Nova

3 gimnazjum

Kolejny dzień w Ninjago high. To podobno najlepsza szkoła w Ninjago City. Akurat do szkoły wszedł Andy Smith. Ubrany w czerwoną bluzę i czarne spodnie. Do tego jakieś adidasy. Pod rękę trzymał niższą od siebie dziewczynę Kailę Smith jego siostrę. Są mega popularni a Andy ma duże branie jak to mówią. Każda dziewczyna w tej szkole była w nim chociażby zauroczona. A ja? Już od pierwszego dnia stałam się rozpoznawalna. Dlaczego? No cóż jestem ładna. Tak wiem co mówię w zeszłym roku na dyskotekę zapraszało mnie sześciu chłopaków a ja i tak poszłam z dziewczynami. Ale Andy to jest po prostu ciacho. Ale ja się za nim nie uganiam. Jestem córką Colea Brookstonea. Madi Brookstone. Mam długie czarne włosy i szare oczy w zależności od nastroju robią mi się niebieskie. Moje włosy wiąże w wysokiego ale nie na czubku głowy kucyka a moja grzywka ładnie zasłania mi czoło. Zazwyczaj chodzę na czarno uwielbiam wodę, naturę i jesień. Ale to ostatnie mam chyba po mamie.

-Hej Madi-przywitał się chłopak a ja spojrzałam na niego krzywo

-cześć Andy, Kaila. Gdzie reszta?

-pewnie śpi. No cześć śliczna -przywitał się Andy gdy zawołała go jakaś Barbie.

-Bracie-młodsza Smith pociągnęła go za rękę.

-dobra wiem że tego nie lubisz Kaila- zaśmiał się

-nie szczerz się. Jesteś imbecylem gdy tak robisz.- jego okulary przeciwsłoneczne leżące na jego postawionych na żel włosach opadły mu na oczy.

-jak możesz?! Ja do ciebie zawsze moja najukochańsza a ty co? Jesteś okropna

-wiem-powiedziała i włożyła do buzi lizaka.

-nie jedz tyle słodyczy-zaśmiał się pan Walker o imieniu Alan który trzymał na barana swoją siostrę Letty.-bo będziesz gruba.

-jasne ale nie tak jak ty

-jesteś okropna-powiedział jej brat cioteczny w sumie przybrany bo Jay i Nya zaadoptowali Alana.

-wszyscy jej to dzisiaj powtarzają.

-fajną mam siostrę co Madi?-zapytał Alan a ja gapiłam się w swoje creepersy.-Madi?-pomachał mi ręką przed nosem

-co?-zapytałam w miarę opanowana- masz ciasto? Nie? To po co mnie wołasz?- zaczęli się śmiać

-hej-zawołała Nila jej szaro-niebieskie włosy falowały lekko gdy się poruszała. Podeszła do Andyego i oparła się o jego ramię.-o co znowu się kłócicie?

-księżniczko nie twoja sprawa-Andy puścił jej oczko i poprawił okulary.

-pffff...na mnie nie działają twoje podrywy Królewno.

-ja królewna no chyba nie-reszta się zaśmiała a nasza Smoczyca zachowywała kamienny wyraz twarzy. Udaliśmy się pod sale i czekaliśmy na resztę uczniów. Po chwili doszła do nas Artemida, Auriana i Laila. Jej brat Livian poszedł od razu pod swoją klasę-to co rozchodzimy się?-zapytała a ja patrzyłam na kręcących ze sobą Andy i tą sucz Kristal. Co z tego że ma wielkie cycki i dupę? No hello! Ile można patrzeć na taką...sucz. Ach...

-ej spokojnie-Nila dotknęła mojego ramienia. Spojrzałam na ręce. Miały na sobie pomarańczowo złote znaczki.

-sorry-opuściłam rękawy czarnej bluzy. I przeczesałam czarną grzywkę. Luknełam na Andyego.

-nie patrz tam-do nas podeszła jego siostra.

-na kogo?-uśmiechnęłam się niewinnie.

-wszystkie wiemy na kogo. Madi on się nie nadaje. Mój tata tez taki był ale później poznał Lulu.

-on nie jest taki jak teraz twój tata.

-Smith zawsze mają mieć to co najlepsze. Tak uczył go jego...mój dziadek. Dlatego-złapała łańcuszek który miała na szyi-on się tak zachowuje. Ale jest gorszy od naszego taty jeżeli chodzi o mnie. Tata pilnował ciocię Nyę. A teraz przejął to Andy.

-dziewczynki!-pisnęła Letty.-wiecie że niedługo jest bal bożonarodzeniowy?

-mamy październik do zimy jeszcze daleko.

-dwa miesiące. A ja jestem organizatorką-zaśmiała się.

-gratuluje-naciągnęłam rękawy jeszcze bardziej

-co się stało?

-nic-powiedziałam szybko

-echem Andy echem-dziewczyna na słowa Letty odwróciła głowę akurat gdy on całował tamtą.

-chodźmy.-powiedziała i przeszłyśmy za ścianę.

-mógłbym dać ci cały świat...-mruczała Letty swoją piosenkę

-ej a gdybyśmy zgłosiły się do Talent Show?

-tak chyba ty.-prychnęła Artemida.

-za 3 dzwonek-powiedziała skrótem Laila-spadamy-złapała Artemidę, Alana i Kailę i poszła pod salę

-pa-podeszłam pod salę akurat przyszedł nauczyciel Blins-historyk. Niski, w połowie łysy i sam mógłby być zapisany w podręczniku od historii. Usiadłam w drugiej od końca ławce a było ich tam sześć w jednym rzędzie.

-wolne?-usłyszałam dobrze mi znany głos. Spojrzałam na brązowowłosego.

-jasne-powiedziałam jakby od niechcenia. Usiadł i wyjął zeszyt i zaczął coś pisać. Zdziwiłam się bo nie było jeszcze tematu. Położyłam się na ławce i przymknęłam oczy. Chłopak mnie szturchnął.-co?

-masz może notatki z ostatniej lekcji?-no tak nie było go. Był chory.

-mam.-powiedziałam i podałam mu zeszyt.

-ej ładnie rysujesz.-zaczepił mnie. I pokazał jak stoi on i Nila a obok nich Letty opiera się o Logana.

-nie ten zeszyt!-pisnęłam i chciałam mu zabrać zeszyt ale był ode mnie wyższy.-Luka proszę. Ale on przyglądał się jednej ilustracji. Usiadł i otworzył usta.-oddaj mi go proszę

-ło...-olał moją wypowiedź a ja spojrzałam na rysunek.

-tylko nie to-powiedziałam na głos.

-ale to ładne- oddał mi zeszyt. Na rysunku był Andy patrzący w moją stronę. Mam fotogeniczną pamięć więc uchwyciłam go tak jak był.

-skończ Luka-odezwała się Maisy. Jego była.

-ona już ma chłopaka.

-co przepraszam?-odchyliłam się do tyłu

-a co z Harisonem?

-to...on nie jest moim chłopakiem Barbie.

-o jak słodko.-zaśmiała się-możesz jeszcze raz?-znów zaczęłam się złościć

-ej...-usłyszałam szept z drugiej strony klasy. Letty.-ręce.-szepnęła spojrzałam na moje dłonie i pociągnęłam rękawy.

-nie gadam ze żmijami i pustymi plastikami-uśmiechnęłam się wrednie. Położyłam się na ławce

-właśnie odpuść Maisy.-odezwał się Andy.

Zamknęłam oczy.

-Panienka Brookstone?-usłyszałam nauczyciela.

-mnie by nie było?-zaśmiałam się a nauczyciel wpisał coś do dziennika

-Smith czemu nie siedzisz z Brookstone?

-bo nie chce.

-Teraz będę przesadzał więc

-ja naprawdę muszę z nią siedzieć?-zapytał Andy.

-rozumiem że bardzo chcesz z Walker ?

-no nie ale nie może zostać jak jest?

-niech będzie. Dobrze usiądźcie ale jak będzie głośno będę przesadzał. Dotyczy to wszystkich.

Teraz per Madi

Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać z Letty.

co tam?

Siedzę na historii. Ty?

Rozmyślam nad moim bratem a co?

Nic ciekawego a tam???

-z kim piszesz?-zapytał Luka

- z Kaila.

-aha. Nie możecie od siebie odpocząć?

-był Weekend. Wtedy odpoczywałyśmy

Masakra dobra kończę polonistka patrzy kto zrobił zadania.

Spik pa.-schowałam telefon.

-ej a ty z kim idziesz na bal?-zaczepiła mnie Nila siedząca za mną.

-nie wiem a ty?

-z Luką. Będzie super mam nawet już sukienkę-powiedziała lekko podekscytowana- sam mnie poprosił.-mrugnęła do niego.

-hahaha no dobra kumam

-ej możecie gadać ale szeptem

-tak jest per pan. W sumie poszłabym z Alanem.-powiedziałam

-pfff tak bo on nie będzie miał z kim iść kto by z nim szedł-spojrzałam na niego-no wiesz za nim laski tak nie latają.-zaśmiał się Andy i spojrzał w oczy Nili.-no co?

-nic. Nie wtrącaj się królewno.

-lala nie mów tak do mnie.

Time skip przerwa...

-idę za szkołę-powiedziałam do Nili a ona poszła za mną.

-może nie idź z Andym w sensie nie chodź z nim on jest okropny i chciałby zaliczyć pół naszej szkoły.

-tak-otworzyłam plecak i wyjęłam elektryka. Usiadłyśmy na murku.-ale miłość nie wybiera co nie? To jakbym ci kazała przestać chodzić z Luką.

-ale ja z nim nie chodzę-jej policzki zrobiły się czerwone

-ale on chce z tobą chodzić. Zresztą nieważne po prostu to że on nie chce ze mną chodzić rani mi serce-dotknęłam klatki piersiowej

-to ty tam coś masz?-zapytała ze zdziwioną minę a ja dałam jej kuksańca w ramię. Zaśmiała się krótko i zabrała mi E papierosa.-po co ci to?-zapytała a ja wzruszyłam ramionami.-musi być powód.

-odstesowuje się.-podała mi przedmiot a ja go użyłam.

-jasne a kto? Ej idź z nią.

-sam se z nią idź ja mam do wyboru wszystkie.

-Czyli mogę iść z twoją siostrą?

-ani się waż

-on ją ogranicza-wyciągnęłam nogi do przodu.

-teraz zauważyłaś?

-a panienki co tu robią?-usłyszałam znów jego głos.

-umawiamy się na bal a ty?-zapytała z wrednym uśmieszkiem Nila.

-to ja spadam-powiedziałam chowając Elektryka do kieszeni.

-a czy ładnie tak kłamać?-zapytał a ja stanęłam naprzeciwko niego

-przepuść mnie ładnie proszę.

-nie.-spojrzał na moją szyję.

-a co chcesz?-zapytałam. Wskazał na policzek.

-z liścia ci dać?-zapytała Nila. A on przewrócił oczami-lizać to się możesz z Kristal-odepchnęła go i przeszłyśmy.

-tak ona bardzo chce żebym ją zaprosił-powiedział do Jordana.

-czyli co kochasz Andyego?

-ja wam powtarzam że nie a poza tym on woli plastiki z tynkiem na twarzy.

-no wiesz nie każdy ma taką cerę jak ty.

-wiem-podrzuciłam włosy-jestem wyjątkowa

-Nova?-usłyszałam nieznany mi głos-odwróciłam się

-pon mnie wołał?-zapytałam a on przyglądał mi się uważnie-jestem Madi a nie Nova... Nova to moja mama.

-tak pamiętam-ręką przeczesał swoje blond włosy a sam ubrany był w zieloną bluzę i dżinsy.-gdzie teraz mieszkacie?

-kim pan jest?-Nila odwróciła mnie w swoją stronę i wskazała na swoją nalepkę na kolorowej torbie. Były tam poprzyczepiane klipsy z postaciami z bajek i innych był w nich jeszcze jeden i ona właśnie go wskazała.-Zielony-powiedziałam na głos a dziewczyna zatkała mi usta i odwróciła w stroną mężczyzny.-Jesteś z Ninjago?

-tak.

-boże zawsze chciałam cię poznać mama opowiadała że razem walczyliście z siłami i zła.

-ta...-uśmiechnął się przypominając stare czasy.

-na rogu stall Street i Hels Street nad Piekarnią. Ale musisz do niej wejść mama ma pierwszą zmianę później przychodzę ja i Nila jak pójdziesz teraz to ją spotkasz

-dzięki mała-potarmosił moje włosy

-ej!...jestem Madi nie mała!-powtórzyłam formułkę

-powtarzasz się-zaśmiał się-jak byłaś malutka to też tak mówiłaś.

-aha-Nila uniosła brew do góry-myślałam że wyprowadzili się zanim się urodziłaś.

-Choćmy-użyłam elektryka i usiadłyśmy bliżej wejścia. Gadałyśmy dobra 16 minut bo nie było następnej lekcji. Nagle ktoś wyrwał mi urządzenie. Wstałam i spojrzałam na napastnika. Andy.

-oddawaj to ketynie.

-a pójdziesz ze mną na bal?-zaśmiał się. Wiedziałam że założył się z Loganem.

-nie. A teraz oddawaj.

-a dlaczego nie?

-bo założyłeś się z Loganem gdyby nie to raczej bym się zgodziła...

-skąd to wiesz?-zapytał opuszczając ręce.

-nie ważne-wstałam i weszłam do szkoły. Podeszłam do szafki i oparłam o nią czoło. Chłodny metal ochładzał mi czoło i moje rozpalone do czerwoności myśli-Kaje es.-szafka kliknęła a zamek się otworzył. Wrzuciłam tam wszystkie książki z mojej torby i spojrzałam na wewnętrzną część drzwiczek gdzie było małe lusterko i kilka przyklejonych fotek. Na jednej z nich byłam z Nila gdy byłyśmy mniejsze, na drugiej zdjęcie wszystkich dzieci bohaterów, trzecie przedstawiało mnie i Andyego na naszych 13 urodzinach. Mama cyknęła je akurat kiedy Andy cmoknął mnie w policzek. Odczepiłam trzymający je magnez i wzięłam fotografie do ręki. To przy murku było chyba jedynym spotkaniem gdzie nie zrobiłam się przynajmniej czerwona w jego obecności. Ale wcześniej tak nie było. Był moim przyjacielem i kiedy zaczęliśmy chodzić do gimnazjum zaczął mi się podobać. Wtedy też stał się takim Bad Boy'em.

-zapomnij głupia wyrzuć z pamięci-upuściłam fotografię i skupiłam się na naturze pięknych rozkwitających liściach Akacji i o pąkach róż.

-nie wiedziałem że dalej to trzymasz-widziałam jak czyjaś sylwetka schyla się i podnosi fotografię-śmieszna historia co nie?-zabrała Andiemu zdjęcie

-Bardzo-warknęłam

-przestań być taka oschła myszko.

-myszko? Przed paroma chwilami całowałeś się z Kristal!!! Największą SUKĄ w szkole!!!

- ona...

-powiedz proszę. Powiedz że jest wspaniała a ja więcej się nie odezwę. Proszę mów.-ponagliłam go, ale on się nie odezwał.-jasne.-zabrałam mu zdjęcie i zatrzasnęłam szafkę. Przeszłam przez korytarz i wyszłam ze szkoły. Minęło dopiero kilka lekcji a ja już miałam dość. Przeszłam za szkołę między drzewa i pożądnie gwizdnęłam. Na polanę podleciał

Wsiadłam na jego grzbiet. Przytuliłam się do jego szyi. Ufałam mu bardziej niż ludziom których znam. Nagle powietrze przede mną przeciął inny smok

<gdy nie lata po lewej gdy lata po prawej>


Zatrzymał się obok mnie a ja zmrużyłam oczy łapiąc mocniej za grzywę mojego smoka.

-nie chciałem ci tego robić!

-zostaw mnie. Idź do tej...Kristal-odwróciłam smoka i zaczęliśmy lecieć na najwyższy szczyt Ninjago.

-proszę Madi ja cię naprawdę lubię!-krzyknął

-super ja ciebie też!-byłam twarda jak skała a przy okazji miękka jak pianka. Ale potrafiłam wyrzec się wszystkich uczuć kiedy tylko chciałam.

-co?-zatrzymał się co zrobiłam i ja.

-bardzo cię lubię! Jesteś zadowolony powiedziałam ci to. Prosze!-przyłożyłam czoło do szyi mojego smoka.

-czekaj czy ty?...

-nie...nie ważne. Andy leć tam gdzie miałeś lecieć.-weszłam do świątyni i zeszłam ze smoka.

-Madi? Co ty tu robisz tak wcześnie?

-dzień dobry sensej Emma.-przywitałam się i usiadłam na schodkach.

-Madi czy coś się stało? Zawiadomić mamę?

-nie.-zamilkłam. Usiadła obok mnie.

-świątynia pozwala mi myśleć.-spojrzała gdzieś w dal. Mój smok podszedł do mnie i włożył mi łeb pod rękę i położył go na kolanach pogłaskałam go a on położył się na ziemi za mną.

-zakochałam się.

-tak wszyscy to wiedzą-zaśmiała się. Kiwnęłam głową.

-wszyscy oprócz niego.

=czemu mu nie powiesz?

-a ty powiedziałaś Lloydowi?

-nie. On powiedział mi.-znów spojrzała w dal.-co zrobisz?

-całował się z Kristal. Wiesz...chyba sobie odpuszczę.

-co? Dlaczego?-spojrzała na mnie z wielkimi oczami.

-łatwiej jest odpuścić-wzruszyłam ramionami-zresztą...nie to nie. Kazał mi czekać tak długo żebym zrozumiała że nic dla niego nie znaczę. Po prostu go mentalnie rzucę.

-jesteś pewna?

-tak-wstałam.-miałaś rację świątynia pozwala myśleć. Dziękuje sensej Emma.

-jesteś tu mile widziana-wsiadłam na smoka i wzbiłam się w powietrze. Leciałam w spokoju aż z chmur nie wynurzył się smok w kolorze złoto czarnym. Na nim siedział dumny posiadacz trzech sióstr i ojca robota-Lukas.

-witam moją najlepszą.

-Luka. Wróciłeś!

-jasne że wróciłem-spojrzałam na jego dłoń na której był rozłożony kwiat.

Per Luka

Przyjechałem do Ninjago już wczoraj ale dopiero dzisiaj zacząłem się rozpakowywać. Mama pokazała mi jak wyczarowywać smoka i teraz bez przerwy na nim latam. Po prostu go uwielbiam. Tak więc wzbiłem się w powietrze i leciałem pod chmurami gdy poczułem na ręce delikatne dreszcze a kwiat który kiedyś wyczarowała mi Madi rozkwitł co znaczyło że jest w pobliżu. Pociągnąłem za lejce smoka i chwilę później widziałem jak siedzi lekko zgarbiona na smoku a jej czarne jak smoła włosy powiewają na wietrze.

-witam moją najlepszą.

-Luka. Wróciłeś-pisnęła a ja się zaśmiałem

-jasne że wróciłem. Do ciebie zawsze.-spojrzałem jej w oczy. Ona od zawsze była zakochana w Andym a ja w niej potem okazało się że on nic do niej nie czuje ale ona ciągle twierdziła że może coś z tego wyjdzie. Ale to ja a nie Andy byłem przy niej kiedy płakała mówiąc mi że widziała go jak całował się z inną. Byłem twardy ale dla niej mogłem zrobić wszystko jeżeli chciałaby skakać ze smoka pozwoliłbym jej tylko po drodze bym ją asekurował.

-nawt nie wiesz jak się cieszę! Nasze wspólne wieczorki filmowe i popcorn karmelowy! Co ty na to? Dzisiaj?

-jasne-pokręciłem głową rozbawiony i podleciałem bliżej.-co się działo gdy mnie nie było?-nagle zasmuciła się, a jej oczy zrobiły się takie bez wyrazu. Zawsze tak robiła gdy coś się działo a ją to bolało.

-rzuciłam go.

-kogo?

-rzuciłam go mentalnie-powiedziała patrząc w grzywę swojego smoka, olewając moje pytanie.-nie był wart 14 lat mojego życia. Chodziłam za nim i przyjaźniłam się z nim patrząc jak wszystkie dziewczyny się do niego lepią a ja? Stałam i patrzyłam.-umilkła-z...zrozumiałam że nie mogę więcej czekać zamykając się na jedną ewentualność.

-nie był ciebie wart

-ty zawsze wiesz co powiedzieć-dalej na mnie nie spojrzała. Zeskoczyłem ze smoka lądując na grzbiecie jej bestii. Odwróciłem ją w moją stronę i teraz siedział tyłem do kierunku lotu.

-Madi...wiesz że możesz na mnie liczyć. Kocham cię nad życie i nie chce żeby coś cię smuciło...

-kochasz nie jak siostrę czy jak dziewczynę?

-co...ja...-byłem pewny że zrobiłem się czerwony a kiedy ona na mnie spojrzał jej policzki zaróżowiły się dość mocno.

-ja ciebie też-cmoknęła mnie w policzek-ale teraz się odwrócę bo mi niedobrze jak latam tyłem-zaśmiałem się a ona odwróciła się i po chwili wylądowaliśmy na jej podwórku. Bestia poszła się napić a my ruszyliśmy do domu. Usiadłem na kanapie w jej pokoju a ona podeszła do laptopa i włączyła jakiś film położyła go na kolanach u usiadła mi miedzy nogami opierając się na mojej klatce piersiowej. Oglądaliśmy film a ona po jakimś czasie usnęła. Wyłączyłem laptopa i sam zasnąłem gdy tylko oplotłem ją rękami.

Per Madi

Rano obudziło mnie trzaskanie drzwi

-kurde!-pisnęła Nila. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam że na kimś leżę a ten ktoś trzyma zaplecione ręce na moim brzuchu. Spojrzałam na dłoń chłopaka na której spoczywał czarny pierścionek. Dotknęłam go a Luke lekko się poruszył. Spojrzałąm na zegarek na ścianie. Była 6:40.

-Lukas...-szepnęłam. Chłopak otworzył na chwile oczy i znów je zamknął.-Lukas musimy iść do szkoły-tyknęłam go w rękę na co się zaśmiał.

-czemu tak wcześnie?-mruknął.

-choć już i nie marudź

Per Kleopatra (siostra Lukasa)

-jak to go nie ma?!-krzyknęła Auriana. Co jak co ale ona martwiła się o Lukasa od zawsze była od niego starsza o rok i bała się go gdziekolwiek puścić.
-normalnie a teraz szykuj się do szkoły bo mama znów będzie krzyczeć-wyszłam z naszego pokoju i ruszyłam na podwórko gdzie stały nasze smoki. Tylko Luka umie wyczarowywać smoka my za to mamy takie... prawdziwe. Wsiadłam na jednego z nich a z racji że byłam ubrana w czarną spódnicę i bluzkę z napisami ,,fuck boy,, było mi trochę trudno. Po chwili na swoje smoki usiadły też siostrzyczki i razem wzbiłysmy się w powietrze. Smoki przez pewien czas były czymś normalnym prawie połowa ninjago miała smoki. Potem zajęły się tym odpowiedzieć rządy po zmienię prezydenta i teraz te stwory są uznawane za niebezpieczne i żeby je posiadać potrzeba specjalnego pozwolenia a dodatkowo żeby na nich latać trzeba mieć smocze prawo jazdy. Czy to nie idioci wymyślili?!
-gdzie on może być?-zamartwiala się Auriana.
-pewnie jest już...
-leci-wskazala Arachna. Faktycznie złoto czarny smok wyleciał spod chmur a chłopak siedzący nam ciągle się śmiał. Przed sobą trzymał czarnowłosą dziewczynę. Położył jej głowę na ramieniu i zamknął oczy oplatając ja rękami w pasie a to właśnie ona sprawnie sterowała smokiem.
-jest bezpieczny to córka Novy-powiedziała Arachna.
-żyej Novy? Córki jesieni która ocaliła ninjago?
-tak razem z naszymi rodzicami...i wieloma innymi mistrzami...
Per Luka
Gdy wstaliśmy Madi dała mi pudło z moimi rzeczami które kiedyś i niej zostawiłem gdy rodzice z siostrami wyjechali i musiałem tu nocować. Szybko się przebrałem i ogarnąłem moje włosy. Potem poszliśmy zjeść śniadanie. Po tym zabraliśmy swoje torby (na szczęście wszystkie książki mam w szafce) i na wyczarowany przeze mnie smoku polecieliśmy do szkoły po drodze wlatując na trasę która zawsze latam z siostrami do szkoły i szybko wyczułem ich obecność.
-ale super-pisneła dziewczyna trzymając lejce. Miała większe doświadczenie że smokami ale tak naprawdę to chyba je lepiej latałem. Wylądowaliśmy na parkingu i parę osób spojrzeli na nas dziwnie. Zeskoczylem że smoka a po tym jak to samo uczyniła dziewczyna złapałem ją i zniknalem smoka. Pod rękę z Madi ruszyłem do szkoły a ludzie cały czas się patrzyli. Na początku było tak że byliśmy ,,sławni,, bo nasi rodzice uratowali ninjago. Potem część dzieci mistrzów zmieniła szkoły a naszą paczka została i jesteśmy rozpoznawalni. Często obcy ludzie patrzą na nas i witają się chociaż ja nie wiem kto to jest. I chociaż tak jak Andy ja też jestem typowym BadBoy'em to przy Madi mięknie całkowicie.
-i ja do niego hej wcale nie powiedziałam ci że masz tu jakieś szanse kumasz?-spojrzałam na jakąś dziewczynę potem na mnie.-nie słuchałeś mnie znowu?-oplotłem ręce na jej talii i położyłem głowę na ramieniu.
-nie wyspałem się.
-trzeba było jechać do domu.
-ta...fajny film.
-no świetny a ta końcówka...
-usnelas w 16 minucie
-cicho bądź nie znasz się. Już go oglądałam.
Per Madi
Razem z chłopakiem poszliśmy do sali od biologii gdzie siedziała na krześle już nasza wychowawczyni ale jeszcze nikogo nie było.
-co tak wcześnie?-spojrzala na nas znad okularów.
-żyej...znaczy wyszliśmy za wcześnie z domu.
-przyjadę niej raz któreś z was się nie spóźni.
-są plusy-stwierdził Luke i usiadł w ławce ja zaraz obok niego. Rozmawialiśmy aż do momentu gdy wszyscy zaczęli się zbierać. Potem siedzieliśmy już cicho. Ostatni wszedł Andy i rozejrzał się po klasie a potem usiadł przy oknie. No ta...zawsze na biologii siadam z nim.
-hej co taka nijaka?
-nie wiem jakoś tak nie mam siły na nic.
-kiedy ostatnio widziałaś mamę?
-nie wiem-opadłam położył ręce na ławce a zaraz potem głowę na rękach i spojrzał na mnie.-wyjechala już dawno temu. Tata miał wrócić przed wczoraj.
-dlaczego nic nie powiedziałaś. Wróciłbym szybciej nawet sam.
-nie chciałam cię martwić...zresztą mam jeszcze Nile. Od kiedy odkryła że jej rodzina to smoki często jej nie ma ale ostatnio portal się zamknął więc siedzi w domu. Mam w niej duże oparcie jeżeli chodzi o rodziców bo zawsze to oni się nią zajmowali. Ale wiesz co...może nic im nie jest i nie powinnam się przejmować?
-dokładnie. Napewni są cali i zdrowi. To co wieczór filmowy i popcorn-ziewnął-karmelowy...-głupi zamknął oczy i usnął. Mieliśmy dwie biologię więc mogliśmy nie wychodzić z sali. On spał a ja oparłam się na jego ręce i rysowałam w swoim szkicowniku.
-o rodzeństwo spod ciemnej gwiazdy-zssmial się ktoś przy oknie a ja się wyprostowałam. Dziewczyny czyli siostry Lukasa siedziały na kamieniach obok boiska. Był tam cień a Kleopatra cebula sobie swoją bardzo jasna karnację. Luka nie dołączysz?-chłopak podniósł głowę i spojrzał na Mikela który się śmiał.
-dołącze. Zresztą ty i tak nie masz u nich szans-kiwnal mi głową żebyśmy wyszli. Zgarnęłam książki i po chwili byliśmy już na kamieniach.
-Mikel znów o was gadal-powiedział Lukas zamiast przywitania.
-cześć braciszku miło cię widzieć?-zaczeła Kleopatra smarując ręce*pachnącym jak piernik*kremem.-czemu cię nie było w nocy? Ta oto pannica bardzo się o ciebie bała. Ariana wypowiedz się.
-możesz nie wracać.
-wlasnie.
-też was kocham-zabrał Arachnę kawałek czekolady i usiadł obok nich.
-to co chodzicie już ze sobą czy jeszcze nie-zapytała Kleopatra jedząc winogrona.
-a co cię to?-zaśmiałam się na słowa Lukasa.
-jestem tu najstarsza. Mam prawo wiedzieć...
-mam prawo mieszać się w sprawy mojego brata chciałaś powiedzieć
-jasne że ze sobą chodzą zawsze jak i niej mówi robi się bardzo czerwony
-Arianaaaa...
-czyli jednak. Cześć Madi-wstalam się Arachna i przesunęła kawałek bym mogła usiąść.-czemu nie zmieniliście statusu na Naintabie?
-takie osoby jak oni nie zmieniają statusu glipia. Są za bardzo rozpoznawalni. Ty jeszcze tego nie wiesz bo jesteś za mała i nikt cię nie zna-powiedziała Kleo.-nawet Andy nie zmienił statusu chociaż chodzi z Kristal.
-jak to chodzi?
-nic nie wiesz? Wczoraj zabrał smoka i poleciał gdzieś a gdy wrócił był mega zły. Poszedł do Kristal i zaczęli ze sobą chodzić.
-co? Jak to? Nie chodzili że sobą wcześniej?
-Kristal ma za dużo tego czegoś co przyciąga facetów i nie mogła się zdecydować ale gdy Andy ja zapytał od razu się zgodziła.
-al...ou...
-zaraz dzwonek zbieramy się dziewczynki. To pa Madi.-nie odezwałam się.
-hej...powiedziałaś że go mentalnie rzuciłaś.
-tak-wzielam głęboki wdech i wstałam.-choćmy już.-ruszylismy do szkoły ale teraz każdy mój krok był sztywny a zarazem pewny siebie. Moja głowa lekko uniesiona a ręce zwinięte w pięści. Moje paznokcie drażniły skórę i byłam pewna że zostanie ślad.
-idź pod klasę prosze-powiedzialam do Lukasa a chłopak jedynie kiwnął głową. Każdy odsuwał się z drogi a ja szłam prosto w jedno miejsce. Boisko na hali.
Gdy otworzyłam drzwi z hukiem każdy spojrzał na mnie. Miałam dzisiaj na sobie czarną bluzkę z wycięciem na plecach, dżinsy i koturny.

-co ty robisz ślicznotko?-jakiś chłopak podszedł do mnie ale opinełam go i ruszyłam w stronę ich kapitana. Andiego Smitha. Chłopak spojrzał na mnie i dobrze wiedział co znaczy to jak idę.
-choc-złapał mnie za rękę i pociągnął w róg sali.-chcesz się wyżalić?
-dlaczego nic nie powiedziałeś. Przez cały czas byłam pewna że chodzisz z tą głupia Kristal a ty po prostu obkreciłeś sobie ja wokół palca. Ona jest przecież taka tępa głupia i idiotyczna do tego nie zna tylu języków co ja. Wiesz ile jest przekleństw po grecku?-nie przerywał mi-zresztą dlaczego akurat ona co? Nie mogłeś chodzić z Nanami? Albo z Maysi? Czego ona ma czego nie mam naprzyklad ja?-zamilkłam głęboko oddychając a ręką która tak mocno ściskam lekko mnie piekła. Krew która skapywała brudziła boisko.
-nie obraża mojej dziewczyny-sktzyzowal ręce na piersi i patrzył na mnie z góry.
-och chyba tylko tyle. Poza tym ma więcej plastiku w całym ciele niż na wysypisku. Gratuluję ci Andy. Gratuluję ci tego że masz taką dziew-zaczelo mi się kręcić w glowie-czyne-zachwialam się ale chłopak mnie złapał
Per Andy
-gratulije ci że masz taką dzie-chy a zakręciło jej się w glowie-czynę-zachwiala się ale ją złapałem wziąłem na ręce i szybko wyszedłem z sali. Miała rację Kristal była istnym plastikiem a do tego głupim. Nie wiem czy chciałem udowodnić coś sobie czy innym. Ale skąd ona wogóle wiedziała? Wpadłem do gabinetu pielęgniarki nie zwracając uwagi na stojąca tam dziewczynę z chłopakiem którzy czekali pewnie na badanie krwi.
-mam przer-zaczeła pielęgniarka ale gdy zobaczyła nieprzytomną Madi szybko odłożyła kubek z parującą kawą i kazała mi ją położyć na łóżko, potem zaczęła mnie wyganiać aż w końcu się ugiałem. Chodziłem w kółko po poczekalni zły na cały świat.
-masz-dziewczyna podała mi metalowy drążek.
-po co mi to?
-sprobuj złamać jemu zawsze przechodzi-wskazała na chłopaka obok niej. Zabrałem od niej i zrobiłem co kazała. Metal był naprawdę twardy a dodatkowo nie stapialny.
-co to jest?
-vibranium. Najrzadszy metal na świecie. Występuje tylko w jednym miejscu i akurat mam tam przyjaciela.
-bardzo śmieszne-mruknął chlopak-ona ma całe auto z vibranium. Kuloodporne, nie do zarysowania, a dodatkowo jest mega szybkie.
-zbroje wojowników podczas wojny o Ninjago były zrobione z Vibranium. Drobne włókienka metalu połączone z materiałem.
-aha...fajne cacko.jefunym twardszym materiałem od Vibranium są złote ostrza.
-bronie.
-co?
-złote bronie. Nie ostrza.
-jasne. No a ty skąd to wiesz?
-jedziemy ojciec jest jednym z wojowników. Kai zgadza się?
-tak.
-dalej ma kuźnię?
-a ty skąd to wiesz?-zapytałem.
-jestem chłopakiem siostry Alana.
-Letty ma chłopaka?
-tak. I ona w przeciwieństwie do ciebie zmieniła status na Naintabie.
-tak wiem już kilkanaście osób mi to wypomina. A Kris jest tylko na chwilę wiesz jak to z takimi plastikami.
-tak wiem-uśmiechnął się cwaniacko. Za co dostał od dziewczyny w ramie.
-co się z nią stało?-zapytała dziewczyna.
-nie wiem po prostu zemdlała.
-to Madi prawda?
-tak.-odpowiedzialem. Chłopak spojrzał na towarzyszkę porozumiewawczym spojrzeniem.-co jest?
-no była w tobie mocno zakochana w sumie od 3 klasy. Ale ty chodziłeś z jedną z drugą trzecią a ona wiesz...chodziła za tobą zamiast znaleźć sobie kogoś bo myślała że kiedyś przejrzysz na oczy. I ten no...ostatnio dała sobie spokój.
-o...
Per Madi
Obudziłam się w białym pomieszczeniu z zabandażowanymi dłońmi.
-o wstałaś. Bardzo dobrze.-podniosłam się i usiadłam. Potem wstałam a zawroty głowy pojawiły się tak nagle że znów upadłam na łóżko.
-ejejej spokojnie-podała mi rękę a ja wstałam powoli. Teraz było już dobrze. Podziękowałam i wyszłam spotykając po drodze dziewczynę która popatrzyła na mnie z żalem
-coś się stało?-zapytałam.
-twoj...Andy i Rose poszli na boisko.
-aha...dzięki.
- w szkole.
-jezcze lepiej-wyszłam i skierowałam się na boisko. Kiedy byłam przed drzwiami zawahałam się. Powiedziałam mu już wszystko. Po co jeszcze tu idę?...

Lekcje minęły dość szybko chłopak na każdej przerwie próbował do mnie zagadać ale ja byłam zajęta. Dzisiaj przez cały dzień nie spotkałam nikogo z paczki oprócz Lukasa i Andiego chociaż wysyłali mi masę wiadomości a grupa spamiła jak jeszcze nigdy.
Wyszłam przed szkołę i zagwizdałam. Mój smok przyleciał po chwili i razem lecieliśmy do domu. Rodziców znowu nie było ale Nila skończyła dzisiaj wcześniej.
-wszystkie się o ciebie martwią myślą że coś ci się stało. Uspokoajałam ich że jesteś zmęczona po wieczorku filmowym ale chyba nie do końca mi uwierzyli. Co ci się stało?
-wbiłam sobie pazury w ręce. Przez przypadek.
-jasne. Idź się przebierz bo masz krew na bluzce swoją drogą.
-dzieki Nila-weszlam na górę i od razu skierowałam się pod prysznic.
Per Nila.
Siedziałam sobie na kanapie oglądając jakąś denną komedie i słyszałam jak u góry leje się woda. Gdy zadzwonił dzwonek.
Podeszłam do drzwi z miska popcornu karmelowego w ręce i otworzyłam je.
-musze do Madi-unioslam brwi patrząc na Andiego z politowaniem.
-naprawdę?
-tak.
-ale ona nie chce cię widzieć.
-ale...
-żadnego ale jak ona nie chce cię widzieć to nie i koniec zresztą jeszcze nie wróciła.
-jak to?!
-nie ma jej.
-ale powinna być tu już dawno. Jej smok stoi w ogrodzie.
-daj spokój.
-Nila? Kto przyszedł?-usłyszałam ze schodów.
-Madi musimy pogadać.-zatrzymałam go. W końcu siła smoka.
-nie będę z tobą rozmawiać.
-chce wiedzieć czy z tobą wszystko w porządku!
-co?-puściłam go lekko by wszedł do środka.
-bardzo się martwiłem. Chce wiedzieć czy wszystko w porządku.
-w jak najlepszym-obserwowalam ich jakby byli rozwiedzionymi małżonkami z długoletnim stażem. Nagle drzwi się otworzyły z hukiem. Dookoła moich dłoni pojawiły się drobne błyszczące drobinki,Andy zapalił ogień a Madi sprawiła że jej włosy lekko poleciały do góry a na jej rękach pojawiły się świecące pomarańczowe znaczki.
-wrócimy-zaśmiała się jej mama ale my dalej staliśmy w bojowych pozycjach wgapieni w przybyszów.
-co jest?-zapytał Cole.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top