Prolog

Tego pochmurnego i szarego dnia leniwie otworzyłam oczy i wstałam wcześnie rano, a mianowicie o godzinie 6:00. Zeszłam wolnym krokiem w piżamie po starych, krętych schodach do kuchni. Spotkałam tam panią Sant, moją opiekunkę. Kochałam ją jak babcię.

Podeszłam do brzozowego stołu, na którym leżał talerz pełny naleśników z dżemem, sosem klonowym i czekoladą. Usiadłam na dębowym krześle i zaczęła zajadać przysmak.

Nazywam się Alice Brown - dość wysoka jak na swój wiek jedenastolatka. Ma duże, brązowe oczy i średniej długości potargane, tego samego koloru włosy. Mieszka ze swoją opiekunką,  lecz rodziców nigdy nie poznała, ponieważ dziewczynkę porwali w wieku dwóch lat, a uratowała uratowała ją pani Sant, była detektywka.

Teraz siedzę na spróchniałym stołku i rozmyślam. Lecz nie długo, ponieważ pani Sant zakłuciła mi spokój wykrzykiwaniem czegoś z sąsiedniego pokoju.

Wstałam i podeszłam do swojej opiekunki. Okazało się, że przyszła poczta, więc podbiegłam do dziurki na listy i wyjęłam z niej kilka paczuszek. Podałam je pani Sant i odeszłam do swojego pokoiku.

Znów usłyszałam nawoływania opiekunki, więc podeszła tam. Wśród sterty listów, był jeden zaadresowany właśnie do mnie. - kto mógł by do mnie pisać? Nie mam przyjacioł. Zabrałam go i obejrzałam.  Jak się domyśliłam po pieczęci z napisem na herbie, paczuszka była wysłana ze szkoły o nazwie Hogwart.

Pytania co do serii lub prologu można pisać tu --------->

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top