Zapowiedź
W jednej chwili na drodze próżno było szukać żywej duszy. W następnej ktoś stał na samym jej środku.
Osoba ta nie wyszła z lasu, nie wyłoniła się zza zakrętu, ani nie spadła z nieba. Po prostu się pojawiła. Z niczego. I była kompletnie naga.
Mimo nagości określenie płci tajemniczego osobnika byłoby niemożliwe. Przypominał glinianą figurkę owiniętą zaklęciem. Ciało wyraźnie widoczne, a jednak niczym nie osłonięte miejsca intymne nie pozwalały się zidentyfikować. Sama sylwetka również niczego nie zdradzała. Smukła, lekko umięśniona oraz gładka mogła należeć zarówno do delikatnego młodzieńca jak i chudej dziewczyny, której natura poskąpiła kobiecych kształtów.
Postać rozejrzała się po okolicy dużymi oczami okolonymi gęstym wachlarzem rzęs. Znajdowała się na prostej, błotnistej drodze prowadzącej przez las. Spojrzała w dół na swoje bose stopy. Mokra ziemia zdążyła obkleić je całe, mimo że zaistniały zaledwie krótki moment temu.
Wiedziała, że ma formę przypominającą ludzką. Nigdy nie spotkała człowieka (dopiero co powstała), ale wiedziała doskonale kim są ludzie. I wiedziała, że powstała na ich podobieństwo, choć samemu człowiekiem nie była. Przez ludzi nie przepływa ta cudowna energia.
Wśród drzew rozległo się ciche pohukiwanie.
- Sowa – szepnęła postać pod nosem i pokiwała głową. - Nazwę się Sowa.
Sowy kojarzyły się z kobiecością. Spojrzała w dół na swoje równocześnie obnażone i zawoalowane ciało. Wypełniająca ją energia się lekko wzburzyła, a jej odrobina wyparowała. Razem z ulatującą energią, spod iluzji owijającej białe ciało wychynęły dwie drobne piersi. Uda połaskotały grube, ciemne włosy łonowe.
Dziwna istota stała się młodą kobietą.
Samozwańcza młódka przyjrzała się krytycznie swojej postaci. Chciała mieć absolutną pewność, że przyjęła formę pospolitej dziewuszki, takiej co ani nie zwraca uwagi ponętnym ciałkiem, ani szpetnym wyglądem. Wydawało jej się, że wykonała dobrą robotę. Energii w tym celu ubyło, ale tylko troszkę, ponieważ skierowała ją ku samej sobie.
Dobrze. Najwyższy czas się ruszyć.
Uniosła głowę. Iść w prawo, czy w lewo? Po prawej las zdawał się gęstnieć, po lewej w oddali widać było pole. Lewo zapowiadało spotkanie z cywilizacją, więc obróciła się na pięcie i wyruszyła na swą pierwszą włóczęgę.
------------------------------------------------------------------------------
Powyższy tekst to początkowy fragment mojej nowelki.
Włóczęga mieszkała w mojej wyobraźni od dłuższego czasu, pod różnymi postaciami. Poszukiwaczki przygód w jednym pomyśle, handlarki magicznymi przedmiotami w drugim, wszystko wiedzącą członkinią podziemnego światka w trzecim itd. W końcu postanowiłam połączyć te luźne pomysły w jedną całość tworząc bóstewko, którego jedynym sensem istnienia jest ładowanie się w centrum wydarzeń.
W tej historii próżno szukać ciągłości jaką cechują się standardowe opowieści fantasy. Włóczęga lubi skakać z kwiatka na kwiatek i żadne miejsce, osoba, przedmiot, istota czy wydarzenie nie zatrzyma jej w jednym miejscu na stałe.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top