chapter 1

~Gdzieś na pewno są szukać ich....są nam potrzebni.~

******

Wystrzeszczyła oczy przepełnione strachem orientując się, że zaszła dalej niż się spodziewała, a miala tylko pójść do sklepu.

Wtopiła swój wzrok w wendrujący kszak, uświadamiając sobie, że ma wiecej zwobody niż dotychczas. Może być wolna jak ten krzak, zdarzało się, że ,,znikali'', ale tylko na kilka dni, a teraz może odetchnąć z ulga przynajmniej przez pewien czas

Uświadomiła sobie, skoro jest już poza Jasper to chociaż się przejdzie.....

**************************

Wiatr rozwiewał jej włosy, a ona szła ze spuszczoną głową wzdłuż drogi.

Co teraz będę robić, pewnie się nudzić chociaż, nie zrobię moje obowiązki i będę się zastanawiać. Czy napewno jestem godna żyć, chociaż, on mówi, że nic nie dzieje się przypadkiem.

czy moje życie jest warte ich................

Na tą myśl skrzywiła się.

Rozejrzała się wokoło, po czym zatrzymała się na środku skrzyżowania i stanęła przed wyborem.

Wrocić do jasper czy iść dalej.

A może

Wracać do przeszłości, czy zapomnieć i iść dalej

Jej twarz skrzywiła się w grymasie.

Po czym ją olśniło i dotarło, że coś jest nie tak.

Obróciła się wytrzeszczyła oczy spojrzała na ślady kul pozostawionych na piasku.

Dziewczyna spojrzała ostrym i badawczym wzrokiem marszcząc brwi.

Samochód i motor wyścigowy, sugerując się bieżnikiem na takim podłożu pełnym kamieni. To nielogiczne, albo byli głupi, albo mieli świadomy cel. Chociaż wnioskując po tym, że akurat na tym paśmie nie ma za dużo kamieni. jakby zostały ''wyjeżdżone'', a w ziemi powstały małe koleiny. Prawdopodobnie powstałe z częstego uczęszczana trasa. Analizowała w głowie brunetka.

Jej niebieskie oko błysnęło ciekawością i ruszyła śladami w kierunku dużej skały.

***

Podchodząc do skały rozszerzyła niezauwazalnie oczy i stanęła dęba.

To nie jest możliwe.

ślady skończyły się w skale, jakby pojazdy przeszły jak duchy przez ściane.

Brunetka momentalnie założyła kaptur od swojej czarnej bluzy, pochyliła głowę i podeszła do ściany.

Hmmmm....

Przejechała ręką po ścianie przechyliła głowę ukazujac drugie oko zakryte dotąd włosami po czym uśmiechnęła się chytrze.

Rysy wskazuja na fakt, jakoby powstały przez przesuwanie skały. W wyniku czego zaległe kamienie w mechaniźmie zostały wciśnięte w "skale", podczas przesuwania. Dumała dziewczyneczka.

Co tu się dziwić, niedaleko strefa 51.

Dobra, czas się ulotnić.

Niebiesko oka obruciła się na pięcie, pochyliła głowę do przodu. Ukrywając twarz we włosach.Oddalając się szybkim krokiem z podejrzanego miejsca.

Nie chciała biec, aby nie wyglądać na przestaszoną dziewczynkę, którą nie była. Świat i życie tyle razy wystawiło ją na próbę i tak ją zahartowało, że cieżko ją złamać.

****************

-Poproszę dużego szejka i frytki na wynos.- Rzuciła obojętnym głosem.

-To bedzie 12.59 -Odrzekł czarno włosy chłopak, znudzonym głosem.

-Masz...- Rzuciła mu pieniadze przez okienko i dodała- równo- Chłopak trochę zdegustowany otworzył usta, ale nic nie powiedział.

Tylko podał zamówienie.

-Dziękiuję.....-Łypnęła na niego ostrym wzrokiem.- Jack

Tamten wytrzeszczył oczy wyraźnie zaskoczony, na co tamta spojrzała na niego jak na idiotę, podnosząc jedną brew do góry

-Skąd mnie znasz.-Rzucił niedbale nadal zaskoczony.

-Serio.....-wywróciła na niego okiem.

-Mignąłeś mi kilka razy na korytarzu.- Uśmiecheła się chytrze i posłała mu pogardliwe spojrzenie.- Po za tym, dużo się o tobie mówilo w budzie. Po tym jak wygrałeś wyścig z vincem na pustini, każda lala w szkole o tym gadała,- Na tą zmiankęz wzdrygła się z obrzydzenia.

On też ją kojarzył, nie tylko z widzenia, ale z pogłosek, że lepiej nie zadzierać z osobnikami z ulicy Makowej.

Ale także widział, jak niektórzy na nią patrza, ale nie umiał tego opisać. Troche szacunku, ale strachu. a te lale zerkaly na nią z obrzydzeniem z obrzydzeniem. Może to dlatego bo nosiła ciemne, trohę rokowe ubrania.

-A tak zchodząc z tematu..... -Zaczęła go skanować wzrokiem.- Twoja mama jest lekarzem. Jack nie wiedział co odpowiedzieć nikt oprócz jednego ''medyka'' się o to nie pytał.

Przez chwilę patrzył się pustym wzrokiem w przestrzeń, po kilku sekundach, które trwały wieczność, ogarnął się.

-Tak jest...- Zaczął się drapać po karku.- Po co ci ta informacja.-Dodał z podejrzanym wyrazem twarzy.

Czyli jednak dobrze pomyslala ignorujac jego pytanie.

-Nie odpowiedziałas na moje pytanie.- Zapytał trochę odważniej, podpierając się o parapet do zamówień.

-Po nic tylko ..........-Spojrzała na jego bark. Na którym zobaczyła pył z pustyni, ale zignorowała to. -Coś mi się wydawało, że widziałam ją w szpitalu.- Skłama, przynajmniej w połowie bo, kiedy bywała. Nie za czesto,ale bywała w szpitalu, to widziała jej plakietkę na kitlu i złączyła fakty. Ale coś jej się wydawało w jej podświadomości, że ta informacja może się potem przydać.

-A czemu tam byłaś, jesteś chora, coś się stało.- Powiedział z troską w głosie jakby mówił do biednej malej dziewczynki. Powodując u niej odruch wymiotny.

Brunetka skrzyżowała ręce pod piersiami na ten ton. Wzięła głęboki wdech zacisnęła usta w cięką linkę. Jej oczy zciemniały, sprawiając, że jej wzrok mógłby zabić, po czym wypaliła.

-Zamknij się ty maminsynku, który.....-Powiadziała jakby opanowanym, ale zimny tonem. Sprawiając, że ten poczuł na plecach zimny dreszcz.

Chłopak cofnął się o kilka kroków. Był zaszokoczony i widac było w jego oczach lekki strach.

Niebieskooka odwróciła się na pięcie, zaciagając kaptur, zostawiając chłopaka w osłupieniu.

Nie jest tego wart.

Powtarzała sobie w głowie przecież jeśli by to zrobiła to pokazałaby jemu jak latwo ją sprowokować (POWIEDZIAŁA BY RÓWNIŻ ZA DUŻO). Jak pitbula i, że może być marionetka dla innych graczy. A tego nie chciała, a może już nią jest, ale nie zdaje sobie z tego sprawy.

Ciekawe co Hedwiga powie na moje ciekawe znalezisko na pustyni...

Na jej twarzy pojawił się mały grymas.

&&&&&&&&&&&&&&

Moja pierwsza część opka bo inaczej się tego nie da nazwać. A TAK Z INNEJ BECZKI to miało się pojawić trochę później ale cóż......

Jest to trochę krótkie ale następne będą dłuższe przynajmnieh taką mam nadzieję, do zobaczenia.

Next w święta w przedziale 24 -26

Chcę dużo krytyki, macie mnie zjechać jeśli trzeba!!!!!!

Jeszcze inne info OKŁADKA BĘDZIE.......

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top