[1] 00 ; Prolog.
- Proszę zostawicie tatusia! - krzyknęłam na całe gardło.
Przyglądałam się jak czworo dorosłych mężczyzn okłada mojego rodziciela. Łzy spływały po moich policzkach.
Piąty z nich kierował się w moją stronę.
- Cicho bądź mała zdziro. - ręką zakrył mi usta.
Zauważyłam jak tata pluje krwią. Chciałam mu pomoc, ale nie potrafię. Z resztą, co może zrobić dziesięcioletnia dziewczynka?
Zamknęłam oczy, aby nie musieć na to patrzeć. Wiedziałam, że nie wyjdziemy z tej sytuacji cało.
Jakiś czas później odeszli sobie, tak po prostu. Natychmiast podbiegłam do ojca i przykucnęłam przy nim.
- Wszystko dobrze? - zapytałam.
Miał zamknięte oczy, a klatka się nie unosiła. Przyłożyłam zatem ucho nasłuchując. Nic.
Rozpłakałam się na dobre. Tata umarł na moich oczach, a ja nie pomogłam.
- Przepraszam. - wyszeptałam, przytulając się do niego.
Nie obchodziło mnie zbytnio, że będę cała we krwi.
Zaraz później do moich uszu doszedł sygnał karetki oraz policyjny.
To moja pierwsza książka, więc może być trochę lipna, ale no cóż co poradzić. Miło by było gdybys zostawił/zostawiła gwiazdkę i komentarz to motywuje😊
P.S może mnie ktoś wypromować? XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top