31

Siedziałam na fotelu w salonie Patty, próbując nie zasnąć. Cóż, nienawidziłam kawy, energetyki omijałam szerokim łukiem, a dwie godziny snu to zdecydowanie zbyt mało jak na mnie. W gruncie rzeczy jednak nie narzekałam, bo oczy kleiły mi się tylko w momentach, gdy ruda znikała gdzieś na dłużej, a ja po prostu opierałam się wygodniej i to było tak niesamowicie przyjemne, że ugh, nawet po dwóch przespanych dobach chyba nie potrafiłabym tu usiedzieć w pełni przytomna.

-Zaśpiewaj mi coś – Uniosłam wzrok na przyjaciółkę, która stanęła na środku podłogi, patrząc na mnie wyczekująco. – To nie jest prośba.

Wywróciłam oczami, jednak mimowolnie się ucieszyłam. Bądźmy szczerzy, moje marzenia o profesjonalnym śpiewaniu legły w gruzach gdzieś z początkiem gimnazjum, a jednak Patty wciąż prosiła mnie, żebym to robiła chociażby jako otoczkę do jej tańca, mimo że na spokojnie mogłaby włączyć sobie cokolwiek na telefonie. I tak, to naprawdę poprawiało mi samoocenę.

-Jakieś specjalne wymagania?

-Rihanna?

Pokiwałam głową, na szybko próbując przypomnieć sobie melodię i zaczęłam śpiewać „Only Girl", którą swoją drogą przesłuchałam w życiu zbyt wiele razy. Na początku jeszcze patrzyłam, jak Patty tańczy, jednak gdzieś po drugiej zwrotce wczułam się na tyle, że do końca piosenki nawet nie otwierałam oczu.

-Możemy wejść, czy dać wam jeszcze kilka minut? – Prawie pisnęłam, słysząc głos Nicka i spojrzałam pytająco na przyjaciółkę, ale po jej minie widziałam, że też nie miała pojęcia, kiedy w ogóle się tu pojawili.

-Nie no, wchodźcie – powiedziała wreszcie, a ja wciąż siedziałam z zaciśniętymi ustami, wybijając sobie dyskretnie rytm na kolanie.

-Przejdźmy więc do konkretów – Mike zajął miejsce na samym środku kanapy, po czym dyplomatycznie splótł dłonie. – Zamówimy pizze?

-Jeszcze pytasz?

-Racja, racja. W takim razie przechodząc do mniej ważnych spraw, co tam u was?

Wiedziałam, że zaczęli gadać, ale zupełnie nie wiedziałam o czym, bo wyłączyłam się już gdzieś przy drugim zdaniu, przymykając oczy i kładąc głowę na oparciu fotela. Jednak mogłam się tym nacieszyć ledwo jakieś dziesięć minut, bo mniej więcej po takim czasie ktoś zaczął mnie dźgać w ramię.

-Wow, Hayley, ty w ogóle spałaś w nocy? – spytał Nick, a ja wyłącznie wzruszyłam ramionami.

-Może z dwie godziny, nawet nie wiem.

-To co robiłaś?

-Długa i nieciekawa historia.

-Więc zanudź nas – podjął Jake, patrząc na mnie wyczekująco, na co parsknęłam pod nosem.

-Jakoś po pierwszej zadzwonił nawalony Tom, więc pojechałyśmy po niego z Beth, odstawiłyśmy do domu pod opiekę rodziców, a że i tak byśmy się nie wyspały, to pojechałyśmy do McDonalda i ona teraz żyje sobie na kawie, a ja zdycham, bo nie tknę tego czegoś. Koniec.

-A reakcja rodziców? – wtrąciła Patty.

-Nie wiem, jakiej odpowiedzi oczekujesz. Wzięli go i poszli bez słowa – prychnęłam, przez co zapanowała dłuższa chwila ciszy, którą jako pierwsza przerwałam. – Zmieńmy temat, błagam.

-Coraz bliżej do balu! – Jęknęłam przeciągle na radosny ton dziewczyny. – To już niedługo, nie mogę się doczekać, jejku.

-Zmieńmy temat po raz drugi, błagam? – rzuciłam, jednak tym razem zostałam zignorowana.

-Właśnie, à propos tego – zaczął Mike. – Jak ja mam zaprosić Kylie?

-A ona nie idzie z Zackiem? – Zmarszczyłam brwi na słowa Patty, kręcąc głową. – Jak to nie?

-Normalnie. Zack idzie z Emmą, o ile dobrze pamiętam, no wiesz, ta niska, co zawsze jest w warkoczu. Kylie chciał zaprosić Max, ale Caroline go poprosiła, bo nie chciała iść z Calebem, zresztą dobrze wiemy, jaką on ma obsesję na jej punkcie, więc... W sumie to musisz tylko wyprzedzić Felixa, bo on się cały czas waha między nią a Lily.

-A Lily nie jest z Drakiem?

-Jest, ale ostatnio się ostro pokłócili. W sumie słyszałam, że ona chce się z nim pogodzić w tym tygodniu, więc Fel będzie się brał za Kylie. Huh, Mike, spiesz się.

-Wow, czekaj – wtrącił Nick. – Zgaduję, że interesowałaś się każdym, a sama nie masz z kim iść?

-Ja tam idę tylko do stołu z przekąskami, więc nie widzę problemu – Wzruszyłam niewinnie ramionami, praktycznie kładąc się na swoim fotelu.

-Rozczaruję cię, ale będziesz miała konkurencję – Spojrzałam na niego pytająco. – Jake'a.

-Jesteście siebie warci. Ogarnijcie się i pójdźcie razem, skoro oboje i tak idziecie tam, jak na ścięcie – Patty wywróciła oczami, na co wyłącznie parsknęłam, bo hey, ja i on jako para, nawet taka tylko do poloneza? To się nie...

-Hey Hayley, a może pójdziesz ze mną na ten głupi bal?

...łączy, czekaj, chwila, że co?

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, mrugając kilkakrotnie, ale gdy uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny tylko dla niego sposób, przeanalizowałam to jeszcze raz. Nie będę musiała brać udziału w żadnym losowaniu, nikt nie zaprosi mnie z litości i będę miała spokój od tańców z partnerem, bo on sam raczej się do tego nie palił i w końcu się przyjaźnimy więc... Właściwie to nie jest taki zły pomysł.

-Okej.


***
lubie ten rozdzial idk

btw. wy sobie nie wyobrazacie jaka mnie dzisiaj zlapala tesknota za project jejku, cofnelabym sie w czasie zeby znowu to pisac, k o c h a m

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top