X

      Rudowłosa wyszła po cichu z pokoju. Nie chciała obudzić brata, po tym jak zniknęła bez słowa z baru. Nie mogła, a raczej nie chciała wczoraj zostawić Jasona samego. Spacerowali po parku przez kilka godzin zamieniając ze sobą zaledwie kilka zdań. Chodziło o obecność i bliskość, a nie rozmowę. Czuła, że i on ma tajemnice, o których nie chce jej mówić. Zachowywał się, jakby był równie samotny co ona, tylko to niemożliwe. On... On... Zdała sobie sprawę jak mało o nim wie. Prowadził sklep. Mieszkał z Candym, ale skąd wziął się tutaj? Miał rodzinę? Bliskich? Gdzie oni byli? Czemu o nich nie wspomina?

      Wyszła z domu i skierowała się w stronę miejsca spotkania. Sama nie wiedziała czego się spodziewać, co gorsza jak się zachować. Patrzyła na czubki czarnych trampek, które ubrała i nie była pewna czy to dobry strój. Chciała się czuć swobodnie, ale z drugiej tam miał być Jason. Mężczyzna, który nie spuszcza z niej spojrzenia. Powinna chcieć wyglądać jak najlepiej, żeby mu się podobać, ale nie potrafiła. Gdy tylko stawała przed lustrem lub szafą z myślą, że mogłaby wyglądać lepiej wracały jej obawy. Myśl, że on chciałby... Zacisnęła ręce w pięści. Znowu było jej niedobrze. Miała ochotę stanąć i zwymiotować.

      - Katherina! - krzyknęła Jess, a kobieta obróciła wzrok w jej stronę. - Moja ulubiona kierowniczka nie w pracy? - spytała stając koło niej. - I ten strój - Zmierzyła ją wzrokiem. - Od razu wyglądasz młodziej.

- Miło cię widzieć Jess - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Oczywiście, że miło, choć powinnam być zła. Nie dzwonisz, ani nie odpisujesz. Poczułam się wręcz wykorzystana. 

- Nie chodzi o ciebie Jess. Po prostu trochę się ostatnio wydarzyło i nie miałam czasu, ani ochoty na nic.

- To co powiesz na kawę? Tak jak kiedyś?

- Nie mogę. Jestem umówiona i...

- Masz kogoś - pisnęła, a Kat lekko otworzyła usta. - Kto to? Przystojny?

- Muszę iść.

- Idę z tobą. 

- Nie - powiedziała stanowczo, a dziewczyna zrobiła niezadowoloną minę. 

- Kaaaat! - Nim rudowłosa zdążyła się zareagować jej talię oplotły ręce. Candy przytulił ją i oparł podbródek na jej głowie. - Zapomniałaś o nas?

- Właśnie do was szłam - odpowiedziała i uderzyła go łokciem w rękę, a ten odsunął się i stanął obok. Przeniósł wzrok na młodą kobietę, która mierzyła go od góry do dołu. - Candy poznaj Jess. Pracowałyśmy razem.

- Zawsze z chęcią poznam piękną kobietę - ujął jej dłoń i musnął ustami wierzch. Rudowłosa westchnęła lekko widząc zaciesz dziewczyny.

- Miło wreszcie poznać faceta mojej kierowniczki.

- Nie jesteśmy razem - od razu sprostowała Kat, nie pozwalając na to Candiemu.

- Nie jesteśmy, bo nie chcesz, choć nie rozumiem czego ci brakuje - wyprostował się rozkładając ręce.

 - Nie zaczynaj - westchnęła.

- Muszę ci jakoś poprawić humor - pstryknął ją w nos. - I musimy iść, bo reszta czeka - objął ją ramieniem i pociągnął za sobą. - Do zobaczenia Jess. Mam nadzieję, że wpadniesz nas kiedyś odwiedzić w pracy. 

      - Co to miało być? - spytała zła, gdy oddalili się od młodej kobiety.

- Nie zabroniłaś mi podrywać sowich znajomych - powiedział z wrednym uśmiechem.

- Przyzwyczaiłam się, że podrywasz wszystko co się rusza - odpowiedziała odsuwając się od niego. - Pytam raczej o tym fragmencie o nas.

- O nas? - poruszył brwiami.

- Nie bierz tego tak dosłownie.

- Dlaczego? Nadal nie wiem, co widzisz w tym sztywniaku.

- Candy - westchnęła i przeniosła wzrok na trzy postacie stojące niedaleko.

- Tak, tak się nazywam - zaśmiał się i ruszył przodem.

      Kobieta podeszła do Jasona, a ten objął ją ramieniem.

- Katherino poznaj mojego przyjaciela Puppeteera. - Rudowłosa przeniosła wzrok na mężczyznę stojącego przy Black Doll. Był równie blady co dziewczyna i tak samo odziany w czerń. Jedynie szara bluza wyróżniała się spośród reszty ubrań. Kobieta popatrzyła mu prosto w oczy. Były żółte niczym płatki słonecznika. Nigdy widziała takiego takiego koloru tęczówki.

- Mnie tak nie przedstawiałeś - oburzył się Candy splatając ręce na klatce piersiowej.

- Wyczuwam zazdrość w twym głosie? - spytała Kat, a niebiesko-włosy zrobił niezadowoloną minę. 

- Teraz rozumiem - zaśmiał się mężczyzna, który dotychczas milczał przyglądając się wszystkiemu. - Miło mi poznać kobietę, która zawróciła w głowie mojemu przyjacielowi - uśmiechnął się, ale kobieta nie zauważyła w tym szczerości. Bardziej wyglądało to jakby chciał dokuczyć mężczyźnie.

      Wybrali się do jednego z barów. Mężczyźni poszli po alkohol, a Kat przyglądała się młodej dziewczynie. Ta dostrzegła to i uśmiechnęła się lekko.

- Mogę cie o coś spytać? - zaczęła rudowłosa.

- To zależy.

- To ty prowadzisz blog?

- Czytasz go? - Jej twarz rozpromieniła się.

- Można tak powiedzieć. Byłam na nim kilka razy, ale zawsze brakowało mi czasu, żeby się w nim zagłębić.

- I co myślisz? - oparła się rękami o stół.

- Daje do myślenia - odpowiedziała krótko widząc Candiego, który przyniósł im alkohol.

- Co tak zamilkłyście? - spytał stawiając ich drinki.

- Obgadywałyśmy ciebie - powiedziała Kat z lekkim uśmiechem.

- Ha! To wiem. Jaka kobieta nie mówiłaby o mnie? - wypiął dumnie pierś. 

- Ja... - Black Doll skrzywiła się lekko, a Candy zmierzył ją wzrokiem.

- Ciebie nie pytam o zdanie. Za młoda jesteś i jeszcze nie wiesz co dobre.

- Jestem dojrzalsza od ciebie - spojrzała mu prosto w oczy.

- Czyżby? - uśmiechnął się wrednie. - Więc ilu  partnerów miałaś?

- A jakie to ma znaczenie? - oburzyła się.

- Duże - uśmiechnął się zwycięsko.

- A ten znowu swoje - westchnęła rudowłosa.

- Coś ci nie pasuje? 

- Tak. To że zaliczasz każdą, która rozkłada nogi nie znaczy, że jesteś dojrzały, a co ważniejsze doświadczony. - Dziewczyna zaczęła się śmiać zwracając uwagę mężczyzn stojących przy barze.

- Mogę ci pokazać na co mnie stać - odpowiedział opierając się o stół i patrząc jej prosto w oczy.

- Nie trzeba. Wystarczy mi fakt, że żadna twoja kochanka nie wraca. - Black Doll przełknęła drinka i z uwagą obserwowała mężczyznę.

- To ja nie chce, żeby wracały - odpowiedział i odszedł.

- Chyba się zdenerwował - powiedziała cicho brunetka.

- Candy? Nieee... - Przeniosła wzrok na całą trójkę. - On po prostu gustuje w niesmacznych żartach, ale te powiedziane na swój temat musi przetrawić. 

      Katherina dziwnie się czuła w towarzystwie bruneta, który cały czas ją obserwował, a mało co się odzywał. Zresztą Black Doll zachowywała się podobnie. Candy czerpał z tego sto procent satysfakcji, a Jason jako jedyny wyglądał na spiętego. 

- Jasonie co się dzieje? - spytała, gdy wyszli odetchnąć świeżym powietrzem. 

- Dzieje? - zdziwił się lekko i pogłaskał ją po policzku. - Czemu coś miałoby się dziać?

- Jesteś nieobecny - szepnęła i przytuliła się do niego. - Nie powinno mnie tu być. - Mężczyzna zmarszczył brwi i objął ją.

- O czym mówisz Katherino?

- Mnie i Black Doll - podniosła na niego wzrok na ułamek sekundy. - Wiem, że to dziwnie brzmi, ale czuję, że nie pasujemy do was.

- Katherino...

- Proszę daj mi skończyć - popatrzyła mu prosto w oczy. - To miało być spotkanie przyjaciół, a przez nas wygląda to jak jakaś stypa.

- Zgodzę się - pogłaskał ją po policzku. - Nie miało cię tu być, ale skoro Puppet postanowił się pochwalić się swoją partnerką, to czemu ja miałem ukrywać ciebie?

- Ale ona... A ja - opuściła wzrok czując jak łzy zbierają się w jej oczach. 

- Przejdziemy się? - przytaknęła lekko głową. Pozwoliła się poprowadzić, gdy jego ręka spoczęła na jej ramionach.

      Candy wyszedł przez bar i zauważył, że zostawili go.

- No nieźle - westchnął. Wrócił do środka, ale ponurak i małolata też zniknęli. - Nie wierzę - powiedział z niezadowoloną miną, a jego oczy zabłysły. - Skoro tak będę się musiał jakoś zabawić. - Wyszedł z baru i skierował swoje kroki do innego, ale dobrze znanego sobie miejsca.


      Kobieta obudziła się rano w łóżku. Co gorsza nie pamiętała jak się do niego dostała, a nie wypiła zbyt wiele, więc to nie mogło być zaćmienie alkoholowe. Przysiadła na brzegu próbując sobie coś przypomnieć. Była z Jasonem, a później czarna plama. Schowała twarz w dłoniach i poczuła dreszcz przechodzący jej ciało. Podwinęła rękaw bluzki od piżamy i zobaczyła zadrapanie i siniaki, jakby ktoś zacisnął rękę na jej przedramieniu. Dotknęła palcami ran i poczuła ból rozsadzający jej głowę. 

      Naciągnęła rękaw słysząc pukanie do drzwi. 

- Wejdź - powiedziała i schowała włosy za uszy, choć większość i tak znów opadła zasłaniając część twarzy.

- Jak się czujesz? - spytał Zack wchodząc do pokoju.

- Czuje? - zdziwiła się.

- Wróciłaś do domu kompletnie pijana. Pisałem do Naomi, ale... - odetchnął. - Powiedziała, że ma z tobą do pogadania.

- Zadzwonię do niej później - odpowiedziała zagubiona. - Przyniesiesz mi wody?

- Jasne. Chcesz coś do jedzenie? - spytał podchodząc do drzwi.

- Nie. Na razie nic nie przełknę.

- Kac morderca, co? - zaśmiał się i zniknął.

- Co się stało? - spytała samą siebie i położyła się, czując jak kręci się jej w głowie.


      Jason krążył po salonie, a Candy siedział na kanapie z niezadowoloną miną.

- Uspokoisz się wreszcie? - spytał lekko zirytowany jego zachowaniem.

- Co on tu robi?! - warknął w odpowiedzi.

- Znasz go. Robi co chce i kiedy chce. Najważniejsze, że zniknął i mamy spokój.

- Skąd ta pewność?

- Mówił, że zaczyna kolejną rundę, a dobrze wiesz, że ona trwa trzynaście miesięcy. Tyle masz czasu, zanim znowu postanowi pojawić się znienacka. 

- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi - zacisnął ręce na zagłówku kanapy nieopodal niebiesko-włosego. Mężczyzna wstał i położył ręce na ramionach przyjaciela delikatnie je masując.

- Zająłem się tym, pamiętasz? - Nachylił się, żeby jego usta znalazły się tuż przy jego szyi. - Nic nie będzie pamiętać. Nadal będziesz mógł się nią bawić. Nadal może zostać twoją laleczką.

- Zamknij się - syknął, a Candy zmarszczył brwi. Cofnął się przyglądając się przyjacielowi. - Jeszcze nie czas, żeby się nią stała - dopowiedział po chwili i zniknął za drzwiami swojej sypialni.

- Co go ugryzło? - zdziwił się niebiesko-włosy przechylając głowę w bok.


      Rudowłosa weszła do sklepu i od razu zobaczyła szeroki uśmiech błazna.

- Wyglądasz jakby przejechała po tobie ciężarówka - zaśmiał się.

- Umiesz pocieszać - westchnęła.

- Nie rób takiej miny - podszedł do niej i objął ją ramieniem. - To nie twoja wina. 

- O czym mówisz?

- Zastanawiało nas dlaczego ty i Alexia tak nagle odleciałyście. Okazało się, że barman dosypał wam czegoś do drinków.

- Alexia? - zdziwiła się.

- Black Doll - zaśmiał się. - Spokojnie. Porozmawiałem sobie z tym barmanem i już nigdy więcej nie zrobi tego żadnej dziewczynie.

- Przynajmniej wiem, skąd ta czarna dziura w głowie - odetchnęła, a on głaskał kciukiem jej ramię.

- Przy nas jesteś bezpieczna - szepnął z demonicznym uśmiechem, którego kobieta nie mogła dostrzec. Oparła głowę na jego ramieniu, wsłuchując się w szept, choć żadne słowo nie wydawało się jej znane.

      Rudowłosa stała za ladą nieobecna. Sama nie rozumiała co się z nią dzieje. Czuła się jakby wszystko co teraz się dzieje, to był tylko sen, który zaraz miał się skończyć lub co gorsza zmienić się w istny koszmar. Cały czas słyszała cichy głos, który szeptał, że prawda sprawi, że wszyscy się od niej odwrócą. Brat znów wyzwie od kurw i odejdzie, a Jason... On porzuci niczym śmiecia. Zniszczoną lalkę, która jest niegodna jego uwagi. Jego lalki były idealne, bez skazy. On sam jest...

      Dźwięk dzwoneczków wyrwał ją z zamyślenia. Przeniosła wzrok na dobrze znaną młodą kobietę, a na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech.

- Gotowa? - spytała Jess szczerząc się. Rudowłosa posłała jej pytające spojrzenie. - Na spędzenie za mną przerwy na lunch oczywiście.

- Daj mi dwie minuty, tylko...

- Lunch? - Candy wyszedł z zaplecza. - Z chęcią - uśmiechnął się do Jess. - To gdzie idziemy?

- Do kawiarni - odpowiedziała młoda kobieta, a mężczyzna zmarszczył brwi. 

- Na lunch? - zdziwił się, a kobieta zaczęła się śmiać. - Do kawiarni? - dopytał kierując wzrok na Katherinę. 

- Przez rok próbowałam zaciągnąć ją do restauracji - odpowiedziała Jess. - I nic z tego nie wyszło. Propozycja kawy to była jedyna możliwość wyciągnięcia jej z biura.

- Po prostu miałam dużo pracy - odpowiedziała rudowłosa nie czując się dobrze w tej sytuacji. Jess mogłaby przypadkiem powiedzieć o jedno słowo za dużo przy mężczyźnie. 

- Jesteś po prostu pracoholiczką i każdy w ci to powie - powiedziała z lekką pretensją w głosie, a błazen zaczął się śmiać.

- I wszystko jasne - Candy objął rudowłosą. - Teraz już wiem czemu tak dobrze rozumiecie się z Jasonem. 

- Skoro to wiesz, to zdajesz sobie też sprawę, że ktoś musi zostać na sklepie. - Wszyscy przenieśli wzrok na mężczyznę stojącego w przejściu na zaplecze. - Więc daj spokój i zajmij się swoimi obowiązkami. - Jason znikł, a Candy zrobił niezadowoloną minę i odszedł sam znikając na zapleczu.

- Kto to był? - wydusiła Jess, a Katherina tylko lekko westchnęła.

      Kobiety siedziały w pobliskiej kawiarni rozkoszując się zapachem napoju, który był wszechobecny w całym lokalu.

- Zazdroszczę ci - powiedziała cicho Jess i rozmarzyła się. - Mieć takich mężczyzn pod ręką. Ja nie potrafiłabym się zdecydować.

- Zdecydować? - zdziwiła się rudowłosa.

- Którego poderwać. Najchętniej najpierw zajęłabym się tym... - zamyśliła się. - Szefem. On był taki przystojny - zachwyciła się. - Ale wyglądał na trochę drętwego, więc później zajęłabym się Candym. Z nim pewnie nie nudziłabym się.

- Nie rozmawiajmy o nich - westchnęła Katherina. - Lepiej powiedz co tam u ciebie.

- Dobrze i bez zmian i nie. Chce o nich porozmawiać. Mogłabyś mnie umówić z Candym? Zrobisz to dla mnie?

- Jess ja...

- Tobie się podoba? Zrozumiem jak odmówisz z tego powodu.

- Ja i Candy?! W życiu, ja...

- Wiedziałam! - znowu jej przerwała. - Podoba ci się szef.

- CO?! - Zakryła ręką ust widząc, że wszyscy klienci jak i pracownicy przenieśli na nią wzrok. - Co ci do głowy strzeli? - spytała już ciszej. 

- I to jest najlepszy dowód na to - zachichotała. - Więc jaki on jest?

- Jason, on... - Zamyśliła się. Czemu tak bardzo wypierała się myśli, że jej wzrok podąża z nim, gdy tylko pojawi się w jej polu widzenia? Że jej serce bije szybciej, gdy jest obok, a gdy ją całuje...

- Ziemia do Katheriny! - Jess pomachała jej ręką przed oczami. - Odleciałaś - zaśmiała się. - Podkochujesz się w nim?

- Ja... - Co miała jej powiedzieć. Gdyby to była Naomi, to pewnie wyśpiewałaby by jej wszystkie swoje wątpliwości, ale to była tylko Jess. - Jest przystojny, ale pracuje dla niego.

- Yhym... - mruknęła. - To jak? Umówisz mnie z Candy?

- To nie jest najlepszy kandydat na partnera. Zmienia kobiety jak rękawiczki. 

- Chcesz mieć obu dla siebie? Nie sądziłam, że taka jesteś - zrobiła niezadowoloną minę.

- Dobrze - westchnęła. - Dam mu twój numer, ale nie będę was swatać.

- Dziękuję - ucieszyła się, a Kat uśmiechnęła się lekko. Wolałaby być teraz w innym miejscu. Musiała z nim porozmawiać. Powinna była zejść do niego od razu. Czemu się wahała? Zadawała sobie to pytanie, choć doskonale znała odpowiedź. Każde zejście do pracowni wywoływało lęk. Bała się, że posunie się krok dalej, a wtedy ona...

      Pożegnała się z Jess i skierowała swoje kroki w kierunku sklepu. 

- Wolne? - spytała zakapturzona postać dorównując jej kroku. Kobieta stanęła i popatrzyła na twarz, którą od razu poznała.

- Black Doll - zdziwiła się. Wydawało się jej, że Candy wspomniał, że już wyjechali.

- Alexia - uśmiechnęła się lekko. - Wolę, żeby tożsamość Black Doll została tajemnicą.

- Dobrze. Co tu robisz?

- Ciebie mogłabym spytać o to samo - odpowiedziała wyżej unosząc kąciki ust. - A tak naprawdę to musiałam odetchnąć przed podróżą. 

- Dokąd jedziecie?

- Tam gdzie poniesie nas wiatr. Tam gdzie nikt nas nie zna. Tam gdzie czeka nas coś, czego nie ma tu. 

- Jeśli mogę... - zacięła się na chwilę. - Ile właściwie masz lat?

- Dwadzieścia - zaśmiała się. - Wiem, wyglądam jak licealistka. 

- Nie powinnaś teraz studiować?

- Nie. Moje losy splotły się z Puppeteerem. Przeznaczenie przywiodło nas do siebie i teraz moje życie należy do niego. - Katherina patrzyła na jej oczy, które wręcz promieniały, gdy o tym mówiła. - Po co tracić czas na coś tak błahego i nieistotnego, skoro mogę być wtedy przy nim?

- Uważasz...

- Nic nie dzieję się bez przyczyny czy skutku. Nie ma przypadków - przerwała jej brunetka, widząc jej zagubienie. - Wszystko co nas spotkało miało swój cel. Nie ważne czy uważamy to za dobre czy złe wspomnienia. Życie to tylko dążenie do tego, co zostało nam przeznaczone. Trzeba otworzyć oczy, żeby to dostrzec. - Wyciągnęła telefon z kieszeni i uśmiechnęła się, znów przenosząc wzrok na swoją rozmówczynie. - Muszę iść. Liczę na to, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - Uciekła zanim rudowłosa zdążyła odpowiedzieć. 

      Katherina jeszcze przez chwilę stała w osłupieniu. Rozmawiając z tą dziewczyną czuła się jak mała, zagubiona dziewczynka, którą ktoś łapie za rękę i pomaga wrócić do domu. 

      Opuściła głowę pozwalając opaść lokom skryć jej twarz. Musiała wracać do sklepu, a w jej głowie kłębiło się jeszcze więcej pytań niż wcześniej. Jedno wybijało się przed szereg - Czy Jason był jej przeznaczony?


      Mężczyzna krzątał się po swojej pracowni. Nie mógł znaleźć sobie miejsca, a co gorsza skupić się na czymkolwiek. Sam nie rozumiał co się z nim dzieje. Czy to przez to, że on niespodziewane pojawił się? Czy przez to, że zagroził Katherinie? Ona należała do niego. Była jego laleczką i nie mógł pozwolić, żeby ten pokrak wszystko mu zepsuł, a jak na razie świetnie mu szło. Rudowłosa unikała go. Kiedy myślał o tym... Zacisnął rękę na porcelanowej głowie, która pękła pod naciskiem jago palców, a jej kawałki spadły na ziemie.

      - Co cię dręczy przyjacielu? - usłyszał znajomy głos i przeniósł wzrok na drzwi. Złote oczy zabłysły w mroku, a z cienia wyłoniła się się sylwetka Puppeteera. 

- Co tutaj robisz? - spytał mężczyzna otrzepując dłonie.

- Sprawdzam jak się czujesz - podszedł do stołu przy którym stał mężczyzna i oparł się o niego. - Wyprowadził cię z równowagi kilkoma słowami. - Mahoniowo-włosy obrócił wzrok, żeby ukryć żarzące się zielone oczy. - Jason.

- A co ty zrobiłbyś, gdyby zbliżył się do twojej Black Doll - stanął na przeciwko mężczyzny patrząc mu prosto w oczu. - Nie zrobił tego jednak. Zwrócił uwagę tylko na Katherinę. Dlaczego? - Złapał za bluzę i przyciągnął do siebie sprawiając, że ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. - Przywiodłeś go tutaj? - warknął, a jego ręce sczerniały, aż po same łokcie.

- Jason...

- Gdzie jest Jack, Puppet? No gdzie?!  

- Bezpieczny - powiedział, a złote nici pojawiły się za trzymającym go mężczyzną i oplotły wokół szyi. Jason od razu złapał się za nią i próbował je rozerwać pazurami. Stopy Puppeteera unosiły się kilka centymetrów nad ziemią. Odpłynął w stronę drzwi, a nici poluźniły uścisk i opadły na ziemie. - Nie sprowadziłem go tutaj. Nie miałem z nim kontaktu od tamtego dnia. Nie myślisz racjonalnie Jasonie. - Stanął na ziemi. - Przestań okłamywać sam siebie.

- Ty będziesz pouczał mnie! - Był wściekły. Ruszył w stronę mężczyzny.

- Po prostu wiem jakie wątpliwości zaprzątają twoją głowę! - Jason skamieniał. - Ta kobieta jest inna, prawda? - Podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. - Jason.

- Jest tylko człowiekiem - odpowiedział  i odszedł od niego. - Zwykły, nic nie znaczącym człowiekiem. - Oparł się o stół patrząc na białe, ostre pazury. - Kolejną lalką do kolekcji. 

- Skoro tak. - Brunet wycofał się i stanął w drzwiach. - Zabiłbym go, gdyby spróbował skrzywdzić Black Doll. - Jason przeniósł wzrok na wyjście, ale mężczyzna zniknął.

- Nie mieszaj mi w głowie - szepnął i zamknął oczy. Musiał się uspokoić.

- Jasonie... - Poczuł dreszcz przebiegający po plecach. Otworzył oczy przenosząc wzrok na drzwi. Burza rudych loków otaczała jej twarz, a zielone oczy błyszczały, odbijając światło żyrandoli. Stała i patrzyła na niego, a on... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top