{12.} describtion
━━━━━ 💔 ━━━━━
𝘿𝙀𝙎𝘾𝙍𝙄𝘽𝙏𝙄𝙊𝙉
TWELVE
━━━━━ 💔 ━━━━━
Po nieudanej randce, Luke mógł trochę ochłonąć, ale tylko trochę i na chwilę, bo w końcu była to jego kolej na to, aby znaleźć jakąś randkę dla Devon. Problem był w tym, że nie miał najmniejszego pomysłu jak to zrobić, kogo wytypować i gdzie umówić to spotkanie. Na początku, zanim jeszcze wniknęli w to wszystko, ówcześniej zgadzając się na ten układ, Hemmings miał wrażenie, że to będzie proste, nawet przyjemne, a przede wszystkim zabawne. Jednak po randce z kociarą wcale jednak już nie był pewny taki tego czy powinien był się w to w ogóle pakować. Czy jednak zamierzał zrezygnować? Nic z tych rzeczy.
— No zobacz, a ten? — Chris pokazał mu jakiegoś faceta na Tinderze, bo podjął się tego, aby założyć konto byłej dziewczynie kumpla na tym portalu randkowym i tam kogoś poszukać. Oczywiście za wcześniejszą zgodą samej Tucker, bo jednak Luke nie chciał wykorzystywać jej zdjęć bez jej zgody. — Wygląda... Całkiem obiecująco — dodał, gdy kliknął w ekran, aby zobaczyć następne zdjęcia chłopaka. Nazywał się Owen. Nosił okulary, trochę ćwiczył i lubił podróżować.
— No nie wiem, to chyba nie jest typ Devon — Luke skrzywił się, sięgając do pudełka po nastepny kawałek pizzy i zaczął ją zjadać. Byli już po pracy, ścianka już dawno była zamknięta, ale postanowili tam zostać, aby trochę pomyśleć nad randką dla byłej dziewczyny Hemmingsa. Pomimo tego, że obydwaj nie do końca mieli pojęcie co do tego, od której strony się za to zabrać. — Poza tym... wygląda jak jakiś nerd. Pewnie tylko napisał, że podróżuje, a tak naprawdę gra non stop w jakieś gry. - dodał, przez co Chris roześmiał się, kręcąc głową.
— Czyżbyś jednak mimo wszystko był zazdrosny o to, że pójdzie z kimś na randkę? Bo jeśli tak... To stary nie wiem czy to wszystko ma sens — powiedział, wykładając nogi na szafkę niedaleko i zaczął się hustać na krześle, na którym siedział.
— Co? Nie. Nie jestem zazdrosny. Nie mam piętnastu lat, aby być zazdrosnym, matole — Luke uniósł brew, a później teatralnie przewrócił swoimi oczami, bo naprawdę nie o to mu chodziło. Kierował się przede wszystkim dobrem swojej byłej dziewczyny. Ich uczucia mogły się wypalić, ale to nie oznaczało, że nie chciał, aby miała przy sobie dobrą partię. Już nawet, gdyby wziąć pod uwagę fakt, że chciał wygrać ten zakład, to nie tylko dlatego, aby coś sobie udowodnić, ale dlatego, aby jakąś jego część miała pewność, że Devon nie stanie się krzywda, kiedy on wyjedzie. Bo ostatnio coraz częściej nad tym się zastanawiał. A bilety do Tajlandii były zaskakująco tanie. I coraz bardziej chodziły mu po głowie.
— No ja tam nie wiem — Uniósł brew, a później sam zajął się swoją pizzą, przewijając kolejne profile na Tinderze. Luke przeglądał natomiast swoje listy znajomych, szukając w nich kogoś, kto nadawałby się na randkę z Tucker. Niestety bez powodzenia. Nie wiedział czy to dlatego, że patrzył na nich wszystkich zbyt krytycznym okiem czy po prostu wszyscy jego męscy znajomi nie nadawali się do związków. Przypuszczał, że chodziło jednak po trochu o jedno i o drugie.
— Dobra, nikt cię nie pytał o zdanie, więc siedź cicho — Luke sięgnął po butelkę piwa, odrzucając po chwili kapsel do słoika, który stał na szafce obok Chrisa i napił się dużego łyka, próbując zebrać myśli. Cały wieczór po głowie chodziło mu to, co tak naprawdę dotyczyło gust jego byłej dziewczyny. Nie był w ogóle pewien czy uda mu się trafić, bo jednak gdy myślał nad tym tak intensywnie, zdał sobie sprawę, że nie był pewien czy przypadkiem jej gusta się nie zmieniły. Obydwoje zmienili się i to sporo w czasie swojego związku i nie wiedział, które z nich zrobiło to bardziej. — Pokaż tego — dodał, a później wskazał brodą na jakiegoś mężczyznę nieco starszego od nich, który miał na swoim profilu jakieś zdjęcie w koszuli i wyglądał na dosyć zadbanego. Elegancko przycięte włosy i zarost sprawiały, że wyglądał na wzbudzającego szacunek.
— Wygląda na jakiegoś korposzczura — powiedział Chris dosyć sceptycznie, a później pokręcił delikatnie głową, jakby sprzeciwiając się temu, aby jego kumpel wysyłał Devon na randkę z owym Dennisem. Devon i Dennis. Nawet zestaw imion mu się nie do końca podobał.
— Ale nie jest żadnym świrem i wygląda na takiego, który ma stałą pracę, pieniądze i który dba o bliskich. Zobacz opis — Luke wzruszył ramionami, wzdychając ciężko i zrezygnowany odłożył w końcu swój telefon, bo wiedział, że nie ma na co liczyć, jeśli chodziło o swoich znajomych. Później tylko czepiałby się wszystkich dlaczego na randce nie postarali się bardziej, skoro właśnie o to chodziło. Nie miał siły i ochoty na myślenie o tym, a co dopiero o zrealizowanie tego w rzeczywistości, więc postanowił odpuścić.
— Jak chcesz stary, ale mówię ci, że to raczej nie wypał. Devon lubi spokojnych facetów, ale w końcu była z tobą, a ty nigdy za spokojny nie byłeś — Chris uniósł brew, a później tylko pokręcił głową.
— A ty niby od kiedy wiesz jakiś facetów lubi Devon, co? — prychnął Hemmings, zabierając od nowa swoje piwo i nawet wstał, aby trochę się ruszyć, bo już nie mógł wysiedzieć w miejscu.
— No właśnie o to chodzi, że nie wiem, ale znam ciebie. Więc jakieś tam pojęcie posiadam. A przynajmniej jakieś minimalne i tak mi się wydaje, że dobrze dedukuje — Chris zaśmiał się, choć Luke'owi nie umknęło to, że jego przyjaciel dalej stroił jakieś dziwne miny czy robił komentarze, o które go nie prosił. Ani razu. Nie podobało się to Hemmingsowi i jeśli chciał coś tym osiągnąć, bo przecież mógł chcieć, to Luke zamierzał od razu zakończenie korzystania z jego pomocy w tym wszystkim. Jakoś nie potrafił przełknąć tego, że mogłoby się im udać i patrzyłby jak jego najlepszy kumpel i była dziewczyną są razem. Był w stanie znieść nawet jakiegoś korposzczura, ale nie coś z tego gatunku.
— To się przyłuż do tej dedukcji bardziej, Sherlocku. I znajdź kogoś w końcu, bo nie zamierzam siedzieć tu z tobą do północy. Chcę ją z kimś umówić i nareszcie stą wyjść, bo po całym dniu i tych samotnych mamuśkach mam serdecznie dość — Luke przewrócił oczami, zaganiając Chrisa z powrotem do tego, co robił, aby nareszcie zamknęli ten temat.
━━━━━ 💔 ━━━━━
merry christmas<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top