Rozdział 9 + wkurwiona Silea przemawia

  Szłyśmy w ciszy. Nasze kroki odbijały się echem po korytarzu i jego licznych rozwidleniach. Za każdym razem, gdy coś poruszyło się w ciemnościach, włosy na karku stawały mi dęba. Wzdrygałam się, gdy szczury skrobały mury. Nie widziałam ich, ale dźwięki, jakie wydawały, sugerowały, że jest ich dużo. Bardzo dużo.

  - Um... Nastio? - zapytałam, aby przerwać tę przerażającą ciszę.

  Dziewczyna niepewnie odwróciła się w moją stronę. Na jej brudnych policzkach widać było ślady niedawnych łez. Serce ścisnęło mi się z żalu, ponieważ to przeze mnie cierpiała.
  Służąca pokazała mi, że czeka na moją wypowiedź.

  - Jak właściwie znalazłaś te korytarze? - zadałam pierwsze pytanie, jakie przyszło mi do głowy.

  - Z przymusu - mruknęła niepewnie. Zmarszczyłam brwi.

  - Jakiego przymusu? - wydukałam po chwili ciszy.

  - Dlatego panienkę tutaj prowadzę. Jeszcze tylko trochę cierpliwości - odparła dziewczyna, na co ja pokiwałam głową.

  Dalsza cisza stawała się nieznośna. Kamienie lśniły słabiej, a ja powoli traciłam poczucie czasu i bezpieczeństwa. Nieświadomie przyspieszyłam kroku, wpadając na służącą. Dziewczyna spojrzała na mnie z iskierkami radości w oczach, które nieco mnie zaskoczyły.

  - Za chwilkę będziemy. Spodoba się panience to miejsce. Każdemu by się spodobało.

  Pokiwałam głową. Przechyliłam się delikatnie, patrząc nad chudym ramieniem Nastii. Ze zdziwieniem zauważyłam kolejny ślepy zaułek.
  Służąca, widząc moje pytające spojrzenie, po raz kolejny uśmiechnęła się i przyłożyła dłoń do ściany. Ta pod jej dotykiem rozjarzyła się oślepiającym blaskiem.
  Zasłoniłam oczy ręką, przez co przegapiłam moment otworzenia się przejścia.
  Z westchnieniem zobaczyłam ogromną pieczarę w kształcie idealnej kopuły. Każdy jej centymetr pokryty był lśniącymi skałami, które błyszczały setkami kolorów. Dziwne malowidła ścienne pokrywały całą jaskinię.
  Nastia już dawno weszła do środka. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie ma jej przy mnie.
  Szybko ruszyłam za nią. Gdy tylko przekroczyłam próg komnaty, poczułam dziwne dreszcze.
  Przerażona rozejrzałam się wokół, szukając wzrokiem Nastii. Na całe szczęście stała pod ścianą, pochylając się nad stertą łachmanów. Ku mojemu zdziwieniu, ów sterta poruszyła się, a po chwili stęknęła z bólu.
  Człowiek?
  Podbiegłam tam, przestając zwracać uwagę na olśniewające piękno groty.
   Na ziemi leżała młoda dziewczyna. Ze zdziwieniem zauważyłam, że jest to druga Nastia. Byłam zmęczona, więc dość długo łączyłam oczywiste fakty.

  - Nastio, to twoja siostra? - zapytałam, aby upewnić się w swoich przypuszczeniach.

  Dziewczyna w odpowiedzi tylko pokiwała głową, a w jej oczach znowu wezbrały łzy.
  Delikatnie ją odsunęłam,  chcąc zobaczyć, dlaczego bliźniaczka nie może wstać.
  W kolorowym świetle chwilę zajęło mi dostrzeżenie zaschniętej krwi na materiałach, okrywających chude ciało.
  Okazało się, że brzuch dziewczyny jest praktycznie w strzępach. Nie wiem, jakim cudem ta dziewczyna jeszcze żyła. Żywe mięso wystawało praktycznie z każdego miejsca, a odór rozkładu był niemal nie do wytrzymania. Widziałam już kilka ran i okrwawionych ciał, jednak ten widok przerastał moje możliwości. Zebrało mi się na wymioty, więc odwróciłam wzrok. Moje spojrzenie trafiło na twarz.
  Położyłam dłoń na czole rannej, sprawdzając, czy nie ma temperatury. Miała. Wysoką.

  - Jak to się stało? - zapytałam z przerażeniem, przy czym skutecznie unikałam patrzenia na brzuch.

  - Nie ważne - mruknęła bliźniaczka, chwytając swoją siostrę za dłoń.

  Coś w powietrzu stężało, a ranna dziewczyna poruszyła się niespokojnie. Wrażenie jednak minęło po paru sekundach.
  Wstałam powoli, chcąc zebrać myśli z dala od przykrego zapachu, który dochodził od rannej. Odeszłam kilka kroków, dokładnie przyglądając się ścianom.
  Zamknęłam oczy. Czułam dziwną atmosferę tego miejsca. Wciągnęłam powietrze przez nos, szukając jakiegokolwiek zapachu. Nic takiego nie wyczułam. Skupiłam się, starając wychwycić jakieś nienaturalne dźwięki. Nie usłyszałam nic, oprócz szczurów. Wzdrygnęłam się.
  Otworzyłam oczy, chcąc tym razem sprawdzić sprawę innymi zmysłami.
  Delikatnie przejechałam dłonią po nienaturalnie gładkich głazach. Pod dotykiem mojej dłoni roziskrzyły się mocniej, lśniąc na wiele kolorów.
  Przyjrzałam się dokładniej dziwnym wzorom na ścianie. Przybliżyłam twarz do jednego z nich, jednak ten nie przypominał mi kompletnie nic.
  Do moich uszu dobiegł przeraźliwy krzyk. Przerażona, zrobiłam krok w tył, potykając się tym samym o jakiś kamień w podłodze.
   Odgłos został odbity i zwielokrotniony przez lśniącą kopułę. Echo powoli cichło.
  Rozmasowałam swoje stłuczone dłonie i zorientowałam się, że skóra się tam zdarła, miejscowo nawet do krwi. Zaklęłam pod nosem, oceniając straty.
  Zerwałam się z ziemi, przypominając sobie, dlaczego upadłam. Podbiegłam do Nastii, która z przerażeniem patrzyła na swoją siostrę. Bliźniaczka rzucała się, przez co rana zaczęła krwawić jeszcze mocniej. Dotąd urywany oddech dziewczyny, stał się jeszcze cięższy.

  - Co się dzieje? - zapytałam, kucając obok Nastii.

  - Nie wiem. Chciałam podejść do panienki, a ona nagle krzyknęła - powiedziała zdezorientowana służąca,  próbując delikatnie powstrzymać siostrę przed ruszaniem się. Na darmo.

  - Po raz pierwszy zdarzyła się taka sytuacja? - zapytałam, także starając się unieruchomić ranną bliźniaczkę. Panika zaczęła udzielać się także mi.

   Jeśli dalej tak pójdzie, to ona się wykrwawi!

  - Nie - wymamrotała Nastia, odpowiadając na moje pytanie. Złapała siostrę za nadgarstek, z którego osunął się materiał bluzki.

  Dziewczyna natychmiast się uspokoiła. Zdziwione spojrzałyśmy na siebie.
  Jednak to nie był koniec. Na naszych oczach rana bliźniaczki zaczęła znikać. Otworzyłam szerzej oczy, a Nastia przerażona cofnęła dłoń. Regeneracja rany przerwała się w tym samym momencie.
  Olśniona, złapałam służącą za nadgarstek. Ta w pierwszym ruchu chciała cofnąć dłoń, jednak po chwili się uspokoiła. Gdy tylko dotknęła skóry swojej siostry, regeneracja zaczęła się od nowa.
  Zafascynowana patrzyłam, jak rozszarpane mięso zaczyna przypominać to, czym było na prawdę. Skóra brzucha zaczynała wyłaniać się zza zaschniętej krwi, a oddech rannej dziewczyny ustabilizował się.
  Spojrzałam na Nastię z szeroko otwartymi oczami. Ona natomiast gapiła się na swoją siostrę z rosnącym niedowierzaniem.

  - Nastio? - z amoku wyrwał mnie słaby, dziewczęcy głosik.

  - Już dobrze - wyszeptała bliźniaczka, gładząc dłoń siostry. Po jej policzkach spływały łzy.

  Tym razem jednak były to łzy szczęścia.

~*~

Jak tam sylwester? U mnie bomba! A teraz mniej przyjemna sprawa.

Komu przeszkadzają śladowe ilości przekleństw, niech nie czyta.

Myśleliście, że to już koniec ze sprawą plagiatu? Ja też. Ale się myliłam.

Owszem. Książka została usunięta. Tylko co z tego, skoro aŁtorka stwierdziła, że potrzeba zrobić dramę.

Rozumiem fakt, że zablokowała mnie. Okej, jeszcze jakoś to zniosę. Ale dwie osoby pisały do niej na priv, z czego jedna została także zablokowana, drugiej się nie pytałam.

Oto, co napisała moja koleżanka:

Za co została zablokowana? Za życzenie wesołych świąt?

Nie jest to jednakże szczyt arogancji owej osóbki.

Wycięłam osobę, która do mnie napisała, bo nie wiem, czy życzyłaby sobie, aby udostępniać jej konto.

Widzicie? A teraz, żeby nie było, że rzucam słowa na wiatr, sprawdziłam czy to prawda.

Jeśli ktoś chce sprawdzić, czy nie jest to Photoshop, niech wejdzie na jej profil. Ale ostrzegam - będzie dużo przewijania.

Do tego nasza "Drama Queen" zmieniła nazwę na jakże dramatyczną - koniec_z_wttp (wcześniej @niedozapomnienia)

Jakby tego było mało, nie dość, że plagiatowała moją książkę, to jeszcze z błędami.

  Ten początek jestem w stanie zdzierżyć, bo nie jest to mój pomysł, aby zaczynać książkę od równoważników zdania. Niestety, dalej jest już tylko gorzej.

#WcaleNieAret

#WcaleNieDiwar.
Do tego brzmi jak jakieś wiadro -,-

Nie chcę być upierdliwa ale nad tym JEDNYM JEBANYM ZDANIEM myślałam dwa tygodnie, bo cały czas coś mi nie pasowało.

Tego nie skomentuję. Zróbcie to sami.

Naprawdę. Mam tych screenów sporo. I może teraz wyszłam na sukę. Trudno. Tylko niech ona nie twierdzi, że jest święta i niewinna. Poza tym miała drugie opko. Je także usunęła. Domyślam się, że ono także zostało splagiatowane.

Gratuluję każdemu, kto dotrwał do końca.

Pozdrawiam

Nadal wkurwiona i rządna zemsty Silea

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top