56
To w sumie niesamowite. Spędzasz prawdopodobnie jedną z najgorszych nocy w twoim życiu z ludźmi, którzy przeżywają to i cierpią razem z tobą i czujesz się przy tym tak... zrelaksowana? Zdążyłam zapomnieć, dlaczego tam byli, nie zwracałam uwagi, że w pokoju nie było niczego oprócz gołych mebli i po prostu cieszyłam się z czasu z przyjaciółmi, mimo że mój organizm po takim czasie bez snu już dawno powinien odmówić posłuszeństwa.
Słuchałam o solowych przypałach Nicka, bo, o dziwo, one istniały.
Patrzyłam, jak Mike próbował udowodnić, że umie założyć nogi za głowę.
Opowiadałam im, co się działo na spotkaniach, z których najmniej pamiętali.
Wspominałam z Patty wszystkie najlepsze momenty w naszej gimnazjalnej klasie.
Wpatrywałam się w Jake'a, który opowiadał, co odwalali razem z chłopakami przez te trzy lata, jednocześnie całą noc będąc do niego przytulona.
Przez nasz śmiech moi rodzice, jak i sąsiedzi, budzili się pewnie po kilka razy, ale wtedy nawet o tym nie myślałam. To była najlepsza odskocznia, jaką mogłam sobie wtedy wymarzyć, nawet jeśli wciąż byłam obrażona na Mike'a i Jake'a za atak łaskotek o czwartej nad ranem.
Mimowolnie uśmiechnęłam się na te wspomnienia, mimo że nie czułam już ani odrobinki tego spokoju. Mama rozmawiała przez telefon, tata gdzieś w tle pakował rzeczy do bagażnika, a ja opierałam się o nasz samochód, czując, jak serce zaczyna mi przyspieszać ze stresu. Z jednej strony obejmowała mnie Patty, a z drugiej Jake i całą trójką wsłuchiwaliśmy się w rozmowę Mike'a i Nicka, którzy wciąż próbowali stworzyć dla mnie niezbyt dobijającą atmosferę.
Nie wychodziło, ale to i tak było kochane.
-Hayley – Uniosłam wzrok na Beth, która do nas podeszła i oswobadzając się z poprzedniego uścisku, przylgnęłam do niej. – Jak się czujesz?
-Beznadziejnie – szepnęłam, po chwili odsuwając się na moment i patrząc po przyjaciołach. – Dalibyście nam chwilkę?
Kiedy przytaknęli i skierowali się na ławkę niedaleko, spojrzałam na ciocię ze łzami w oczach, a ona uśmiechnęła się smutno.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć – rzuciła, a ja natychmiast przytaknęłam. – Wyślesz mi swój plan lekcji, ja ogarnę swój grafik i będziemy się umawiać na lunch przez kamerkę, jak w tych super filmach – Parsknęłam śmiechem na jej wypowiedź, ale znów pokiwałam głową, a ona mnie objęła. – Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo chciałabym teraz stąd zwiać, żeby nigdzie cię nie wywieźli.
-Tak, błagam – odparłam od razu, na co uśmiechnęła się przepraszająco. – Nic nie mów. Wiem.
-Przykro mi, słońce – Głaskała mnie pocieszająco po włosach, a ja czułam, jak w oczach zbierają mi się łzy. – Pamiętaj, że zawsze jestem dla ciebie i będę cię odwiedzać, gdy tylko zdarzy się okazja i ty też jesteś u mnie mile widziana o każdej porze dnia i nocy. I oczywiście widzimy się u dziadków na święta, tradycja pierniczkowa nie zginie przez jakieś zadupie – Mimowolnie się zaśmiałam. – Dasz radę coś powiedzieć?
-Dziękuję. Za wszystko, za to, że byłaś i że teraz tu jesteś i za wychowanie mnie i przetrzymywanie tak często – Uśmiechnęłam się uroczo. – Wiesz, że cię kocham?
-No raczej – zaśmiała się, całując mnie w czubek głowy. – Jak chcesz, możemy iść do twojej bandy.
-Mojej bandy? – Uniosłam brew, ale ona wyłącznie znacząco wywróciła oczami.
-Hayley – Usłyszałam gdzieś za sobą, więc przeniosłam wzrok na tatę, który wskazał na zegarek. Westchnęłam przeciągle, kiwając głową.
-Chyba czas na mnie – zaczęłam, czując, jak w moich oczach zbiera się kolejna porcja łez. Zanim jednak zdążyłam powiedzieć coś więcej, Patty rzuciła mi się na szyję, a ja objęłam ją mocno. – Będę tęsknić.
-Mnie to mówisz? Zginę bez ciebie. Oni tym bardziej – wymamrotała mi do ucha. – Myślałam, że nasze pierwsze takie pożegnanie będzie, gdy wystrzeli cię na jakiś Oxford, ty głupi geniuszu. Będziemy w stałym kontakcie, masz mi obgadać każdą osobę, którą poznasz i tylko spróbuj znaleźć sobie zastępstwo za mnie, nie daruję ci tego – mówiła tak szybko, jak zwykle, gdy się stresowała. – Jesteś dla mnie jak siostra, Ley i błagam, uważaj tam na siebie i nie popadnij mi w żadną depresję, bo będę musiała wynająć helikopter, żeby znaleźć tamto zadupie i cię wyciągnąć z rozpaczy.
Obie się zaśmiałyśmy, mimo że z boku wyglądałyśmy pewnie tragicznie z twarzami całymi mokrymi od łez.
Kiedy ruda odsunęła się, posłałam jej jeszcze uśmiech, a na jej miejsce momentalnie wskoczył Nick, przytulając mnie mocno.
-Trzymaj się, Hayley. Możesz na nas liczyć o każdej porze dnia i nocy, jasne?
-Dziękuję – powiedziałam bezgłośnie, gdy podszedł do Patty, obejmując ją ramieniem.
-Hey Hayley – Mike uśmiechnął się szeroko, ale nawet w nim widziałam wtedy smutek i miałam wrażenie, że zaraz rozpłacze się razem ze mną. Zanim zdążyłam jakkolwiek odpowiedzieć, on zamknął mnie w uścisku. – Nie zapomnisz o nas, prawda?
-W życiu – szepnęłam. Wciąż z tym niepewnym wyrazem twarzy, wrócił do reszty, a moje spojrzenie padło na Jake'a i już czułam, że rozkleiłam się całkowicie.
Bez słowa wtuliłam się w niego, a on objął mnie mocno ramionami. Nie potrafiłam nic wydusić, zresztą on dobrze widział o wszystkim, co mogłabym mu powiedzieć. Odsunęłam się lekko, patrząc mu w oczy, gdy delikatnie wytarł łzy z moich policzków. Wreszcie mnie pocałował i choć z boku zapewne wyglądało to normalnie, to było tak przepełnione smutkiem i tęsknotą, że sama nie wiedziałam, jakim cudem jeszcze utrzymuję się na nogach. Kiedy się odsunęliśmy, przez moment po prostu patrzyliśmy sobie w oczy i mimo tego wszystkiego wokół, nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-Kocham cię.
-Kocham cię.
Mimowolnie się zaśmiałam, gdy powiedzieliśmy to w tym samym momencie. I chociaż byliśmy małolatami, żegnającymi się na nie wiadomo jak długi czas, czułam, że to może być to, co ludzie określają prawdziwą miłością.
Czując kolejne napływające łzy, zwyczajnie się w niego wtuliłam. Ostatni raz.
Gdzieś z tyłu usłyszałam chrząknięcie i jakoś automatycznie rozpoznałam w nim swoją rodzicielkę. Odsunęłam się od chłopaka, jeszcze raz patrząc na całą piątkę.
-Zatrzymam ją na chwilę – Beth puściła mi oczko, idąc w kierunku moich rodziców.
Wypuściłam głośno powietrze, w głowie układając sobie wszystko, co chciałam im jeszcze powiedzieć, ale typowo zdołałam wydusić tylko głupie „dziękuję" i „kocham was". Chwilę później poczułam, jak cała czwórka mnie obejmuje i tak naprawdę chyba dopiero wtedy dotarło do mnie, że nie ma już odwrotu.
Gdy ostatecznie wygramoliłam się z uścisku, posłałam im jeszcze ostatni niepewny uśmiech i ruszyłam w kierunku samochodu, przy którym stała jeszcze ciocia.
-Trzymaj się, słońce – szepnęła, przytulając mnie jeszcze raz.
Pokiwałam głową sama do siebie i wsiadłam do auta, machając całej grupie, zebranej przy ławce.
To bolało. Cholernie bolało.
Tata odpalił silnik, wyjeżdżając z parkingu, a ja ostatni raz spojrzałam z okno, po czym oparłam głowę o zagłówek, starając się unormować oddech.
Zamrugałam kilkukrotnie, bo od ciągłego przecierania bolały mnie oczy. Nie miałam ochoty słuchać rodziców, więc wyciągnęłam z plecaka słuchawki i podłączyłam je do telefonu, włączając play listę, którą Jake pobrał mi w nocy i kazał odsłuchać w czasie drogi.
Mimowolnie na moje usta wpłynął uśmiech, gdy słyszałam coraz to kolejne piosenki. Wszystkie te, których słuchaliśmy razem, te, do których tańczyliśmy na balu gimnazjalnym i na sam finał piosenka, która łamała mi serce.
Ludzie mówią, że nie powinniśmy być razem. Zbyt młodzi, by wiedzieć o „na zawsze".
Nie wiedzą o rzeczach, które robimy. Nie wiedzą o tych wszystkich „kocham cię".
Ale założę się, że gdyby tylko wiedzieli, byliby o nas zwyczajnie zazdrośni.
Nie wiedzą o wszystkich nieprzespanych nocach. Nie wiedzą, że czekałem całe swoje życie na miłość tak prawdziwą, jak ta.
Przymknęłam oczy, wsłuchując się w tekst. Nie chciałam nawet widzieć znaku, mówiącego o opuszczeniu miasta. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim, a ostatnie dwie zarwane noce postanowiły mi w tym pomóc i zwyczajnie odpłynęłam.
****
EOEOEOEOEO WAŻNE
1. jak się pewnie domyślacie, zostało niewiele stąd moje pytanie, kiedy chcecie oficjalny koniec?
2. skoro to kończymy to mój ograniczony szkołą mózg musi się zakopać w inną historię so... KTO CHCIAŁBY SIĘ PRZYCZYNIĆ DO WYBORU NOWEJ OPOWIASTKI PISZE DO MNIE WIADOMOŚĆ PRYWATNĄ I DOSTANIE SUPER RANDOMOWE PYTANKO, POTRZEBUJĘ POMOCY BODAJŻE 8 OSÓB, LICZĘ NA WAS, KOCHANI!!
3. źródła są ważne, so ostatnie linijki kursywą to przetłumaczony fragment piosenki One Direction "They don't know about us" (nadal ją kocham oki)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top