7. (BONUS) "Child don't follow me home"
Sakura sięgnęła do jego dłoni, splatając ze sobą ich palce.
Kakashi drgnął zaskoczony tym śmiałym dotykiem z jej strony. Nie spodziewał się, że mogłaby tak otwarcie chwycić go za dłoń. Było to dla niego zbyt osobiste, a jej dotyk niemal parzył. Zupełnie, jakby dostał obuchem w głowę, gdyż w chwili, kiedy tylko jej palce musnęły jego, w głowie eksplodowały mu wspomnienia tamtego potwornego genjutsu, które na niego narzucono. Wzdrygnął się, wyrywając nagle z uścisku swoją dłoń.
Haruno spojrzała na niego zaskoczona. Przez chwilę wydawało jej się, że wreszcie jej marzenie się spełniło, a potem poczuła jak Hatake wzdrygnął się z obrzydzenia, wyrwawszy rękę z jej uścisku.
— Kakashi-sensei... ja... — Nie wiedziała, co powiedzieć. Żadne odpowiednie słowa nie przychodziły jej do głowy.
— Sakura... chyba źle mnie zrozumiałaś — stwierdził, uśmiechając się do niej łagodnie.
Czy to było możliwe, aby darzyła go jakimś głębszym uczuciem? Nie... przecież ona kochała Sasuke. Co prawda Kakashi zauważył, jak jeszcze chwilę temu Naruto ją pocałował, ale widząc, jak szybko się od niego odsunęła, od razu wysnuł wnioski, tylko... dlaczego złapała jego za dłoń w ten sposób, skoro chodziło o Sasuke? Może ze względu na ich wspólną przeszłość? Często mu wspominała o tym, że czuje się przy nim bezpiecznie...
O, ironio...
Nie, żeby Kakashi umniejszał swoje umiejętności godne najlepszego shinobi w Wiosce Liścia, ale... to przez niego jej się to przydarzyło. Gdyby od razu rozprawił się z tymi typami na pewno nie doszłoby do spotkania z Tsuki, a ta paskudna kobieta nigdy nie narzuciłaby mu tego genjutsu... przez które zmagał się ogromną traumą przez naprawdę długi czas, dlatego też wieczorami przychodził do Sakury, gdyż te rozmowy z małą dziewczynką przynosiły mu ulgę i uświadamiały w tym, jak bardzo był normalny w relacjach z dziećmi.
Haruno wpatrzyła się w niego tymi swoimi dużymi, zielonymi oczami, nic nie rozumiejąc.
Cholera. Dlaczego było mu tak strasznie trudno patrzeć na te maślane oczka?
— Sakura, przed chwilą powiedziałem ci coś, czego chyba nie powinienem — oznajmił Kakashi, choć sam do końca nie rozumiał, co takiego chciał tym osiągnąć, bo naprawdę mówił to, co uważał, ale gdyby od początku wiedział, że... chodziło jej o niego, a nie o Sasuke to w życiu, nie kazałby jej „iść na całość". — Rozumiem, że jesteśmy w trudnej sytuacji, ale mogę cię zapewnić, że nie dopuszczę do tego, aby któreś z was zginęło. Obiecuję.
Haruno dalej przyglądała się mężczyźnie. W jej głowie panował totalny mętlik, chociaż próbowała ułożyć choć jedno sensowne zdanie. Kompletnie jej to nie wychodziło.
— To nie tak, Kakashi-sensei — wydusiła z siebie wreszcie.
Hatake spanikował, gdy Sakura postąpiła o krok w przód i błyskawicznie wcisnął dłonie w kieszenie swoich spodni. Powoli zaczynało docierać do niego to, co różowo-włosa kunoichi próbowała mu powiedzieć, ale z całych sił starał się nie dopuścić do siebie tych myśli, gdyż sprawiały, iż czuł się, jak potwór. Jego była uczennica powinna zakochać się w jednym z jej rówieśników, a nie obdarzać uczuciem takiego starego pryka, jak on...
— Wierzę, że wszystkich nas zżera sporo stresu, więc rozumiem, że jesteś spięta i pewnie potrzebujesz, by ktoś dodał ci otuchy, a więc jestem! — Kakashi skinął głową, a następnie zamknął dziewczynę w mocnym przyjacielskim uścisku.
Sakura natomiast wtuliła twarz w jego klatkę piersiową i wciągnęła wciąż ten sam, niezmienny zapach Kakashiego, który tak bardzo ją uspokajał, kiedy była jeszcze dzieckiem.
— Nie chodzi mi o stres, sensei. Po prostu...
— Poradzisz sobie świetnie. W końcu trenowała cię sama Hokage!
— Nie, sensei, ja wiem... chcę ci po prostu powiedzieć, że...
— Tak, wiem. Ten zachód słońca jest niesamowicie piękny.
Sakura w tym momencie odrobinę odepchnęła od siebie Kakashiego, zaciskając dłonie w pięści na przedzie jego kamizelki. Zmarszczyła groźnie brwi, wpatrzona w jego rozszerzone z przerażenia ciemne oko.
— Czy mógłbyś dać mi wreszcie skończyć?! To jest dla mnie tak samo trudne! — wrzasnęła, a z pobliskich drzew ptaki poderwały się do lotu.
Kakashi przełknął głośno ślinę. Niewiele rzeczy na świecie przerażało Kopiującego Ninję, ale Sakura w tym momencie sprawiła, że ze strachu aż zaczął się pocić.
— To, co próbuję ci powiedzieć, to... — Przełknęła głośno ślinę, nim kontynuowała: — Kakashi-sensei, jesteś dla mnie bardzo ważny.
Shinobi poczuł, jak coś wewnątrz niego pęka, ale kiedy przed jego oczami pojawił się obraz małej Sakury z genjutsu, zrobiło mu się niedobrze... Nie mógł teraz o tym myśleć! Przecież nie zrobił tego celowo, tylko ktoś zmusił do wyprodukowania tej wizji jego umysł!
— To... co... próbuję ci powiedzieć... — Sakura na moment zerknęła w stronę zachodzącego słońca, biorąc głęboki oddech, a kiedy wróciła spojrzeniem do Hatake, ten dalej stał, jak sparaliżowany. — Kocham cię, Kakashi-sensei.
Kiedy tylko te słowa padły z jej ust, na policzkach młodej kobiety wykwitły rumieńce, a ona sama przyłożyła koniuszki palców do swoich warg, zupełnie jakby nagle zdała sobie sprawę, że powiedziała to wszystko na głos, choć nie zamierzała.
Haruno nie miała pojęcia na jakie katusze wystawiła swojego byłego nauczyciela, w którego głowie na nowo zaczęły rozgrywać się wydarzenia sprzed dziesięciu lat. Było to naprawdę wykańczające dla jego psychiki, a kiedy spoglądał na Sakurę widział w niej tę dziewczęcą twarz, którą wtedy mógł skrzywdzić, gdyby ktoś umieścił ją w tym samym genjutsu, co jego samego.
Hatake stał, jak sparaliżowany i ani drgnął. Przynajmniej dopóki jej ciepła dłoń nie wylądowała na jego spiętym ramieniu.
— Sensei?
— Sakura, ja...
Mężczyzna cofnął się o krok, kręcąc przecząco głową.
— Powinnaś znaleźć sobie kogoś w swoim wieku.
A potem obrócił się i kiedy miał już odejść, Sakura wypaliła:
— Nie da się kogoś zmusić do kochania.
Kakashi zacisnął zęby, a mięsień na jego zamaskowanym policzku drgnął.
— Wybacz, Sakura, ale naprawdę powinnaś poszukać sobie kogoś, na kim będziesz mogła polegać — stwierdził, po czym dodał szybko: — Sasuke to nie jest odpowiedni chłopak dla ciebie, jak coś, ale Naruto...
Sakura warknęła groźnie.
— Dlaczego wszyscy mi zarzucają miłość do tego debila?! Owszem, byłam nim kiedyś zauroczona, ale byłam wtedy mała! A co do Naruto, to już z nim o tym rozmawiałam i wie, co do ciebie czuję...
Kakashi nadal pozostawał zwrócony do niej plecami, gotów odejść w każdej chwili, jednak... coś wciąż trzymało go w miejscu. Nie wiedział tylko, co to było takiego.
— To, co powiedziałam... Kakashi, ja naprawdę nie znam nikogo o większym sercu i umyśle — oznajmiła, kładąc sobie dłoń tuż ponad lewą piersią. — Wiem, co do ciebie czuję i nic tego nie zmieni. Nigdy.
Hatake zwiesił ramiona, spoglądając na nią przez ramię.
— Nigdy nie mów 'nigdy'.
Po tych słowach zniknął.
Sakura została sama z gorzkim posmakiem porażki w ustach.
~ koniec ~
(pierwotnie miał być dopiero tutaj, ale jak zwykle się z niczym nie wyrobiłam, dlatego dodaję tę scenę w bonusie)
~ bonus ~
10 lat później...
Głośny huk wybudził go ze snu. Mężczyzna zerwał się na równe nogi, rozglądając dookoła w poszukiwaniu źródła tego dźwięku. Spojrzał w dół, gdyż zdawało mu się, jakby ten odgłos dochodził z dolnej części jego domu. A potem spłynęło na niego zrozumienie i milion rozwiązań tragicznych w skutkach przyszło mu do głowy, gdy tak pędził schodami w dół.
— Isao! — zawołał.
Nie spodziewał się tego, co zastanie pośrodku salonu, a małego diabełka w samym epicentrum tego całego zamieszania.
Otóż, mały szkodnik wywalił jego sakwy z bronią, którą teraz usiana była cała podłoga, a sprawca tego zamieszania zajmował się właśnie badaniem struktury kunai'a, którego rękojeść wsunął sobie do ust.
Kuso! Sakura mnie zabije!
— Isao — zaczął łagodnie, powoli zbliżając się w jego stronę. — Oddaj tatusiowi tę paskudną zabawkę — poprosił.
Jednak dzieciak był uparty tak, jak jego mama. Mężczyzna niemal zazgrzytał zębami z wściekłości, gdy wielkie zielone oczka spojrzały na niego spod burzy jasnoszarych włosów.
Hatake Kakashi ewidentnie nie był najlepszym materiałem na ojca, ale... Sakura się uparła i nie dała mu o sobie zapomnieć po wojnie. Miała wówczas osiemnaście lat, więc w świetle prawa była już pełnoletnia i choć Kakashi nadal miał pewne obawy, co do stanu swojej psychiki, to nie mógł już dłużej wmawiać jej, że to „nieodpowiednie". Tym bardziej, kiedy po wygranej bitwie pocałowała go na oczach wszystkich Zjednoczonych Sił Shinobi. Nie było już sensu wmawiać wszystkim dookoła, że nic do niej nie czuł. Zwłaszcza, że w chwili, gdy tylko zerwała z jego twarzy maskę, a jej usta dotknęły jego warg, wcale aż tak bardzo nie oponował, mało tego, nawet odwzajemnił pocałunek. I jakoś nie został przez nikogo potępiony...
A potem tak to jakoś wyszło, że Sakura się do niego wprowadziła. Kiedyś tam się jej oświadczył, zwłaszcza, kiedy po około pięciu latach okazało się, że Sakura jest w ciąży, później był szybki ślub, na który zaprosili tylko przyjaciół i najbliższych. Mebuki była cała w skowronkach, choć Kizashi łypał groźnie w stronę Kakashiego, kiedy to prowadził swoją córkę przed ołtarz. Tsunade udzieliła im ślubu. To był piękny i słoneczny dzień.
Jeśli chodziło o tamto genjutsu, któremu poddano Hatake, to po dwudziestu latach wystarczająco zbledło, zwłaszcza, gdy jego druga połówka utwierdziła go w przekonaniu, iż to nie była jego wina, a on jak najbardziej był normalny, co jak najbardziej objawiło się w chwili, gdy na świat przyszedł Isao Hatake. Dopiero potem dotarło do Kakashiego, jaka to odpowiedzialność na niego spadła. Było o wiele gorzej niż w chwili, gdy został nauczycielem trójki genninów, którzy tak bardzo namieszali w jego życiu. Było jeszcze gorzej niż w chwilach, kiedy to martwił się o Sakurę po tym, jak uratował ją przed okrutnym losem, albo kiedy ubolewał nad samotnym życiem Naruto. Bowiem, kiedy na głowie miał własne dziecko, tak ciekawskie i rozrabiające, było o wiele gorzej. Wszystkiego trzeba było je nauczyć, choć i to nie przynosiło efektu, co było widać w chwili obecnej w salonie. Kakashi wielokrotnie powtarzał swojemu synowi, że nie wolno bawić się bronią, ale on był tak samo uparty, jak Sakura i nic do niego nie docierało.
Isao zaczął powoli obracać broń ostrzem ku górze, by zbadać swoimi ustami kolejną strukturę kunai'a.
Kakashi rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiejś rzeczy do przetargu, czegoś, czym mały od razu by się zainteresował. Tak właśnie do jego ręki trafiła jedna z jego książek, którą Isao zainteresował się o wiele bardziej, rzucając kunai'em, który wbił się ostrzem w podłogę nieopodal stóp jego taty. Hatake w porę zrobił unik, więc obyło się bez większych obrażeń, ale trzeba było przyznać, że już w wieku dwóch lat najmłodszy z rodu Hatake (jak na razie) miał świetnego cela.
Mężczyzna pozbierał szybko broń i położył na najwyżej półce w szafie, tak by młody nie mógł już dosięgnąć tej sakwy, po czym wrócił do salonu, gdzie zastał jeszcze gorszy widok. Otóż, kiedy to opuszczał swojego syna, wydawał się bardzo zainteresowany książką, przewracając to kolejne strony, ale kiedy wrócił... Isao miał wyrwaną połowę kartek z „Icha Icha Paradise".
— Isao! — krzyknął przerażony Kakashi, a mały spojrzał na niego, uśmiechając się niewinnie.
— Co tu się dzieje? — zabrzmiał zaspany kobiecy głos tuż obok Kakashiego.
Mężczyzna zerknął w stronę kobiety, która akurat ziewała.
— Bawi się — mruknął niezadowolony Hatake.
Młoda kobieta zerknęła w stronę chłopca, który maltretował książkę. Rozdziawiła usta ze zdziwienia, spoglądając na męża, który ani drgnął, gdy kolejne kartki kończyły z dala od miękkiej oprawy.
— Posklejamy ją potem — powiedziała uspokajająco Sakura, na co Kakashi uśmiechnął się do niej ciepło, obejmując ją ręką w talii, a drugą kładąc na jej brzuchu.
— Jak się czujesz?
— Teraz? Dużo lepiej, ale w nocy miałam potworną zgagę — bąknęła niezadowolona. — Chyba źle się ułożyła, bo nie dawało mi to spokoju... będę potrzebowała więcej poduszek, żeby nie leżeć na płasko, bo nie zniosę kolejnej nocy ze zgagą.
Kakashi zaśmiał się.
— Dla ciebie wszystko, Sakura — wyszeptał jej do ucha, po czym pocałował ją czule w skroń.
Mały Isao podniósł się z podłogi i wyciągnął ręce w stronę Sakury.
— Mama! — wykrzyknął radośnie.
Kakashi pospieszył na ratunek i wziął małego na ręce.
— Nie chcę do taty, tylko do mamy — mruknął niezadowolony Isao.
— Ale mama nie może na razie dźwigać — powiedział uspokajająco Hatake i potargał synkowi włosy.
Sakura uśmiechnęła się czule do swoich obu mężczyzn.
— Na razie. Dopóki twoja siostra nie przyjdzie na świat, Isao — dodała.
~ koniec ~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top