[1] 02 ; Dziewczyno mogłaś umrzeć!

Jeżeli zauważyliście jakiś błąd to powiadomcie mnie o tym. Nie miałam czasu, aby to sprawdzić.
Miło by było gdybyś zostawił/zostawiła gwiazdkę i komentarz to motywuje😊

Roksana pov.

Zamknęłam się na klucz w pokoju. Chłopacy zrobili imprezę, a matka poszła chlać.

Złapał ramkę ze zdjęciem taty i usiadłam po turecku na łóżku. Momentalnie łzy zaczęły spływać z moich oczu.

- Przepraszam, kurewsko przepraszam. - powtarzałam w kółko.

Wyjęłam mój zestaw białych proszków. Tym razem postawiłam na amfetaminę.

Podeszłam do szafy, wybierając żółto-czarną bluzę z Fila, buty tej samej firmy, jeansy z dziurami na kolanach.

Narkotyk schowałam do kieszeni. Wymknęłam się po cichu z domu, przepychając się pomiędzy ludźmi.

Chciałabym raz na zawsze zapomnieć. Doszłam do mojej ukochanej ławki i wciągnęłam więc niż zwykle.

Poczułam jak nie mogę złapać oddechu. Zachwiało mi się pod nogami. Upadłam rozglądając się na wszystkie strony.

Serce biło słabiej, oczy zaczęły się przymykać. Chwilę później nie widziałam co się dzieje, straciłam przytomność.

Paulina pov.

Dlaczego ona chciała się zaćpać? Rozumiem, że lubi sobie wciągnąć, ale to była przesada. Gruba przesada. Dobrze, że akurat tamtędy przechodziłam.

- Dzięki za pomoc. - uśmiechnęłam się słabo do chłopaka, który przyniósł ją tutaj.

Sama bym nie dała rady.

- Nie ma sprawy. - odpowiedział.

Jego przyjaciel siedział na krześle i grzebał w telefonie. Totalnie miał wywalone na wszystko. Odwracając się zauważyłam lekarza wychodzącego z sali.

- Dzień Dobry, co z nią? - zapytałam.

- Stan jest stabilny. - oznajmił mężczyzna.

- To dobrze, mogę do niej wejść?

- Tak, proszę. - skinął głowa i odszedł.

Posłałam spojrzenie Adrianowi, a następnie ruszyłam do pomieszczenia. Do Roksany przyczepiono mnóstwo kabli.

Usiadłam na krzesełku obok, łapiąc ją za rękę. Wpatrywałam się w nią, aż do momentu kiedy otworzyła oczy.

Przytuliłam ją bez słowa, tak bardzo się o nią bałam. Może nie jestem najlepszą przyjaciółką, ale kocham ją i martwię się.

- Dlaczego? - pare łez spłynęło z moich oczu.

- Przyznaje może trochę przesadziłam. - wzruszyła ramionami.

- Trochę? Dziewczyno mogłaś umrzeć! - wyrzuciłam ręce w górę.

- Dobra, trochę bardzo? - podniosła jedną brew.

Wyszłam z sali trzaskając drzwiami. Ona nie zdaje sobie chyba sprawy z powagi sytuacji.
Mogła się zaćpać, kurwa zaćpać.

- Możecie wejść. - rzuciłam mijając chłopaków.

Igor pov.

Wszedłem tam tylko z powodu mojego przyjaciela. Na początku stawiałem opór, ale on nadal swoje. Moje totalne przeciwieństwo.

- Jak się czujesz? - zapytał Adrian.

- Łeb trochę napierdala, ale tak to jest okej. - zaśmiała się.

- To dobrze, miałaś szczęście. - uśmiechnął się słabo.

Przewróciłem oczami podchodząc do chłopaka. Szarpnąłem go za bluzę i kiwnąłem głową w stronę wyjścia.

- Idziemy. - warknąłem.

Dziewczyna posłała mi spojrzenie. Takie dziwne, jakby chciała mi nim coś przekazać. Miała lekki grymas na twarzy, gdy poprawiła sobie poduszkę.

- Ewidentnie masz coś do mnie. - mruknęła w moją stronę.

- Mówiłaś coś? - podniosłem brwi.

- Tak, możesz ogarnąć dupę i odwalić się ode mnie? - skrzyżowała ręce na piersiach.

- Słuchaj, do ciebie nic, ale do twoich braci już tak. - wskazałem ją palcem.

- Możesz już iść. - prychnęła.

- Skorzystam z tej oferty. - odwróciłem się.

Skierowałem się do wyjścia ze szpitala, chwile później dołączył do mnie Adrian.

- Mógłbyś być dla niej trochę milszy? - popchnął mnie lekko.

- Nie mogę na nią patrzeć. - powiedziałem obojętnie.

- Stary, ona prawie umarła. - westchnął. - Z resztą ładna jest. - dodał posyłając mi spojrzenie.

Odpaliłem papierosa, aby chociaż trochę się uspokoić. On myśli, że chce rozmawiać, zaprzyjaźniać się z tą dziewczyną?

Owszem jest ładna, ba nawet piękna. Gdyby nie jej bracia to pomyślałbym o jej przeleceniu.

- Przez jej ojca, mój zaczął mnie bić. Dobrze, że zdechł. - zagryzłem wargę od środka.

- Rozumiem, ale to przecież nie jej wina. - poklepał mnie po plecach.

- Jej rodzina jej problem. - wzruszyłem ramionami.

Pokręcił głową z niedowierzaniem. Damian i Sebastian to dilerzy, którzy wprowadzili mnie w to całe gówno, ale na szczęście udało mi się z tego jakoś wyjść.

Do tej pory mam u nich dług i to ogromny. Dlatego od ostatniego czasu przestałem wychodzić gdzie kolwiek.

- Mam pomysł. - otworzył szerzej oczy.

- Jaki? - podniosłem jedną brew.

- Rozkochaj ją w sobie. - zaczął.

- Co? - wybuchłem głośnym śmiechem.

- Ty siebie słyszysz? - zapytałem, gdy już się trochę uspokoiłem.

- Rozkochać w sobie ich siostrę i postawić przeciwko nich, idealna zemsta.

- Ty to masz łeb. - pokiwałem głową w geście zgody.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top