Chapter 18

- O mój Boże. Nie wierzę! Naprawdę tak było?

- No. Do tej pory mam traume i 3 razy sprawdzam zanim wejdę do ubikacji publicznej.

Happiness razem z Harry'm opowiadali sobie zabawne historie z życia, mając przy tym niezły ubaw. Zwłaszcza dlatego, że w dzieciństwie z Harry'ego był niezły ancymon.
- Matko święta, ale tak w biały dzień? W toalecie, w centrum handlowym? Ja bym chyba zwymiotowała. - Iness otrząsnęła się z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
- No wiesz... to niby normalne jak na te czasy, ale... Nie, nie ma na to wytłumaczenia. Nikt normalny po 60 nie uprawia seksu w kiblu, w supermarkecie.

- Zdecydowanie. - potwierdziła Happiness, żarliwie kiwając głową. - Ja to się zastanawiam... Jakim cudem mężczyznom w tym wieku staje cokolwiek innego niż rozrusznik w sercu?- Harry o mało nie wypluł z buzi zawartości, kiedy to usłyszał i zaczął się śmiać jak opętany. W końcu i Happy dołączyła do niego i razem rechotali w nieskończoność.

- Tym to dałaś popalić. - Styles otarł łzę rozbawienia.

- Po prostu mówię co myślę.

- A co myślisz o mnie? - zapytał przysuwając się jeszcze bliżej stołu.

- Hmmm. - brunetka przekrzywiła głowę w bok i zaczęła skanować popiersie Harry'ego powoli, od góry do dołu. - Myślę, że jesteś przystojny. Nawet bardzo. Oprócz tego, jesteś niezwykle uroczym facetem, którego dowcipy są tak suche, że można je z powodzeniem używać jako pumeks. - Harry udał obrazę, ale w rzeczywistości jego oczy same śmiały się do dziewczyny. - Oprócz tego, masz złote serce, które zostało parę razy zranione, ale niezmiennie jest dobre, jak u anioła. Myślę, że dobry byłby z ciebie anioł. - podsumowała patrząc na niego intensywnie.
- Myślę, że z ciebie byłby lepszy.

~°~
Boże, on tak jej słodzi, że mi samej się rzygać chce. :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top