5. Sakura-chan (18+!!!)
Okej, rozdział sprawdzony pobieżnie, bo ciągle mnie ktoś od niego odciągał, wrr! Ale już jest, cieszcie się! XD
Miłego!
~~~~~~~~~~~~~~~
— Kakashi-sensei!
— Nie teraz, Sakura.
— Ale...!
— Jesteśmy na misji. — Niby zwyczajne stwierdzenie, ale Haruno wiedziała swoje — to była kolejna forma ignorowania jej, ale ona nie zamierzała się poddać.
Dlatego też poczekała na odpowiedni moment, by zaatakować.
Kakashi biegł przed siebie, a ona podążała za nim, próbując zebrać myśli, by w jednym zdaniu przekazać mu to, co od tak dawna tłamsiła w sobie. Chciała wyznać mu prawdę o tamtym wyzwaniu, by wiedział, że to nie do końca tak było, że go wykorzystała. Zależało jej na nim odkąd został ich nauczycielem, ale kiedyś ta relacja była czysto przyjacielska, w chwili obecnej jej uczucia względem tego mężczyzny były głębsze.
— Nie wykonałam tego wyzwania — powiedziała głośno, choć Kakashi nawet nie zaszczycił jej swoim spojrzeniem.
— Ino twierdziła, co innego — odparł.
— Ta Świnia ma tendencję do zmyślania! — syknęła Haruno, wściekła iż jej nauczyciel był w stanie uwierzyć dziewczynie, która od zawsze robiła na złość jego uczennicy. — Moim wyzwaniem było zdjęcie ci maski.
— Byłem wtedy bez maski, nie musiałaś się zbytnio natrudzić.
Sakura westchnęła zrezygnowana.
— Musiałam zdobyć jakieś trofeum.
— I jak ci poszło? — Znów ten jego beznamiętny ton.
— Ty mnie w ogóle nie słuchasz! — zbulwersowała się i w jednej chwili widziała go biegnącego przed nią, a w następnej pchnęła w stronę jednego z drzew. A potem dopadła do niego, zaciskając dłonie w pięści na przedzie jego kamizelki jōnina. Spojrzała w jego oczy, marszcząc groźnie brwi. — Nie wykonałam wyzwania! I przez kolejny tydzień musiałam robić Ino pranie za karę! Nie przyznałam się do tego, co się pomiędzy nami wydarzyło! Zachowałam to dla siebie!
Sakura dyszała z wściekłości po tym, jak wykrzyczała mu to wszystko w twarz. Błądziła rozwścieczonym spojrzeniem od jego sharingana do ciemnej tęczówki i z powrotem. Jeśli chciał ją złapać w genjutsu, proszę bardzo. Nie bała się go.
Hatake westchnął zrezygnowany, przymknąwszy powieki, a potem znów napotkał jej zielone spojrzenie. Tym razem i on zmarszczył brwi.
Nagle Sakura zrozumiała, a z jej twarzy odpłynęły wszelkie emocje, przybierając beznamiętny, jeśli nie trochę zawiedziony wyraz twarzy.
— Dalej mi nie wierzysz... — przyznała, gdy wreszcie to do niej dotarło.
Hatake odwrócił od niej swoje spojrzenie, spoglądając w stronę drogi, którą lada moment powinna podążać kupiecka karawana.
— Miałam zdjąć twoją maskę i zostawić jakiś znak na twoim ciele, albo przynieść trofeum, a potem opowiedzieć, jak wyglądasz bez maski, ale tego nie zrobiłam.
— Mhm — mruknął bez przekonania.
— Chciałam zachować w pamięci twoją twarz i zatrzymać ją tylko dla siebie — oznajmiła, przytulając dłoń do jego policzka, by skierować jego uwagę z powrotem na siebie.
— Trochę samolubnie — odparł, znów wpatrzony w jej zielone tęczówki.
— Chciałam mieć ciebie tylko dla siebie, nie po to kochałam się wtedy z tobą, by potem podzielić się tym z całym światem! — warknęła, mocniej zacisnąwszy pięść na jego ubraniu; jej usta wykrzywiły się z gniewu, który ją ogarnął.
Kakashi przyglądał jej się przez chwilę, by potem znów odwrócić od niej swoje spojrzenie.
— Nie olewaj mnie! — syknęła, uderzając go z pięści w pierś.
Hatake wydał z siebie cichy jęk, gdy przyjął cios.
— Prawda jest taka, że mnie wykorzystałaś, by zaliczyć wyzwanie — odparł zbolałym głosem.
Haruno warknęła, gdy zdała sobie sprawę, że nic z tego, co mu wyznała do niego nie dotarło. Powinna była go zdzielić w łeb, albo wyrzucić na pewną odległość, tak by przy okazji jeszcze pociągnął za sobą kilka drzew, a potem rozerwać na strzępy, ale... zabolało ją to, że nie uwierzył w ani jedno słowo, które mu powiedziała.
— Jesteś... niemożliwy, Kakashi-sensei — wyznała, czując jak łzy wzbierają w jej oczach, a jedna z nich postanowiła spłynąć po jej policzku. — Właśnie ci wyznałam, że to wcale nie było tak, jak mówiła Ino.
— Sakura... — zaczął zbolałym głosem, jednak widok zobojętnienia na jego twarzy, jak i fakt, że za wszelką cenę starał się unikać z nią kontaktu wzrokowego, sprawił, że wspomniana na powrót zmarszczyła brwi, choć kilka kolejnych łez spłynęło po jej policzkach, ogarnęła ją wściekłość, iż on nadal próbował ją ignorować.
— Nie! — warknęła, po czym jednym zwinnym ruchem zsunęła z twarzy jego maskę i wpiła się w jego usta.
Hatake na siłę trzymał swoje wargi zaciśnięte w jedną kreskę i choć Haruno robiła, co w jej mocy, by jej język mógł wedrzeć się pomiędzy nie, Kakashi jej nie ustępował. A nawet zmarszczył brwi, wściekły na swoją uczennicę za tak bezczelne zachowanie. Chwycił jedną z jej rąk, przytrzymując z tyłu, ale wtedy na jej ustach zatańczył złośliwy uśmiech i młoda kunoichi chwyciła jego podbródek w dwa palce, ciągnąc w dół, tak by przestał jej się opierać i rozwarł wreszcie swoje usta.
Właśnie wtedy Hatake obrócił się tak, że tym razem to on przyparł ją do drzewa.
— Sakura, przestań! — warknął, trzymając ją od siebie w pewnej odległości.
Pokręciła przecząco głową.
— Pozwól mi przypomnieć sobie, jak to było smakować twoje usta — poprosiła łagodnie.
Mężczyzna wzmocnił uścisk na jej nadgarstkach. Mógł ją zamknąć w genjutsu i dać jej to czego pragnęła, jednak Hatake chciał jej coś udowodnić, a mianowicie to, że to, czego chciała było kompletnie nieodpowiednie dla niej.
— To, co było wtedy to był błąd — mruknął.
Haruno przyjrzała mu się spod zmarszczonych brwi.
— W takim razie, jak skomentujesz to? — W tym momencie Sakura chwyciła Kakashiego za jego nabrzmiałe przyrodzenie poprzez materiał spodni.
Hatake wydał z siebie cichy jęk, gdy jej dłoń zaczęła powoli sunąć po jego imponującej długości. Na moment przymknął powieki, rozkoszując się tym cudownym uczuciem, do jakiego potrafiła go doprowadzić Sakura. Przez chwilę ani drgnął, pozwoliwszy jej na tę drobną pieszczotę, a sam po lekkim rozwarciu powiek, rozpoczął wędrówkę swoim wygłodniałym wzrokiem po jej ciele, napawając się widokiem wgłębienia pomiędzy jej piersiami w zasięgu jego wzroku oraz skrawkiem nagiego brzucha, który te trzy lata temu tak gwałtownie unosił się i opadał, gdy jego usta sprawiały jej przyjemność. To doświadczenie odcisnęło się i w jego pamięci, jednak Hatake Kakashi miał zbyt wiele do stracenia, gdyby związek z dawną uczennicą ujrzał światło dzienne.
— Po co się wzbraniasz, skoro mnie pragniesz? — spytała Sakura, a jej głos ociekał zmysłowością.
Kakashi wzniósł oczy do nieba, nie mówiąc ani słowa, gdy dłoń Sakury zawędrowała pod materiał jego spodni i ujęła go bez żadnych przeszkód. Naga skóra przy nagiej skórze. Hatake niemal zachłysnął się wciąganym powietrzem, gdy opuszką kciuka zaczęła masować jego żołądź. Właśnie w tamtym momencie, gdy mężczyzna rozchylił usta, by dać upust swojej rozkoszy, pomrukując cicho, Sakura to wykorzystała i wpiła się namiętnie w jego usta. Jej język wtargnął do wnętrza jego warg, przywołując w pamięci smak ust Kakashiego i porównując go z obecnym. Złączeni w pocałunku pełnym pasji i namiętności, niewypowiedzianych uczuć i tęsknoty. Ich języki zwarły się niczym w tańcu, ocierając o siebie. Haruno wyjęczała swoją aprobatę wprost w jego wargi, rozkosznie miękkie i wilgotne, dokładnie takie, jak je zapamiętała.
A kiedy oderwała się od jego ust, spojrzała mu w oczy wyraźnie spragniona. Zauważył jej mocno rozszerzone źrenice.
— Sakura... — wyjęczał jej imię, łapiąc ją za nadgarstek, by nie poruszała już ręką. — Przestań... — sapnął, ale Haruno ani myślała to robić.
— Pozwól mi na to, Kakashi-sensei. — Stanęła na palcach i wyszeptała mu to do ucha. — Proszę, sensei... pozwól mi choć ten drugi raz poczuć, jak to jest.
Kakashi zamrugał zdziwiony, przypatrując się jej postawie — z jedną dłonią wciąż pod jego spodniami, a drugą przytuloną do jego policzka, z mocno zaróżowionymi ustami po ich wspólnych pocałunkach.
To było złe, nie powinien był się na to godzić, na pewno nie w trakcie misji, ani kiedykolwiek później...
— Chcesz mi powiedzieć, że ty jeszcze...
— Byłeś moim jedynym, Kakashi-sensei — weszła mu w słowo, doskonale rozumiejąc jego niedokończone pytanie.
Nie powinien był. Doskonale o tym wiedział. Jego zadaniem było przewodzenie misji, dokończenie zadania i bezpieczny powrót do domu, ochrona jego dawnych uczniów... Ale fakt, że Sakura nie robiła tego z nikim innym, podziałał na niego. Nie wiedział czemu i wcale nie chciał tego wiedzieć, gdyż w większości działań z kobietami jego czynności były nieprzemyślane i wynikały tylko i wyłącznie z czysto fizycznej potrzeby zaspokojenia swoich seksualnych żądz. Przynajmniej do czasu, gdy spotkało go to, co zrobiła mu tamtego dnia Sakura. Od tamtej pory nie potrafił się przemóc, by pójść do łóżka z inną kobietą. Tylko dlaczego to musiała być Sakura? Mógł mieć każdą inną, ale tylko i wyłącznie ona tak na niego działała... jeszcze fakt, że nadal zwracała się do niego sensei, wcale nie ułatwiał sprawy...
I być może potem będzie tego żałował, ale teraz nie chciał o tym myśleć.
Kakashi powalił ją na ziemię, wpijając się namiętnie w jej wargi. Ich pocałunki były pełne pasji, choć chaotyczne, gdyż jedyne na czym obecnie para shinobi postanowiła się skoncentrować to rozbieranie siebie nawzajem. Hatake rozpiął i rozchylił tunikę Sakury, a ona jego kamizelkę, która zsunęła się z jego ramion. Podciągnęła wyżej jego koszulkę, choć nie było sensu jej ściągać, gdyż mieli zapewne niewiele czasu, nim karawana kupiecka pojawi się w ich zasięgu. Dlatego też Kakashi nie bawił się w całkowite rozbieranie i, chociaż miał ogromną ochotę ujrzeć jej nagą sylwetkę w pełnej okazałości, to jedynie rozpiął i zsunął jej legginsy razem z majtkami, a także podciągnął w górę jej stanik. W tym czasie Haruno zajęła się rozpinaniem jego spodni oraz odchylaniem z drogi jego bokserek.
Kiedy pozbyli się barier, blokujących im dostępu, Kakashi zanurzył się w niej, a ona wydała z siebie cichy jęk błogości, gdy wreszcie po tylu latach mogła go poczuć w sobie. Wpatrzona w dwukolorowe oczy mężczyzny, przesunęła dłonie pod spód jego koszuli, badając palcami strukturę mięśni, podczas gdy on wbijał się w nią powolnym ruchem, również napawając się jej wilgocią oraz wąskością taką samą, jak ostatnio.
— Kakashi-sensei? — zaczęła Sakura, a on uniósł pytająco brew. — Czy to nie ta sama scena, co w Icha Icha Baiorensu, strona dwadzieścia cztery?
Hatake zamarł, pozostając zanurzony w jej wnętrzu i unieruchomiony jej słowami.
— Kakashi-sensei...?
Zacisnął mocniej swoje dłonie na jej biodrach, wpatrzony w prowokujące go zielone oczy.
— Czytałaś całą serię? — zdziwił się.
Sakura posłała mu tajemniczy, a zarazem zadziorny uśmiech, nim odparła:
— Tak.
Kiedy przez następne sekundy, Kakashi ani drgnął, Haruno poruszyła zniecierpliwiona biodrami, co otrzeźwiło jej nauczyciela. Zamrugał zdziwiony, wciąż wpatrzony w jej oczy. A potem potrząsnął głową, próbując wrócić do teraźniejszości, wyrwany ze swoich niesamowicie pikantnych fantazji związanych z tą książką i Sakurą.
Przeniósł dłonie na jej pośladki, podsuwając się bliżej, tak by mieć do niej lepszy dostęp i zaczął na powrót się w niej poruszać. Przymknął powieki, rozkoszując się błogością tego doznania, gdy jego penis badał strukturę wnętrza jej pochwy, ocierając się o jej ścianki, gdy się w nią wsuwał i wysuwał z każdą chwilą coraz szybciej.
Sakura wbiła paznokcie w jego umięśniony brzuch, pozostawiając na nim delikatnie zaróżowiony ślad po zadrapaniu. Wygięła się również w łuk, gdy poczuła, jak Kakashi zaczynał wybijać inny rytm, wchodząc w nią aż po samą nasadę, a ona czując, jak dociera w odpowiedni punkt, by sprawić jej niewysłowioną rozkosz, jęczała, ale robiła to cicho, by nie zdradzić wrogom ich położenia, choć ich sylwetki skryte były w krzakach i gęstwinie drzew, a ona sama leżała na miękkiej trawie.
Ich ciała złączone w jedno, zaczęły wybijać wspólny rytm. Odnajdując siebie i swoje potrzeby. Sakura, zacisnęła jedną z dłoni na przedramieniu Kakashiego, w miejscu, gdzie miał wytatuowany symbol ANBU. Podziwiała jego urodę ozdobioną błogim wyrazem twarzy, gdy pchnięcia jego bioder przybrały na sile i prędkości, a ona czując jak jej dobrze, nie wytrzymała, eksplodując tuż przed tym, gdy i on osiągnął spełnienie, kończąc w niej.
Oddychali ciężko, wpatrzeni w siebie, ich ciała wciąż jeszcze złączone. Wpatrywali się w siebie, podziwiając piękno swoich nagich ciał. Sakura podziwiała widoczne mięśnie wytrenowanego przez długie godziny treningów brzucha jej sensei'a, nasadę jego penisa, który pozostał zanurzony w jej wnętrzu. Kakashi natomiast podziwiał jej nagie, jędrne piersi, idealnie pasujące wielkością do jego dłoni, nie za duże, ani nie za małe, wprost idealne, jej płaski brzuch oraz wydepilowany wzgórek, aż do miejsca złączenia ich ciał.
Wykonał jeszcze jedno pchnięcie, a potem kolejne, wciąż będąc jej spragnionym. Kiedy jednak wrócił spojrzeniem do jej oczu, Sakura zauważyła ponowną zmianę w jego zachowaniu. Pod wpływem której mężczyzna wyszedł z niej, wstał i poprawił swoje ubranie, by na koniec założyć kamizelkę, odwróciwszy się do niej plecami.
Znów to jego zobojętnienie.
— Kakashi! — warknęła na niego, musiała jednak sięgnąć do jednej ze swoich sakw, by dobyć z niej jedną sztukę bandażu i wyczyścić nadmiar wyciekającego z niej nasienia mężczyzny, by po tym wszystkim wstać, nasunąć na siebie dolną część ubrania i pozapinać tę górną.
— Sakura, to się nie może już nigdy więcej powtórzyć. Nawet nie wiesz, czym to może grozić, gdyby wyszło na jaw, że mamy romans — mruknął, rozglądając się dookoła, by rozeznać się w sytuacji, gdyż wyczuł w powietrzu pewną zmianę, co prawda karawany kupieckiej nie było jeszcze nigdzie widać, ale Hatake czuł się obserwowany.
— Mam to gdzieś! — warknęła rozwścieczona kunoichi. — Chcę być z tobą!
Kakashi posłał jej ostrzegawcze spojrzenie, a ona od razu zamilkła, dokładnie w chwili, gdy na horyzoncie pojawiła się karawana. Haruno wymieniła znaczące spojrzenia z Hatake i oboje rzucili się biegiem w stronę podróżujących handlarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top