Rozdział 2

Bieglem już cały czas, lecz nigdzie nie mogłem go znaleźć. Udałem się więc spowrotem do domu.

Idąc ulicą nie zauwarzylem kamyka i runalem prosto do przodu, znów kogoś pchnalem.

Szybko wstałem otrzepujac się i spojrzałem na osobę, która została potracona przeze mnie.

Jakież ogarnelo mnie zdziwienie, gdy znów mogłem zobaczyć te piękne tęczówki.

-Oh, wybacz.-podałem mu dłoń, która przyjął z zawachaniem i pomoglem mu wstać.

Chłopak otrzepal się i uśmiechnął do mnie. Nie odwzajemnilem tego, a bardziej byłem w niego wpatrzony. Moja uwagę w koncu przykula awi, która wyskakujac z kieszeni od razu podbiegla do chłopaka, a ten podał jej orzech. Poglaskal ja, a ta jakby zaczęła się lasic.

-Em, wybacz, może dasz się namówić na kawę w ramach przeprosin co?-wyjął kartki-nie musisz pisać, wystarczy ze powiesz.

Posmutnial i spojrzał na mnie, a ja dopiero w tedy zrozumiałem że chłopak jest nie mowa. Od razu zacząłem go przepraszać, gestykulujac przy tym dłońmi na co on zasmial się głucho.

-To może, chodźmy do mnie?-zaproponowałem.

Od razu zaczął coś pisać na kartce, po czym wręczył ja mi.

"Wybacz, ale ledwo Cię poznałem i wolałbym, aby nasze spotkanie pierwsze bylo bardziej w publicznym miejscu"

Usmiechnalem sie i poczochralem go po wloskach, na co on zrobił tak uroczy grymas, że nie mogłem się powstrzymać od zrobienia mu zdjęcia.

......TIME SKIP...(z racji iz ikis to len)

Po udanym wypadzie wymieniliśmy się numerami, więc spokojnie byłem szczęśliwy. Awi nie czuła się zazdrosna, gdyż młodzieniec bardzo dobrze dawał jej jedzenie,ukrywając to przed innymi tylko nie mną.

Właśnie teraz dopiero zdałem sobie sprawę, iz poczułem się radosny jak nigdy w życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top