私を犯す

  

- Paczka została dostarczona osobiście skarbie.  

Oczy młodszego otworzyły się do granic możliwości. Nie mógł uwierzyć w to, że mężczyzna stał na przeciwko niego. Podszedł bliżej Jimina i przyjrzał mu się uważnie. Przez pewien czas starszy myślał, że to może był zły pomysł z przyjazdem. 

Już chciał się wycofać kiedy poczuł ogromny ciężar na swoich ramionach. Małe ciałko wtuliło się w jego klatkę piersiową, chowając głowę w zagłębienie jego szyi. Park na ten gest, którym został zaskoczony, objął go w pasie i uniósł do góry. Z młodszym na rękach wszedł do środka i zamknął drzwi nogą, kierując się w głąb mieszkania. 

Postawił swojego maluszka na podłodze dopiero, gdy dotarli do głównego pomieszczenia tego domu. Zanim szatyn przystąpił do jakichkolwiek działań, odłożył kwiaty i czekoladki na kanapę i wrócił do swojego aniołka. Swoje ręce położył na jego pośladkach, ugniatając je lekko na co Jeon słodko mruknął i wpił się zachłannie w jego usta. 

Nie potrafili się od siebie oderwać. Co jakiś czas Jimin przegryzał dolną wargę swojego króliczka, zasysając się na niej. Jungkook uznał, że pozycja stojąca była mało wygodna, więc popchnął szatyna na kanapę i usiadł na nim okrakiem. Na nowo zatopił się w pełnych ustach Jimina, który dalej trzymał ręce na jego półkulach. Po długim i namiętnym pocałunku zaczęło brakować im powietrza. 

- Jak to możliwe?- szatyn oderwał się od jego ust.

-Hm?- mruknął młodszy.

- Jesteś wspanialszy na żywo kochanie.- zgarnął palcem jego niesforny kosmyk, który wpadał do jego ciemno czekoladowych oczu. Na tak miłe słowa, policzki Jungkooka zarumieniły się, co nie umknęło uwadze starszego.- Dalej nie mogę uwierzyć w to, że jestem tutaj obok ciebie. 

Uśmiech tatusia Jeona sprawił, że schował twarz w swoje ręce. Był strasznie zawstydzony.

- Jesteś słodki.- zabrał ręce z jego czerwonych policzków. Przejechał kciukiem po wierzchu ust siedemnastolatka.- Naprawdę słodki...

Park zbliżył się do twarzy Jungkooka i złączył z nim usta. Delikatnie położył swoje maleństwo na miękkiej kanapie i zawisł nad nim, dalej całując. Swoimi pocałunkami zaczął schodzić niżej, smakując mlecznej skóry nastolatka. Tak jak przypuszczał, jego skóra też była słodka. Zsunął się nieco niżej, żeby móc rozkoszować się nim całym. Ściągnął górną odzież Jeona i rzucił ją na podłogę, wracając z powrotem do całowania. 

Drobne ręce młodszego powędrowały pod białą koszulę tatusia, jeżdżąc nimi wzdłuż kręgosłupa, na co Jimina przeszły przyjemne dreszcze. 

- Ach, ta koszula jest strasznie niepotrzebna.- jęknął nastolatek. Na wypowiedziane słowa Jimin zaśmiał się cicho. Wyprostował się i rozpiął swoja koszulę, tym samym ułatwiając Jungkookowi dojście do jego umięśnionego brzucha. 

- Lepiej?- młodszy tylko twierdząco pokiwał głową. 

- Wypieść mnie tatusiu.- przegryzł swoją dolną wargę, tym samym kusząc Parka do ich ponownego pocałowania. 

- Wypieszczę cię całego.- wprowadził swój język do środka i szturchną nim ten młodszego, tym samym zachęcając go do zabawy. W trakcie zaczął zdejmować resztę ubrań, które miał na sobie Jeon, a później zajął się swoimi. Wkrótce obydwoje byli nadzy. Jungkook już nie mógł się doczekać kiedy wreszcie poczuje swojego tatusia w sobie. Jednak przed tym postanowił, że teraz to on zajmie się tatusiem i mu dogodzi. Powoli odsunął swoją twarz od tej starszego i nakazał mu wygodnie się rozsiąść. Gdy Jimin zrobił to co chciał, sam wstał i ukucnął naprzeciwko niego. Spojrzał się zadziornie w stronę tatusia i oblizał swoje napuchnięte od pocałunków, usta. Jedną ręką złapał przyrodzenie Jimina, ściskając go mocno. Z ust starszego wydobyło się syknięcie, na co Jungkook tylko się uśmiechnął. Raz po raz sunął dłonią po jego długości, a następnie zbliżył swoje usta do jego główki, dmuchając w nią. Jiminowi zaczęło robić się gorąco, na to, co robił nastolatek. W końcu Jungkook wziął go do ust i zaczął kreślić kółeczka językiem przy jego dziurce, ręką masując jądra. 

- Mm...- mruknął wsuwając głębiej penisa do gardła. Głową zaczął wykonywać powolne i szybkie ruchy, na końcu zasysając się na główce. Ciche jęki Jimina satysfakcjonowały młodszego, że było mu dobrze. Jednak nie było mu dane kontynuować, bo zaraz starszy złapał go za ramiona i pociągnął w swoją stronę. 

- Nie podobało się?- zapytał  smutno. 

- Nie kochanie, było cudownie.- uśmiechnął się.- Teraz twoja kolej, abym to ja doprowadził cię do szczytu możliwości. 

Znowu położył nastolatka na kanapie, opierając się rękoma po obydwu stronach. Przyssał się do prawego obojczyka, zostawiając krwisty ślad. Kilkukrotnie otarł swoim erekcją o tą nastolatka, przez co nabrzmiały penis Jeona robił się twardszy. 

Gdy Jimin skończył dekorować skórę Jungkooka czerwonymi punkcikami, wyprostował plecy i poprawił się miedzy nagami nastolatka. Szatyn spojrzał na rozpalonego chłopaka, który prosił o więcej. Jimin ostatni raz ucałował usta króliczka i rozchylił jego uda.

- Jesteś gotowy maluszku?- zapytał, głaszcząc wierzch jego uda.

- Pieprz mnie tatusiu.- końcik ust Jimina uniósł się do góry. Wiedział, że osiągnie szczyt przy tym króliczku. Nie mógł się mylić.

Witam <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top