43
-Ale moment, jeśli ludzie szczekają do psów, to psy to rozumieją? – spytałam jeszcze raz, odbijając balon rakietką do badmintona.
-Może, ale pewnie brzmi to dla nich jak bełkot – Jake wzruszył ramionami, odzywając się dopiero po dłuższej chwili. – Zastanawiałaś się, czy kiedyś dwa razy kupiłaś mleko od tej samej krowy?
-Niezłe – przyznałam, zastanawiając się przez moment. – A co się stanie, jeśli Pinokio powie, że zaraz urośnie mu nos?
-A co jeśli mamy tylko kilka minut życia, ale z każdym oddechem resetujemy czas?
-Czemu na toster nie mówi się krzesło? – Chłopak wybuchnął śmiechem na moje słowa, a ja zaczęłam się śmiać razem z nim.
Od dobrego pół godziny leżeliśmy jak idioci, odbijaliśmy balon i gadaliśmy o największych życiowych rozkminach.
-Dokąd nocą tupta jeż? – kontynuował, a ja strzeliłam się w czoło z otwartej dłoni.
-I czemu ludzie nas shippują?
-To już wyższy poziom filozofii Ley, nie wchodzimy na takie – Pokręciłam ze śmiechem głową i odłożyłam rakietkę, podnosząc się do siadu. – Ty naprawdę o tym myślisz?
-Nie wiem, może trochę. Bawi mnie to, że ludzie doszukują się pary w każdej przyjaźni – Wzruszyłam ramionami. – Jestem głodna.
-Jak zawsze – Walnęłam go w kolano, na co wyłącznie pokazał mi język, a ja odpowiedziałam tym samym.
Tak jesteśmy dojrzałymi emocjonalnie przedstawicielami młodzieży szkolnej, która za jakieś dwa tygodnie kończy rozdział swojej edukacji...
Czekaj, moment, jak to.
-Ja pierdole, my za dwa tygodnie kończymy gimnazjum – Przeczesałam włosy dłonią, mimowolnie opadając w tył.
-A ja nadal nie przywykłem, że przeklinasz – Pokiwał głową sam do siebie, na co wywróciłam oczami.
-Zaraz wakacje.
-Chyba tego chciałaś – Zmarszczył brwi, a ja niezdarnie wzruszyłam ramionami.
-Niby tak, ale to głupie teraz wychodzić z tej szkoły, jak wreszcie zrobiło się lepiej.
-Czekaj, bo się zgubiłem – zaśmiał się, podnosząc do siadu i spojrzał na mnie. – Zrobiło się lepiej?
-Tak czysto teoretycznie to jest o wiele lepiej, niż przed tą wycieczką Patty...
-Urocze – Dźgnął mnie w brzuch, na co uniosłam brew.
-Co?
-No twierdzisz, że dzięki nam jest lepiej.
-Powiedziałam coś takiego?
-A co niby innego się stało od tej wycieczki? – Wywróciłam oczami, nie mając już nic na swoją obronę, a Jake uśmiechnął się szeroko, dalej mnie dźgając, za co wystawiłam w jego kierunku język. – Dobra, mówiłaś coś o jedzeniu chyba.
-To wstań i zrób.
-Okay.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, gdy faktycznie się podniósł i wyszedł z pokoju. Przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy nie iść za nim, ale ostatecznie zamiast tego ułożyłam się wygodnie, wyciągając telefon.
Patty: OMGOMG SĄ ZDJĘCIA Z BALU
Nick: za jakie grzechy
Mike: pokaż.
Patty: sam sobie pokaż lol, są na stronie szkoły
Mike: czas oceniać ludzi
Mike: PIERWSZE ZDJĘCIE I JUŻ PORAŻKA HAHAHAHAHAHAH
Nick: kto tam jest
Mike: ty
Nick: nigdy więcej nie dostaniesz ode mnie kebaba.
Mike: te turek nie obrażaj się
Patty: ale to zdjęcie jest prześliczne
Patty: wydrukuje je sobie
Mike: CZEKAJ MAM COŚ LEPSZEGO
Mike: DRUGA STRONA CZWARTA FOTECZKA NAJSŁODSZA PARKA, KTÓRA DALEJ SIĘ WYPIERA;****
Nick: kto
Mike: Hayley i Jake;))))))
Patty: p i s z c z e jakie słodziutkie
Wywróciłam oczami, chowając telefon do kieszeni i przeszłam do kuchni, gdzie blondyn przeglądał lodówkę Beth.
-Irytują mnie już – rzuciłam, siadając na stołku przy barku.
-Co zrobili?
-Znowu zaczynają o nas jako parze, ugh – podparłam głowę na dłoni, gapiąc się gdzieś w przestrzeń. – Przecież związki w gimnazjum to dno.
-Chodźmy na dno.
Zamrugałam kilkukrotnie, nie będąc pewną czy dobrze zrozumiałam jego słowa.
-Co? – zapytałam odruchowo, a on dopiero zamknął lodówkę i odwrócił się w moją stronę, obdarzając mnie spojrzeniem.
-Co, co?
-Możesz powtórzyć?
-Chodźmy na pizze – odparł natychmiastowo, a ja zmarszczyłam brwi. – Z całą miłością dla Beth, ale nic ciekawego to ona tu nie ma.
Skinęłam niepewnie głową, po czym wyszliśmy na korytarz, a ja przez cały czas próbowałam wybić sobie z głowy tamto zdanie. Ugh, wyobraźnia sobie ze mnie ostatnio żartuje.
***
......jak fizyka nie stanie sie logiczna to i ja pojde na dno
milego najblizszego tygodnia kochani!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top