Część: X

Przepraszam za błędy w częściach
Ale nie chce mi się poprawiać tego teraz więc poprawię jak skończę tą książkę (chodzi o numerację)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie podobał jej się odgłos tego szelestu był zbyt mały na jakieś większe zwierzę i ewentualnie próbowało wydawać jak najmniejszy hałas...zwierzę albo wcale nie wydaje dźwięku albo wydaje go pełno ...

To musiał być człowiek...Miała nadzieję tylko żeby nie był to król ...

– Jeśli się boisz... Uciekaj ... – rzekł smok tym samym budząc ją z transu myśli i przestała się zastanawiać i zaczęła spowrotem ściągać łańcuchy.

– Nie pozwolę byś został jego zwierzakiem egzotycznym wystawowym  ... To nie powinno tak wyglądać! NIE MOŻE! – odparła lekko poddenerwowana dziewczyna ściągając kolejny łańcuchy.

Smok już nic nie odpowiedział tak jakby pogodził się z jego nowym losem jako zwierzę do przechwalania się.

Dziewczyna znowu usłyszała szelest ale tym razem głośniejszy i pęknięcie gałęzi niedaleko niej, ale zanim zdążyła się odwrócić i sprawdzić co to było mężczyzna już trzymał ją za rękę i to bardzo mocno. Dziewczyna próbowałam się uwolnić szarpała się, krzyczała, ale na nic mężczyzna jej nie puszczał

– Czy ty próbujesz mnie pozbyć mojej sławy ?! Ten smok należy i należeć będzie do Króla Liuye – odparł wściekle i bardzo dumnie mężczyzna

– ten smok należy tylko i wyłącznie do natury i wolności. Nie jest niczyją własnością – dziewczyna zaczęła krzyczeć co za często jej się nie zdarza.

Mężczyzna tylko prychnął i rzucił dziewczyną aby ta mu nie utrudniała pracy, ale Elei nie odpuściła rzuciła się na mężczyznę żeby go przytrzymać jak najdłużej aby smok miał czas na ucieczkę. Smok patrząc na jej zaangażowanie i walczenie za to co uważa za słuszne, nie pozostał długo obojętny i odleciał... zrywając ostatnią line, która była przymocowana blisko jego ogona. Po prostu odleciał pozostawiając młodą o wiele słabszą od mężczyzny, który na oko miał powyżej 40 lat i był zdecydowanie mocniej zbudowany od drobnej nastoletniej dziewczyny.

Mężczyzna wyrwał się z nieudolnego uchwytu młodej dziewczyny i rzucił nią o ziemię niczym workiem z ziemniakami. Przygniótł ręce dziewczyny w taki sposób aby nie mogła się ruszyć a cały swój ciężar rozłożył tak aby uniemożliwić jej próbę ucieczki. Mężczyzna pochylił się do do jej ucha i szepnął.

– I gdzie jest ta twoja wielka jaszczura? – w jego głosie można było wyczuć zranioną dumę, zachłanność oraz niepohamowaną furię narastającą w nim.

– nie prosiłam smoka o ratunek, chciałam pomóc zwierzęciu w potrzebie i... – nie dokończyła gdy mężczyzna przycisnął rękę na jej usta

– Nie obchodzi mnie to, ja chcę tylko zapłatę za tą wielką salamandrę* i tylko tyle mnie to obchodzi, ale skoro tego nie mam to może ktoś za ciebie też coś da jak myślisz? - mówił to spokojnie ale jednocześnie z wielką furią w oczach.

Nagle obok nich zaczęły spadać przedmioty których nie powinno tu być takie jak gałęzie - grube gałęzie z wielkich drzew, kamyczki i tego typu rzeczy chodź byli na polanie niedaleko lasu to w tej okolicy była tylko trawa i kwiaty i kilka małych krzaczków. Nagle coś uderzyło mężczyznę w głowę, podniósł się i zboczył nie wielką gałąź, później kolejny raz i kolejny... W końcu nie wytrzymał podniósł się i coś zaczęło go zadrapywać, wyciągnął sztylet który miał wcześniej ukryty, Elei cieszyła się że to nie ona stała się celem jednej i drugiej strony. Mężczyzna zaczął chaotycznie wymachiwać nożem,i gdy był pewien, że w coś trafił, nagle...

Mężczyzny już nie było po prostu rozpłynął się razem z wiatrem jakie ta istota tworzyła. Elei chciała uciekać pozbierała swoje rzeczy i gdy chciała opuścić w biegu zobaczyła, że nie może biec.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

576 słów

* Salamandra to taka jaszczura urocze są- czarna w żółte plany i są jeśli dobrze pamiętam pod ochroną

Witam ponownie po przerwie.
Cóż rozdział jednak musiał zostać podzielony nie wyrobiłabym się kiedy to pisze jest 23.57 a obiecałam że jeszcze dziś będzie.
Więc dodatkowo w niedługo pojawi się część druga tego.

Dobra to tyle na razie

Dajcie znać co sądzicie?


Pozdrawiam i miłego
Bajo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top