Księga I rozdział III

Y/n razem z Midnight ruszyły do tego przyjaznego miasteczka zwanego Shire. Zapukała do jednych z drzwi czekała chwilę aż ktoś jej otworzy. Wreszcie się doczekała.

-Dzień dobry. Powiedziała Y/n.

-Dzień dobry w czym mogę pomóc? Zapytał się mnie hobbit.

-Mam na imię Y/n mogłabym u Pana zostać na kilka dni?

-Nie wiem... Myślę że możesz zostać tu na kilka dni. Tak przy okazji nazywam się Bilbo Bagins.

-Bardzo miło mi Pana poznać.

-Cieszę się. Choć zaprowadzę cię do twojego tymczasowego pokoju.

-Dziękuję. Co mam Panu dać za gościnę?

-Nie musisz mi nic dawać. Widzę że jesteś dobrą osobą.

Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, obudziłam się na wieczór obudzona przez mój codzienny koszmar. Zrozumiałam że nic nie dałam Midnight do jedzenia i picia po podróży. Wyszłam więc na dwór i zobaczyłam Midnight jedzącą siano. Podeszłam do niej.

-Przepraszam cię kochana że zapomniałam ci dać coś do jedzenia ale widzę że już dostałaś. Klacz tylko szturchnęła ją pyskiem.

-Jest naprawdę przywiązana do ciebie.- Gdy to usłyszałam podskoczyłam bo przestraszyłam się, byłam pewna że nikogo w pobliżu nie było.

-To prawda. Uratowałam ją i później się nią zaopiekowałam ponieważ jej matka została zabita.

-Jak to zabita? Spytał się mnie hobbit.

-Jej matka została zabita przez warga. Midnight też by tak skończyła gdyby nie ja. Byłam w pobliżu usłyszałam wycie i ciche rżenie poszłam więc w tamtym kierunku. Midnight nie miała żadnej drogi ucieczki wszystkie drogi ucieczki były zagrodzone przez skały a z przodu był warg który się do niej zbliżał. Podeszłam więc od tyłu do warga, zrobiłam to bezszelestnie i wbiłam swój miecz w niego. Midnight została uratowana i teraz jest ze mną zawsze i wszędzie.

-Wspaniałą historia. A tak w ogóle to skąd pochodzisz?

-To długa i bolesna historia nie lubię o niej rozmawiać.

-Spokojnie nie będę cię zmuszał do mówienia. Powiedział hobbit.

Mijały dni Y/n zadomowiła się już w domu hobbita. Mało czasu spędzała w domu lepiej czuła się na dworze. Często chodziła sobie na spacery z Midnight i ciekawą książką w ręce. Miała swoje miejsce odludne o którym nikt nic nie wiedział. Jedyni goście znający jej kryjówkę to zwierzęta które zawsze jej towarzyszyły. Y/n w swojej kryjówce urządziła małą lecznicę dla zwierząt. Często zwierzaki wybierały się do niej a ona wiedziała co im dolega i co trzeba zrobić by poczuły się lepiej. Tak było i tego dnia. Y/n kończyła opatrywać łapkę królika.

-Pamiętaj żeby nie nadwyrężać sobie łapki.- Króliczek pokiwał główką i poszedł. Robiło się już ciemno.

-Midnight musimy już wracać do Bilba bo zacznie się niepokoić.- Klacz wstała z ziemi i razem z Y/n ruszyły do domu hobbita.

Y/n nigdy nie myślała o tym czemu zwierzęta ją rozumieją i się jej słuchają. Były już przy domu hobbita. Y/n poszła odprowadzić Midnight i dać jej jedzenie. Po skończeniu tych czynności poszła do domu. Weszła cicho i nie mogła uwierzyć własnym oczom zobaczyła...

Sorry za błędy bo wiem że są. Mam nadzieję, że nie zanudziłam i nie zasnęliście. Postanowiłam że zabawię się w Polsat. XD. 🤣

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top