(T/I) POV

                     tydzień później
Sapnęłam, gdy uderzyłam o ziemię. Ból eksplodował w moim ciele, ale to nie było nic nowego. Po schwytaniu, Decepticon'y zabrały mnie na Nemezis. Zostałam postawiona przed Megatron'em, który mnie przesłuchiwał. Ja będąc kobietą, nie chciałam rozmawiać. Ta decyzja zaowocowała moją obecną sytuacją. Każdego dnia do mojej celi przychodził Con i zadawał pytania, zwykle używając przemocy, by uzyskać odpowiedzi, ale jedyne, co im dałam, to obelgi i niewielkie reakcje bólu. Nie powiedziałam im nic, co chcieliby wiedzieć. Dopóki oddychałam, Decepticon'y nie poznawały tajemnic Autobot'ów.
- Mów ! - mój prześladowca dnia, Starscream - zażądał.
- Nigdy - warknęłam.
Starscream spojrzał na mnie gniewnie, po czym uderzył mnie serwami. Sapnęłam, gdy jego palce przecięły metal mojej płyty czołowej. Con złapał mnie za twarz, sycząc.
- Nie możesz milczeć na zawsze, (T/I) -
warknął - Powiesz nam, co wiesz o Autobot'ach.
- Zruj się na złomowisku, ty złomie - odpowiedziałam.
Starscream rzucił mnie przez pokój, poczym wyszedł. Jęknęłam, gdy się przesunęłam, kołysząc się trochę na boki
- Primus'ie zlituj się nade mną - wymamrotałam cicho, zamykając optyki, myśląc o moim zespole.
Decepticon'y próbowały zdobyć informacje o mnie, aby skrzywdzić moich przyjaciół, moją rodzinę. Arcee była dla mnie jak siostra. Jako jedyne kobiety w zespole rozumiałyśmy się naprawdę dobrze. Postrzegałam Bumblebee'go jako mojego młodszego brata. Chroniliśmy się i zawsze pomagaliśmy sobie nawzajem, bez względu na sytuację. Bulkhead był jednym z moich najlepszych przyjaciół. Wracając na Cybertron, jakiś czas temu byłam Wrecker'em z nim i Wheeljack'iem. Powodowalibyśmy różnego rodzaju kłopoty - i nadal tak robimy. Kiedy nic się nie dzieje, zwykle gramy w lob'a. Ratchet był dla mnie trochę opiekuńczy, prawie jak starszy brat. Jakoś normalnie byłam w stanie zmusić go do relaksu i zrobienia czegoś poza pracą, nawet jeśli chodziło tylko o przejażdżkę. W przypadku Optimus'a sytuacja była nieco inna. Na początek rzadko, jeśli w ogóle, nazywałam go Optimus'em. Zwykle nazywałam go - Prime'em. Kolejną rzeczą było to, że się w nim podkochiwałam. Zaczęłam go lubić po tym, jak udało mi się go przekonać do gry w lob'a, gdy nikogo nie było w bazie. Był naprawdę dobrym graczem w lob'a ale nigdy nie miał na to czasu, ponieważ był Prime'em. Moje schwytanie było spowodowane tym, że troszczyłam się o mój zespół. Nienawidziłam patrzeć, jak którykolwiek z nich został ranny, a kiedy tak się stało z Optimus'em, chciałam zlikwidować każdego Con'a w zasięgu wzroku. Wiedziałam, że mogę ich uratować, jeśli pozwolę się schwytać, więc to właśnie zrobiłam. Prawdopodobnie to było głupie z mojej strony, ale tak naprawdę mnie to nie obchodziło. Nie wiedziałam, jak długo tam siedziałam, tuląc moją pobitą sylwetkę i krzywiąc się z bólu. Podniosłam wzrok, kiedy usłyszałam, jak otwierają się drzwi mojej celi. Kiedy rozpoznałam Con'a, westchnęłam i położyłam hełm z powrotem na ścianie.
- Wygląda na to, że Starscream zrobił na tobie numer.
- Po prostu podejdź tutaj i załataj mnie - jęknęłam.
Knockout zachichotał i uklęknął obok mnie.
- Nadal nie rozmawiasz ? - wyszeptał, gdy zaczął opiekować się moimi ranami.
- Oczywiście, że nie. Dlaczego miałabym ?
- Po pierwsze nie przeszłabyś przez to.
- Och tak. Ponieważ utrata moich przyjaciół jest dokładnie tym, czego chcę. Wolałbym tu zardzewieć, zanim to się stanie.
Knockout był jedynym Decepticonem, który był dla mnie miły. On był odpowiedzialny za mnie po moich sesjach z przesłuchań. Najwyraźniej Megatron chciał utrzymać mnie przy życiu, dopóki się nie poddam. Siedzieliśmy w milczeniu, gdy Knockout kontynuował pracę. Po kilku minutach czerwony Con przemówił.
- Znalazłem sposób na ucieczkę, (T/I) - powiedział jeszcze cichszym głosem niż wcześniej.
Spojrzałam na niego.
- Mogę wyłączyć nasze pole, które zakłóca komunikację wystarczająco długo, abyś mogła wysłać sygnał do Autobotów.
- Kiedy ?
- Dziesięć minut po moim wyjściu z tąd. Zrób coś, abyś została zauważona, ale niech nie będzie to oczywisty przekaz. Mogą śledzić twoją lokalizację i wyciągnąć cię stąd. Skinęłam lekko głową. Knockout skończył kilka minut później i wstał, kierując się do drzwi.
- Knockout ? - zawołałam słabo. Spojrzał na mnie.
- Dziękuję.
Skinął głową i wyszedł. Westchnęłam i zaczęłam odliczać minuty.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top