46
Mike: UWAGA OGŁOSZENIE
Mike: za godzinę wszyscy podnosicie swoje szanowne cztery litery
Patty: bo?
Mike: bo kebab.
Hayley: co
Mike: mam ochotę ok, pójdziemy???
Jake: lol jeszcze pytasz?
Nick: ja to bym pizzę wolał
Patty: +1
Hayley: -(-1)
Mike: co za świr matematyczny
Patty: JAKE CZEMU TY SOBIE ZNALAZŁEŚ MĄDRZEJSZĄ DZIEWCZYNĘ ,TERAZ BĘDZIESZ JESZCZE BARDZIEJ WYCHODZIĆ NA DZBANA.
Jake: ALE NIE KRZYCZ NA MNIE, TAK WYSZŁO OK?????
Mike: przy niej to i ja na dzbana wychodzę
Hayley: zawsze tak wychodzisz tbh
Mimowolnie się uśmiechnęłam, słysząc, jak blondyn obok mnie wybucha śmiechem.
Minęły dwa dni, odkąd jesteśmy razem, ale nie, nie myślcie, że ta niezręczność dała mi spokój. Ona tylko schowała się na ten jeden moment, bo oboje zajęliśmy się telefonami.
Ugh, prawdę mówiąc, ja po prostu nie wiedziałam, jak się zachowywać w związku.
Mike: niemiła.
Mike: jake dzbanie niszczysz ją.
-Niszczę cię? – podniósł się na łokciu, patrząc na mnie, ale wyłącznie wzruszyłam ramionami. Zmarszczył brwi i dźgnął mnie w brzuch. – Co jest?
-Co?
-W porządku?
Pokiwałam głową, wracając wzrokiem do telefonu.
-Hey Hayley – Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, co odwzajemnił. – Aż tak ci niezręcznie?
-Aż tak to widać?
-Zachowujesz się tak od tamtego popołudnia, ciężko nie zauważyć – zaśmiał się. – Jeśli, nie wiem, rozmyśliłaś się, to po prostu powiedz, nic na siłę.
-Nie, co ty. Nie o to chodzi – Odłożyłam telefon na bok, jednak wciąż jakoś mimowolnie uciekałam od niego wzrokiem.
-Więc o co?
-Bo nie wiem, jak mam się teraz zachowywać – Powiedziałam szybko, czekając, aż mnie wyśmieje, ale zamiast tego poczułam, jak mnie przytula. Parsknęłam śmiechem. – Poważnie?
-Urocza jesteś – Poczochrał mnie po włosach, na co pisnęłam obruszona. – Też nigdy nie byłem w takiej sytuacji, Ley, spokojnie. Nie musimy się od razu zachowywać jak Patty i Nick – Spojrzał na mnie znacząco, po czym oboje się zaśmialiśmy. – To tak, jakbyśmy nadal się przyjaźnili, tylko teraz mogę legalnie cię przytulać cały czas i jeju, nie myśl, że tamta relacja zniknie, bo nie zniknie, zresztą założę się, że prędzej czy później znowu będziesz mnie nazywać kretynem.
-Nie w tym momencie, bo mówisz wyjątkowo mądrze – Uśmiechnęłam się uroczo, przytulając do niego. – I dziękuję – dopowiedziałam ciszej, po czym cmoknęłam go lekko w policzek.
HSJHSJDKSHDKS POCAŁOWAŁAM GO W POLICZEK.
Tak, tak, nic wielkiego, aLE ZAWSZE CAŁOWAŁAM TYLKO PRZYTULANKI.
Okay, nie oceniajcie mnie, proszę.
-Wow, może jednak nie będę przy tobie wychodził na aż takiego dzbana?
-Na pewno mniejszego niż Mike.
-To akurat małe osiągnięcie.
Mój telefon zawibrował, więc wzięłam go do ręki, odczytując nowe wiadomości.
Mike: albo chodźmy juuuż
Mike: jestem znudzony i głodny
Nick: to zrób sobie teraz kanapkę
Mike: jak teraz zjem, to później nie będę chciał pizzy
Nick: hahahahahhahahah
Hayley: XDDDDDDDDDDDD
Patty: HAHAHAHAHAHAHAHAHAH
Jake: to ci się udałoXDDDDDD
Mike: .....
Mike: eh w sumie racja
-Zostało coś jeszcze z tej czekolady? – zagadnęłam, a blondyn wziął do ręki opakowanie, w którym zostały dwie kostki. Jedną wziął dla siebie, a drugą wystawił w moim kierunku, więc złapałam ją zębami, co skomentował śmiechem.
-Czekaj, ubrudziłaś się – Przejechał palcem koło moich ust, patrząc na mnie z rozbawieniem. – Sierotka.
Wywróciłam oczami, czekając, aż skończy, ale zamiast zabrać dłoni, on ułożył ją na moim policzku. Spojrzał mi w oczy, a ja wyłącznie uniosłam brew, chociaż czułam, że właśnie ściska mi się żołądek.
O cholera.
Nie zarejestrowałam w ogóle momentu, gdy się do mnie przybliżył. Wyłącznie zamknęłam oczy i czułam, jak lekko musnął moje usta.
JA PIERDOLE, TRZYMAJCIE MNIE, BO JA NIE WIEM, CO SIĘ DZIEJE, A ZARAZ MI SERCE WYSKOCZY, POMOCY???
Gdy się odsunął, posłał mi niepewne spojrzenie, ale gdy się uśmiechnęłam, odetchnął z wyraźną ulgą. Zanim jednak któreś z nas zdążyło się odezwać, telefon Jake'a zaczął dzwonić, a on sam wywrócił oczami na widok zdjęcia Mike'a.
-Co chcesz? – spytał, a ja oparłam się na ręce, patrząc na niego. – No, możemy zaraz być.
Wow, kto by kilka miesięcy temu pomyślał, że my kiedykolwiek będziemy razem?
-Z Ley, a z kim? – Posłał mi lekki uśmiech, dostrzegając, że mu się przyglądam.
W zasadzie kto by pomyślał, że my się w ogóle dogadamy?
-Dobra, dobra, zaraz schodzimy.
I kto by pomyślał, że Jake Johnson będzie moim pierwszym pocałunkiem?
Schował telefon do kieszeni, a ja podniosłam się z łóżka, szybko rozczesując włosy, po czym skierowaliśmy się do wyjścia. Zamknęłam za nami drzwi, po czym odwróciłam się do chłopaka, który stał u szczytu schodów z ręką wystawioną w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko, łapiąc jego dłoń, a on splótł nasze palce.
W zasadzie chyba zaczynam to lubić.
***
im in love
zostalo mi kilka rozdzialow do napisania do konca roku, a marzy mi sie jeszcze jakis oneshot swiateczny, czy moge juz dostac wolne od szkoly????
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top