🎄🎁🎄
-Maamoo! Gdzie są moje skarpetki?- Donośny krzyk rozległ się po całości domu rodziny Pines i pewnie jeszcze kilku, które w swoim nieszczęściu mieszkały na tyle blisko, by to usłyszeć.
-Które dokładnie? Te w reniferki?
-Nie te drugie! Takie czarne z zielonymi paskami!
-Jezu, słońce, ja je chyba do pralki wrzuciłam.
-Co? Dlaczego?
-Bo wylądowały w łazience- pani domu z czułością pogłaskała siedmioletniego syna po włosach i złożyła krótki pocałunek na jego czole. - Znajdź sobie jakieś inne, dobrze? - Potem wyszła, by wznowić przerwane przygotowania.
W tym roku cała rodzina miała się zebrać w ich domu, a on był co najwyżej w stanie surowym. Pani Pines od rana zaganiała dzieci do sprzątania i dekorowania, męża do pomocy we wszystkim, do czego się nadawał, a sama zajęła się resztą. Co rusz przychodziła jakaś zbłąkana duszyczka, chcąca pomóc, lecz Diana Pines nigdyby nie pozwoliła na to. Jej duma i opinia idealnej pani domu wśród okolicznych żon i matek jej na to nie pozwalały.
Tyle do roboty, a coraz mniej czasu. Szlag, mołam przyjąć tą pomoc. Zrobiłabym wszystko by tylko ta Wigilia nie okazała się być totalną katastrofą- przewinęło się przez myśl idealnej pani domu, która próbowała wykonywać kilka rzeczy na raz.
Wnet coś błysło po jej lewej stronie. Zaintrygowany kobieta odwróciła się w tamtym kierunku, by zobaczyć młodą kobietę siedzącą na parapecie w jej sypialni. Odziana w czerwoną suknię wieczorową i czarne jak smoła rękawiczki powyżej łokcia dodawały jej oszałamiający widok. Rude, jak już nie czerwone włosy, spływały jej po bladych ramionach i chytry uśmiech zabłakany gdzieś na krwisto-czerwonych ustach potęgował wrażenie, że ma do czynienia z kimś pozaziemskim. Czerwona pani wstała i podeszła do zszokowanej gospodyni.
-C-Co pani tu robi? Jak-?
-Nie zaprzatąj sobie tym głowy, Diano- melodyjny głos uniósł się, ale nie po pomieszczeniu, a tak jakby... w jej głowie?
-Czego ode mnie chcesz?
Czerwona dama zacmokała z dezaprobatą, lekko kręcąc przy tym głową.
-O nie moja droga, to moja kwestia. Nie ładnie to tak kraść czyjeś pięć minut.
-Czekaj, co? - Idealna pani domu coraz mniej zaczynała tego wszystkiego pojmować. Czuła jak cała jej "idealność" została przyćmiona przez czysty seksapil i wdzięk kobiety przed nią.
-Po to mnie tu wezwałaś. Czego może pragnąć kobieta, która ma wszystko? Zadbany dom, grzeczne dzieci, dobrze płatna praca, wspaniały mąż, w którym zawsze znajdzie podparcie, uznanie koleżanek, zazdrość sąsiadek i lojalne przyjaciółki to za mało? Jak brzmi rysa, na TWOIM szkle...
-Sama nie wiem- mętlik w głowie i hipnotyzujący głos kobiety nie działał w żadnym stopniu na jej korzyść. Cały czas czuła na sobie przenikliwe spojrzenia wszystkich ludzi, którzy tylko czekają na jej pomyłkę. Oh, jak dobrze, że nie plotkowali o niej, a przynajmniej nie w tym złym sensie. Musiała za wszelką cenę utrzymać pozycję.
-Ah... Już rozumiem... -Głos Czerwonej damy przewał ciszę, która jeszcze bardziej dawała znać o naglącym czasie. -Sława, uznanie czy nawet szacunek mają swoją cenę. Takie piękne wartości nie raz są wystawiane na próbę. W końcu... Dom może się zawalić, dzieci zbuntować, szef wylać na zbity pysk, mąż zdradzić i szukać nocnych przygód miłosnych, a najbardziej lojalne przyjaciółki zacząć traktować cię jak powietrze. I co się wtedy stanie z opinią "idealnej pani domu"? Ulegnie zmianie? Pfhaha.. Zmieszają cię z błotem, kochana. Jeden błąd i nie sposób się z tego podnieść. Ciągłe wyśmiewanie się z ciebie, drwiny, a co najgorsze -
-Plotki -dokończyła za nią Diana.
-Otóż to. Która kobieta ich nie lubi? Są w końcu takie niewinne.. Dopóki nie dotyczą ciebie. Bo w końcu to nie ważne, że mąż Cassandry zdradza ją z innym mężczyzną, a to, że twoja reputacja wisi na włosku. W końcu i tak wszyscy się czegoś dowiedzą, czyż nie? Jeśli nie dziś, to jutro.. Zatem. Ponawiam moje pytanie, złotko. Czego pragniesz?
Diana bez cienia wahania odpowiedziała.
-Chcę być idealną kobietą jaką kiedykolwiek widział świat.
-Wiesz nic nie jest za darmo - chytry uśmiech z sekundy na sekundę zaczął się powiększać.- Ile mi dasz za spełnienie twojego życzenia?
-Wszystko.
Czerwona dama wyciągnęła rękę, a Diana jak marionetka odwzajemniała jej uścisk. Lawendowe płomienie zaczęły leniwie lizać ich dłonie od opuszków palców, po łokieć. O dziwo Diana nie czuła od niego wszech ogarniającego żaru, jak przy naturalnym ogniu, lecz chłod, mrożący jej krew w żyłach. Pakt został przyjęty.
-Skoro ofiarujesz mi wszystko wezmę od ciebie... Ciepło.
-Co?
-Elizabeth- wyszeptała jej do ucha Czerwona pani zanim rozpłynęła się w powietrzu jak para wodna.
Wigilia się udała, goście byli zadowoleni, dzieci zachwycone prezentami.
A wtedy wkroczył alkohol, a z nim słowa, które nigdy nie miały wyjść na jaw.
Od tamtego czasu Diana stała się zimną suka, bez grama miłości, czy czułości.
Przyjaciółki nie chciały mieć z nią do czynienia przez jej oziębłość.
Mąż zaczął szukać miłości, gdy jej w żonie nie znalazł.
Dzieci się zbuntowały, tak czy siak, zdane tylko na siebie w okresie dojrzewania prze nieczułość matki.
Jedynie szef był zadowolony z wyników zimnej kalkulacji Diany.
Jedynie dom nadal stał jak stał.
Jedynie koleżanki nadal darzyły ją uznaniem.
Jedynie sąsiadki nadal jej zazdrościły.
Ale...
Ale tylko niektóre z nich naprawdę zaniepokoiły się draszmianą zmianą "Idealnej pani domu".
A Dianie co noc śniła się czerwonowłosa Elizabeth - demonica, która wyzbyła ją z tego. za co prawdziwi przyjaciele ją cenili.
°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°
Także witajcie kochani!
Jak zapewne przeczytaliście historia ta dotyczy przeszłości pani Pines i gdybym w końcu ruszyła z fabułą, pewnie nie byłoby takiego zaskoczenia, dlaczego to o niej jest ten shot. W sumie w niedalekiej przyszłości (a przeliczając na mój tryb pracy bardzo daleki) napisze króciutkie opowiadanie z paringiem Diana Pines x Elisabeth. Chcielibyście coś takiego przeczytać? Dajcie znać w komentarzu.
No, a teraz czas na życzenia!
Z okazji świąt bożego narodzenia z calutkiego mojego serduszka życzę Wam wesołych świąt, dużo miłości, wymarzonych prezentów, zajebistego jedzenia (to jest priorytet, ok?) i tego wszystkiego czego wam tylko dusza zapragnie.
Jeszcze raz Wesołych świąt!
Ciao ;3 Trucia101
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top