43. Jinxx.
-Jinxx? Co ty robisz?-Spytałam kiedy ten turlał się po podłodze.
-Życie jest do dupy.-Mruknął, nie przestając wykonywać swojej czynności.
-Co się stało?-Spytałam zaciekawiona. Normalnie raczej się cieszy życiem, niż robi... takie cuś, co nie wiem co.
-Będziemy mieli dziecko.-Powiedział. Oplułam się herbatą, która swoją drogą właśnie wyleciała mi nosem.
-Co?!-Odłożyłam kubek na szary stolik do kawy i strzepałam z BIAŁEJ koszulki BRĄZOWĄ ciecz.-W ciąży jesteś?!
-Nie, ale mojemu przyjacielowi urodziło się małe bubu, a oni muszą pilnie wyjechać i nie mogą wziąć tego bubu, więc jakimś cudem wciągnąłem się w opiekowanie się tym bubu.-Wytłumaczył.
-I nie zapytałeś mnie o zgodę?!
-Mówię, jakimś cudem. Nie wiem jak to zrobiłem, nawet nie chciałem...
-Kiedy będziemy mieli to dziecko?-Spytałam, przecierając dłonią twarz.
-Za jakieś...-Jinxx się zatrzymał i spojrzał na zegar wiszący nad drzwiami.-Dziesięć minut?
-Jesteś walnięty.-Westchnęłam.-Idę się przebrać, a Ty nadal narzekaj, że życie jest do dupy.-Przeszłam do swojego pokoju, po czystą koszulkę, po czym znalazłam się w łazience. Szybko zdjęłam brudną, ubrałam czystą, wytarłam twarz, z herbaty. A była taka dobra... Słysząc dzwonek skierowałam się do drzwi wejściowych. Otworzyłam. Stał tam wysoki mężczyzna, no ni to chudy ni to gruby. Na rękach trzymał jak to Jinxx nazwał, bubu.
-Pani Ferguston?-Uniósł jedną brew.
-Nie. Jeszcze nie. I mam nadzieję, że szybko się to nie zmieni.
-W każdym razie Jeremy zgodził się zaopiekować Eustachytiuszem. Jest w domu?-Kto normalny daje tak dziecku na imię?! Jeny skrzywdził je i to bardzo. Jestem ciekawa co będzie z nim w szkole.
-Jest...-Nie zdążyłam dokończyć, gdyż facet dał mi śpiące dziecko na ręce, podał jego bagaże.
-Muszę już iść, do widzenia!-Odwrócił się na pięcie i odszedł do samochodu. Jakby chciał się pozbyć tego dziecka. Uniosłam jedną brew i spojrzałam na bubu. Tak je będę teraz nazywać no bo... Eustachytiusz? Ubrany w zielone spodenki białą koszulkę. Rude kręcone włosy sterzące na wszystkie strony i zamknięte ślepia. Wzruszyłam ramionami, wzięłam jego torbę i wróciłam do salonu.
-Mówiłeś, że będą za dziesięć minut.-Warknęłam z wyrzutem do Jinxx'a.
-Bo mieli być za dziesięć minut. Jak się nazywa to bubu?
-Eustachytiusz.-Mruknęłam kładąc torbę na kanapie. Jeremy zakrztusił się własną śliną.
-Że jak?-Wstał z podłogi, kaszląc
-Nie powtórzę tego imienia, jest okropne. Od dzisiaj to dziecko nazywa się bubu. I koniec kropka.
-Jestem za. Po za tym, mamy dziecko, a nawet nie mieliśmy ślubu. Ba, nawet seksu nie uprawialiśmy. Widzisz? Jestem cudotwórcą.
-Na ile u nas zostaje?-Spytałam ignorując jego wypowiedź i kładąc na kanapie, nie chcąc, aby zaraz się obudziło.
-Z jakieś... dwa tygodnie? Trzy?-Jinxx zaczął coś wyliczać na palcach.-No dwa. Na stówę. Chyba, że mam coś nie tak z łbem i nie umiem liczyć, to trzy.-Kiwnął głową na potwierdzenie swoich słów.
-Dwa...? Nie no to są jakieś jaja.-Rozmasowałam dłonią czoło.
-Nie jaja, tylko fakty. A teraz daj mi tutaj to coś, też chcę zobaczyć.-Jeremy wziął na ręce dziecko.-Jest podobne do Ciebie.
-Do mnie?-Uniosłam jedną brew.-Jesteśmy zupełnie różni. Do Ciebie jest podobny.-Zajrzałam mu przez ramię.
-Kobieto, ja mam czarne włosy. A to coś ma rude. Nie widzisz? Jesteś już tak wielkim daltonistą?
-Chodziło mi o to, że oboje jesteście pulchni.-Mruknęłam.-Idę zrobić kolację.-Skierowałam się do kuchni.
-A co z bubu? Co jedzą małe dzieci na kolację?
-Skąd mam wiedzieć? W życiu jeszcze nie opiekowałam się dzieckiem.
***
Wczoraj dziecko się nie obudziło. Przez całą noc, też nie. Przez chwilę myśleliśmy, że nasze bubu nie żyje, ale ostatecznie oddychał, więc zostawiliśmy go w spokoju na kanapie. Wstałam nie chętnie z łóżka. Jinxx wstał dzisiaj wcześniej, jak w sumie zwykle. Przetarłam dłonią twarz i pierwsze co to skierowałam się do kuchni. A żeby tam dojść, musiałam przejść przez salon. Myśląc, że wszystko będzie jak zwykle, leniwym krokiem weszłam tam. Nagle coś przyczepiło mi się do nogi z głośnym okrzykiem:
-Wlóżka! Będę mieszkał z wlóżką!-Uroczy głosik. Spojrzałam na zwijającego się na kanapie z śmiechu Jinxx'a, a potem na swoją nogę. Rude bubu, z zielonymi oczami, chyba nie miało zamiaru mnie na razie puścić.
-Co?-Uniosłam jedną brew.
-Jesteś wlóżką!-Uśmiechnęło się szeroko.
-Nie. Jestem człowiekiem.-Powiedziałam mu smutną prawdę.
-To dlaczego masz niebieskie włosy? I lóżową koszulkę i zielone spodenki i pomalańczowe skalpetki? I kololową lękę? I Niebieskie paczały?
-Bo niebieski jest fajny, moją piżamę zrobiły motylki, kiedy byłam pijana, a rękę porysowałam.-Wytłumaczyłam. A tak serio, to to są wygodne ciuchy do spania, rękę mam w kolorowych tatuażach, a włosy przefarbowałam bo miałam taki zakład.
-Baldzo śmieszne. Wszyscy wiemy, że jesteś wlóżką.-Powiedział bubu, bardziej trzymając się mojej nogi.-A tamten śmiejący się ktoś to zły pan, który zabiera dzieci i potem je zjada. Wiem bo mama mi mówiła, że jak nie będę grzeczny to mnie zły pan zabierze i zje i byłem nie grzeczny i mnie zablał, ale ty mnie ulatujesz.
-Dlatego dzieciom nie mówi się takich rzeczy...-Mruknęłam.-Słuchaj, Zły pan, jest zły, ale ty byłeś bardzo grzeczny i zły pan postanowił, że chce być Twoim kolegą, a ja... ja jestem nic nie znaczącą czarownicą, jasne?
-Zły pan chce być moim kolegą?-Bubu spojrzało na Jinxx'a swoimi wielkimi, zielonymi oczami. Jinxx, przestał się śmiać i spojrzał na mnie w szoku. Pokiwałam głową na tak, biorąc dziecko na ręce i podałam go chłopakowi.
-Idę do łazienki. Pa.-Powiedziałam wychodząc do kafelkowego pomieszczenia. Szybko jednak wróciłam do salonu słysząc głośny, piskliwy krzyk bubu. Otworzyłam szerzej oczy, widząc, że to nie dzieciak krzyczy, a Jeremy.
-Zabierz to o de mnie! To zło wcielone!-Krzyczał, podczas gdy pełen radości chłopak łaskotał go po brzuchu. To będą długie dwa tygodnie...
###
Nominowała mnie _Fandomowiczka_ (Zdarzył się cud, jeżeli oznaczyło)
1. Co jest Twoją pasją?
Pisanie, czytanie, rysowanie, słuchanie muzyki, granie na gitarze i fotografia. Tak mniej więcej.
2. Jakie masz marzenia?
Móc spotkać Black Veil Brides i móc dotknąć ich włosów.
No i jeszcze całkowicie zmienić swój wygląd, ale mniejsza.
3. Jaka jest Twoja ulubiona gra?
Sims, world of warcraft i minecraft.
4. Jaki artysta, pojawił się w Twojej głowie, przy słowie "raper"?
Żaden.
5. Jakie jest Twoje ulubione imię męskie i żeńskie?
Żeńskie: Miroslawa
Męskie: Chyba Andrzej
6. Wymień trzy rzeczy znajdujące się po Twojej lewej/prawej stronie ) w zależności od tego czy coś się znajduje)
Mój telefon, telefon mojego taty i jogurt mojego taty.
7. Co o mnie sądzisz (jestem głupia zadając to pytanie)
Nie mam pojęcia.
7. Gdzie piszesz tą nominację?
Przed laptopem, daleko od domu.
8. Jak tam Twoje samopoczucie?
Tak sobie.
9. Ile masz % baterii?
100%
10. O której godzinie na to odpowiadasz?
21:56
11. Jaki jest Twój ulubiony napój?
Herbata.
12. Jaki masz nastrój do tej nominacji?
Taki jak do wszystkiego, czyli w sumie nijaki.
13. Jesteś cudowna, wiesz?
No... nie, nie wiem.
14. Za co kochasz watt?
Za to, że mogę podzielić się wymyślonymi prze ze mnie historiami i za dużo ciekawych książek. Może też za to, że za nic nie chce mi oznaczyć innych użytkowników.
15. Nominuj 10 osób.
Możemy się umówić, że to jest dziesięć? Możemy, nie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top