Rozdział 3

- Nie zgadzam się - powiedziała wpraszając się do domu, a Kakashi uniósł trochę ręce żeby móc ją złapać jeśli straci równowagę - Mylisz się co do Sasuke. Ja wiem czego on potrzebuje i on wie że ja wiem, więc się w końcu pojawi, tak? 

- Sakura.. Jesteś pijana..

- Tak! Pierwszy raz w życiu i.. i.. Ja muszę porozmawiać, tak? A mówiłeś, że jaaakby co, to mogę z tobą rozmawiać, czcigodny Kakashi - powiedziała unosząc palec do góry  - więc przyszłam wyprowadzić cię z błędu.

- Ale najpierw sobie usiądź, ok? - zaśmiał się cicho widząc ją w tym stanie i zaprowadził na kanapę - W czym się myliłem tym razem? 

- No bo Sasuke... On ma dużo zajęć, tak? Dlatego go nie ma! 

- Sakura... Twoi rodzice nie martwią się, że nie wróciłaś jeszcze do domu? - zmienił temat i jednocześnie delikatnie zasugerował, że powinna iść do siebie. Mimo wszystko, ta sytuacja była trochę niezręczna. 

- Mówiłam im, że idę do Ino, ale... jeeestem tutaj - powiedziała, czując lekkie zawroty głowy - To nie tak, że jestem samotna... że codziennie myślę o tym, jak raz mnie przytulił i... yhh to nie tak, ja jestem silną kunoichi!

Mówiła to dość szybko a do jej oczu napływały łzy. Okłamywała samą siebie, a teraz Kakashi też to dostrzegł. Przez wino, którego trochę wypił i książki, które czytał, miał w głowie tylko te dziwne teksty i sytuacje z tej dziwacznej literatury, ale musiał to przegonić. Usiadł obok niej i położył dłoń na głowie Sakury.

- Spokojnie... każdy ma chwile słabości i...

- Ja nie jestem słaba! Jestem najsilniejszą kunoichi! Muszę być! Inaczej Sasuke nigdy nie będzie chciał ze mną być i.. i... 

Zaczęła szybko ocierać łzy, a Kakashi westchnął i nie patrząc na dziewczynę, objął ją ramieniem
- Już, już... Sasuke musi cię zaakceptować taką, jaka jesteś... nie ma sensu udawać kogoś innego i... oh.. - zawołał zdziwiony gdy nagle się w niego wtuliła, trochę desperacko, a do tego czuć było od niej sake - Sakura... spokojnie... Sasuke nie zmieni się nagle dla ciebie... on się nie zmienia dla nikogo. Ale uczuć nie zmienisz... 

- Jestem zmęczona... szumi mi od tego wszystkiego w głowie - podniosła wzrok na niego, ale się nie odsunęła - A ty, sensei, możesz zdjąć maskę, już cię widziałam bez niej. 

- Sakura..- uśmiechnął się, gdy nazwała go senseiem, jak kiedyś - Przyniosę ci tu koc i poduszkę, ok? Lepiej będzie jak prześpisz się u mnie.

- A jeśli Sasuke się dowie?!

- Nie robimy nic złego, spokojnie... chociaż właśnie się do mnie przytulasz...

- Co?! - szybko odskoczyła i chciała wstać, ale procenty jej na to nie pozwoliły - Phi!

- Już już... - Kakashi podniósł się i poszedł do swojej sypialni po zapasową pościel. Gdy wrócił, Sakura już przysnęła na oparciu, więc Hatake delikatnie ułożył ją na kanapie i okrył kocem - Ehh, dobranoc - wyszeptał i na krótką chwilę zawiesił wzrok na dziewczynie. Wyglądała całkiem uroczo... a w tym domu kobieta nie spała od bardzo dawna, chociaż nie powinien tej wizyty liczyć w "ten" sposób. Poszedł do sypialni i rozebrał się do bokserek, po czym wszedł do łóżka, żeby zmusić się do zaśnięcia. Zaśmiał się mając przed oczami pijaną Sakurę wykrzykującą mu swoje racje. Charakterna... jak zawsze, nawet w chwili słabości. W końcu udało mu się zasnąć. 

Następnego dnia Kakashi wstał rano i zarzucił na plecy szary szlafrok, wiążąc go w pasie niedbale i poszedł do kuchni zrobić kawę, a przy okazji zerknął w stronę kanapy.

- O dzień dobry - powiedział do Sakury, która właśnie mrugając powoli zaczęła się budzić - kawy? A może coś na kaca? 

- Cz... Czcigodny! - krzyknęła i momentalnie poderwała się do siadu, czując jak jej policzki zalewa purpura. Wlepiła wzrok w podłogę - Czcigodny, czemu nie masz maski.. - wydukała, chociaż mogło paść tu więcej pytań. Czemu wygląda aż tak dobrze? Czemu szlafrok odsłania trochę jego klatkę, czemu w zasadzie tutaj spała i czy zrobiła coś głupiego poprzedniego wieczora? 

- Wbrew pozorom nie chodzę w niej cały czas, poza tym wczoraj sama mnie namawiałaś żebym ją zdjął... To jak? Macie jakieś medyczne jutsu na ból głowy czy chcesz aspirynę? - zaśmiał się ciepło, a dodatkowo rozbawiło go zawstydzenie dziewczyny - Za chwilę założę maskę.. i ubranie. To znaczy! Nie to że nic nie mam pod spodem! - zaśmiał się i potarł nerwowo kark - Pójdę zrobić tą kawę.. 

- Tak.. - Sakura wydukała i potarła twarz dłońmi. Po dłuższej chwili wstała i niepewnie poszła do kuchni. Stanęła w progu opierając się o futrynę i obserwowała Kakashiego robiącego kawę, który jednocześnie zerkał na otwartą na blacie książkę - Zawsze zastanawiałam się, co ciekawego jest w tych książkach - powiedziała, a Kakashi spojrzał na nią z uśmiechem, który szybko przeszedł w zmieszanie. Jakby nagle do nich dotarło, że są dorośli, że Sakura jest dorosła i doskonale wie, a na pewno się domyśla, co jest w tych książkach. Założyła kosmyk włosów za ucho - Nieważne haha! Mam nadzieję, że nie plotłam wczoraj głupot, chyba jeszcze nigdy nie wypiłam tak dużo. Przepraszam, czcigodny - ukłoniła się lekko - Wypiję kawę i pójdę do siebie.. przepraszam za kłopot..

- Cóż... - postawił dwa kubki na stole i usiadł - Wykłócałaś się, że Sasuke jest dobry i... się przytulałaś - powiedział z uśmiechem widząc, jak wpędza ją to w większe zakłopotanie

- Co?! - jeszcze bardziej purpurowa usiadła przy stole - Czcigodny, najmocniej przepraszam, po prostu...

- Możesz mi mówić "sensei" skoro nie chcesz po imieniu. Jednak trochę mi dziwnie jak siedzę w piżamie, a ty mówisz do mnie oficjalnym tonem. A co do wczoraj - ostrożnie wziął łyk gorącej kawy - cóż... byłaś rozżalona, bo znów się nie pojawił, ale czemu przyszłaś akurat do mnie... nie wiem, ale doceniam heh.. skoro wolałaś porozmawiać ze mną zamiast z Ino... domyślam się czemu - powiedział, ale nie dokończył. No i miał rację, znów płakać Ino... to by było tylko kolejne upokorzenie. 

- Dziękuję... sensei - powiedziała cicho i przysunęła kubek do ust, ostrożnie dmuchając na gorącą kawę. Kakashi obserwował jej delikatne usta, ale szybko skarcił się w myślach. Jej zapach, nadal czuł go na sobie. Miał też dziwny odruch, żeby jej pomóc, żeby nie musiała tyle cierpieć przez Sasuke.

- Jesteś pewna, że chcesz z nim być? 

- Tak. Od zawsze - powiedziała szybko, próbując uwierzyć we własne słowa. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top