5. Samotna Misja Sakury (ost. KakaSaku 18+)

Zapraszam na ostatnią odsłonę tego ff! Sprawdzane na szybko, także ten... mogą być błędy! Miłego! <3

~~~~~~~~~~~~~~


Przynajmniej dopóki z kąta pomieszczenia nie dobiegło powolne klaskanie.

Kakashi, jak na Kopiującego Ninję przystało, szybko okrył swoim ciałem Sakurę, a także nakrył ich oboje kołdrą. Po czym obdarzył zimnym spojrzeniem intruza, kryjącego się w cieniu za drzwiami. Zmrużył groźnie swoje oczy, przyglądając się nieproszonemu gościowi sharinganem.

Sakura mocniej zacisnęła dłonie na ramionach mężczyzny, niepewna co zrobić. Nie mogła dostrzec kto taki krył się za drzwiami, ale domyślała się, kto mógłby to być.

— Myślisz, że możesz tak sobie po prostu ze mnie drwić, Kakashi? — Głos brzmiał dobijająco znajomo i kobieco.

Mężczyzna zacisnął szczękę, a Sakura dostrzegła drgnięcie mięśnia na jego lewym policzku.

— A ty myślisz, że możesz sobie z nami pogrywać? Naruto jest lekkomyślny, więc łatwo ci wybaczy, ale ze mną musisz się trochę bardziej napracować, droga Tsunade. A jak Sasuke, dalej ucieszony tamtą misją? — prychnął, wsparty na łokciach po bokach drobnego, kobiecego ciała swojej dawnej uczennicy.

Piąta, albo umyślnie zignorowała jednego ze swoich najlepszych ninja, albo kompletnie nie dbała o to, co do niej powiedział.

— Świetne przedstawienie, moja droga — stwierdziła Tsunade, przyglądając się badawczo zarumienionej twarzy różowo-włosej kunoichi. — Muszę przyznać, że nie sądziłam, że posuniesz się aż tak daleko. — Ironiczny uśmieszek zadrgał na wargach Hokage, gdy kontynuowała: — Ale widzę, że misja zawsze jest dla ciebie najważniejsza.

Kakashi jeszcze bardziej zmarszczył brwi i tym razem przeniósł wzrok na wspomnianą młodą kobietę.

— Jaka misja? — spytał, a różowo-włosa wyczuła w tonie jego głosu ciemność, która emanowała z niego przeważnie w chwilach, gdy stawiał czoła wrogom.

— Och, myślałeś, że tak po prostu dostaniesz Sakurę na tacy? — zapytała Tsunade z diabolicznym uśmiechem na ustach. — Ani przez chwilę nie zastanowiłeś się, dlaczego tak się wystroiła na wieczór, który miała spędzić tylko z tobą?

Zrozumienie spłynęło na Kakashiego niczym fala tsunami, wypełniając go zimnym uczuciem zobojętnienia.

— Ach, więc to była twoja zemsta za ten raport? — domyślił się.

— Nikt, ale to nikt! Nie będzie mi pisać w raporcie, pozwól, że zacytuję twoje własne słowa: „Pocałuj mnie w dupę! Drużyna siódma bierze dwa miesiące przerwy" ... — Jej wzrok niemal ciskał iskry.

Sakura rozdziawiła usta.

— Naprawdę tak napisałeś w raporcie? — zdziwiła się młoda kunoichi.

Kakashi obrzucił ją lekceważącym spojrzeniem, po czym skupił się na Hokage.

— Gdyby nie moja dywersja i szybka akcja ratunkowa, straciłabyś troje najlepszych shinobi! — warknął Kakashi, unosząc się nieco wyżej na łokciach.

— Przeprosiłam was za to!

— Nie byłoby kogo przepraszać, gdyby mi się nie powiodło!

— Wiem! — ryknęła Tsunade.

Kakashi usiadł na łóżku z kołdrą przepasaną w okolicach swojego krocza, a Sakura naciągnęła na siebie resztę materiału, który nie zakrywał jego ciała.

Na policzkach Piątej wykwitły mocne rumieńce.

— Mogłaś najpierw sprawdzić Mitsugę Katsuo! Tym bardziej, że znałaś Orochimaru i jego obsesję na punkcie sharingana najlepiej z nas wszystkich! — krzyknął Hatake, a Haruno zadrżała, gdy zdała sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie słyszała, żeby jej były nauczyciel krzyczał i był tak jawnie wściekły.

A potem Kakashi obrzucił ją zimnym niczym lód spojrzeniem, gdy wstał z łóżka, podszedł do szafy i wciągnął na siebie spodnie, podkoszulek z maską, a także koszulę z zapasowego zestawu.

— Gratuluję świetnie wykonanej misji, Sakura. Jak sądzę, miałaś mnie uwieść i nakłonić do ściągnięcia maski? — Hatake zerknął przez ramię na leżącą w jego łóżku kunoichi. — Ale nigdy nie zastanowiłaś się nad tym, co kierowało Tsunade, gdy wydała ci polecenie.

Haruno westchnęła ledwie słyszalnie, spoglądając na Piątą, która przyglądała się badawczo postawie Kopiującego Ninjy.

— Nie musiała znać szczegółów — prychnęła Hokage.

Kakashi zaśmiał się gorzko.

— Masz rację. Lepiej niech żyje w nieświadomości. A tak przy okazji... odchodzę z drużyny siódmej, jutro rano złożę swoją oficjalną rezygnację — odparł, nim rozpłynął się w powietrzu.

Sakura gwałtownie poderwała się z łóżka, by go powstrzymać, ale nie zdążyła. Zamiast tego, mocniej otuliła się kołdrą i spojrzała na Tsunade. Z twarzy Piątej Hokage można było wyczytać poczucie winy.

Różowo-włosa kunoichi zmarszczyła brwi.

— Chodziło tylko o to, że chciałaś się na nim zemścić za to, co napisał w raporcie? — upewniła się, a gdy odpowiedziało jej skinięcie, zacisnęła usta w wąską kreskę. — A po co było to wszystko? Co miałam osiągnąć? Co dokładnie miało być tą zemstą?

Tsunade przygryzła swojego paznokcia, a Haruno drgnęła. Coś było zdecydowanie nie tak. Dlaczego Kakashi aż tak się zdenerwował?

— Tsunade-sama...

Blondynka zacmokała niezadowolona i obrzuciła swoją podopieczną spojrzeniem swoich bursztynowych oczu.

— Kakashi był wściekły o ostatnią misję drużyny siódmej. Mój błąd, że nie wysłałam więcej patroli ANBU, ale nawet oni nie poradzili sobie z misją wywiadowczą. — Westchnęła z rezygnacją. — Sądziłam, że poradzicie sobie śpiewająco. Jesteście moją najlepszą drużyną shinobi, a Kakashi świetnym strategiem i geniuszem.

Sakura obejrzała się na miejsce, gdzie jeszcze niedawno stał jej dawny sensei, a potem przeniosła wzrok z powrotem na Hokage.

— Po tej misji, Kakashi przyszedł do mnie z prośbą, by odwołać kolejne misje do czasu aż wasza trójka nie dojdzie do siebie, ale... ja już miałam plany, co do was i nie zgodziłam się. Kakashi się wkurzył i napisał to, co napisał w raporcie. — Na moment przerwała, zaciskając usta w wąską kreskę. — Ale wiedziałam o nim więcej, niż odważyłabym się przyznać. Tak więc twoją misją nie do końca było tylko i wyłącznie zdemaskowanie Kakashiego... miałaś go zranić... I dlatego wkroczyłam do akcji w ostatniej chwili.

Pomimo mocnych rumieńców na policzkach, ani Tsunade, ani Sakura nie odwróciły od siebie wzroku.

— Ale dlaczego to miałoby go zranić? — zdziwiła się Haruno.

Tajemniczy uśmiech zagościł na ustach Piątej.

— Jeszcze mało wiesz o mężczyznach...

Sakura uniosła brew, mocniej zaciskając palce na swoim okryciu.

— Kakashi jest w tobie zakochany — wypaliła w końcu Senju. — Już od jakiegoś czasu.

Sakura rozdziawiła usta ze zdziwienia.

— Nie... to niemożliwe... — wyszeptała.

— A jednak.

Zielone spojrzenie napotkało bursztynowe na swojej drodze.

— Chcesz mi powiedzieć, że postanowiłaś wykorzystać jego uczucie i celowo wysłałaś mnie, dając mu to, czego od tak dawna pragnął, tylko po to, by potem mu to odebrać i całkowicie go złamać? — podsumowała Haruno, patrząc intensywnie na Piątą.

Kobieta miała w sobie na tyle godności, by spuścić głowę.

— Wiem, że to podłe...

— Nie! — przerwała jej Sakura, niemal zgrzytając z wściekłości zębami. — To nie było podłe. To było karygodne! Nawet jak na ciebie, Tsunade-sama. Bawienie się cudzymi uczuciami jest niesprawiedliwe, nie zrobiłabym tak nawet najgorszemu wrogowi...

Tsunade westchnęła.

— Przegięłam?

— Totalnie!

— Ech... a teraz jeszcze chce zrezygnować.

— Na to mu nie pozwolę, ale będziesz go musiała przeprosić, a ja spróbuję z nim porozmawiać i wszystko mu wyjaśnić.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


— Kakashi?

Drgnął, ale nawet nie podniósł na nią wzroku. Cóż, chyba sobie na to zasłużyła, a skoro naważyła piwa, to teraz musiała je wypić.

Siedział na ławce w miejscu, w którym ona niegdyś pocałowała Naruto podszywającego się pod Sasuke, z łokciami opartymi o kolana, nogami w rozkroku i zwieszonymi ramionami. Z wzrokiem wbitym w chodnik.

Haruno nie wiedziała, co powinna była zrobić w takiej sytuacji, a na pewno nie ułatwiał jej zadania fakt, że wciąż miała na sobie szpilki, choć sukienkę zastąpiła jego spodniami oraz koszulką i pomimo tego, że wyglądała komicznie w o wiele za dużym uniformie jōnina, to czuła się dużo lepiej niż w tamtej paskudnej sukience, która już chyba do końca życia będzie jej przypominać o tej paskudnej misji.

Cóż, misja sama w sobie nie była taka zła, a uwiedzenie swojego byłego nauczyciela nie było najgorsze, tym bardziej, że Kakashi... Stop! Powinna była się skupić na rozmowie z nim.

Powoli ruszyła w jego kierunku i zajęła miejsce u boku Hatake.

Gdyby tylko wiedziała, że ta misja miała drugie dno, to nigdy w życiu nie zgodziłaby się na coś takiego.

— Tsunade odczuwa skruchę za to, co ci zrobiła... w sumie za to, co zrobiła nam — stwierdziła Sakura, próbując jakoś zachęcić Kakashiego do rozmowy, jednak on pozostawał cichy i nieprzenikniony, jak zawsze.

Sakura westchnęła zrezygnowana, przyglądając się jego postawie. Wyglądał na załamanego. A ona sama nie czuła się wcale lepiej. Również czuła się wykorzystana przez Tsunade, ale gorszym uczuciem był fakt, że to ona sama wykorzystała swojego byłego nauczyciela.

— Przepraszam — powiedziała cicho, kładąc dłoń na jego ramieniu.

— Za co? — zdziwił się mężczyzna, choć nadal nie odpowiedział na jej spojrzenie.

— Za to, co ci zrobiłam... gdybym wiedziała, co do mnie czujesz, to...

— To, co? Zakochałabyś się we mnie bez pamięci? — Tym razem Hatake przeniósł na nią wzrok, unosząc brew.

Sakura zarumieniła się pod intensywnością jego spojrzenia.

— Ja... — zaczęła, ale nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć.

Przecież ona nie kochała go w taki sposób, w jaki on kochał ją. Prawda?

— Tak myślałem — mruknął i wrócił do poprzedniej postawy.

Haruno zastanowiła się nad tym wszystkim. Dlaczego w ogóle przyjęła tę misję, wiedząc, że będzie musiała pójść do łóżka ze swoim byłym nauczycielem? Dlaczego obchodziło ją to, jak on musiał się czuć w tej chwili? I dlaczego nic sobie z tego nie robiła, gdy ewidentnie z nim flirtowała tam w barze, czy kiedy zaczęła się do niego dobierać w jego mieszkaniu? A dlaczego kiedy wspominała moment, w którym Kakashi ją niósł, czuła niesamowite ciepło rozchodzące się po jej wnętrzu?

— M... może nie tak od razu, ale... g-gdybyś dał mi się bliżej poznać, to m-może coś by z tego było — odparła szczerze, choć nie mogła uniknąć zająknięć, gdy Kakashi ponownie się w nią wpatrzył tak intensywnie. — Szkoda, że to wszystko tak się potoczyło...

Kakashi uniósł kącik ust w łobuzerskim uśmiechu.

— I tak poznałaś mnie od tej lepszej strony — stwierdził, a kiedy Sakura rozgryzła o czym mówił, zarumieniła się ogniście.

— Chodziło mi o poznanie twoich pasji, zainteresowań i charakteru — sprecyzowała Haruno, energicznie gestykulując.

Kakashi zaśmiał się.

— Moje pasje i zainteresowania już znasz, charakter zresztą też — stwierdził mężczyzna po namyśle, ale kiedy przeniósł na nią zaciekawione spojrzenie, zauważył, że i ona mu się przyglądała.

— Ale zachowujesz się inaczej, kiedy nie traktuję cię jako nauczyciela, czy nie zwracam się do ciebie per 'sesnei' — wyjaśniła, strzepując z jego ramienia jakiś paproszek.

— Doprawdy?

— I jeszcze inaczej się zachowujesz, kiedy próbujesz mi dobrać się do majtek! — prychnęła, uderzając go delikatnie w ramię z pięści, a Kakashi uśmiechnął się nieco smutno.

— Zupełnie, jak ty. Do tej pory znałem cię tylko od tej grzecznej strony — stwierdził mężczyzna, na co młoda kunoichi zarumieniła się.

— To może... zaczniemy od nowa? — zaproponowała, wyciągając w jego stronę dłoń.

Kakashi znów uśmiechnął się łobuzersko, unosząc kącik ust, gdy uścisnął jej dłoń.

— Witaj, jestem Haruno Sakura, medyczny ninja i druga najsilniejsza kunoichi zaraz po Tsunade — przedstawiła się, chichocząc.

Kakashi ukłonił się jej delikatnie.

— Miło mi cię poznać, Sakura. Ja jestem nikim ważnym, taki tam Kopiujący Ninja, Hatake Kakashi, albo Kakashi z sharinganem — powiedział, siląc się na poważny ton głosu.

Różowo-włosa pochyliła się nad nim delikatnie, by złożyć pocałunek na jego zamaskowanym policzku.

— Mnie również miło cię poznać, Kakashi — odparła, a gdy na moment ich oczy się spotkały w odległości nie mniejszej niż około dwa centymetry, Sakura mogłaby przysiąc, że poczuła dziwne, elektryzujące uczucie, przepływające poprzez jej ciało. Nie wiedziała, czy może była to natura Kakashiego, która z niego emanowała, czy może coś więcej, ale kiedy tak wpatrywała się w jego niedopasowane oczy, poczuła niezwykłe ciepło rozlewające się po jej wnętrzu.

Pod wpływem chwili, Haruno przytuliła dłoń do jego policzka.

— A może to kompletnie nie w naszym stylu, by zaczynać powoli od nowa? — wyszeptała, gdy zbliżyła twarz do jego, chcąc złożyć krótki pocałunek na jego ustach, gdy nagle rozległ się dziwny trzask i dwójka shinobi stanęła na równych nogach rozglądając się dookoła, gdy wtem dostrzegli dwóch intruzów — a w zasadzie to w tym momencie oboje Sakura i Kakashi poczuli się, jak intruzi, bowiem ich oczom ukazali się Naruto i Sasuke w dość namiętnym uścisku.

Kuso, Sasuke! — warknął blondyn, gdy zepchnął z siebie drugiego chłopaka, a potem spojrzał na zdziwionych Sakurę i Kakashiego.

— Co wy tu robicie?! Mieliście być na misji! — wykrzyknęła zaskoczona Sakura, spoglądając z obawą w kierunku Kakashiego.

Naruto usiadł na ziemi, rozmasowując obolałą głowę, spoglądając na swojego byłego nauczyciela i swoją dawną miłość.

Oi, Sakura-chan i Kakashi-sensei — przywitał się chłopak.

Yo — mruknął mężczyzna, unosząc dłoń, jednak uczynił to, aby podrapać się po policzku, przyglądając podejrzliwie dwójce młodych shinobi. — Co wy tu robicie?

— Moglibyśmy was zapytać o to samo — mruknął Sasuke, który zdążył już wstać z ziemi i otrzepać ubranie, a jego twarz na powrót stała się ponura i nieprzenikniona, gdy wpatrywał się przenikliwym spojrzeniem w Sakurę i Kakashiego.

— My nie mieliśmy przypisanej żadnej misji! — odparowała Sakura, krzyżując ręce na piersi, kiedy nagle zdała sobie sprawę ze swojego błędu, gdyż wzrok Sasuke przesunął się wzdłuż jej za dużego stroju, wciąż jeszcze pachnącego Kakashim.

— No, ja na pewno nie miałem — mruknął mężczyzna, spoglądając na nią znaczącą.

— Daj spokój, Kakashi. Gdybym wiedziała o co jej chodzi, to nigdy bym na to nie poszła! — warknęła Sakura, obrzucając siwowłosego wściekłym spojrzeniem.

Doprawdy? — zapytała złośliwie jej wewnętrzna Sakura.

Sasuke uśmiechnął się ironicznie.

— Sakura otrzymała samotną misję? Mogę się tylko domyślać o co mogło chodzić — prychnął Sasuke.

Haruno przewróciła oczami.

— Mężczyźni! — rzuciła zjadliwie.

Naruto był zbyt oszołomiony, by przeanalizować całą sytuację, a także fakt, dlaczego...

Oi, Sakura-chan, a dlaczego ty masz na sobie strój Kakashiego-sensei'a? — zdziwił się blondyn.

— A dlaczego ty i Sasuke całowaliście się na drzewie? — odparowała młoda kunoichi.

— Hej! To wcale nie tak! — oburzył się nastolatek. — Ja jestem hetero!

Sasuke zmarszczył brwi, gromiąc groźnym spojrzeniem Sakurę, a kiedy ta zerknęła na Kakashiego, zauważyła, jak z przypisaną tylko jemu uwagą, obserwował młodego Uchihę, jakby był tutaj prawdziwym zagrożeniem.

Prychnęła na tyle głośno, by zwrócić na siebie uwagę Kakashiego i nie tylko, ale tylko on ją interesował.

— Musimy odbyć ważną rozmowę, Kakashi. Idziesz? — rzuciła przez ramię, kierując się w stronę jego mieszkania.

Naruto stał osłupiały, przyglądając oddalającym się sylwetkom jego byłego nauczyciela i jego dawnej miłości. Czy mu się wydawało, czy Kakashi trzymał Sakurę za dłoń?

— Coś mnie ominęło? — spytał Naruto, drapiąc się po karku.

Sasuke prychnął, idąc w kompletnie przeciwnym kierunku. Po chwili zwłoki, Naruto podążył za przyjacielem, dopytując o szczegóły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top