16. Andy.

-To tutaj.-Powiedziałam siadając przy trzy osobowym stoliku, na "podwórku" kawiarni. Mój chłopak, Justin, usiadł na przeciwko mnie.

-Ładnie tutaj.-Powiedział uśmiechając się życzliwie. Podeszła kelnerka.

-Co podać?-Spytała.

-Ja po proszę rozpuszczalną, dla tej pani, to samo.-Powiedział Justin. Kelnerka kiwnęła głową i odeszła.

-No więc...-Zaczęłam, jednak do naszego stolika nagle ktoś się dosiadł. Chłopak z czarnymi włosami, błękitnymi oczami. Nie wierzę. Andy psujesz mi randkę!

-Cześć! Mogę się dosiąść?-Zapytał wesoło.

-Zaraz, zaraz. Kim ty jesteś? I nie przeszkadza się innym osobom w czasie randki.-Justin krzywo spojrzał na Andy'iego, który ubrany był cały na czarno. Pomalowany trochę też, bo jak zakładam właśnie wracał z próby.

-Jestem Andy. Przyjaciel rodziny Miry.-Czarno włosy wskazał na mnie palcem. Oboje wyglądali jak zupełne przeciwieństwa. Andy i Justin. Mój chłopak miał blond włosy, zielone oczy i ubierał się na kolorowo. Nienawidził tatuaży. A Biersack, to Biersack.

-Mira?-Justin spojrzał na mnie zdziwiony. Ja za to, chcąc uniknąć dziwnej i nie do pokonania dla mnie sytuacji, udałam, że bardzo chce mi się siku.

-Em... Zaraz wracam, muszę pójść do toalety...-Wstałam od stolika i odeszłam. Schowałam się w kawiarni i obserwowałam ich przez okno. Na szczęście wszystko słychać. Nie moja wina, że nie umiem poradzić sobie w takich sytuacjach.

-I patrz co zrobiłeś. Jest nie śmiała myślałeś, że tak po prostu Ci odpowie?-Andy się zaśmiał.

-Mira to cudowna dziewczyna, odważna, pewna siebie, z poczuciem humoru.-Justin stanął na swoim.-Ale co może o niej wiedzieć satanistyczny emo, taki jak ty?-Prychnął. Nie no błagam. Andy satanistycznym emo? A byłoby nawet ciekawie.

-Nie wiesz kim jestem? Nie wielbię szatana i emo też nie jestem, panie przystojny, cudowny i wszystko wiem najlepiej.

-No cóż z tego co pokazujesz to jesteś pedałem.

-Cooohoheeheeh!?-Czarno włosy zaczął się śmiać, tak iż myślałam, że za chwilę uderzy głową o stolik.-Ja homo? Już bardziej trafić nie mogłeś! Jestem całkowicie hetero!-Nadal się śmiał.

-Oh, na prawdę? Przykro mi to mówić, ale tylko geje, sataniści i emo, się malują, ubierają na czarno i tak dalej. Jestem nie mal pewien, że chodzisz na czarne msze.-Mam bardzo wielkie wrażenie, że to się źle skończy...

-Woho!-Andy mu zaklaskał.-Niby taki porządny, mądry, przystojny, każda dziewczyna na niego leci! Ale co się okazuje? Nie umie rozróżnić osoby, która lubi czarny, od emo. Rockowca, od geja, bo się maluje. Wow. Brawo ty. Nie wiem dlaczego, Mira wybrała Ciebie, takiego idiotę, ale szanuję jej decyzję. Nie toleruję za to osób, które oceniają zaraz po wyglądzie. I w dodatku tak szufladkowo. Jeszcze raz nazwiesz mnie gejem, emo, albo satanistą czy gówniarzem bo lubię tatuaże, to dam Ci w ryj. Jasne?-Niebiesko oki wstał od stolika i wyciągnął pięść w stronę mojego chłopaka, który też wstał.

-Ah tak? Wielki rockowiec, egoista, którego nikt nie zna! Brawo! Ja przynajmniej jestem normalny!-Justin chyba się zaraz na niego rzuci. Dobra... czas wkroczyć. Wyszłam z kawiarenki i podeszłam do dwóch stojących przy stoliku chłopaków.-Mira, skoro masz takich znajomych, to pewnie sama też nie jesteś normalna. Zrywam z tobą. Nie pozdrawiam. Pa.-Odwrócił się i odszedł. Andy ponownie wybuchł głośnym szczerym śmiechem. Wystawił do góry ręce i pokazał odchodzącemu dwa środkowe palce.

-I nigdy nie wracaj!-Krzyknął za nim.

-Dzięki Andy. Właśnie dzięki Tobie straciłam chłopaka.-Spojrzałam na niego smutną minką.

-Oj, no nie smuć się.-Objął mnie ramieniem.- Zresztą właśnie pokazał Ci swoją prawdziwą naturę. A Ty jesteś całkowicie normalna. Zawsze masz mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top