39
-Tak więc wychodzi na to, że jeśli twój mózg jest napędzany przez chomika, to prawdopodobnie jest to mysz – zakończył dumnie Jake, a my spojrzałyśmy z Patty po sobie.
-Czekaj, bo się zgubiłam, skąd właściwie wyszedł ten temat? – spytałam, ale blondyn wyłącznie wzruszył ramionami. Typowe.
-Nie pamiętam żadnej mądrej rozmowy w waszym towarzystwie, więc nawet mnie to nie dziwi – dodała dziewczyna, na co prychnęłam.
-Ze mną masz same mądre rozmowy.
-Przykładowo?
-Naprawdę chcesz, żebym mówiła przy nim, jakie mamy tematy? –Uniosłam brew, na co ruda natychmiast zaprzeczyła. – Tak myślałam.
-Mogłybyście wyganiać mnie nieco dyskretniej – Jake udał smutną minę, po czym jakby nigdy nic wrócił do typowego u niego uśmiechu. – Nie no, już wam nie przeszkadzam, bo muszę coś załatwić, ale jak później nadal będziecie u Patty, to może do was wpadnę – Mówiąc to, poczochrał ją po włosach, a mnie przytulił, podnosząc lekko do góry, po czym ruszył w inną stronę.
Przeniosłam wzrok na przyjaciółkę, która wręcz się na mnie gapiła.
-Co?
-Co ty mu zrobiłaś? – Zmarszczyłam brwi na jej pytanie. – Czemu on cię przytulił? Inaczej. Czemu on cię tak uroczo i – odkaszlnęła znacząco. – dość długo przytulił, od kiedy wy się w ogóle przytulacie i co się właśnie do cholery stało?
-Przytulił mnie normalnie, jak na pożegnanie – Wzruszyłam ramionami. – A robi to jakoś tak od festiwalu kolorów...
-Minął miesiąc i ja tego nie zauważyłam? – Obruszyła się, na co wyłącznie parsknęłam śmiechem. – To nie jest zabawne, Ley i lepiej uważaj, żeby to nie zaszło za daleko.
-Jakkolwiek źle to zdanie nie brzmi: nie jestem tobą. Związki w gimnazjum to dno, zapomniałaś?
-Jestem żywym przykładem na to, że to się nie sprawdza.
-Wyjątek potwierdza regułę.
-To chyba nie tak działa, wiesz?
-Jejku, o co ci chodzi? – jęknęłam przeciągle. – Nie zamierzam się w nic wplątywać, zresztą Jake ma do tego takie samo podejście jak ja i nie szukaj tu żadnej furtki, okay? To nawet nie miałoby racji bytu – Wywróciłam oczami, na co Patty uniosła obronnie ręce. Westchnęłam. – Przyjaźnimy się i tyle tylko, że odhaczymy razem poloneza, a sama słyszałaś, że on nie zamierza już później tańczyć, więc po części oficjalnej będziemy mieli od siebie spokój.
-Nie do końca o to mi chodziło, ale okay, wyluzuj, o nic cię nie oskarżam, Ley, po prostu mnie to zdziwiło, bo ostatnio jesteście coraz bliżej – wytłumaczyła się, a ja wyłącznie skinęłam głową. – Ale skoro już zaczęłaś temat balu...
-Mam już sukienkę, daruj mi.
-Masz? – Skinęłam głową. – Masz sukienkę na bal i mi jej nie pokazałaś, czy ty sobie ze mnie żartujesz?
-Najprostsza, jaką mogłam wymyśleć, nawet nie ma co pokazywać – Wzruszyłam ramionami, ale widząc jej mordercze spojrzenie, zaczęłam szukać odpowiedniego zdjęcia w telefonie. – Masz.
-Będziesz w niej ślicznie wyglądać – Uśmiechnęła się do ekranu, po chwili unosząc brew. – A z Jakiem to zupełnie nic?
-To znaczy?
-To znaczy, że właśnie napisał do ciebie „dzban" i jestem prawie pewna, że to profilówka Jake'a. Nie, żebym wiedziała, jak wygląda, bo zablokowałam go prawie dwa lata temu, ale cóż – Wzruszyła ramionami, oddając mi moją własność, a ja od razu weszłam w dymek czatu z chłopakiem.
dzban: Leeeeeey
dzban: wolisz muszkę czy krawat
wazon: muszke
dzban: co
dzban: poważnie?
wazon: nooo, lepiej wygląda
dzban: kurde
wazon: ale jak wolisz krawat, to bierz krawat, proste
dzban: nie no, mnie obojętne
dzban: spytasz Patty?
-Ej – zagadnęłam, zwracając na siebie uwagę przyjaciółki, gdy byłyśmy już praktycznie pod jej domem. – Muszka czy krawat?
-Do twojej sukienki?
-Nie, tej Madonny z gali sprzed dwóch lat – sarknęłam.
-Powiedz mu, że muszka. Zresztą w krawacie wygląda jak debil – Parsknęłam śmiechem na ostatnią część, wystukując kolejną wiadomość.
wazon: mówi, że muszka
wazon: ale serio, weź to, w czym lepiej się będziesz czuł
dzban: spokojnie Ley, mnie to wisi
dzban: dla mnie ważne, żebyś była zadowolona so
dzban: jak wolisz muszke, to założę muszkę
-Jaki on się zrobił milutki, zaraz zwymiotuję, stop – jęknęła Patty, czytając mi przez ramię kilka ostatnich wiadomości, na co pokręciłam z politowaniem głową, ale jednocześnie nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Urocze.
***
rozdział prawie oparty na faktach, polecam mocno, miłe wspomnienia;)))))
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top