{10.} ladies
━━━━━ 💔 ━━━━━
𝙇𝘼𝘿𝙄𝙀𝙎
TEN
━━━━━ 💔 ━━━━━
Devon jęknęła cicho, patrząc się na przyjaciółkę, gdy siedziały w samochodzie, po czym schowała twarz w dłoniach. W ogóle nie była pewna co do tego pomysłu i tak naprawdę nie była w stanie spojrzeć na swoje odbicie w lustrze od tamtego durnego zakładu, ale wiedziała, że skoro już powiedziała A, to musiała powiedzieć B. Nawet jeśli potwornie tego nie chciała. Nie należała niestety do osób, które się tak łatwo poddawały i jakoś dziwną sposobnością nie mogła znieść myśli, że Luke mógłby wygrać nad nią ten ostatni raz. Po prostu nie mogła.
— Jesteś pewna, że to dobry pomysł? — Hannah zapytała, poprawiając się na siedzeniu kierowcy, gdy popijała kawę na wynos. W samochodzie roznosił się zapach jakiegoś odświeżacza o zapachu kalifornijskiej sosny, ale jednocześnie mieszanka cynamonu i karmelu. Hannah popijała karmelowe latte, do którego zawsze dodawała jeszcze cynamonowy syrop, zupełnie tak jakby święta panowały cały rok, a nie tylko miesiąc. Devon spojrzała na nią, zerkając na zegar na desce rozdzielczej samochodu, po czym wyjrzała przez szybę, wypatrując blondynki, która miała być podobna do Hannah.
— Nie. Zdecydowanie nie. Ale mam pozwolić, żeby to wygrał? Nigdy w życiu — przyznała stanowczo zbyt hardo, przez co jej przyjaciółka zaśmiała się tylko, zmienając następnie stację w radiu, bo ta obecna jej nie satysfakcjonowała. — No co? Jak już byłam na tyle głupia, aby się z nim zakładać, po tym jak zerwaliśmy, to chyba logiczne, że zamierzam to wygrać, prawda?
— Och, nic. Absolutnie nic. Po prostu nie jestem przekonana czy to dobry pomysł, aby zaczynać poszukiwania na nową dziewczynkę Hemmingsa właśnie od mojej kuzynki. Nie odbieraj tego źle, cieszę się, że o niej pomyślałaś, ale... Sidney nie jest do końca normalna — Hannah podrapała kark swoją dłonią, a później zagryzła wargę. — Znaczy, o gustach się nie dyskutuje, prawda? Ale... ona ma cztery koty, którym nadaje imiona krasnoludków z Królewny Śnieżki...
— A co? Nie chciałabyś nazwać swojego kota Gburkiem albo Nieśmiałkiem? — Devon zaśmiała się, wzruszając ramionami, jakby to nie było nic takiego, choć zaczęła się zastanawiać czy faktycznie dobrze zrobiła, umawiając się na spotkanie z Sidney. Luke nie przepadał za kotami, dobrze zdawąła sobie z tego sprawę. Nie była też pewna czy przypadkiem nie miał alergii na kocią sierść, ale tego nie była w stanie potwierdzić w żaden sposób, bo nie posiadali wspólnie żadnego zwierzęcia. Devon zawsze chciała zaadoptować czworonoga wspólnie, aby opiekowali się nim we dwoje, ale Luke zawsze powtarzał, że był na to czas. Więc zawsze odkładali to na kiedy indziej, aż w końcu się rozstali a kota czy psa jak nie było, tak nie było. — To chyba ona, prawda? — dodała, gdy spoważniała i wskazała dyskretnie na dziewczynę, która zbliżała się do kawiarni po drugiej stronie ulicy. Hannah odwróciła głowę, patrząc się w tamtą stronę, a później tylko skinęła głową, wyciągając kluczyki ze stacyjki.
— Chodźmy. Sama się przekonasz, dlaczego nie chciałam, abyś się z nią spotykała — powiedziała tylko sceptycznie, kończąc swoją kawę, po czym obydwie wyszły Sidney na spotkanie. Devon mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem, po czym ruszyła za przyjaciółką i blondynką do środka, mając nadzieje, że nie będzie aż tak źle.
━━━━━ 💔 ━━━━━
Czas płynął, ale nie na tyle szybko, na ile Devon chciałaby aby płynął. Brunetka zagryzła swoje wargi, gdy wymieniły spojrzenie z Hannah, po czym poprawiła się nerwowo na krześle. Sidney była w szczytowej fazie swojego monologu o kotach oraz o tym, ile ze schroniska chciała adoptować. Był to dosłownie monolog, bo od pewnego momentu dwie przyjaciółki już przestały nawet dopytywać, bo pytanie nie były blondynce do niczego potrzebne.
— Och, no i oczywiście zapomniałabym wam pokazać zdjęć moich serduszek! Musicie je zobaczyć. Wszystkie są przesłodkie! — Sidney uśmiechnęła się, sięgając po swój telefon, przez co mina Devon nieco stężała. Była pewna, że po tamtym razie będzie mieć stanowczo dość słuchania o kotach na przynajmniej najbliższe dziesięć lat jej życia.
— Spokojnie, Sid, na pewno są tak wspaniałe jak mówisz. Wierzymy ci razem z Hannah — Devon zapewniła ją, a później uśmiechnęła się w dodatku, tylko po to, aby sięgnąć następnie po swoją herbatę i następnie pogrzebać w swoim serniku, na który dziwną sposobnością straciła apetyt, gdy Sidney zaczęła opowiadać o jakiś kocich łaczkach czy wymiocinach, które znajdowała pod swoim łóżkiem czy kanapą. — Przemyślałaś sobie to, o czym rozmawiałyśmy przez telefon? No wiesz... O randce z Luke'iem — dodała, przypominając blondynce rozmowę, którą odbyły dwa dni wcześniej o poranku. To też nie było zbyt przyjemne przeżycie, ale Devon starła się je jak najszybciej wyprzeć z pamięci, wmawiając sobie wtedy, że może Sidney tała się poznać na taką przez telefon. Rzeczywistość była jednak... o wiele gorsza. Tucker czuła swoją pierwszą porażkę w powietrzu, ale za wszelką cenę starała się nie dać po sobie tego poznać. Miała tylko nadzieje, że Luke nie wyśmieje jej, gdy będzie już po wszystkim.
— Och, tak! Z chęcią spotkam się z nim! A wiesz może czy lubi koty? Uwielbiam rozmawiać z kimś o kotach! — powiedziała zachwycona, przez co Hannah zdusiła w sobie parsknięcie śmiechem. Devon musiała kopnąć ją pod stolikiem w kostkę, aby doprowadzić przyjaciółkę do ładu.
- Myślę, że będziesz musiała się o to sama go zapytać. Na pewno się polubicie - powiedziała, uśmiechając się, po czym, gdy Sidney jednak sięgnęła po telefon, aby pokazać im swoje koty, Tucker posłała Hannah mordercze spojrzenie, aby ta jednak nie robiła niczego głupiego, bo chodziło wtedy o coś poważnego.
Sama jednak zaczęła żałować tego spotkania tak szybko jak tylko to było możliwe i gdy obejrzłąa trzy wyglądające dokładnie tak samo koty zdała sobie sprawe, że jednak nigdy nie polubi Sidney na tyle, aby mieć z nią coś więcej wspólnego, po czym najpierw Hannah wymknęła się, tłumacząc się niby jakiś ważnym telefonem. Devon chciała ją wtedy zabić, ale przynajmniej omówiła wszystkie szczegóły z blondynką, stwarzając randkę dla swojego byłego chłopaka i potem już przyjaciółka przybyła po nią z odsieczą, więc czym prędzej uciekły z tamtej kawiarni, zostawiając Sidney samą. Nie było to zbyt dobre zachowanie, ale co mogły zrobić, jeśli nie chciały zostać zamordowane na śmierć słuchaniem o tym jak Gburek czy inny puszek był ostatnio zbyt niedobrym kotkiem, aby dostać przysmak?
━━━━━ 💔 ━━━━━
całkiem zabawny wyszedł mi ten rozdział nieskormnie przyznaje
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top