47

Czułam się dziwnie.

Przekroczyłam próg szkoły, rozglądając się, by jak najszybciej zlokalizować swoich przyjaciół. Wszyscy wokół byli ubrani na galowo, dziewczyny stukały obcasami, a mi robiło się słabo, na samą myśl, po co tam jestem.

Cholera, ja właśnie kończę gimnazjum.

To brzmi jakoś tak... Nijako. W końcu to nie podstawówka, gdzie poniekąd kończysz okres bez myślenia, to też nie liceum, gdzie wchodzisz w dorosłość, to po prostu etap przejściowy, ale wprowadził tyle dobrego w moje życie, że nie wyobrażam sobie, żeby się ot tak skończył.

-Ley, no nareszcie! – Patty złapała mnie pod ramię, uśmiechając się szeroko. – Więcej entuzjazmu dziewczyno, wreszcie uciekamy z tego więzienia!

Fakt, nasze podejście się troszkę różniło.

-Będzie mi tego brakować. Bardzo – Uśmiechnęłam się smutno, a dziewczyna przytuliła mnie pocieszająco.

-Spokojnie, słonko, idziemy razem do liceum, zresztą idziemy tam całą ekipą, więc nie masz się czym martwić. Wszystko będzie nadal świetnie, tylko wymienimy część idiotów dookoła na lepsze osóbki!

-Okay, trochę mi lepiej, możesz już iść na psychologię – zaśmiałam się, odwzajemniając uścisk.

-Dzięki, marzyłam o tym, a w ogóle... Zaraz, przecież ty miałaś mieć obcasy, Ley, błagam cię!

-Ej, tradycji musi stać się zadość, jak już trzeci rok z rzędu muszę odbierać tę samą nagrodę, to trzeci rok z rzędu przyjdę w tych samych butach, żeby mieć pewność, że się nie wywalę, dziękuję – Uśmiechnęłam się niewinnie, po czym spojrzałam przed siebie na trójkę chłopaków, która zmierzała w naszą stronę.

Jake od razu podszedł do mnie i objął mnie ramieniem, całując w policzek, a Nick zrobił niemal to samo, tylko że z Patty.

-Okej, dzięki, jest mi przykro, a wy jesteście okropni – Mike założył ręce na piersi, wystawiając do nas język.

-Nie mijaliśmy Kylie przy stołówce? – rzucił Nick, na co brunet wyłącznie zacisnął usta i powoli się wycofał, wciąż mrużąc na nas oczy. – Czy to już podchodzi pod obsesję?

-Prawdopodobnie – Wzruszyłam ramionami, po chwili patrząc na blondyna obok mnie. –Od kiedy ty nosisz okulary?

-Odkąd wyglądam w nich mądrzej – Uśmiechnął się dumnie, a ja uniosłam brew.

-Ekhm, nie wyglądasz – mruknęła Patty.

-No dobra, ale soczewki mi się skończyły, a mama by mnie zabiła, gdybym ubrudził garnitur, spadając ze schodów. Co tam złamana ręka, czysty rękaw garniaka, to jest coś – Pokiwał głową z uznaniem.

-W sumie pasują ci – przyznałam, na co uśmiechnął się szeroko.

Po chwili przyszedł jakiś chłopak, mówiąc, że wszyscy mają już wchodzić na salę. No cóż, raczej nikogo tym nie zadziwię, ale nasza cudowna karda pedagogiczna zdecydowała się wystawić „Pinokia".

Przecież ten chłopak z patykiem przy nosie już i tak prześladuje mnie w koszmarach, zlitujcie się...

Ale może pomijając już ten niezwykle ciekawy apel, podczas którego dostałam książkę o zwierzętach, tym razem z Kansas, co było dość dużym szokiem, bo byłam pewna, że mają tylko z Alaski, znaleźliśmy się całą naszą klasą w sali fizycznej.

Każdy po kolei podchodził do wychowawczyni, odbierał gratulacje i świadectwo, po czym wracał do ławki, a ja tylko jeździłam wzrokiem po wszystkich, będąc niemal pewna, że większość z nich za miesiąc nie powie mi nawet głupiego „cześć".

Ale i tak będę tęsknić.

Nawet jeśli byliśmy niezbyt zgrani, działaliśmy wszystkim innym na nerwy i co drugą osobę można by nazwać debilem, to będę tęsknić za tą atmosferą, śmianiem się z byle czego i rutyną, którą zdążyłam już sobie wyrobić.

Gimnazjum to fajny czas.

-Dobrze, kochani. Nie przedłużając już, bo zapewne chcecie iść świętować rozpoczęcie wakacji, życzę wam, żebyście we wrześniu znaleźli się tam, gdzie sobie wymarzyliście i mam nadzieję, że zajrzycie tu jeszcze, żeby opowiedzieć, jak świetnie sobie tam radzicie – pani Marshall uśmiechnęła się lekko, chociaż widziałam, że była dość przybita, co zresztą mi się udzieliło.

Nie wierzę, że to minęło tak szybko.

Wszyscy zaczęli zbierać się do wyjścia, a ja czułam, jak łzy cisną mi się do oczu. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Kylie, która podeszła do mnie z tym swoim typowym uśmiechem i mocno przytuliła.

-Wiesz, że nie zrywamy kontaktu? – spytała dla pewności, na co przytaknęłam. – Tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz.

-Mam nadzieję – parsknęłam cicho i odsunęłam się, przecierając oczy.

Chwała mi, że się nie maluję, raz mi to wyszło na dobre.

Ostatecznie wyszłam z tej sali, trzymając Patty za rękę, a kolejne wspomnienia we mnie uderzały.

To, jak zaczęłyśmy ze sobą gadać.
To, jak się zaprzyjaźniłyśmy.
To, jak byłyśmy idealną trójką przyjaciółek.
To, jak razem się włóczyłyśmy po szkole.
To, jak jadłyśmy chipsy na angielskim, siedząc naprzeciwko Tessy, ale ona i tak nas nie upominała, bo traktowała nas jak swoje dzieci.
To, jak przetrwałyśmy rozłam.
To, jak zapoznała mnie ze swoim „głupim kuzynem".

Wszystkie wycieczki, przerwy, żarty, wygłupy, wymiany sprawdzianami, narzekanie i jedzenie. Wszystko, co tam przeżyłyśmy.

Uniosłam wzrok na blondyna, który razem z Nickiem szedł w naszą stronę, szeroko się uśmiechając i odruchowo się do niego przytuliłam, a on zaczął mnie głaskać po plecach.

-Co ty, płaczesz? – zaśmiał się cicho, odsuwając trochę, żeby móc na mnie spojrzeć.

-Nie?

-Zmywasz makijaż?

-Głupi jesteś. Ja się nawet nie maluję.

-Głupi, ale przystojny – Uniosłam brew, patrząc na jego dumny wyraz twarzy. – I twój – Wywróciłam teatralnie oczami, chociaż mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w usta.

-Dobra ludziska, spadamy stąd! – Mike wypadł z jednej z sal, od razu do nas podchodząc z tym swoim cwaniackim uśmiechem. – Wreszcie jej wygarnąłem.

-Że co zrobiłeś? - Nick spojrzał na niego wymownie, ale w odpowiedzi uzyskał tylko niewinne wzruszenie ramionami. – Co jej powiedziałeś?

-Ładnie podziękowałem za trzy lata nauki, które mi się i tak nie przydadzą i... W sumie to powiedziała, że ma nadzieję, że więcej nie spotka takiego, jak ja. To słodkie, że uważa, że nikt mnie jej nie zastąpi.

Parsknęłam śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową.

-To co, lecimy? – spytała Patty, na co cała grupa przytaknęła i jakby nigdy nic skierowaliśmy się do wyjścia.

Jakby to wcale nie miał być ostatni raz, gdy tam byliśmy.


***
you can't see but i'm cyring

dobra, dowiedziałam się, że piszę dialogi z błędem, ale jestem leniwą kluską, więc nie będzie mi się chciało tego poprawić we wszystkich rozdziałach so tę pracę dokończę z błędem a w następnych się będę pilnować!!

buziaki!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top