Wigilijna Opowieść
Dawno,dawno temu.. No może nie tak dawno. W mieście Seoul mieszkał pewien 19 letni wielkolud o imieniu Chanyeol. Był jak na swój młody wiek bardzo utalentowanym kompozytorem. Nie jeden wybitny artysta chciał by dla niego komponował. Zazwyczaj stwarzał pozory miłego,uprzejmego gościa, ale niestety to tylko pozory. W rzeczywistości pod tą miłą maską znajdowała się osoba,która myślała tylko o sobie.Nie interesowała go żadna miłość. Nie zwracał uwagi na uczucia innych. Dla niego najważniejsze było tylko to by zadowolić samego siebie oraz dążyć do celu za wszelką cenę. Ale Chanyeol nie zawsze taki był, a to dlatego że miał przy sobie przyjaciela Baekhyuna ,który jako jedyny był w stanie przemówić mu do rozsądku. Niestety musieli się rozdzielić , a to za sprawą matki Parka, która nie tolerowała zbytnio przyjaźnij tej dwójki. Zaczęła zauważać że uczucie,które między nimi było to nie tylko szczera przyjaźń, ale uczucie o wiele większe. W końcu od pewnych świąt Bożego Narodzenia postanowiła ograniczyć kontakt syna z jego przyjacielem, przez co po dłuższym czasie Park zaczął tracić nadzieje, że kiedyś zobaczy jeszcze Baekhyuna. Od tamtej pory nie było już nikogo, kto by chronił Chana przed jego własną matką i dlatego stał się tym kim teraz jest. Sławnym,utalentowanym kompozytorem z zamarzniętym sercem.
~~
Był dość słoneczny dzień jak na grudzień.Całe miasto zostało pokryte puchatą,zimną,śnieżną kołdrą. Chanyeol właśnie siedział w studio ze swoim najbliższym przyjacielem Sehunem ,któremu ufał najbardziej w tym całym zakłamanym świecie show biznesu. Oh był jedyną osobą, która wiedziała o wszystkich problemach wielkoluda i jako jedyny wiedział o tym co się stało 3 lata temu,a mianowicie o utracie jego najdroższego przyjaciela Byun Bekhyuna. Nie raz próbował namówić Parka do tego by odszukał Byuna, ale on jedynie odpowiadał mu morderczym spojrzeniem lub po prostu nie zwracał na niego uwagi.
OPV Sehun
-Chan kochanie~ do świąt zostały dwa dni, może wybierzemy się się na jakieś zakupy-zapytałem,przerywając ciszę, która między nami panowała.
-Oh dobrze wiesz że nie obchodzę tych durnych świąt
-Wiem,wiem.. ale myślałem że chociaż w tym roku cię namówię
-Nic z tego.Na dziś koniec naszej pracy więc możesz iść sam na te zakupy
-Ale jesteś !-odpowiedziałem zawiedziony
Po 15 minutach razem z wielkoludem w końcu opuściliśmy studio.Ostatnio,czyli zawsze na święta,przesiadujemy tam o wile więcej czasu niż zazwyczaj.Dla Chanyeola najważniejsza była praca i tylko praca. W końcu pożegnałem się z nim i mogłem zająć się upragnionymi zakupami.
OPV Chanyeol
Kiedy wreszcie pożegnałem się z Sehunem, jak nigdy cieszyłem mnie fakt że praca mi tak szybko mineła. Bo dłużej bym nie wytrzymał narzekania młodszego na to, że za dużo pracuje i znowu nie obchodzę tak wspaniałych świąt , jak Bożę Narodzenie.To nie tak że ja lubiłem dużo pracować. Po prostu w ten sposób uciekałem od wszystkich problemów.
Gdy kierowałem się w stronę auta w pewnym momencie poczułem ,jak czyjaś głowa zderza się z moją klatką piersiową.Przeniosłem swój wzrok na osobę stojącą przede mną i już miałem wytknąć jej by patrzyła jak chodzi ,ale on mnie wyprzedził i odezwał się pierwszy
-Aić..przepraszam gapa ze mnie-przez cały czas wpatrywałem się w niego.Przypominał mi kogoś.Był niższy i bardzo chudziutki.Głosik też miał dość znajomy.Jedynie co mi się mi się nie zgadzało to jego przefarbowane na blond włosy. Nagle mniejszy znowu się odezwał
-Umm powiesz mi czemu ściskasz moje ramiona i wpatrujesz się we mnie jak psychol ?-po tym zdaniu otworzyłem szeroko oczy.Nawet nie wiem kiedy go złapałem za te wątłe ramiona.
-Może i bym mógł, ale jakoś nie mogę oderwać od ciebie wzroku.Przypominasz mi kogoś
-Och Channie - westchnął drobniejszy chłopak
-Zaraz! czy ty mnie nazwałeś Channie ?-i w tym momencie mnie oświeciło
-Maluszek? Znaczy ty jesteś Byun Baekhyun ?!
-Tak idioto,to ja- chłopak się wyszczerzył, a ja zamarłem.Po tych trzech latach, on w końcu stał przede mną.
Nagle poczułem że muszę go mieć.Nie zważając na nic chwyciłem go za nadgarstek i zacząłem prowadzić do mojego samochodu.Z początku chłopak protestował i próbował się wyrwać, ale gdy w końcu zrozumiał że jego starania na nic,po prostu szedł za mną. Usadziłem go na miejscu pasażera po czym szybko usiadłem za kierownice i ruszyłem.Droga mijała nam w ciszy.Jedynie czasami czułem wzrok Baekkiego na sobie.Po jakiś 20 minutach zaparkowałem przed swoim domem.Wysiadłem i znowu złapałem za nadgarstek mniejszego,który właśnie wysiadał z auta.
OPV Baekhyun
Nadal nie mogę uwierzyć że w końcu spotkałem Chanyeola.Nie raz przechodziłem tą samą drogą obok jego studia z nadzieją ,że może na niego wpadnę (właśnie tak jak dziś ). Dobrze wiedziałem o tym ,jak sławny stał się ten wielkolud,a także że dużo przesiaduje w studio.Nie żebym był jakimś prześladowcą czy coś .Chciałem po prostu znowu go zobaczyć. Przez te trzy lata nie mogłem się pogodzić z tym,że musieliśmy się rozstać przez to ,że jego mamę nie pasowało to jak blisko ze sobą byliśmy.
Nie ukrywam że trochę zaskoczyło mnie to jak zareagował kiedy dowiedział się że przed sobą ma właśnie mnie.No bo ledwo co się spotkaliśmy,a on już mnie ,,porywa".Kiedy w końcu Chan zaparkował postanowiłem szybko wysiąść ,ale niestety nie nacieszyłem się wolnością zbyt długo, bo po chwili ponownie poczułem ,że ktoś ściska mój nadgarstek i był to nie kto inny jak Channie. Zaczął prowadzić mnie mnie w stronę , jak mniemam swojego domu. Wszystkie zewnętrzne ściany budynku byłe białe.Po chwili znaleźliśmy się w środku. Zacząłem się rozglądać i przy okazji byłem strasznie poddenerwowany całą tą sytuacją. W jego mieszkaniu panowały kolory czarno-białe.Było urządzone w nowoczesnym stylu. Na środku salonu zamiast kanapy i stolika ,zauważyłem wielkie czarne pianino,co wydawało się być w stylu Chanyeola. Zdziwiło mnie trochę ,że nigdzie nie było choinki ani żadnych ozdób świątecznych.
Nim zdążyłem zrobić kolejny krok Chan delikatnie popchnął mnie na ścianę.Zagrodził mi drogę opierając dłonie po obu stronach mojej głowy.Patrzył mi głęboko w oczy , przy czym stopniowo zmniejszał odległość pomiędzy naszymi twarzami , aż w końcu złączył nasze ustaw namiętny pocałunek. Po chwili przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc mnie bym wpuścił go do środka.Nie protestowałem.Sam nie wiem czemu odwzajemniłem jego pocałunek.Wiedziałem jadynie że od dawna tego pragnąłem.Tęskniłem za Chanem i jego dotykiem.W tej chwili już nie myślałem o tym co będzie jutro,po prostu oddałem się w chwili.
OPV Chanyeol
Kurwa. Pierwszy raz ktoś na mnie tak działa przez zwykły pocałunek. Z każdą sekundą pragnąłem coraz więcej .Podniosłem Baeka po czym oplótł swoje nogi wokół mojej tali i zarzucił swoje ręce na moją szyje.Nie przerywając zacząłem kierować się w stronę swojej sypialni.Gdy byliśmy już na miejscu delikatnie rzuciłem mniejszego na łóżko.pochyliłem się nad nim i ponownie złączyłem nasze usta w brutalniejszy,ale nadal namiętny pocałunek. W między czasie jedną nogę wsadziłem między jego uda i tak jakby przypadkiem naciskałem na jego członek, przez co czasem zdarzyło mu się jękną do moich ust.Moje ręce zaczęły wędrować pod jego bluzkę. Miał taką delikatną i miękką skórę. Po chwili pozbyłem się jego ubrań,mniejszy nie był mi dłużny i zrobił dokładnie to samo.Oderwałem się od jego ust i zacząłem składać swoje pocałunki (zostawiając przy tym czerwone ślady)na jego szui,klatce piersiowej,brzuchy oraz na biodrach.Zjeżdżałem coraz niżej. Baekyun przy każdym moim dotyku,pocałunku cichutko jęczał ,co mnie bardziej podniecało.
-Ch-channie.. ahh-
-hmm?
-T-to..mój .. p-pier-nie zdążył dokończyć ,bo złączyłem nasze usta
-Spokojnie maluszku.Ja tylko sprawie że będzie ci kurewsko kurewsko dobrze-na moje słowa mniejszy tylko przytaknął. Sięgnąłem do szafki bo lubrykant i wysmarowałem nim place.Odwróciłem Baeka w taki sposób że miałem idealny dostęp do jego tyłeczka. Włożyłem w niego bez ostrzeżenia jeden palec,na co cichutko mniejszy jęknął.Poczekałem aż się przyzwyczai.Po po kilku ruchach dołożyłem jeszcze drugi i trzeci i tym razem jęknął głośniej. W końcu zastąpiłem palce swoim członkiem. Kiedy się w nim znalazłem, jęknął tak kurewsko podniecająco.Tym razem nie czekałem ,aż się przyzwyczai. Po kilku pchnięciach nasze ruchy się synchronizowały.
-C-chan~ ..ahh..mocniej-wyjęczał mi mniejszy wplątując przy tym swoje paluszki w moje włosy.Nie mogłem zignorować jego prośby. Zacząłem poruszać się szybciej i mocniej w niego wchodzić.Przy każdym jęku Baekkie wymawiał moje imię , a czasami prosił o więcej i mocniej,co nie ukrywam podobało mi się i to cholernie.W między czasie jedną rękę skierowałem na jego przyjaciela i zacząłem poruszać nią w dół i górę
-Ah.. tak..Chan tam..mocniej-wyjęczał maluszek kiedy trafiłem w jego prostotę.Po kilku kolejnych pchnięciach Baek doszedł krzycząc na cały dom moje imię, a ja tuż po nim zapełniając jego tyłek swoją spermą.Opadłem zmęczony obok niego.Obaj ciężko oddychaliśmy.Mniejszy wtulił się w mój tors i zasnął.Muszę przyznać że pierwszy raz uprawiałem tak zajebisty sex.
Miałem już zasypiać, ale ze zmęczenia mam chyba zwidy, bo przede mną widzę ducha w postaci swojej matki.No tak nie wspomniałem że około rok temu moja rodzicielka odeszła z tego świata.Niezbyt się tym przejąłem. Nie należała do osób miłych.Zawsze musiało być tak jak ona chciała i to przez nią straciłem maluszka, ale też moim błędem było to że nigdy się jej nie sprzeciwiłem.Spojrzałem na nią , a ona patrzyła się na mnie tym swoim niewzruszonym wzrokiem. W pewnej chwili przypomniałem sobie że jednak nie powinienem dopuszczać do siebie Baeka.Co jeśli znowu go zranię?Co jeżeli będę widywać tego ducha codziennie będąc z nim? Jak widać ta kobieta nawet będąc w piekle nie daje mi spokoju.
Przez całą noc nie zmrużyłem oka.Około 5 nad ranem Baekhyun się przebudził .Uśmiechnął się do mnie słodko,ale ja nie odwzajemniłem jego uśmiechu.
-Baek powinieneś już iść-odwróciłem od niego wzrok
-Channie co ty mówisz?
-Po prostu już idź!
-Czemu znowu mnie odtrącasz? Myślisz że..
-Przestań! Po prostu wypierdalaj.
Po moich słowach ubrał się i wyszedł trzaskając drzwiami.Co miałem mu powiedzieć? że w nocy nawiedziła mnie matka i przypomniałem sobie wszystkie zdarzenia kiedy musiałem go ranić i boje się że znowu to zrobię bo ten jebany duch nie da mi pokoju! Wyśmiał by mnie.Leżałem tak jeszcze godzinę po czym zasnąłem. Obudziłem się około 15.Chyba pierwszy raz pozwoliłem sobie na tak długi sen. Sięgnąłem po telefon. Miałem 10 nieodebranych połączeń od Sehuna. Pewnie się zamartwiał tym że dziś nie przyszedłem do studia, ale jakoś mało mnie to interesowało. Pstanowiłem jedynie napisaćmu sms'a
DO:Sehun
Dziś do końca dnia nie będzie mnie w studio.
Nie czekałem długo na odpowiedź
OD:Sehun
Coś się stało?Wezwać ci jakąś pomoc?Może chory jesteś?
DO:Sehun
Nie idioto,po prostu mam coś do załatwienia.
OD:Sehun
Uf f już się bałem.No nic to wesołych świąt.
Oczywiście skłamałem.Nie miałem nic do roboty.No może po za gniciem w łóżku.Leżałem tak do 20. Moje rozmyślenia przerwał ponownie duch w postaci mojej matki.
-Witaj Chanyeol. Pewnie zastanawiasz czy to, aby nie zwidy. Ale nie to jest ważne. Ważne jest to że jako twoja matka namieszałam ci w życiu i przez to skończyłam jak skończyłam.Nie chcę by ten los spotkał ciebie. W końcu zrozumiałam że źle robiłam ograniczając twój kontakt z Baekhyunem , dlatego byś w końcu zrozumiał i przestał się opierać że go nie potrzebujesz przyjdą do ciebie trzy duchy-świąt przeszłych,teraźniejszych i przyszłych. Mam nadzieje że przestaniesz sam sobie zaprzeczać.
-O czym ty mówisz? Jakie duchy do cholery?I czemu mam nie zaprzeczać ?!- sam już nic nie rozumiem.Przecież ja wiem że dla Baeka najlepiej będzie jeżeli nie będziemy razem. Dobrze mi bez niego.
-Synu mam nadzieje że jednak zmienisz zdanie.- po tych słowach zniknęła.O co jej chodziło po co mi jakieś dychy?!
Po 5 minutach w moim pokoju rozniósł się dźwięk dzwoneczków,a przede mną stanoł koleś w stroju elfa.Miał dość ciemną karnacje,brązowe włosy i ładny uśmiech
-Witaj jestem Jongin duch świąt przeszłych .Ale możesz mi mówić wujek Kai-wyszczerzył się do mnie jak idiota
-Eh ja jestem..-nie zdążyłem dokończyć bo ,, wujek Kai'' mi przerwał
-Wiem kim jesteś głuptasie,a teraz chwytaj moją dłoń.Zabiorę cie gdzieś hihi-nawet nie chciało mi się protestować , po prostu zrobiłem to co chciał ten dureń
Po chwili znaleźliśmy się.... w starym domu BAEKHYUNA. Co jest do cholery ?
-Oooo ładnie urządzony domek.O Chan pacz jaką mają supeer choinke!-ten idiota zachwycał się wszystkim dookoła. Zacząłem się rozglądać i poczułem że ktoś ..prze zemnie przebiega? jestem duchem ?
-Co jest ?-spojrzałem lekko wystraszony na Jongina
-No więc jesteśmy jak by duchami,ale nie do końca
-I oni nas serio nie widzą?
-No oczywiście głuptasie.Co to by była za frajda jak by nas mogli zobaczyć.W tedy byśmy nie mogli ich podglądać-naszą krótką dyskusje przerwał dźwięk fortepianu
-Oo koncert! Chodź Chan !- skierowałem się za Joinginem i moim oczom ukazała się scena kiedy 3 lata temu z maluszkiem postanowiliśmy zaśpiewać wigilijną piosenkę.Ja grałem na fortepianie , a on śpiewał.Miał i nadal ma taki anielski głos.W połowie naszej piosenki rozbrzmiał dzwonek od drzwi.O nie,nie,nie..
-Jongin,znaczy wujku Kai,Agh nieważne,po prostu zabierz mnie stąd!
-Czemu? przecież tak dobrze wam idzie !- zachowywał się jak dzieciak.Co za idiota.I już po chwili wparowała moja matka drąc się na cały dom rodziny Byun. Zepsuła wtedy święta ich,jak i moje.Od tamtego wydarzenia musiałem urwać kontakt z Baekhyunem .Po chwili ten idiota Jongin się odezwał
-O rajuśku Chan ja nie wiedziałem
-Nieważne. Zabierz mnie stąd!-zrobił jak chciałem.
I już po sekundzie byłem w swoim pokoju.
-Chanyeol ja..
-Daj spokuj.Matka nigdy nie tolerowała rodziny Byun. A najbardziej Baeka. W tamtą wigilie w końcu dopięła swego .A ja tracąc przyjaciela,zacząłem stawać się tym kim ona zawsze chciała.
-Ale zawsze możesz to zmienić głuptasie
-Nie sądze.To wszystko co chciałeś mi pokazać
-Eh.. Tak
-To możesz już sobie iść,czy tam zniknąć!-jak powiedziałem tak zrobił.Nie chciałem znowu przywoływać tych wspomnień.Po co ten idiota mi to pokazywał.Co prawda święta u maluszka zawsze były miłe i pełne radości-Nie ! koniec myślenia o tym.Położyłem się z powrotem do łóżka.Ale co tego jak po chwili znowu usłyszałem te durne dzwonki.
-Cześć słodziaku. Jestem Luhan duch świąt teraźniejszych-uśmiechnął się do mnie słodko.Miał Blond włoski i twarz jak jelonek
-Mhm.. ja jestem Chanyeol ,ale to pewnie raczej wiesz
-Oczywiście! No dobra czas pokazać ci ,co ukażą nam teraźniejsze święta.-chwyciłem jego rękę z niemała niechęcią .Po chwili znalazłem się w studio..\
-Oo a co to za przystojniak ?
-A on, to Sehun
-A ten drugi ?
-Drugi ?!- rozejrzałem się i zobaczyłem Baekhyuna.Co on tu robi?
~~
-O Baekhyun. Niestety dziś też Chan nie przyszedł do studia
-Ehh tak myślałem.Ale miałem nadzieje żę dziś już będzie.No nic
-Przykro mi.A może na pocieszenie dasz się zaprosić na święta ze mną?
-No nie wiem .. nie chciał bym się wpraszać
-Co ty głuptasie.To będzie dla mnie zaszczyt
-Skoro tak to chyba nie mam wyboru
-No nie masz.Poczekaj wezmę co trzeba i możemy iść- po chwili zauważyłem że Oh łapie za rękę Baeka.Nie wiem czemu ,ale miałem ochotę mu wtedy przywalić.
-Chan chodźmy za nimi?!
-Skoro nalegasz- tak naprawdę chciałem iść i zobaczyć co będą robić .
Sehun razem z moim maluszkiem siedzieli i jedli wigilijną kolacje popijając przy tym trochę wina. Potem się przytulali. Niby to tylko zwykłe przytulanie ,ale ja miałem ochotę zabić Oh i wygarnąć mu żeby trzymał łabska przy sobie .Zaczęło mnie zastanawiać jedna rzecz
-Ej jelonku czemu mnie nie było w studiu ?
-Po pierwsze nie jestem jelonkiem tylko Luhan, a po drugie nie było cię dziś w studiu ,bo po raz kolejny postanowiłeś zrobić sobie wolne.Przez te dwa dni kiedy ty sobie leżałeś w łóżku ,Baek czekał w studiu z nadzieją że w końcu cię tam spotka,ale zamiast ciebie był tam tylko Sehuna.I tak zaczęło ich do siebie ciągnąć .
-Że co kurwa ?- byłem wściekły.Ale starałem się tego nie ukazywać.Chodź wiem że mi to nie wychodziło.Po chwili znalazłem się w swoim pokoju. Na szczęście to nie była prawda ,chyba.
-Jak widzisz mój drogi Channie,odtrącając Baekhyuna tracisz go.-jedynie co zrobiłem to prychnąłem.Kiedy się odwróciłem nie widziałem już Luhana.Tym razem zamiast się kłaść,usiadłem na brzegu łóżka , bo prawdo podobnie odwiedzi mnie jeszcze jeden taki dziwak,Dzisiejsza noc jest w 100% chora. No świetnie.Znowu te wkurwiające dzwoneczki !
-Witaj.Jestem D.O duch świąt przyszłych.A ty to zapewne Chanyeol.
-Tak. Miejmy to już za sobą-zamknąłem oczy i chwyciłem jego rękę.Kiedy otworzyłem oczy..pożałowałem
-Dlaczego oni kurwa śpią razem !?
- Te niewinne święta ,w których odrzuciłeś ponownie Baeka spowodowały ,że on i Sehun zaczęli się do siebie bardziej zbliżać.
-Jak to ? A gdzie jestem ja ?
-Ty.. ty gdy dowiedziałeś się o tym że Baek spędza święta u Sehuna zdenerwowałeś się . Z niewiadomych przyczyn uderzyłeś Oh w twarz i zwyzywałeś.Tak zakończyłeś waszą współpracę , a przy tym przyjaźń .Baekhyun miał dość twojego niezdecydowania i tego jak potraktowałeś przyjaciela i również się od ciebie odwrócił.
-Czyli chcesz mi powiedzieć ,że zostałem sam,maluszek ma mnie w dupie i straciłem przyjaciela?!I na dodatek są razem !!
-Tak,właśnie tak.
-Co to za jebana przyszłość?Nie chce jej ! Baekkie ma być mój i tylko mój,a Sehun nadal ma być moim przyjacielem.Proszę zabierz mnie stąd.Już wiem że popełniłem błąd!Muszę to wszystko naprawić !Muszę odzyskać maluszka! Proszę..proszę...
Jak poparzony obudziłem się w swoim łóżku-to był tylko chory sen.Za oknem świeciło już słońce.Kurwa dziś jest wigilia.Szybko wybiegłem z łóżka.W między czasie zadzwoniłem do gosposi i poprosiłem ją by przyszła i przyozdobiła dom lampkami,załatwiła choinkę itp. Oczywiście w zamian obiecałem jej dużą premię. Bez słowa się zgodziła.Po zakończeniu rozmowy,bez zastanowienia wybiegłem z domu do studia.Gdy byłem na miejscu zastałem tylko Sehuna.
-Chan skarbie,czemu ty jesteś w piżamie?-spojrzałem na niego i po chwili na siebie. Rzeczywiście byłem tylko w piżamie. Zacząłem się sam z siebie śmiać.
- Z tego pośpiechu zapomniałem się przebrać!
-A po co się tak śpieszyłeś ?
-Sehun przyjacielu koniec z pracą na święta. A teraz obowiązkowo masz isć i świętować te wspaniałe święta z rodziną!
-Park Chanyeol czy ty aby na pewno dobrze się czujesz.Brałeś coś?!
-Czuję się wręcz wyśmienicie! A teraz bez gadania jedź w końcu do swojej rodziny ,zamówiłem ci już taxi.
-Wielkoludzie nie wiem co ci się stało,ale wiem że na pewno wole cię takiego i dziękuje !-przytulił mnie mocno,zabrał swoje rzeczy i zatrzymał odwracając w moją stronę
-Jako że są święta mam dla ciebie małą niespodziankę-podszedł do mnie, wręczył mi karteczkę ,po czym jeszcze raz mnie przytulił i wyszedł jak nigdy wesoły ze studia. Spojrzałem na karteczkę ,a tam był zapisany numer,numer do BYUN BAEKHYUN. Chwyciłem szybko za telefon ,wpisałem numer maluszka i zadzwoniłem. Po paru sygnałach odebrał
-Halo?
-Baekkie proszę przyjdź do mojego domu!-prawie że rozkazałem
-Chan..ja..nie wiem
-Po prostu przyjdź-rozłączyłem się i szybko wybiegłem ze studia.Już po 20 minutach byłem w domu. W ziołem szybki prysznic.Przebrałem się w czarne obcisłe rurki i czarno-czerwoną koszule w kratkę.Ogarnąłem jeszcze jakoś włosy i zszedłem do salonu.Był pięknie przystrojony.Gosposia się postarała.Po paru minutach po całym domu rozniósł się dzwonek od drzwi frontowych.
Kiedy otworzyłem ,przede mną stał nie kto inny jak Baekhyun.
-Wejdź-powiedziałem,a on bez słowa wszedł do środka.Skierowaliśmy się do salonu.
-Channie po co chciałeś mnie widzieć?
-Baek wiem że już po raz drugi cię zraniłem,odtrącając od siebie
-Chan ja..
-Nie przerywaj mi proszę-mniejszy przytaknął,a ja kontynuowałem-Uwierz mi że naprawdę tego żałuje i obiecuje ci że od teraz już nigdy ,ale to przenigdy cie nie odtrącę .I nie pozwolę by ktoś inny wtrącał się w nasze życie. Chcę byś już zawsze był tylko moim maluszkiem. W końcu zrozumiałem jak bardzo cie kocham i że nie potrafię normalnie funkcjonować bez ciebie-gdy skończyłem mówić wpatrywałem się w niego nie pewnie i czekałem ,aż coś powie.Ale zamiast słów doczekałem się czułego,pełnego miłości pocałunku.Od razu go odwzajemniłem. Niestety musieliśmy się od siebie oderwać z braku tlenu
-Channie ja też cię kocham-uśmiechnął się do mnie tak słodko, a po jego policzku spływała pojedyncza samotna łezka.
-Mam pomysł- usiadłem przy fortepianie i zacząłem grać. Maluszek rozpoznał tą melodie i zaczął śpiewać.Tym razem już nikt nam nie przeszkodzi.Kiedy skończyłem grać Baek na mnie spojrzał
-Channie nie żeby mi się to nie podobało,ale co sprawiło że tak nagle się zmieniłeś?
-Oj Maluszku jak bym ci powiedział wyśmiał byś mnie-mniejszy zmarszczył lekko brwi ,a ja wstałem i mocno go do siebie przytuliłem.
Koniec.
***
JA:Hej z okazji świąt postanowiłam napisać taki włąsnie OneShot . Mam nadzieję że przypadnie chodź trochę do waszego gustu.Za wszelkie błędy przepraszam i liczę na wszą opinie ;3 Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku <3!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top