił Hokage.
- Nie ! Dość tego staruszku ! Chce prawdziwą misję ! Nie po to zostałem ninja żeby kopać w ogródku czy sprzątać szkołę ! - krzyczał Naruto.
- Naruto uspokój się. Wykonujemy ważne misje, aby pomóc mieszkańcom naszej wioski - oświadczył Hatake.
- Nie Sensei ! Naruto raz w życiu ma w czymś racje ! Już dawno zostałabym jouninem gdyby nie przepisy, które się zmieniły. Mam dość tych misji. Sama potrzebuje jakiejś prawdziwej - stwierdziłam.
- A więc młodzi genini chcą prawdziwą misje. Dobrze. Mam dla Was misję rangi C. Musicie odprowadzić naszego gościa budowniczego mostu do Krainy Fal i dopilnować Go aż do zakończenia budowy. Misja rozpocznie się jutro rano więc wypocznijcie. Czeka Was długa droga.

Czekałam na Sasuke na polanie na której się umówiliśmy aby rozpocząć pierwszy trening. Jutro wyruszamy na kilku dniową misje, więc nie będzie zapewne za wiele okazji aby poćwiczyć ale nadrobimy to po powrocie.
- Cześć. Długo czekasz ? Chyba się nie spóźniłem ? - zapytał Sasuke przychodząc w samą porę.
- Nie. Ja przyszłam wcześniej. Lubię spędzać tu czas. To co jutro pierwsza prawdziwa misja.
- No tak dzięki Tobie i temu głąbowi. Tak naprawdę to ja też miałem już dość tych misji rangi D.
- Dlaczego nie jesteś taki otwarty wśród innych jak teraz ?
- Nie wiem. Dziewczyny mnie irytują. Biegają za mną, skacząc sobie do oczu a tak naprawdę żadna mnie nie zna. A chłopaki uważają mnie za rywala choć sam tego nie chce. Tak naprawdę to chyba ja odpycham od siebie ludzi, nie potrzebuje ich.
- Doskonale Cie rozumiem. Sama mam już dość biegających za mną bez przerwy chłopaków i skaczących mi do gardeł zazdrosnych dziewczyn. Ale jednak przy mnie nie jesteś taki zamknięty.
- Dobrze mi się z Tobą rozmawia. Jesteś silna i nie myślisz o mnie jak każda inna.
- Już dobrze zacznijmy trening. Zaczniemy od wzmocnienia walki bronią, może od shurikenów.

Ja i Sasuke skończyliśmy po trzech godzinach treningu. Przez cały czas szkoliliśmy walkę z bronią, która według mnie była ważna choćby w razie zużycia całkowicie chakry. Sasuke nie miał już sił, choć nie chciał dać po sobie tego poznać, dlatego zakończyłam na dziś trening.
- Jesteś naprawdę dobry - powiedziałam podchodząc do Sasuke i podając mu rękę aby pomóc mu wstać.
- Jak to możliwe, że masz nadal tyle chakry kiedy ja ledwo stoję ?
- Ponieważ potrafię ją odpowiednio kontrolować. Pokaże Ci na czym to polega ale nie dziś, dziś już odpocznij jutro mamy ważną misje.
Sasuke podszedł do mnie blisko i uśmiechnął się. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go jak się uśmiechał. Założył mi kosmyk włosów za ucho. Poczułam jak serce zabiło mi szybciej, nie wiedziałam dlaczego.
- Dziękuje - odezwał się w końcu Sasuke. 
Stałam jak posąg, dopiero po chwili zrozumiałam, że musi wyglądać to naprawdę komicznie.
- Nie ma za co. Dla mnie to również miła odmiana poćwiczyć z kimś kto się rusza - zaśmiałam się.
- Może masz ochotę coś zjeść ? Ja stawiam - zaproponował Sasuke.
- Jesteś pewny ? Dobrze wiesz ile potrafię zjeść - powiedziałam po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Jakoś dam radę. Więc rozumiem że się zgadzasz. Znam taką jedną knajpkę.

Razem z Sasuke spędziliśmy kilka godzin razem. Był już późny wieczór, a On właśnie odprowadzał mnie do domu. Spędziliśmy razem naprawdę miło czas.
- To mówisz że mieszkasz niedaleko mnie ? - zapytałam.
- Tak. W sumie to dwie minuty na nogach. Chciałbym jednak odbudować kiedyś dzielnicę Uchiha, mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości.
- W razie czego służę pomocą. Remontowałam sama całe mieszkanie więc wiem trochę co i jak - odparłam z dumą ale i żartując.
- Poważnie ? Zadziwiasz mnie. Więc wiem do kogo uderzyć jak trzeba będzie wymienić okna.
- Dam rade. No dobrze już jesteśmy. Dziękuje Ci za dzisiejszy wieczór. Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłam tak dobrze czas. Chyba brakowało mi towarzystwa - stwierdziłam opierając się o płot.
- Ja również dobrze się bawiłem. Nie spodziewałem się tego. Dziękuje Ci.
Po chwili Sasuke zbliżył się do mnie. Wyczułam Jego oddech na mojej skórze. Moje ciało całe drżało. Wiedziałam co się dzieje i chciałam tego. Spojrzałam w Jego czarne oczy i wiedziałam, że zatraciłam się w tym mężczyźnie.
- Emiko, Sasuke eee...
Sasuke odsunął się ode mnie i przyjął na twarzy tą swoją opanowaną maskę. Spojrzałam na bok i dostrzegłam Sakure.
- Ja już będę leciał. Dzięki za wskazówki - stwierdził Sasuke po czym poszedł.
- Byłam u Ciebie przedtem ale nie było Cię. Myślałam że wyskoczymy gdzieś razem. Potem przyszłam jeszcze raz, ale nadal Cię nie było, więc zaczęłam się martwić. Postanowiłam więc przyjść tu wieczorem sprawdzić czy wszystko w porządku. Co robiłaś z Sasuke ? - zapytała Sakura.
- Jaaa eee... Trenowałam. Chciałam podszkolić trochę ataki wręcz, więc Sasuke mi pomógł - wymyśliłam na szybko.
- No tak Sasuke jest w tym dobry. Myślisz, że mi też by pomógł jakbym Go zapytała ?
- Nie wiem Sakura zapytaj Go. Przepraszam Cię ale jestem zmęczona. Chciałabym iść już się położyć jeśli nie masz nic przeciwko.

Gdy weszłam do domu oparłam się o ścianę i odetchnęłam. Mam nadzieje, że Sakura niczego nie widziała i niczego się nie domyśla. Wiem co czuje do Sasuke, a to mogłoby źle wpłynąć na naszą drużynę. Dotknęłam policzka,na którym jeszcze przed chwilą czułam ciepły oddech Sasuke. Nigdy nikt na mnie tak nie działał.
- Sasuke, co Ty ze mną robisz...

Chwile później w mieszkaniu Sasuke.

Chociaż jeden raz ta Sakura wiedziała w jakim momencie przyjść. Co ja sobie w ogóle myślałem. Nie mogę dopuścić drugi raz do takiej sytuacji to mogłoby narazić naszą drużynę na szwank. Jednak Emiko ma coś w sobie. Jest zadziorna, silna, ma swoje zdanie, nie daje się podporządkowywać, jest wolnym duchem. Tak jak ja wie co to samotność i Jej klan również wymordowano. Jesteśmy podobni... 
- Sasuke dość ! Musisz przestać o Niej myśleć - powiedziałem sam do siebie.

Nazajutrz pod bramą Konohy.

Staliśmy w czwórkę czekając na Kakashiego i Tazune, człowieka którego mieliśmy eskortować.
- Jak zwykle się spóźnia w dodatku namawia do tego tego faceta ! - krzyczał poirytowany Naruto.
Ja też miałam dość spóźnień Senseia, zachowywał się przy tym jakby nas lekceważył.
- Przepraszamy za spóźnienie, musieliśmy zabrać jeszcze pewne dokumenty. Możemy już ruszać w drogę - stwierdził Sensei.
- Ta banda dzieciaków ma czuwać nad moim życiem ?! - zapytał oburzony Tazuna.
- Nie martw się może nie wyglądają, ale to uzdolnieni ninja, a po za tym ja będę przy Tobie - odpowiedział Kakashi.

Szliśmy już jakiś czas, jak na razie nie napotykając żadnych komplikacji, jedynie Naruto cały czas pajacował próbując udowodnić, że jest lepszy od Naruto.
- Tam ! Tam coś jest ! - wrzasnął Naruto rzucając kunaiem między krzaki.
Wszyscy przystąpiliśmy do szyku bojowego. Skupiłam czakrę w umyśle i mogłam się skupić podobnie jak posiadacze byakugana, jednakże nie tak intensywnie.
- Naruto Ty głąbie ! Za tymi krzakami jest królik idioto ! - krzyknęłam na chłopaka uderzając Go z pięści.
- Co za matoł - odezwał się Sasuke.
Zaraz te króliki nie występują w tym rejonie. Są to północne króliki wykorzystywane do kamuflażu.
~ Sensei, więc wróg jest wśród Nas ?
~ Emiko ? Tak, jest wśród Nas, musimy się przygotować.
- Drużyna do szyku, musimy chronić budowniczego - zawołał Kakashi.
Wszyscy skoczyliśmy w stronę Tazuny i zaczęliśmy go osłaniać, gdy po chwili z kałuży wyłoniło się przypuszczam że dwóch chuninów z Wioski Ukrytej we Mgle, sądząc po ich opaskach. Zaskoczyli niespodziewanie Kakashiego i zaatakowali Go na co On upadł nieprzytomny. No świetnie teraz mi zostało chronić całą drużynę. Ruszyli w stronę Naruto próbując Go zaatakować, na szczęście w samą porę zareagował Sasuke i skoczył na napastników odpychając ich. Niestety jeden z nich zdążył rzucić kunaiem w stronę Naruto, raniąc Go przy tym w rękę. 
- Sakura broń budowniczego ! Muszę pomóc Sasuke ! - zawołałam do Haruno.
- Hai ! - odpowiedziała.

Ruszyłam w stronę napastników atakując ich techniką wodną. Jednego udało mi się uwięzić w kuli wodnej, nie będzie mógł się z niej wydostać. Niestety technika więzienia wodnego ma swoje minusy, żeby wróg był w nim zamknięty nie mogę ruszać się od kuli nawet na krok. Po chwili drugi chunin z Wioski mgły ruszył na budowniczego i Sakure. Wiedziałam, że nie poradzi sobie Ona z tym przeciwnikiem, a mimo to broniła Tazuny. Sasuke wskoczył przed Sakure i był gotowy do ataku, ale po chwili pojawił się Kakashi, a na miejscu gdzie leżało Jego ciało była drewniana kłoda. Jutsu podmiany, no tak. Miałam taką nadzieje, że ktoś taki jak On nie da się tak łatwo złapać, więc dobrze że w końcu się obudził żeby nam pomóc, nie dam rady pilnować budowniczego i atakować dwóch napastników. Kakashi złapał w ostatniej chwili chunina i powalił Go na ziemie.
- Naruto przepraszam, że Cię zostawiłem. Nie chciałem żeby coś Ci się stało. Ale nie sądziłem że tak z kamieniejesz - stwierdził Sensei. Faktycznie dopiero teraz zauważyłam że Naruto leżał przerażony na ziemi. Nie spodziewałam się tego po Nim.
- Brawo Emiko byłaś świetna. Sasuke, Sakura Wy również.
- Ej. Nic Ci się nie stało ? Mały tchórzu. - skierował Sasuke w stronę Naruto.
- Sasuuuke ! - krzyknął Naruto idąc w stronę swego rywala, a zarazem przyjaciela.
- Naruto ! Stój spokojnie. W kunaiu tych ninja była trucizna. Musimy działać szybko. Trzeba otworzyć ranę i wyssać truciznę. Jest w Twojej krwi, więc się tak nie wierć bo szybciej obiegnie Twoje ciało - stwierdził Sensei Kakashi kierując się do Naruto po czym kontynuował tym razem do budowniczego.
- A właśnie Panie Tazuna. Porozmawiajmy. To są chunini z Wioski Ukrytej we Mgle. Ich specjalność to nieustający atak. Zawsze walczą do samego końca.
- Skąd wiedziałeś o naszej zasadzce ? - zapytał jeden z napastników, który był już razem z kompanem przywiązany do drzewa.
- Kałuża. W słoneczny dzień. Jeśli od tygodni nie padało ?
- Taki jesteś mądry ? To dlaczego zostawiłeś te walkę geniną ? - zapytał Tazuna.
- Gdybym od razu wyeliminował wrogów niczego bym się nie dowiedział. Chce wiedzieć kto był ich celem. Kogo... Chcieli dopaść - stwierdził Kakashi
- Hee... Do czego zmierzasz ? -zapytał budowniczy.
- No cóż. Chciałem się przekonać czy atakują Nas, czy też Ciebie, budowniczego mostu. Kiedy składałeś prośbę o przydzielenie standardowej ochrony przed złodziejami i rabusiami nie wspomniałeś słowem, że mogą Cię szukać ninja, że Cię ścigają. Gdybyśmy o tym wiedzieli byłaby to misja rangi B lub wyższej. Naszym zadaniem miało być dostarczenie Cię na miejsce i zapewnienie ochrony podczas budowy mostu. Gdybyśmy zdawali sobie sprawę z zagrożenia atakiem wrogich ninja wysłalibyśmy innych ludzi i naliczyli wyższą opłatę. Zapewne masz swoje powody, ale okłamywanie Nas jest niedopuszczalne. Nie jesteśmy w stanie wykonać tej misji - zakończył Sensei.
- Jesteśmy geninami, to zadanie jest dla Nas za trudne. Powinniśmy wrócić. Musimy jak najszybciej zająć się ręką Naruto i usunąć z Niej truciznę. W wiosce będziemy mogli zabrać Go do lekarza - stwierdziła Sakura.
- Lepiej wracajmy do wioski - zgodził się Sensei.
- Ja nie wracam. Nie wiem co wy zrobicie, ale ja nie zostawię tu tego człowieka kiedy ścigają Go obcy ninja. Może i nie postąpił fair wobec Nas jednak dostaliśmy zadanie i nie wycofam się z Niego - zaprotestowałam.
- Emiko to już nie nasz problem. Wracasz z Nami. To rozkaz - odparł Kakashi.
- Nie będziesz mi rozkazywał Sensei. Ja nie wracam. Nawet siłą mnie nie zaciągniesz. Zostaje z budowniczym. Wy wracajcie z Naruto.
Nawet nie próbuje zaciągać Jej siłą wiem do czego jest zdolna. Nawet ja mógłbym mieć z Nią problem. Jest odważna, sama chce bronić budowniczego.
Dobrze, że przynajmniej Kakashi tak myśli. Spojrzałam na Naruto, był wściekły. Wyciągnął kunai i przeciął rękę w miejscu rany, po czym krew zaczęła mu szybciej cieknąć. No tak chce oczyścić krew z trucizny. Ciekawe o czym myśli.
Czemu jestem takim dziwadłem ? Dlaczego ja zawsze ? Tak ciężko pracowałem, trenowałem, aż do bólu. Godzinami ćwiczyłem w samotności, żeby być silnym, żeby zrealizować marzenia. Nie ugnę się. Nie będę gorszy od Sasuke. Nie wycofam się. Przysięgam na te ranę.
Czy to naprawdę jest Naruto ? To nie możliwe. Jego wola walki, zmieniła się.
- Panie Tazuna. Dokończę misje. Wyruszam razem z Emiko. Będę Cię chronił tym o to nożem kunai. Prawdziwy ninja nigdy nie daje za wygraną. Nie martwcie się o mnie, nic mi nie będzie. Ruszajmy !

Nasza czwórka razem z Senseiem Kakashim i budowniczym Tazuną płynęła od kilku godzin pod osłoną mgły małą łódką w stronę Krainy Fal. Wszyscy mimo wcześniejszych kłamstw budowniczego postanowiliśmy kontynuować naszą misję.
- Panie Tazuna. Zanim dotrzemy do przystani, chce o coś Pana zapytać. Ludzie którzy Pana ścigają. Muszę wiedzieć dlaczego ? Jeśli Pan Nam nie powie, będziemy zmuszeni zakończyć te misje po odstawieniu Pana na brzeg - stwierdził Sensei.
Wszyscy spojrzeliśmy na Tazune czekając na wyjaśnienia. Po chwili zaczął.
- Nie mam wyboru. Muszę Wam powiedzieć. Nie. Chce Wam powiedzieć prawdę. Tak jak powiedziałeś. To wykracza po za ustalony zakres zadań. Ten który pragnie mojej śmierci to bardzo niski człowiek o długim zabójczym cieniu.
- Zabójczym cieniu ? Kto to jest ? - zapytał Kakashi. Ja chyba Wiem o kogo chodzi. Czytałam o kimś podobnym w księgach Krainy Fal.
- Znasz Go. A przynajmniej słyszałeś kiedyś Jego imię. Jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie. To magnat transportowy Gato - powiedział Tazuna. A więc tak jak myślałam.
- Gato ? Z Gato transport ? To biznesmen. Wszyscy Go znają. - stwierdził Kakashi.
- Gato jest szanowanym dyrektorem bardzo znanej firmy. To prawda. Ale te legalne interesy to przykrywka dla Jego właściwej działalności. Sprzedaje narkotyki używając do tego gangów i ninja. Dokładnie rok temu Gato po raz pierwszy odwiedził Krainę Fal. Przybył na naszą wyspę by przejąć kontrole nad transportem lądowym i morskim. Ci którzy próbowali stanąć mu na drodze, znikali. W wyspiarskim kraju ten kto ma monopol na statki włada wszystkim. Finansami, rządem, życiem obywateli. Obawia się tylko jednej rzeczy, mostu. Gdy Go ukończymy będziemy mieli łączność z lądem, a On straci władze. Ja buduje ten most.
- Nie rozumiem skoro wiedziałeś, że ludzie Gato Cię ścigają dlaczego nie wynająłeś kogoś innego.
- Ponieważ Krainę Fal zamieszkuje biedny i mały lud. Nawet nasza szlachta nie ma pieniędzy.
- Cóż chyba nie mamy wyjścia. Musimy dalej Cię strzec - oznajmił Kakashi.

Gdy w końcu dopłynęliśmy do brzegu ruszyliśmy przed siebie. Naruto jak zwykle pajacował, ale to Naruto, On nigdy się nie zmieni. Po chwili Kakashi zatrzymał się przed Nami rozglądając się dookoła. Usłyszałam hałas między drzewami.
Sensei Kakashi, już tu są. Wyczuwam obcą chakre.
Tak Emiko, ja też to czuję.
Uwaga ! - krzyknął Kakashi gdy w Naszą stronę leciał ogromny, miecz ?
- No, no czyż to nie Zabuza Momochi. Zły ninja z Wioski Ukrytej we Mgle. A Ty dokąd ? - zapytał Kakashi zatrzymując Naruto, który był gotowy do ataku na Zabuze. Tak słyszałam o Nim. A mianowicie czytałam w książeczce Bingo.
- Jeśli mamy z Nim walczyć będzie mi potrzebne to - kontynuował Sensei odsłaniając drugie oko. To nie możliwe to sharingan. Czy On również należy do klanu Uchiha. Kakashi przystąpił do ataku. Dzięki mocy sharingana kopiował każdy ruch przeciwnika, niestety dał się złapać w dobrze mi znanej technice wodnego więzienia. Zabuza stworzył klona, który mógł Go ochraniać kiedy On sam nie mógł wykonywać żadnego ruchu. Teraz mogliśmy jedynie liczyć na Sasuke i Naruto. Sakura nie da rady sama obraniać Tazuny.
- Sasuke ! Naruto ! Teraz wszystko w waszych rękach ! Ja pomogę Sakurze osłaniać budowniczego ! - zawołałam.
- Tak jest Emiko - stwierdził Sasuke.
- Uciekajcie stąd. Jego klon nie może za daleko się od Niego oddalić. Zabierzcie Tazune ! Już !
- Sensei, chyba nie liczysz, że Cię tu zostawimy. Sasuke mam plan - zawołał Naruto i przystąpił do ataku. Wykonał jutsu i z klonował się kilkukrotnie atakując Zabuze. Ten jednak odepchnął Jego atak niszcząc klony i rzucając Naruto w dal. Ale co to ? Naruto świetnie !
- Sasuke łap ! - zawołał Naruto rzucając w stronę chłopaka shurikena.
- Shuriken demonicznego wiatru - krzyknął Sasuke rzucając Nim w Zabuze. Jak się okazało Naruto użył transformacji i zamienił się w danego shurikena zmuszając Zabuze do odsunięcia się od Kakashiego co dało rezultat uwolnienia Go z wolnego więzienia. Kakashi ponownie przystąpił do ataku kopiując każdy atak Zabuzy. Po długiej walce udało mu się Go w końcu pokonać. Jednak na drzewie po chwili obok ciała pojawił się obcy ninja. Patrząc na Niego wyglądał jak shinobi z oddziału ANBU z Wioski z Ukrytej we Mgle.
- Dziękuje. Podążam za Zabuzą od bardzo dawna. Czekając na okazje by wreszcie Go pokonać.
- Sądząc po Twojej masce jesteś tropicielem ninja Wioski Ukrytej we mgle - stwierdził Kakashi. Czyli moje przypuszczenia się potwierdziły.
- Masz dobre informacje - odparł nieznajomy.
Rozmowa trwała krótki czas, a po zakończeniu jej shinobi z Wioski we Mgle zabrał ciało Zabuzy i rozpłynął się.
- Sensei Kakashi nic Ci nie jest ?! Nie powinieneś był aż tak nadwyrężać sharingana - stwierdziłam podchodząc do Senseia który upadł na ziemie z wycieńczenia. Sasuke i Naruto zabrali Kakashiego pod ramię i dalej ruszyliśmy przed siebie do Krainy Fal.

Następnego dnia Sensei Kakashi obudził się w domu budowniczego Tazuny. Uważał tak samo jak ja, że śmierć Zabuzy wydała się mu podejrzana i że na pewno Go jeszcze spotkamy. Niestety Sensei nadal był bardzo wykończony i nie dał rady bronić naszego towarzysza. Stwierdził, że przyda Nam się trening, więc zabrał Nas do lasu.
- Wasze zadanie będzie polegało na tym, aby skupić chakre u podstawy nóg i bez pomocy rąk wspiąć się na sam szczyt. Na początku będzie to trudne i zapewne będziecie wbiegać na nie, aby dojść jak najwyżej, ale z czasem będzie coraz łatwiej - stwierdził Kakashi stojąc o kulach w połowie drzewa do góry nogami. Pierwsi ruszyli biegiem Sasuke i Naruto wbiegając kawałek na drzewo i upadając. Zaraz za Nimi pobiegła Sakura która za pierwszym razem wbiegła wysoko na drzewo i usiadła na pobliskiej gałęzi.
Spodziewałem się, że Sakurze uda się za pierwszym razem. Najlepiej radzi sobie w kontrolowaniu chakry.
Taki jesteś pewny Sensei. Jeszcze nie widziałeś mnie.
Gdy wszyscy oprócz Sakury stali na ziemi podeszłam powoli do drzewa skupiając chakre w nogach i powolnym krokiem wspięłam się po drzewie na sam czubek.
- Jak Ty to zrobiłaś ? - zapytał Naruto gdy zeszłam do nich na ziemie.
- Lata praktyki - zaśmiałam się i poszłam do Kakashiego.

Był już wieczór a Sasuke i Naruto wciąż ćwiczyli wejście na drzewo. Zminimalizowałam swoją chakre i oglądałam ich z drzewa na przeciwka.
- Naruto, widziałem, że rozmawiałeś dziś z Sakurą. Powiedz mi co Ci doradziła - powiedział Sasuke.
- Nie powiem Ci. Trzeba się było samemu zapytać - stwierdził blondas.
Eh ten Naruto we wszystkim chce być lepszy od Sasuke. Zeskoczyłam z drzewa i podeszłam do chłopaków.
- Jak długo już nas obserwujesz ? - zapytał niezaskoczony moim widokiem Saskue.
- Wystarczająco by stwierdzić, że jesteście beznadziejni - zaśmiałam się.
- Choć Sasuke w inne miejsce pokaże Ci jak się to robi - stwierdziłam.
- Nie musisz.
- Ale chce.
- Emiko a mi też pokażesz ? - zapytał Naruto.
- Tobie podobno Sakura wytłumaczyła. Na pewno sobie poradzisz - odparłam drocząc się z blondasem i odchodząc razem z Sasuke w inne miejsce.

Staliśmy daleko od miejsca treningu i chaty budowniczego, tak naprawdę staliśmy zdala od wszystkich.
- Nie wiem jak Ty to robisz. Za każdym razem kiedy próbuje trace coraz więcej chakry.
- Ponieważ skupiasz się na celu, a nie na tym co jest teraz - odparłam.
- Nie rozumiem.
- Skupiasz się na tym aby dostać się jak najwyżej, żeby Naruto nie był lepszy, a powinieneś myśleć tylko o tym żeby skupić chakre w nogach. Mogę coś zrobić ?
- No tak, jeśli to ma mi pomóc - stwierdził Sasuke.
Podeszłam do Niego od tyłu i zakryłam mu dłońmi oczy. Poczułam jak Jego ciało zadrżało. Czy On też czuł się tak jak ja pod wpływem mojego dotyku ?
- Wycisz się. Skup się tylko na sobie i na swojej chakrze. Poczuj się tak jakbyś był Jej częścią. Poczuj jak przepływa przez Twoje ciało i spróbuj skupić odpowiednią jej ilość w stopach. Kiedy będziesz gotów nie otwieraj oczu tylko myśl cały czas o przepływie chakry i idź prosto powoli w stronę drzewa. Gdy będziesz czuł, że ją kontrolujesz otwórz oczy. 
Powiedziałam i puściłam Sasuke. Po chwili ruszył powoli przed siebie z zamkniętymi oczami i wspiął się na drzewo. Wolnym krokiem wspinał się coraz wyżej, niestety miał zbyt małą ilość chakry i nie dał rady zbyt wysoko się wspiąć po czym spadł.
- Załapałem. Już wiem o co chodzi.
- Widzisz mówiłam,że to nie jest trudne. Wracajmy musisz wypocząć, jutro zajmiesz się ponownym treningiem.
- Dziękuje. To tylko dzięki Tobie - stwierdził Sasuke zbliżając się do mnie blisko, zbyt blisko. Ponownie poczułam Jego oddech na swoim ciele. Widziałam w Jego oczach że chce tego tak samo jak ja. Powoli zaczął zbliżać swoje usta do moich. Poczułam jak delikatnie Jego wargi stykają się z moimi. Czułam jak moje ciało drga w równym rytmie z Nim.
- Nie chciałbym przeszkadzać. Ale nie było Was zbyt długo, więc zaczęliśmy się wszyscy martwić. Córka Pana Tazuny zorganizowała dla Nas kolacje i nie grzecznie by było na Nią nie przyjść - wtrącił się Sensei Kakashi schodząc z drzewa. Ja i Sasuke gwałtownie się od siebie oddaliliśmy i w momencie oboje zrobiliśmy się czerwoni.
- My... My tylko trenowaliśmy. Pokazywałam... Jaa.. - dukałam jak głupia.
- Tak widziałem Wasz trening - zaśmiał się Sensei i kontynuował.
- Ale musicie Go już na dziś zakończyć. Nie ładnie się spóźniać w gości.
Spojrzałam na Sasuke który uśmiechnął się do mnie i ruszył przed siebie w stronę domu Tazuny, a ja w ślad za Nim. Co Ty ze mną wyprawiasz Sasuke.

Następnego dnia rano siedzieliśmy przy stole całą drużyną razem z Panem Tazuną, Jego córką i wnukiem Inarim. Chłopak miał na oko około 7 lat i był bardzo osowiały, z resztą jak większość ludzi w tym mieście.
- Panie Tazuna. Co to za zdjęcie ? Brakuje kawałka. Wygląda jakby ktoś specjalnie je stąd wyrwał - zapytała Sakura przyglądając się fotografii na ścianie. Po chwili Inari wstał od stołu i wyszedł.
- Przepraszam za wnuka. Na zdjęciu znajdował się ojciec Inariego. To nie był Jego prawdziwy ojciec. Wszedł do naszej rodziny i wniósł w Nią wiele szczęścia. On i Inari byli sobie bliscy. Kiedyś Inari śmiał się bardzo często. Ale potem, to się skończyło. Nie śmieje się już tak jak dawniej. Tamtego dnia wszystko się zmieniło. Słowo odwaga zostało zapomniane. Zostaliśmy z uczuciem bezsilności, a Inari cierpiał najbardziej. Wszystko zaczęło się w dniu kiedy to się stało - zaczął Tazuna.
- Opowiedz o tym co właściwie się stało - poprosił Kakashi.
- Najpierw musicie dowiedzieć się czegoś o Jego ojcu, o człowieku który nauczył Nas słowa odwaga, który był bohaterem.
Tazuna opowiedział Nam historię o ojcu Inariego i o tym jak pomógł mieszkańcom wioski w trudnych chwilach i Inariemu uwierzyć w siebie.
- Miał na imię Kaiza. Był prostym rybakiem który przybył z daleka by zrealizować tu swoje marzenia. Od tego dnia Inari i Kaiza stali się nierozłączni. Chłopak nie znał prawdziwego ojca, więc wyobraźcie sobie ile dla Niego znaczył. Inari podziwiał Go i podążał za Nim krok w krok jak syn za ojcem. Kaiza spędzał z Nim coraz więcej czasu, aż stał się członkiem naszej rodziny. I wtedy zupełnie nie oczekiwanie stał się kimś jeszcze. Od tamtej pory Kaiza był uważany za bohatera. Nauczył Nas czym jest odwaga. Inari był dumny mogąc nazywać się Jego synem. Jednak nie długo potem pojawił się Gato. Przybył tu i sterroryzował całą wioskę. Tylko Kaiza się mu przeciwstawił. Gato postanowił pozbyć się bohatera, ale potrzebował całego gangu aby pokonać jednego człowieka. Od tej pory Inari się zmienił. Tak jak reszta mieszkańców wioski. Straciliśmy wole walki. Dlatego chce zbudować most. Chce przywrócić mieszkańcom wioski wiarę i wole walki.
- Dziękujemy za opowieść Panie Tazuna.

- Panie Kakashi potrzebowałbym dziś kogoś do ochrony. Wybieram się do miasta po parę rzeczy.
- Pójdzie z Panem Emiko i Sakura. Sasuke i Naruto muszą jeszcze poćwiczyć.
- Dobrze. Dziękuje.

Szliśmy przez centrum miasta. Panowała w Nim bieda. Ludzie siedzieli przy ulicy, byli wychudzeni i brudni. Po chwili jeden z mieszkańców napadł na Sakure i próbował wyrwać jej torebkę jednak Ona przywaliła mu, a ten uciekł.
- Dobrze się bijesz. Kobiety w tej wiosce nie potrafią się bronić - stwierdził Tazuna.
- A szkoda, bo powinny ! - odparła wściekła Sakura.
- Panie Tazuna czy tutaj zawsze tak wyglądało ? - zapytałam.
- Nie moja droga. Dopiero gdy wkroczył Gato i zaczął pobierać opłaty ludzie zbiednieli. Brakuje nam pieniędzy, jedzenia i lekarstw. Mnóstwo ludzi choruje, a medyków też nie mamy zbyt wiele. Dlatego muszę doprowadzić do końca budowy tego mostu.
Po chwili Sakura wrzasnęła, pewnie znów ktoś próbował ją okraść. Odwróciłyśmy się do tyłu. Za nami stała mała dziewczynka prosząc Nas o coś do jedzenia. Sakura wyciągała z torebki parę cukierków, a ja ostatnią bułkę jaką miałam.
- Dziękuje - odpowiedziała dziewczynka usmiechając się do Nas szeroko.
- Tak właśnie wygląda od czasu kiedy przybył do Nas Gato - stwierdził budowniczy.

Gdy weszliśmy do sklepu byłam w szoku, tego nie można było nawet nazwać sklepem. Na półkach nie było niczego prócz kilku marchewek i paru ziemniaków.
- To jest sklep ? - zapytała mnie szeptem Sakura.
- Na to wychodzi.

Był już wieczór. Ja, Sasuke, Sakura, Naruto i Sensei Kakashi siedzieliśmy sami w ogrodzie. Reszta domowników siedziała w domu.
- Sensei Kakashi. Byłyśmy z Sakurą dziś w mieście. Źle się tam dzieje. Rozmawiałam z budowniczym i chciałabym im pomóc. Mówił, że kilka godzin drogi stąd jest Wioska Wodospadu. Z tego co wiem jest to dość bogata kraina. Chciałabym wyruszyć do Niej i pomóc ludzią z tej krainy. Zrobić zapasy lekarstw, jedzenia a po powrocie pomóc im medycznie. Chciałabym wyruszyć z samego rana.
- Emiko rozumiem Cię, ale nie musisz im pomagać. Przybyliśmy tu ze względu na misje. Po skończonej budowie mostu ta wioska odżyje.
- Sensei ale za nim to się stanie wielu ludzi tego nie dożyje ! Na zmiany trzeba czasu, a wielu z tego co widziałam ich go nie ma.
- No dobrze a skąd weźmiesz na to fundusze ?
- O to proszę się nie martwić - odparłam wyciągając wyładowany porfel banknotami.
- No dobrze w takim razie możesz jutro wyruszyć. Droga będzie długa w obie strony.
- W jedną. W drugą zamierzam się z powrotem teleportować - oznajmiłam podając Senseiowi kunaia z pieczęcią.
- Chciałem zaproponować Ci kogoś na drogę, ale skoro chcesz się przenieść to raczej to nie możliwe.
- Dam radę przenieść więcej niż jedną osobę Sensei. Chyba mnie nie doceniasz - zaśmiałam się.
To niemożliwe. Nawet czwarty Hokage tego nie potrafił.
~ Pamiętaj Sensei, że ja nie jestem byle kim.
- Ja mogę iść z Emiko - stwierdziła Sakura.
- Wybacz Sakuro, ale wyprawa będzie trwała na pewno dwa dni. Po drodze może być niebezpiecznie. Emiko będzie potrzebny ktoś kto odnajdzie się w każdej sytuacji. Sasuke. Ty pójdziesz z Emiko. Pomożesz Jej. 
- Dobrze - odparł Sasuke.

Od kilku godzin razem z Sasuke kierowaliśmy się w kierunku Wioski Wodospadu. Byliśmy już niedaleko celu. Po drodze nie wiele rozmawialiśmy, myślę że to przez sytuację która miała miejsce wczoraj wieczorem.
- Podziwiam Cię - powiedział coś w końcu Sasuke.
- To nic wielkiego. Szkoda mi tych ludzi. Jeśli jestem w stanie im pomóc to dlaczego miałabym tego nie zrobić ?
- Nie każdego byłoby na coś takiego stać.
- Sasuke nie mogę tak obojętnie stać i patrzeć jak Ci ludzie potrzebują pomocy. Wiem co to znaczy nie mieć nic i doceniać to kiedy ktoś wyciąga do Ciebie rękę.
Sasuke nic więcej nie odpowiedział w milczeniu doszliśmy do głównej bramy Wioski Wodospadu. Na szczęście nie musieliśmy nikogo powiadamiać o przybyciu co zaoszczędzi Nam trochę czasu.

- Sasuke masz tu trochę pieniędzy. Kup duży zapas jedzenia. Najwięcej tego co ma długi termin ważności.
- Nie chce od Ciebie pieniędzy. Może nie jestem tak zaopatrzony jak Ty jednak mam wystarczająco przy sobie aby wszystko kupić.
- Ale Sasuke nie musisz. To ja zabrałam Cię na tą wyprawę.
- Ale chce - odparł usmiechając się do mnie.

Wieczorem usiadłam na swoim łóżku w hotelowym pokoju. Byłam wykończona podróżą i chodzeniem za lekarstwami i jedzeniem. Nie dałam rady Nas przenieść, więc razem z Sasuke postanowiliśmy zostać w Wiosce do rana, wypocząć, a potem przenieść się do Krainy Fal. Było już dosyć późno, jednak ja nie potrafiłam zasnąć. Chyba przejde się po Wiosce. Jestem tu pierwszy raz a taka prawda, że nie wiem kiedy zawitam tu ponownie i czy w ogóle zawitam. Sasuke zapewne już spał w pokoju obok więc nie będę Go budzić. Wyszłam ze swojego pokoju przez okno. Postanowiłam wpierw usiąść na dachu hotelu i spojrzeć na okolice z góry. Gdy usiadłam usłyszałam za sobą kroki. Odruchowo wyciagłam kunai i byłam gotowa do ataku.
- To tylko ja, spokojnie - odparł znajomy mi głos.
- Sasuke nie zakradaj się tak. Mogłam Cię zabić.
- Wybacz. Nie myślałem, że spotkam tu kogoś - zaśmiał się.
- Ja również. Widzę że też nie możesz zasnąć.
- Nie potrafię spać w obcych miejscach. A Ty ? Czemu nie śpisz ?
- Myślałam zwiedzić choć trochę wioskę. Co Ty na to ? Przyłączysz się ? - zapytałam.
- Z chęcią - odparł Sasuke.

Było już naprawdę późno, gdy przeszliśmy pół miasta i zatrzymaliśmy się z Sasuke na obrzerzach Wioski nad jeziorem. Niebo spowite było milionem gwiazd. Pogoda mimo nocy dopisywała. Tej nocy było naprawdę ciepło.
- Nie wiem jak Ty, ale ja mam ochotę popływać - zaśmiałam się.
- Wiesz mamy mały problem chyba nie mam ze sobą kąpielówek - stwierdził Sasuke udając że szuka po kieszeniach.
- Wiesz zawsze możemy wykąpać się w ubraniach, potem coś wykombinujemy.
Nie zastanawiając się ani chwili poleciałam w stronę jeziora zanurzając się i wypływając w głąb, daleko od brzegu.
- No chodź ! Woda jest ciepła ! - zawołałam do Sasuke który nadal sie wahał. Jednak nie na długo. Po chwili rozpędził się i wskoczył do wody podpływając do mnie.
- Kto pierwszy przepłynie z jednego końca jeziora z powrotem do brzegu przegrywa ! - zawołałam i ruszyłam. Płynęłam naprawdę szybko jednak Sasuke okazał się lepszym zawodnikiem i wyszedł z jeziora kilka sekund przede mną.
- Oszukiwałeś ! - powiedziałam szturchając Go w ramie.
- Ktoś tu chyba nie potrafi przegrywać - odparł śmiejąc się.

Byliśmy przemoczeni, woda kapała z Nas niemiłosiernie.
- Cicho, coś słyszę - stwierdził Sasuke gdy ubierałam buty.
Staliśmy nie ruchomo wsłuchując się w dobiegające odgłosy które stawały się coraz głośniejsze.
- No choć ! Woda jest ciepła nie bądź taki ! - wolała jakaś kobieta z drugiego brzegu jeziora.
- Chyba ktoś wpadł na taki sam pomysł jak ja - powiedziałam szeptem do Sasuke.
- To prawda. Chyba nie jesteśmy jedyni. Choćmy nie będziemy im przeszkadzać - powiedział puszczając mi oczko.
- Obejmij mnie w pasie - stwierdziłam. Sasuke popatrzył na mnie zdziwiony.
- No mówię obejmij, zaufaj mi.
Sasuke zbliżył się do mnie niepewnie i położył ręce na mojej tali. Poczułam jak Jego ręce drżały, z resztą tak jak moje ciało za każdym razem kiedy czuło Jego dotyk.
- Trzymaj się - powiedziałam i przeniosła Nas do mojego pokoju hotelowego. Na wszelki wypadek zostawiłam tam kunaia i jak widać przydał się. Nie zużyłam dużej ilości chakry ponieważ od jeziora do pokoju nie było dużej odległości. Staliśmy z Sasuke na środku mojego pokoju, on jednak wciąż mnie nie puszczał. Patrzyłam w Jego czarne oczy a On w moje. Czułam jak jakaś nienamacalna siła nas do siebie przyciąga. Jego dotyk na mojej tali po prostu palił moją skórę. Sasuke podniósł jedną rękę i założył mi za ucho kosmyk mokrych ociekających włosów wciąż patrząc mi głęboko w oczy. Nie mogłam już czekać. Za każdym razem kiedy czekałam na Jego ruch ktoś Nam przerywał. Zbliżyłam się do Niego szybko i złączyłam nasze usta. Sasuke przyłożył dłoń do mego policzka i zaczął namiętnie mnie całować. Chwyciłam go delikatnie za Jego rozczochrane czarne włosy tak żebym mogła być jak najbliżej Niego. Teraz dzieliły Nas miedzy sobą tylko przemoczone ubrania. Jego usta były cudowne, stworzone do całowania. Z każdym pocałunkiem chciałam więcej. Nasze języki walczyły między sobą zachłannie. Jednak po chwili musieliśmy odsunąć się od siebie by zaczerpnąć powietrza. Sasuke oparł swoje czoło o moje i staliśmy tak wyrównując oddechy. Wiedziałam, że zatraciłam się w tym mężczyźnie na dobre.
- Nie powinniśmy. To może mieć wpływ na nasza drużynę - odezwał się Sasuke opierając się ciągle o moje czoło.
- Ja też tak uważam - odparłam.
Jednak Sasuke położył ponownie dłoń na moim policzku i znów złączył nasze usta. Mój język wdarł się pomiędzy Jego wargi na spotkanie z jego językiem. Moje ciało całe drżało, tak jak ciało Sasuke. Gdy odsunęliśmy się od siebie Sasuke stwierdził że musi iść do siebie się przebrać i wypocząć i że zobaczymy się jutro przy śniadaniu.

W tym samym czasie Sasuke.

Wyszedłem z pokoju Emiko zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie z zewnątrz. Wyczuwałem jej chakre była tuż za drzwiami. Wiedziałem, że Ona też wyczuje moją obecność jednak nie chciałem stąd odchodzić. Coś mnie do Niej ciągło jednak nie chciałem jej krzywdzić. Nie chodziło tu wcale o Nasza drużynę, choć była dla mnie jak rodzina, której nigdy nie miałem to jednak nie chciałem skrzywdzić Emiko. Wiedziałem że przyjdzie kiedyś taki dzień że będę musiał zdradzić Wioskę i zabić mojego brata za to co zrobił mojemu klanowi, wtedy musielibyśmy się rozstać. Jednak mimo moich obaw przy Niej czułem się inaczej. Była szalona, zabawna, chciała pomagać ludziom, których nie znała i którzy nie pochodzili nawet z Jej wioski. Ale przede wszystkim czułem, że Ona widzi we mnie coś więcej niż ładną buźke, która była moim przekleństwem.

Nazajutrz rano razem z Sasuke siedzieliśmy w moim pokoju i kończyliśmy jeść śniadanie cały czas prowadząc żywą rozmowę.
- Jak Ty masz zamiar zabrać się z tymi wszystkimi rzeczami ? - zapytał Sasuke pokazując na ogromną sterte z rzeczami dla Krainy Fal. Było w nich mnóstwo lekarstw, jedzenia, środków higienicznych, ubrania, koce, pościel.
- Otóż Sasuke mam asa w rękawie. Jutsu pomniejszenia - krzyknęłam, a wszystkie rzeczy zmniejszyły się że teraz można było przenieść je w jednej reklamowe.
- Jak Ty to ? Rozumiem że znasz tez jutsu które to powiększy ? Musisz mnie tego koniecznie nauczyć - zaśmiał się Sasuke.

Po śniadaniu była najwyższa pora się zbierać do Krainy Fal. Wiedziałam, że po przeniesieniu czeka mnie masa pracy ale byłam na to gotowa. Zabraliśmy wszystkie rzeczy i stanęliśmy na środku pokoju.
- Sasuke obejmij mnie mocno - stwierdziłam.
Sasuke podszedł do mnie i położył ręce na mojej tali mocno mnie do siebie przyciągając.
- Poczekaj. Zanim się tam przeniesiemy chciałbym pocałować Cię jeszcze raz. Tam na pewno nie będziemy mieć ku temu okazji.

Od kilku dni pomagałam mieszkańcom Krainy Fal. Dzięki budowniczemu Tazunie dowiedziałam się kto mojej pomocy najbardziej potrzebuje i to uratowało dwóm osobą życie. Sensei Kakashi wielokrotnie pomagał mi roznosić jedzenie czy lekarstwa. Jednakże jeśli chodziło o jutsu medyczne to mogłam polegać tylko na sobie. Mieszkańcy wioski byli mi naprawdę wdzięczni. Na początku było im wsytd przyjąć moją jaką kolwiek pomoc jednak dzięki Panu Tazunie i Kakshiemu udało się ich namówić. Sasuke razem z Naruto całymi dniami ćwiczyli, a Sakura pilnowała budowniczego podczas budowy mostu.
- Emiko idziemy dziś wszyscy z budowniczym na most. Wszyscy z wyjątkiem Naruto. Wczoraj za bardzo się przeforsował na treningu i jeszcze śpi. Dołączysz do nas ? - zapytał Sensei Kakashi.
- Tak poczekajcie chwilke już kończę - odparłam. Byłam dziś od świtu w czymś co przypominało klinikę i pomagałam małemu chłopcu ze złamaną nogą. Nie byłam dziś więcej nikomu potrzebna więc postanowiłam iść z drużyną i choć trochę odpocząć. Nie sądziłam, że w tej wiosce jest tyle pracy. Gdy skończyłam poszłam dołączyć do swojej drużyny.
- Emiko nie wyglądasz dobrze. Może powinnaś pójść odpocząć - stwierdził Kakashi.
- Nie Sensei. Wszystko w porządku. Co prawda mam trochę mniej chakry, ale świeże powietrze dobrze mi zrobi.
- Jesteś niesamowita dziewczyno. Dzięki Tobie ludzie w tej wiosce zaczynają odzyskiwać wiarę. Naprawdę dziękuje Ci jeszcze raz - powiedział Tazuna.
- Mówiłam Panu że nie musi mi Pan dziękować.

Gdy doszliśmy na most wyczułam wrogą chakre.
- Nie jesteśmy tu sami - stwierdził Sensei.
- Tak ja też ich czuje - odparłam.
Most powił się mgłą, a przed Nami stanęła dziewczyna z oddziału ANBU z Wioski we Mgle, którą wcześniej spotkaliśmy i Zabuza.
- A więc Oni współpracują razem - powiedziałam.
- Haku będziesz musiał zająć się dwójką tych geninów - stwierdził Zabuza wskazując na mnie i Sasuke.
- Dobrze Zabuzo - odparł Jego towarzysz.
- Sakura pilnuj budowniczego - zawołał Sensei.
Sakura zaczęła osłaniać Tazune. Zabuza przystąpił do ataku Kakashiego, a ja i Sasuke zostaliśmy uwięzieni w lustrzanym genjutsu. Sasuke próbował stopić lustra jedną z kuli ognia niestety bez rezultatu. Haku z nieprzewidywalną szybkością przemieszczał się z jednego lustra do drugiego atakując nas serią kunai. Nie byliśmy w stanie odeprzeć ataku ani go uniknąć. Nie było wyboru musiałam działać.
- Sharingan ! - tym sposobem będę mogła dostrzec ruchy przeciwnika.
- Sharningan ? Ale jak to ? - zapytał Sasuke.
- Nie czas na wyjaśnienia.
- Sasuke, Emiko pomoge Wam ! - krzyknął Naruto który niespodziewanie pojawił się po przeciwnej stronie luster. Tak to była nasza szansa. Naruto zaatakuje z przeciwnej strony a ...
- Cześć Emiko. Nie spodziewałaś się że dostane się do środka - powiedział Naruto stojąc obok mnie.
- Naruto Ty głąbie mogliśmy Go pokonać atakując z dwóch stron ! Używasz czasem mózgu ?! - ryknęłam na blondasa.

Walka między Nami i Haku trwała naprawdę długo. Niestety nie miałam już siły żeby używać dalej sharingana co minimalizowało nasze szansę na wygranie do minimum. Naruto po chwili wykonał jutsu i przywołał mnóstwo klonów atakując każdym jedno lustro.
- Ty masz sto luster, a ja sto klonów ! Kiedyś w końcu Cię pokonam ! - krzyknął Uzumakim. Niestety Haku był za szybki i w mgnieniu oka zniszczył każdego klona i powalił Naruto na ziemie. Jednak chłopak się nie poddawał mimo że za każdym razem został pokonywany ponownie przywoływał klony i atakował przeciwnika. Jednak po pewnym czasie Naruto padał ze zmęczenia i upadł na ziemie. Zastanawiało mnie jednak jedno. Już dawno nasz przeciwnik mógł nas wykończyć, jednak nie zrobił tego. Zadawał nam tylko powierzchowne rany. Po chwili Haku zaczął.
- Dość tego. Nie chciałem być nigdy shinobi. To bolesne. Ale jeśli się do mnie zbliżysz nie będę miał wyboru. Zabije dobro w swoim sercu i stanę się prawdziwym shinobi. Nie będzie litości, nie będzie odwrotu. Ten most stanie się polem bitwy na którym zderzą się nasze marzenia. Nadszedł czas abym walczył o swoje marzenie tak jak Ty walczysz o swoje. Nie miej mi tego za złe proszę. Walczę dla kogoś kto jest mi drogi. Żyje dla Niego. Przykro mi Naruto ale muszę to zakończyć tutaj. Wpierw znaczne od Twojego przyjaciela.
O nie Sasuke. Nie pozwolę mu na to. Muszę ostatnimi siłami aktywować sharingan inaczej nie zdążę go obronić.
- Sharingan
Zauważyłam, że Haku ruszył z lustra w kierunku Sasuke. Ruszyłam biegiem w Jego stronę. W ostatniej chwili wyciągnęłam kunai i stanęłam przed ukochanym.
- Nigdy.... Ni .. Nie .. pozwolę ... Ci .. Go.. skrzywdzić - powiedziałam krztusząc się krwią. Haku zranił mnie kunaiem przebijając go przez mój brzuch na wylot. Mi również udało się Go zranić, niestety była to powierzchowna rana na ręce. Haku wycofał się do lustra a ja padłam prawie na ziemie. W ostatniej chwili złapał mnie Sasuke kładąc moją głowę na kolana.
- Nieeee ! Dlaczego to zrobiłaś ?! - krzyczał zrozpaczony Sasuke.
- Ponieważ... chroniłam kogoś... kto jest... mi drogi...
- Trzymaj się. Nie opuszczaj mnie ! Naruto zrób coś ! 
- Sasuke ... To ... nic. Cieszę się ... że spotkałam kogoś ... Takiego ... jak Ty ... w swoim ... życiu. Sasuke... obiecaj mi... że ocalisz ... swoje .. marzenie.
- Aaaaa ! - ostatnie co usłyszałam to krzyk Sasuke. Żegnaj ukochany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top