Rozdział 5.


           Halstead wiedział, że odpoczynek po tym jak został ranny jest kluczowy dla zdrowia, jednak nie mógł odpuścić sobie włóczenia się po Chicago swoim Ram'em. To pomagało mu myśleć. Jednocześnie zapomnieć o fizycznym, jak i psychicznym bólu, który nie opuszczał go na krok.  Zastanawiał się na tym w jaki sposób znaleźć teraz tą dziewczynę? Nie znał imienia, nie widział jakim autem przyjechała, skąd w ogóle się tam wzięła? Nie może poprosić Hanka o raport oficera, który był pierwszy na miejscu, bo i tak mu go nie udostępni. 

Jay, pomyśl. Co zrobiłbyś gdybyś szukał przestępcy?, upominał się. Musiał zacząć myśleć jak policjant. Stojąc na światłach oparł na chwilę głowę na kierownicy. Co byś zrobi najpierw?, olśnienie przyszło chwilę później. Szybko wcisnął pedał gazu, gdy ledwo rozbłysło zielone światło. Znalazł rozwiązanie. Nie do końca pewne, ale spróbować nie zaszkodzi. Wyjął telefon zatrzymując się na parkingu obok komisariatu. Wybrał numer i czekając na połączenie wymyślał jak urobić osobę po drugiej stronie, by mu pomogła.

- Halstead, co się dzieje? - Trudy była zaszokowana telefonem od detektywa. Słychać było, że spodziewa się złych wieści. Była gotowa by pomóc, jednak chyba nie tak jak chciałby detektyw.

- Hej, pani sierżant - odparł pogodnie. - Mam prośbę.

- Oj, - ton głosu pani Sierżant nie budził w  Jayu optymizmu. - Jeśli chodzi o sprawę to się rozłączam. Siedź na dupie w domu i nie zgrywaj supermana. Daleko ci do niego - wyznała. Chciała wyrazić swoją troskę o zdrowie detektywa, ale jej specyficzne poczucie humoru uniemożliwiały jej to.

- Pani sierżant jak zwykle w cudownym nastroju i gotowa do pomocy. Trochę chodzi o sprawę, ale nie dosłownie.

- Ty coś kręcisz, śmieszku.

- Chciałbym zobaczyć kamerę patrolu, który pierwszy zjawił się, gdy mnie postrzelono. - Wyznał zaciskając powieki i pięść na kierownicy. Przygotowywał się na odmowę.

- Po co ci to? - nie odmówiła od razu. Bała się, że Halstead znów knuje coś za plecami zespołu. A to kończy się zawsze tak samo. Tragedią. 

- Szukam auta, które tam stało. Proszę, pani sierżant. To nie ma związku ze sprawą... przynajmniej nie w kontekście tych zabitych. - Zapadła cisza po drugiej stronie. Nie wiedział czy aby Platt się nie rozłączyła.

- Podjedź do technicznego. - Trudy wahała się czy robi dobrze. Ostatecznie i tak pójdzie do Hanka i powie mu o wszystkim. Więc chyba nie dostanie za to po głowie. - Zadzwonię by udostępnili ci to nagranie. Ale Halstead... - kolejna cisza. - Jeśli zrobisz coś głupiego, uduszę cię poduszką, gdy będą cię łatać w Med. Rozumiesz?

- Tak jest pani sierżant. Dziękuję. - Jak tylko zakończył połączenie zaśmiał się ze słów Platt. Zawsze mógł na nią liczyć, mimo iż czasem zachowywała się jak zołza. Ruszył w kierunku centrum, gdzie mieścił się dział techniczny Chicagowskiej policji. To tu większość śladów i nagrań jest analizowanych i przekazywanych później dalej do odpowiednich wydziałów. Był co raz bliżej rozwiązania zagadki.

         Jay wciąż z jedną w pełni władna ręką stanął przed windą naciskając przycisk wezwania. Czuł się dziwnie spokojny. Wiedział, że zaraz pozna kim była dziewczyna, która uratowała mu życie. To działało lepiej niż leki. Skupianie się na tej sprawie skutecznie odciągało go od zmartwień jakie miał na głowie od kliku miesięcy. To dawało mu ulgę.

- Detektyw Halstead? - zapytał jakiś policjant nim winda przyjechała na parter. Niski Azjata w mundurze CPD trzymał w ręku laptop i kilka teczek. Jay tylko przytakną. - Świetnie, Officer Jin Thompson, chodź ze mną. Sierżant Platt poinformowała mnie, że będziesz chciał zobaczyć nagranie z naszego radiowozu. - Policjant poprowadził go wąskim korytarzem do pokoju, w którym pracował. - Byliśmy tam pierwsi z moją partnerką, najpierw ogarnęliśmy teren, a potem kazaliśmy usunąć auta, by karetka łatwiej mogła cię stamtąd zabrać - wyznał. - A i dobrze cię widzieć całego. Niesamowite, że poskładali cię do kupy po takiej utracie krwi.-  Jay zamknął za sobą drzwi słuchając wywodu policjanta. Nim odwrócił się do rozmówcy zamknął oczy i starał się uspokoić. Słowa oficera przypomniały mu jak blisko zgonu był i że dziewczyna, której szuka nie tylko uratowała mu życie, ale także ryzykowała swoim. W końcu nie wiedziała czy może gdzieś jeszcze nie czai się człowiek z bronią. A może wiedziała? 

- Masz nagranie? - dopytywał starając się nie wyciągać pochopnych wniosków. Co działo się teraz w głowie Halsteada to istne wyścigi myśli. Był spokojny, gdy wchodził do tego budynku, teraz ma zobaczyć cała sytuację i jego głowa przestaje współpracować. Oficer otworzył laptopa, potem przycisnął spacje i na ekranie ukazało się video z tamtego dnia.

              Słońce świeciło jasno. Na tyle wysoko by dostrzec każdy szczegół. Kamera zarejestrowała patrol mijający karetkę stojącą na drodze, po czym zatrzymał się bardzo blisko aut zaparkowanych przy chodniku. Oficer wraz z partnerką wysiedli i zaczęli rozglądać się za potencjalnym zagrożeniem. Jedno z nich zniknęło z pola widzenia kamery, drugie przesuwało się wolno wzdłuż ulicy sprawdzając auta. Po chwili zobaczył jak z pomiędzy nich wyłania się dziewczyna. Ciemne włosy, nie wysoka i mocno rozbita tym co zobaczyła. Stała tyłem do kamery, więc Jay nie widział jej twarzy, ale jego uwagę przykuły zakrwawione ręce zwisające w zadłuż jej ciała. Oficer poprosił ją o coś dosadnie, a ta jakby otrzeźwiała. Podeszła do pobliskiego auta, na dachu którego leżała torba.  Złapała za nią i jeszcze jeden przedmiot, wrzuciła wszystko do środka, po czym ruszyła robiąc miejsce dla noszy przewożących detektywa do karetki.

- Spisaliście ją? - zapytał skupiony na odjeżdżającym mustangu. Samochód przykuwał uwagę, ale nie dlatego Jay gapił się na zatrzymany na ekranie obraz.

- Niestety - odpowiedział oficer widząc jak wielki błąd popełnił.  - Chcieliśmy najpierw zrobić miejsce dla noszy, a potem... zobaczyłem, że jej już nie ma. 

- W raportach też o niej zapomnieliście? - Te słowa wylały się z Jaya na oficera z oczywistym żalem. Urażony policjant nie potrzebował wyższego tonu, by zrozumieć pretensje. Wstał i spojrzał z oburzeniem na detektywa.

- Zajmowaliśmy się otoczeniem i tym byś szybko dotarł do szpitala. Cała reszta zeszła na drugi plan. - warknął rozgoryczony - A może wolałbyś, bym najpierw ją wylegitymował, a ty poczekałbyś ze zgonem. Tak!?

- Spokojnie - zaskoczony detektyw gestem starał się uspokoić sytuację. Oficer wcale nie wydawał się żałować za to co właśnie powiedział do starszego stopniem, ale też Halstead tego nie wymagał. Naskoczył na oficera, bo po prostu był sfrustrowany. Chciał już znać nazwisko i imię by móc w końcu pozbyć się uczucia jakie zaprzątało go kilku dni. - Dasz radę dowiedzieć się czegoś o tym aucie?

- Trudy nie mówiła nic o...

- Proszę - przerwał mu. - Tak po koleżeńsku, muszę wiedzieć kim jest ta kobieta.

Oficer skapitulował i zasiadł znów przed laptopem. Chciał tak chyba naprawić swój błąd. Przewinął nagranie do momentu gdzie kamera dobrze uchwyciła rejestrację złotego mustanga. Zapisał ciąg cyfr i liter w karcie obok, a chwilę później na ekran wskoczył rejestr z bazy właścicieli samochodów. To była ona, pomyślał Jay. Spisał najważniejsze dane na kartce jedyną sprawną ręką. Szybko podziękował koledze i opuścił budynek. W końcu miał to czego potrzebował.

(1156słów)


Zaległy z zeszłego tygodnia. 

Mam nadzieje, że się spodoba!

Zostawcie po sobie ślad! <3 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top