Rozdział 11
Sakura nie przestawała go całować, a Kakashi zjechał dłońmi na jej biodra, a Sakura oparła jedno kolano o leżankę obok jego uda. Mężczyzna odsunął głowę żeby złapać oddech i patrząc jej w oczy palcami zaczął muskać trochę niżej, prawie po jej pośladku.
- Sakura, ja... - uśmiechnął się lekko zmieszany - Nieważne... - jego dłoń wróciła na plecy dziewczyny. Miał wrażenie, że mimo wszystko nie jest gotowa na swobodne rozmowy na ten temat, ale znów czuł ogromne podniecenie jej bliskością.
- Tak, sensei..?
- Hah... - zaśmiał się cicho i zaczął się zastanawiać czy Sakura jest świadoma tego, jak na niego działa gdy zwraca się do niego w ten sposób - Może w piątek... po pracy pomożesz mi z dokumentami?
- Tak... To dobry pomysł - odsunęła się i założyła kosmyk włosów za ucho
- Pójdę już - położył dłoń na jej karku i pocałował delikatnie w policzek, po czym założył maskę - Ślicznie dziś wyglądasz, tak w ogóle. Do zobaczenia...
Przekręcił kluczyk w drzwiach żeby je otworzyć i zaskoczony po otworzeniu zobaczył równie zdziwioną Ino.
- O, Czcigodny, dzień dobry!
- Dzień dobry Ino, właśnie wychodziłem.
Lekko się ukłonił i wyszedł, a Ino z podejrzliwą miną weszła do gabinetu lekarskiego Sakury.
- Czemu byłaś tu zamknięta z Kakashim? I czemu masz taki głupkowaty wyraz twarzy?!
- Ino, przestań, po prostu badałam czcigodnego i...
- Widziałaś go bez maski?! To dlatego chciał zamknięte drzwi! - Yamanaka odłożyła na biurko rzeczy które przyniosła dla Sakury - Jak wygląda? Mów!
- No... Całkiem przystojny... - dziwnym odruchem przygryzła wargę i poczuła jak Ino paca ją w głowę
- To o nim myślisz? Przecież jest starszy i słabszy niż Sasuke. Pewnie ma o tobie jakieś zbereźne myśli, a przecież jesteś tyle młodsza, jeszcze czyta te swoje książki o nie wiadomo czym i...
- Nie jest zbokiem!- Sakura aż podniosła głos i opadła na swoje krzesło - Ino, mam dużo pracy... A Kakashi nie jest taki jak mówisz... jest czuły i... znaczy, taki się wydaje.
- Sakura, żebyś ty niczego nie żałowała. Sasuke na prawdę chce wziąć z tobą ślub i...
- Ino, idź już, ok?
- Ehhh dobrze, ale pamiętaj, że w piątek mamy babski wieczór - ruszyła w stronę drzwi
- Ja... w piątek nie mogę. Możemy przełożyć na sobotę?
- Yhh jesteś taka upierdliwa... pod warunkiem, że to nie jest przez tego starucha.
- Ino!
- Paaaaaaaaa!
Wyszła, a Sakura westchnęła ciężko. Zastanawiała się nad tą dziwną "relacją" z Kakashim i nie wiedziała, co o tym myśleć. Może lepiej było się nie zastanawiać. Zakończy to wszystko z Kakashim jak tylko Sasuke wróci, ale teraz, nie mogła oczywiście przed sobą tego przyznać, ale zastanawiała się, jak to się dalej potoczy. W piątek po pracy, gdy przebierała się do wyjścia, próbowała wybrać, w co się ubrać. Czując zawstydzenie wybrała trochę uroczą koronkową bieliznę, do kompletu, a do tego sukienka, tym razem dresowa, sportowa. Żeby nie było, że to jakaś randka, czy coś. Lekko się umalowała i poszła do Kakashiego. Przez całą drogę czuła jak jej serce przyspiesza i przyspiesza. *Praca, dzisiaj tylko praca. Po to tam idę...*
Zapukała do drzwi, a Kakashi spojrzał przez wizjer w drzwiach i otworzył jej już bez maski, w dresowych spodniach i czarnej naramiączce. Gdy zamknął za nią drzwi, nawet się nie przywitali, znów nie miała pewności, kto to zaczął i kiedy to się stało, ale po chwili przylegała plecami do ściany, a Kakashi całował jej szyję. Cicho jęknęła i położyła dłoń na jego policzku, żeby znów go pocałować. Czuła jego dłoń na swojej talii, idącą powoli do góry, przejechał palcami po materiale sukienki tuż pod biustem Sakury i wziął głęboki wdech. Nie była zestresowana, ani napięta, nawet gdy w końcu odważył się dotknąć jej piersi.
- Sensei...
Jęknęła, a Kakashi nie przestając całować, powoli prowadził dziewczynę do sypialni. Usiadł na łóżku, a Sakura, jak otumaniona, dopiero wtedy zdała sobie sprawę gdzie są. Złapał ją za rękę i usiadła okrakiem na jego kolanach. Przygryzła wargę i oparła dłonie na jego torsie, czując jak pieką ją policzki.
- Jesteś taka śliczna...
- To.. Ja... dziękuję, sesnei...
Działało to na niego jak cholera, pocałował ją mocno i dotknął ud dziewczyny, wsuwając dłonie pod jej sukienkę, aż złapał ją za pośladki i przesunął dłonie wyżej, jednocześnie podciągając jej sukienkę.
- Mogę..?
- T.. Tak...
Sakura przytaknęła i Kakashi zdjął jej sukienkę, a po tym objął dziewczynę i położył ją na plecach na łóżku, przez chwilę obserwując jej ciało w samej bieliźnie. Uśmiechnął się lekko, a w głowie miał fragment książki, w którym główny bohater mówił, że jak kobieta zakłada pasujący komplet bielizny, to oznacza, że była przygotowana na to, że mężczyzna ją zobaczy.
Hatake zdjął z siebie koszulkę i pochylił się nad Sakurą. Wpasował się biodrami między jej nogi i poczuła zgrubienie w jego spodniach. Serce waliło jej jak szalone.
- Sakura, jeśli mam przestać, to mów... nie chcę zrobić nic, czego nie chcesz.. - powiedział czule patrząc na nią, bo cały czas pamiętał, wszystko, co mówiła wcześniej
- Dobrze, powiem... ale teraz jest dobrze...
Czuła falę gorąca przechodzącą przez jej ciało i zawstydzenie, gdy Kakashi schodził pocałunkami niżej, do jej piersi i rozpiął jej stanik (zastanawiając się przy tym, czy specjalnie wybrała taki, z zapięciem z przodu). Jęknęła cicho, gdy całował niżej, jej brzuch i kości biodrowe, aż poczuła przez majtki jego ciepły język i wtedy z jej ust uciekł głośniejszy jęk. Nigdy wcześniej tak się nie czuła, dreszcz podniecenia, uczucie gorąca. Wbiła palce w ramię Kakashiego, który przymknął z bólu jedno oko, ale nie przestawał. Przesunął materiał jej majtek i zaczął ją pieścić językiem, a Sakura jęknęła kolejne "sensei" od którego Kakashi miał wrażenie, że niedługo nie wytrzyma.
W pewnym momencie się podniósł i zaczął ściągać swoje spodnie i bokserki, a dziewczyna nie wiedziała gdzie podziać wzrok. Mężczyzna sięgnął do szuflady po prezerwatywę i otworzył srebrne opakowanie zębami.
- Sakura...
- Tak. Ja... tak...
Wydyszała czując, że teraz cholernie go pragnie, mimo całego strachu i stresu przed tym, co miało się teraz stać. Pochylił się nad nią podpierając lekko na łokciach i ją pocałował, gładząc dłonią po policzku. Powoli zaczął w nią wchodzić, a Sakura jęknęła czując ból.
- Spokojnie... za chwilę będzie przyjemniej... - pocałował ją i delikatnie ruszył biodrami. Miał rację, teraz czuła trochę dziwnie, ale przyjemnie - Lepiej..?
Przytaknęła tylko, a Kakashi przyspieszył obejmując ją, tak, żeby czuła jego bliskość. Jęknęła głośniej, już śmielej, czując dreszcz, aż jej plecy wygięły się w łuk i z głośnym jękiem osiągnęła szczyt prawie równo z Kakashim. Po tym łapała oddech i odwróciła wzrok, a mężczyzna zdjął i wyrzucił prezerwatywę do kosza przy łóżku. Położył się przy Sakurze i ją przytulił.
- I jak?
- Hm? Ja... to... było... niesamowicie przyjemne.. - przygryzła wargę i spojrzała na Kakashiego z lekkim uśmiechem - Mieliśmy pracować...
- Cóż, niiikt by nie pomyślał, że to się tak skończy - zaśmiał się i cmoknął Sakurę w usta - teraz najchętniej bym zasnął...
- Ale... to ja może...
- Zostań - powiedział z uśmiechem i okrył ją i siebie kołdrą, wcześniej zakładając bokserki - jutro i tak dzień wolny...
- Sensei...
- A, jeszcze jedno... teraz, gdy tak do mnie mówisz, to... no, działa to na mnie. Jestem prostym facetem...
- Sens... czcigodny! - otworzyła oczy zawstydzona i pacnęła go w ramię - Od.. od kiedy...?!
- Spokojnie... dopiero od chwili, gdy mnie pierwszy raz pocałowałaś.
- Ja?! Ja nie zrobiła tego pierwsza!
- Ciiii - uciszył ją rozbawiony i przygarnął do siebie - dobranoc.
- Dobranoc...
Odpowiedziała, ale dłuższą chwilę nie mogła zasnąć, rozmyślając o tym wszystkim. Czy to był "tylko seks"? Czy po tym będą się zachowywać jakby nigdy nic? W końcu jest z Sasuke, nie powinna w ogóle tego robić...
Rano Kakashi obudził się pierwszy i przygotował kawę i śniadanie. Gdy był w kuchni, Sakura przyszła już ubrana i zaspana.
- Dzień dobry, księżniczko, jak się spało?
- W miarę - usiadła przy stole i wzięła kubek z kawą - to... to, co się stało, teraz...
- Wiem, jesteś z Sasuke. Nie musisz mi się tłumaczyć... nawet jeśli chciałaś, żebym to ja był dla ciebie "tym pierwszym" bo obawiałaś się tego z Sasuke...
- ...
Sakura poczuła się jeszcze dziwniej, gdy Kakashi wyczytał z niej wszystko jak z otwartej księgi. Chociaż teraz, gdy siedzieli razem w jego kuchni przy śniadaniu, uderzyła ją myśl, że z Sasuke, jeśli w ogóle będzie mieć takie poranki, to raz na jakiś czas. Spojrzała na Kakashiego.
- Czemu chciałeś...
- Sakura - spojrzał jej w oczy - Jestem dorosły i mam świadomość, co robię... ale nie będę ci mieszać w głowie odpowiedziami na takie pytania. Jedz naleśniki, bo wystygną.
Pogładził ją po policzku i jadł dalej. Wiedział, że teraz Sakura musi przemyśleć wszystko, ale, z pewną ulgą, widział, że dziewczyna tego nie żałuje. Po śniadaniu wyszła, na pożegnanie dając mu buziaka. Musiała się ogarnąć na wieczór u Ino, a gdy już u niej była, Yamanaka obserwowała ją uważnie.
- Co znowu.?
- Sasuke był w wiosce?
- Nie... nie wiadomo kiedy będzie.
- To czemu masz malinkę na szyi..? - Ino zmarszczyła brwi wskazując na szyję Sakury, która prawie pisnęła jak przyłapana
- To alergia!
- Zdradziłaś Sasuke?! Jeśli mi nie powiesz, przysięgam, wejdę do twojego umysłu i sama się dowiem!
Sakura nerwowo dopiła wino i w końcu spojrzała na Ino.
- Miałaś wczoraj rację, ale nikomu do cholery nie mów!
- Kakashi?! Ale czemu akurat on? Co ci strzeliło do głowy?! Co z nim robiłaś? Nie mów, że... przecież jeśli.. to Sasuke go zabije!
- Dlatego masz być cicho... on... on po prostu jest eh... czuły, delikatny... inny niż Sasuke, który... - nagle łzy napłynęły do oczu Sakury - Sasuke by chciał zrobić "to" i najlepiej żebym od razu zaszła w ciążę i by było z głowy. Był przy tym taki oschły, całował mnie jakby to był obowiązek, bo "jestem silna, więc mam dobre geny". Wszystkim się wydaje, że nie wiem, że Sasuke jest oschły i zimny publicznie, a jak jesteśmy sami to magicznie okazuje się, że staje się inny.. nie, niestety nie... - dolała sobie wina i szybko wypiła - Nie wiem co ja sobie myślałam... nie wiem czego chcę, to znaczy... chciałam tego, a teraz relacja z Sasuke mnie przerasta...
- Sakura... - Ino ją pogładziła po ramieniu - Wybacz, nie wiedziałam, ale... to nie powód żeby szukać pocieszenia w ramionach swojego senseia... porozmawiaj z Sasuke poważnie, o tym, co ci przeszkadza i na jakich warunkach chcesz z nim być.. może jednak się uda...
- Nie wiem - otarła szybko łzy - ale mimo wszystko... nie żałuję niczego. Nie wiem czemu, ale.. tak jest.
- Ale.. poważnie zrobiłaś to z Kakashim? Z hokage.
- Ino... nie każ mi tego mówić... ale tego też nie żałuję... z Sasuke wiem, że by było gorzej...
- To pokręcone. I już nigdy nie spojrzę tak samo na naszego hokage. Ale mogłabyś sobie w ogóle wyobrazić siebie z nim? W związku? Poza tym, może on chciał tylko wiesz... i nic więcej.
- Ino! Zmieńmy temat, ok? Lepiej mów dalej o Saiu!
Cały wieczór Sakura robiła wszystko, żeby temat Kakashiego nie wrócił, chociaż sama co chwila to rozpamiętywała w myślach zastanawiając się, czy faktycznie on do tego podszedł bez emocji. Ale jakie emocje by to w ogóle miały być. *Sakura nie myśl za dużo* skarciła się w myślach.
Kolejne dni zajęta była pracą, ale zastanawiała się, czemu Kakashi się nie pojawia u niej pod byle jakim pretekstem. Gdy tydzień się kończył, w piątek Sakura poszła do siedziby hokage. Czuła już irytację, nie chciała być ignorowana przez Kakashiego, powinien się z nią zobaczyć, czy coś! Weszła do gabinetu bez pytania i spojrzała na hokage i Shikamaru, który akurat, niestety, pomagał mu przy czymś.
- O, Sakura, co cię sprowadza?
- Czcigodny... hej Shikamaru, to, ta sprawa może zaczekać. Pójdę już.. - wskazała palcem na drzwi i wyszła z gabinetu czując się głupio.
- Shikamaru.. - Kakashi zwrócił się do niego - Sakura ma jedną kłopotliwą sprawę, idź powiedz jej żeby przyszła do gabinetu to z nią to omówię, a ty możesz iść po jakiś lunch.
- Taaa pewnie chodzi o Uchiha, to największa upierdliwość Sakury... no dobra - wyszedł i zdążył złapać Sakurę na korytarzu - Hokage mówi, żebyś teraz przyszła omówić tą sprawę. Ja mam przerwę, więc wrócę za jakiś czas. Lecę, bo umieram z głodu.
- Co? Ach... dobrze... - Sakura zawróciła na pięcie, mocno zdziwiona, ale szła do gabinetu, należało się jej jakieś wyjaśnienie, czemu to on teraz jej unika. Gdy weszła do gabinetu, Kakashi stał tuż za drzwiami, które zamknął za nią na klucz - Czcigodny...
- Tak mamy chwilę prywatności. Coś się stało? - Stał przy ścianie i obserwował Sakurę
- Czy coś się stało?! Unikasz mnie... od tygodnia się nie widzieliśmy - mruknęła trochę zawstydzona
- Ale sama mówiłaś... czekaj, bo się gubię. Nie unikałem cię, miałem dużo pracy więc nie miałem jak znaleźć pretekstu żeby się z tobą zobaczyć. Gdybyś wcześniej przyszła to, jak widzisz, nie uciekłbym - uśmiechnął się pod maską widząc dezorientację na twarzy Sakury.
- Yhh - odwróciła się do niego plecami czując się idiotycznie - No to już wiem wszystko...
- Tęskniłaś..?
- Co?! Mówiłam już, że...
- Szkoda.. Bo ja tak... - palcem przesunął po jej karku, który po chwili delikatnie pocałował.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top