{02.} girls night

━━━━━ 💔 ━━━━━

GIRLS NIGHT
TWO

━━━━━ 💔 ━━━━━

Devon zgarnęła z baru dwie butelki piwa i usiadła przy stoliku, który zajęły razem z Hannah. Hannah była jej przyjaciółką, taką najserdeczniejszą i najlepszą, w dodatku z piaskownicy. Od dzieciństwa były jak papużki nierozłączki i w liceum rzadko się zdarzało, aby dało się je gdzieś zobaczyć osobno. Stanowiły też odwieczny kontrast. Kiedy Devon była brunetką, Sharon od zawsze reprezentowała sobą piękno jakie łączyły jasne włosy, w kolorze ciepłego blondu i niebieskich oczu, przypominających łudząco ocean. Chociaż te kryła często pod soczewkami, bo jej się nie podobały. 

— Nadal nie wierzę, że jesteś singielką — Hannah spojrzała wymownie na przyjaciółkę i roześmiała się pod nosem. Założyła nogę za nogę i uśmiechnęła się czule do Devon. — Po prostu to do mnie nie dociera. Abstrakcja. 

— Wiem, też jeszcze chyba tego nie przetrawiłam - Brunetka zaśmiała się i upiła łyk piwa, a potem rozsiadła się wygodnie. — Ale wiesz co? Czuje, że to była dobra decyzja. Już nie chodzi o to, że coś się w nas wypaliło, ale o sposób w jaki się rozstaliśmy. Nie sądzę, aby ktokolwiek oprócz nas zrobił to aż tak pokojowo. Ludzie zawsze zrywają ze sobą, bo się zdradzają czy oszukują siebie nawzajem, a my po prostu uznaliśmy, że to już nie było tym, czym miało być i skończyliśmy to. Prosto. Szybko. Bez nerwów. A potem jeszcze postawił mi piwo — przyznała, śmiejąc się pod nosem. 

— Zawsze jednak myślałam, że wy z Luke'iem przetrwacie, wiesz? — powiedziała Hannah i oparła swoją brodę na dłoni. — No wiesz, licealna para, która przejdzie razem przez życie — dodała, chichocząc i odgarnęła włosy z twarzy. — A tu taka niespodzianka. 

— Zawsze lubiłam zaskakiwać ludzi, przecież wiesz — zaśmiała się i pokręciła głową. — W zasadzie sama nawet nie wiem, dlaczego to tak wyszło. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale jeśli teraz spojrzeć na ten związek, to faktycznie coś się nie zgrało. I tyle. Nie ma więcej nad czym tu dyskutować. 

— Opijmy twój nowy stan i cieszmy się tym, że od nowa możesz podrywać przystojnych facetów — powiedziała Hannah, a później stuknęły się szyjami butelek. Devon zachichotała pod nosem i upiła trochę piwa. Rozejrzała się po barze, ale niestety nie zauważyła nikogo, na kim można by zawiesić oko. Nie to, że od razu chciała się pchać w związek, po tym jak zakończyła ten z Hemmingsem, ale chciała się odprężyć i wziąć ten pierwszy głęboki oddech, jako singielka i nie przejmować się myślą, że miała chłopaka, bo przecież była już szczęśliwa, niezależna i nikt już jej w żaden sposób nie ograniczał. — Nie widzę nikogo dla siebie. 

— Bo masz określony typ, a tu takiego nie znajdziesz — Blondynka przewróciła oczami, a później zachichotała i pokręciła głową. — Musiałybyśmy pójść gdzieś indziej, abyś znalazła blondyna w jeansowej kurtce i podartych spodniach. 

— Nieprawda! 

— Właśnie, że prawda i nie kłóć się ze mną złotko, bo ja wiem swoje — Hannah spojrzała wymownie na przyjaciółkę, po czym posłała jej całusa i zajęła się swoim piwem. Devon zarumieniła się mimowolnie, a później zaśmiała się pod nosem. 

— No dobra, możesz mieć rację. Ale tylko ten jeden raz — przyznała i wzruszyła w końcu ramionami. Objęła dłońmi swoje piwo, zdając sobie, że dosyć szybko znikało, ale nie przejmowała się tym, bo następne miała kupić Sharon. — Dawno się nie widziałyśmy, co? — dodała jeszcze, bo ostatnio faktycznie nie dały rady się gdzieś złapać, aby po prostu posiedzieć i pogadać. Zawsze którejś coś wypadało i dni płynęły, a do nadrobienia było coraz więcej, bo dużo się działo. 

— Dawno. Stanowczo za długo, nie dla mnie taka rozłąka. Niepodobne to do nas — przyznała blondynka i skinęła głową. W prawdzie miały ze sobą kontakt przez telefon i to zawsze, bo jeśli nie rozmawiały wieczorami, to pisały ze sobą dużo wiadomości na Messengerze czy po prostu zwykłe SMSy, jednak obydwie bardzo szybko się przekonały, że dorosłość to nie było nic fajnego i nie dało się już być nierozłącznym. 

━━━━━ 💔 ━━━━━

Devon nie pamiętała, o której z Hannah wyszły z baru ani w jaki sposób dostały się do jej mieszkania. Była jednak pewna, że zaszalały i to o wiele bardziej niż się spodziewała, bo nie była nawet w stanie podnieść się z łóżka, gdy już otworzyła oczy. Jęknęła tylko z bólu, czując jak głowa jej pękała, a na języku utworzyło się coś w rodzaju Sahary. Brunetka skrzywiła się i ciężkimi jak ołów dłońmi przetarła twarz, mając nadzieje, że jej przyjaciółka była w takim samym stanie, bo nie zamierzała sama tak cierpieć.

— Boże... — Usłyszała gdzieś pod sobą i zaczęła się śmiać. Nie musiała nawet pytać czy to aby na pewno była Hannah, bo jej głos poznałaby nawet zza grobu. A szczególnie jej głos na kacu. I to srogim. — Nigdy więcej z tobą nie pije, Tucker. Zapomnij o tym — dodała całkiem poważnie, a później Devon poczuła jak coś poruszyło się na materacu i zobaczyła blondynkę obok siebie. — Czuje się okropnie. 

— Taki był zamiar tego wyjścia, chociaż muszę przyznać, że gdybym mogła, to chętnie cofnęłabym się w czasie i nigdzie nie poszła — Devon pokręciła głową i roześmiała się gwałtowniej, od razu tego żałując. Skrzywiła się z bólu i niedbale przekręciła się na brzuch. Przykryła głowę poduszką, a później jęknęła głośno, wiedząc, że prędko nie wróci do domu, bo nawet nie była w stanie wstać z łóżka, a co dopiero zadzwonić po taksówkę, ubrać się i znieść jazdę samochodem do siebie. Nie, to było stanowczo za duże wyzwanie i nie zamierzała się go podejmować. A przynajmniej nie wtedy, gdy ledwo co się obudziła. 

— Następnym razem już nigdzie nie wychodzimy. Możemy się upić u mnie czy u ciebie. Mniej z tym zachodu i kompromitujących wspomnień — Sharon odgarnęła swoje długie włosy z twarzy i pokręciła głową. 

— Przypomnę ci to, gdy będziesz chciała wyjść na jakiś podryw na miasto — Devon uderzyła przyjaciółkę poduszką po głowie, przez co ta jęknęła głośno i oddała jej. Okładały się tak przez kilkanaście sekund, aż obydwie nie opadły ze zmęczenia z powrotem na łóżko. Śmiały się głośno z siebie, a później obydwie już dyszały ciężko, chcąc złapać oddech i się uspokoić. 

━━━━━ 💔 ━━━━━

kolejny update tutaj, co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top