II

-Jestem.-Odpowiadam, profesor Storm dalej odczytuje listę obecności. Minął kolejny tydzień i niestety lato dobiegło końca, a ja musiałam wyjść z mojego bezpiecznego łóżka i zacząć kolejny rok szkolny.Wszyscy uczniowie dziwnie mi się przyglądali,no tak informacja o tym że jako ostatnia widziałam prof. Jean  żywą już się rozeszła,słyszałam tez plotkę że to ponoć ja ją zabiłam dlatego nie było mnie na pogrzebię.Za każdym razem gdy słyszałam szepty na korytarzu byłam bliska płaczu.Na kartkę zeszytu spływa pojedyncza łza.

-Przepraszam czy tu ma lekcje Profesor Storm?-Pyta znajomy głos podnoszę wzrok i szybko ocieram łzę spływającą po policzku.W drzwiach stała czerwonowłosa dziewczyna,na sobie miała  brudne od ziemi i trawy poszarpane jeansy,  czarną koszulkę z białym napisem "My BFF is a hero" a na nią narzucaną czerwoną koszule w kratę.

-Tak o co chodzi?-Pyta pani Munroe po czym odrzuca do tyłu swoje białe loki.-Rozumiem mamy nowych uczniów,no dalej wejdźcie przedstawcie się klasie.-Mówi entuzjastycznie z typowym dla niej promiennym uśmiechem.Dziewczyna weszła do sali energicznym krokiem i od razu mnie wypatrzyła pomachała mi a ja jej,na co odpowiedziała promiennym uśmiechem.Kilka osób się odwróciło by zobaczyć komu macha.Zaraz za nią wszedł dość chudy,wysoki chłopak,o ostrych rysach twarzy i trochę przydługich włosach w kolorze stali,ubrany w białą koszule z krótkim rękawkiem i krótkie spodenki.Z lekkim ociąganiem wszedł chłopak brązowe włosy rozpierzchły na wszystkie strony jakby nigdy nie słyszał o istnieniu szczotki,od razu było wiadomo że jest z bogatej rodziny,ubrany w jeansy i czarną koszulkę.Parę dziewczyn westchnęło na jego widok.

-Hej jestem Dakota.-Wita się dziewczyna.

-Cześć jestem Peter.-Uśmiecha się srebrnowłosy 

-Nazywam się Harry.-Rzuca od niechcenia brunet. 

- Dobrze zajmijcie miejsca i wracajmy do lekcji.-Dakota bez namysłu usiadła obok mnie a chłopaki wpakowali się do ławki za nami.Miło było ich zobaczyć.Lekcja minęła dość szybko,wyszliśmy z klasy.

-Stęskniliśmy się za tobą królewno.-Mówi Harry.

-Strasznie schudłaś przez ten tydzień i pobladłaś wiemy o tym...-Nie kończy zdania.

-To nic,Peter masz jakieś informację od swojego ojca?-Pytam zmieniając temat.

-Nie mam od niego wieści już od dobrych  dwóch tygodni mam nadzieje że nic mu nie jest.-Ojciec Petera dla szerszego grona zanany jako Magneto,groźny przestępca,z pozorów jeśli ktoś nie rozumie jego motywów które teraz po tym wszystkim wydają mi się bardzo logiczne. -Dlaczego pytasz?

-Tak po prostu.-Kiwa głową.

-Ej ,ludzie co my teraz mamy?-Pyta Harry.

-W-F-Odpowiadam.

-Hurra!-Krzyczy Peter,do nas podchodzi jakaś dziewczyna z wyższej klasy .

-Hej organizujemy bal jesienny zapraszamy osobiście wszystkich uczniów i nauczycieli.-Uśmiecha się i daje nam ulotki.-Wszystkiego dowiecie się z tond, a i obowiązują stroje wieczorowe.-Odchodzi,zauważam że po korytarzu krąży wiele jej kopi i  rozdaje ulotki wszystkim na korytarzu. 

-W tu naprawdę nie boicie używać swoich mocy publicznie?-Pyta nerwowo Dakota.

-Nie ,ale chyba właśnie po to powstała ta szkoła.-Słyszę głos za swoich pleców odwracam się szybko.Stoi tam Esmme  jak zwykle nienaganna, ubrana w niebieską tunikę i  czarne legginsy,a włosy zaczesane w niedbały kok na czubku głowy. 

-Hejka.-Wita się z uśmiechem.-Widzę że do was już dotarła informacja o balu.-Uśmiecha się.-Przyjdziecie?-Pyta

-Aha.-Uśmiecha się Harry.Peter kiwa głową.

-Tak.-Mówi Dakota rzucając  zabójcze spojrzenie Peterowi.

-A ty Luna?-Pyta Esmme,od odpowiedzi ratuje mnie dzwonek.Nasza trójka zmierza w kierunku  szatni, a Es biegnie w drugą stronę.

-Skoro jesteście bliźniaczkami a tu jest tylko jedna druga klasa liceum,to jak to możliwe że nie chodzicie do jednej klasy?-Pyta Peter.

-Esmme  była na tyle uparta że w gimnazjum przeskoczyła jedną klasę.-Uśmiecha się do mnie i rozchodzimy się do swoich szatni. Zaczęłyśmy się przebierać.Wszystkie dziewczyny zwróciły szczególną uwagę na Dakotę(nie dziwię się). Ona tylko szybko ubrała bokserkę i krótkie spodenki po czym z wyczekiwaniem spojrzała na mnie.Szybko ubrałam luźniejsza bluzkę z krótkim rękawkiem i spodenki i wyszłam z nią z szatni.Zauważyłam naszą nauczycielkę w-fu.

-Dzień dobry  prze pani.-Witamy się z nią,uśmiecha się do nas.

-Dzień dobry-Wita się , chwilę później zbiega się cała klasa.(Jest nas tylko jedenastka więc mamy w-f razem.)-Dobrze klaso jako iż to nasza pierwsza lekcja w tym roku należało by zacząć tradycyjnie torem przeszkód na czas.

-Peter wiem że chcesz się wykazać tylko nie bajeruj za bardzo.-Szepcze Harry,a Dakota zwija się ze śmiechu.

  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top