Rozdział 1



- Nie.

- Nawet nie dałeś mi dokończyć, czcigodny, ja...

- Nie - Kakashi powtórzył spokojnym tonem, nawet nie podnosząc wzroku na Sakurę, która niecierpliwiła się coraz bardziej 

- Czcigodny musisz to zrobić! - w końcu podniosła głos, ale szybko mruknęła ciche przeprosiny. Podczas wojny walczyli ramię w ramię. Zanim Kakashi objął stanowisko głowy Wioski Liścia, nawet byli kilka razy na sake razem z Naruto, ale teraz czuła, że powinna wrócić do oficjalnego tonu.

- Nie ma mowy. Nie będę wstawać godzinę wcześniej żeby przyjść na jakieś badania.

- Czcigodny, w twoim wieku... - Sakura zaczęła, ale widząc jak Hatake podnosi na nią wzrok, głośno przełknęła ślinę - W każdym wieku trzeba się przebadać, chociaż raz w roku. Tym bardziej gdy jest się Hokage.

- Nic mi nie jest, poza tym "jak na mój wiek" nic mi nie brakuje i nie narzekam - zmierzył ją wzrokiem - A Naruto? Jak jego przygotowania na mój stołek?

- Chyba zajmie mu to dłużej niż się spodziewaliśmy.. Ale nie można mu odpuszczać, bo inaczej puści wioskę z dymem i... - zacisnęła na chwilę wargi - Co to za zmiana tematu? Jutro...

- Ale ty mnie zbadasz - powiedział trochę beznamiętnie

- Co?! - znów podniosła głos zdziwiona, czując dziwne zawstydzenie, ale nie wzruszony Kakashi zatopił się w dokumentach i cicho westchnął

- Po prostu.. Wpiszesz, że byłem, ja dam parafkę i wyjdę. Ale... - spojrzał w kalendarz - po weekendzie. Jutro piątek, żadna siła mnie nie zmusi żeby tego dnia wstać wcześniej, a poniedziałek... Poniedziałek z założenia jest beznadziejny. Może być? - zapytał już lekko znudzonym tonem

- Tak. Poniedziałek. Będę wtedy w swoim gabinecie. Czcigodny - lekko się ukłoniła, a Kakashi podpierając się łokciem o blat stołu, oparł brodę na dłoni i spojrzał na nią swoim lekko zamulonym spojrzeniem

- Sakura, już ci mówiłem, nie musimy się bawić w formalności i..

- To ważne, żeby okazać szacunek do Hokage. Sam nas tego uczyłeś, Czcigodny. Do widzenia.

Wyszła, a Hatake wstał od biurka i podszedł do okna obserwując panoramę wioski. 

- W moim wieku... - mruknął cicho sam do siebie i pokiwał głową lekko się uśmiechając pod maską - Poczułem się jak dinozaur... - śledził wzrokiem grupkę nowych uczniów Akademii i zaczął wspominać czasy, gdy drużyna siódma była też takimi dzieciakami, a teraz... dorośli, Naruto spełni niedługo swoje marzenie... Sasuke realizuje swoje plany, a Sakura... w końcu odnalazła swoją drogę. 

- To takie upierdliwe... - rozległ się głos w gabinecie - Ale załatwiłem wszystko z Iruką w Akademii.

- A masz dla mnie kawę, Shikamaru? 

- Taaa, bez cukru, czarna jak smoła. Kiedyś ci zaszkodzi - powiedział i zapalił papierosa przy oknie, a widząc spojrzenie Kakashiego, przewrócił oczami - Taaa, wiem, ja powinienem rzucić palenie, ale... chyba mam do tego pewien sentyment... 

Shikamaru, jako doradca i pomocnik hokage, zwracał się do niego, wedle życzenia, w sposób nieformalny, chyba że ktoś był razem z nimi. 
Kolejne godziny wlekły się niemiłosiernie, aż po zachodzie słońca Kakashi zaczął się zbierać do domu. 

Gdy nadszedł ulubiony dzień Kakashiego, sobota, która wcześniej nie była dniem wolnym dla Hokage (ale czy to zbrodnia, gdy sam Kage zarządzi dla siebie wolne weekendy?), teraz była czasem, gdy Hatake mógł złapać oddech. Niestety na nic się zdały tłumaczenia Shikamaru, o tym, że przecież spora część problemów wioski nie znika w dni wolne i tylko nagromadzi się więcej na poniedziałek. "No to, skoro boisz się nadmiaru pracy, możesz siedzieć w moim gabinecie w weekend", to była jedyna odpowiedź Kakashiego. 
Dzięki temu spacerował teraz spokojnie po wiosce i szedł w stronę Ichiraku Ramen, gdzie chciał zjeść obiad. 

- O, Naruto, Sakura... - uśmiechnięty usiadł przy nich - Gdzie Sasuke? 

- Aaaa spóźnia się, dattebayoooo - mruknął Naruto - Miał przybyć na kilka dni a go nie widać. Cały cholerny Uchiha!

- Przyjdzie... - powiedziała Sakura próbując ukryć nutę żalu, tym bardziej, że Sasuke zapowiedział, że chce z nią o czymś porozmawiać przy kolejnym spotkaniu - Sasuke... - powiedziała cicho jego imię gapiąc się na miskę ramenu i poczuła na swojej głowie dłoń Kakashiego 

- Rozchmurz się, Sakura... Nie pozwól, żeby dał ci więcej powodów do smutku. Jak się pojawi, to będzie, gdyby coś mu się stało, to bym pierwszy o tym wiedział. A, dla mnie to, co zwykle - zamówił jedzenie i spojrzał na swoich dawnych podopiecznych - W waszym wieku - powiedział patrząc na Sakurę znacząco - nie przystoi się mazać, gdy kolega nie przyjdzie.

- Czcigodny! - Sakura lekko się zaśmiała i szturchnęła Kakashiego w ramię za tą drobną złośliwość i zmarszczyła brwi, gdy dostał swoją porcję jedzenia, a zza niej wychylił się Naruto patrząc ze supieniem na mężczyznę. Liczyli na to co zwykle. Że w końcu zobaczą go bez maski. 

- O, a kto to idzie! - zawołał Kakashi, a tamta dwójka od razu spojrzała za siebie licząc, że zobaczą Sasuke. Niestety był to tylko Choji. Gdy znów spojrzeli na Hokage, jego miska z jedzeniem była już pusta - No, to pora na mnie - powiedział zadowolony i wyciągnął książkę - Do zobaczenia!

- Cholerny Kakashi! - warknął Naruto, a Sakura uderzyła go w głowę

- Nie mów tak o Hokage, durniu!

- Jak zostanę hokage to codziennie będę tak o nim mówić! Co on ma pod tą maską?!

- Jeszcze ci się nie znudziło?

- Sama się gapiłaś! 

Kakashi rozbawiony poszedł w stronę swojego domu. 


---

W poniedziałek Sakura jak zwykle przyszła do pracy z samego rana z kubkiem kawy z mlekiem słodzonej miodem. Usiadła za biurkiem i przeglądała plany otarcia nowego szpitala. Zerkała na zegarek. ~Kakashi powinien już być... no oczywiście... ~ westchnęła, ale po chwili drzwi gabinetu się otworzyły.

- Wybacz spóźnienie, zgubiłem się na drodze życia - Kakashi powiedział zadowolony i schował małą książkę do kieszeni spodni - To gdzie mam podpisać?

- Słucham? - Sakura wstała i poprawiła biały fartuch lekarski - Czcigodny, musisz mieć zrobione badania, poważnie i... - widząc już wyraz jego twarzy westchnęła - Nie chodzi o twój wiek, czy sprawność, Czcigodny. Czcigodny musi być w dobrym zdrowiu, trzeba osłuchać, pobrać Czcigodnemu krew, po prostu i...

- Nadal będziesz używać tego oficjalnego tonu? Zobacz ile razy powiedziałaś już "Czcigodny" - zaśmiał się, a Sakura wzięła głęboki wdech zamykając na chwilę oczy i poszła za parawan żeby przygotować igłę do pobrania krwi. Kakashi usiadł na leżance i zdjął z siebie kamizelkę i zaczął zdejmować obcisły golf. 

- No dobrze... skoro muszę być zbadany.. 

- Ja wezmę próbkę, a może badanie zrobi Yuke, Czcigodny, podwiń ręk... - wyszła zza parawanu z igłą i probówkami, ale widząc, że Hatake zdejmującego całkiem z siebie golf, na chwilę zamarła. Mimo wszystko nie przypuszczała, że w tym wieku będzie tak dobrze wyglądać. Nadal miał wyraźnie widoczne mięśnie, na torsie, na brzuchu. Spojrzał na nią lekko zdziwiony i się uśmiechnął pod maską

- Myślałem, że od razu badanie, cóż, teraz nie muszę podciągać rękawa - podał jej rękę do pobrania krwi, a Sakura starała się ukryć lekki róż, który pojawił się na jej policzkach i zaczęła się wkłuwać - To ktoś inny ma mnie zbadać? 

- Zwykle Yuke robi badania, a ja wtedy mogę zrobić obchód w szpitalu... - pobrała krew - Pójdę po niego.. Czcigodny jeśli ci chłodno...

- Niee, jest dobrze - uśmiechnął się do siebie, trochę zdziwiony reakcją Sakury, która po chwili wróciła zirytowana

- Nie ma go! Cholera no, wiedziałam, że w poniedziałek tak będzie!

- No ale ty możesz to zrobić.. będę już miał to z głowy. Chyba, że po prostu podpiszę i sobie pójdę. 

- Nie! Wszyscy mają normalne badania, więc czcigodny też - podeszła do niego ze stetoskopem, a Hatake się wyprostował siedząc - Głeboki wdech - dała polecenie i przyłożyła stetoskop do jego pleców próbując skupić się na osłuchiwaniu, ale patrzyła uważnie na jego ciało - Teraz.. z przodu... Wdech.. i wydech.. 

Kakashi spojrzał na jej wyraz twarzy i się zaśmiał - Ale mówisz to do mnie, czy do siebie? No dobrze, już oddycham... 

- Wszystko w porządku, a teraz... - sięgnęła po patyczek i do niej coś dotarło - Muszę zbadać twoje gardło.. 

- Hmm... Czy to był twój plan? Hah.. No wiem, wiem, badania... Cóż, w takim razie nie mam wyboru... - Hatake sięgnął palcem do swojej maski, a Sakura poczuła się jeszcze dziwniej. ~Sakura, kretynko, nie myśl o niczym... jesteś w pracy, a to jest Hokage~ obserwowała jak powoli zsunął materiał i głupim odruchem szybko odwróciła wzrok - Zobaczyłaś ducha? Hah, czy może wyglądam gorzej niż się spodziewałaś? - był rozbawiony jej reakcją, ale uśmiech trochę zszedł mu z ust gdy zobaczył rumieńce na jej policzkach. 

- Po prostu jestem zdziwiona! P.. Pierwszy raz widzę czcigodnego bez maski! - w końcu spojrzała. Był przystojniejszy niż myślała, w ogóle, okazało się że jest przystojny, bo nigdy wcześniej nie myślała o nim w tych kategoriach - Proszę otworzyć usta... - gdy to zrobił, starała się niczego po sobie nie poznać i zajrzała do jego gardła, dotykając patyczkiem do języka - Dobrze... - powinna jeszcze zbadać jego brzuch i węzły chłonne, ale zamiast tego usiadła przy biurku - Czcigodny może się ubrać - powiedziała aż dziwnie chłodnym tonem i zaczęła wypisywać druki - Proszę tutaj podpisać - dała mu dokument, gdy się ubrał i spojrzała ostatni raz na niego bez maski. Podpisał i spojrzał na Sakurę 

- Sasuke się nie pojawił, prawda? 

- A no nie... 

- Nie przejmuj się... - posłał jej uśmiech i założył maskę. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top