4. Kakashi-sensei (18+) ost.

Nareszcie zebrałam się w sobie, by dokończyć tę część jak i całe to opowiadanie. Miłego!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Oczywiście, Kakashi nie zdołał nawet dotrzeć na powrót do swojego łóżka, gdy raptem znów był przy Sakurze. Nie potrafił jej tak zostawić. Nie mógł jej zranić... Jedynej osoby, na której kiedykolwiek aż tak mu zależało, to znaczy w stopniu zainteresowania czysto-fizycznego.

Kakashi raczej nie był typem człowieka, który niemal od razu zarzucał ręce komuś na szyję i wyjawiał swoje najskrytsze uczucia. Nie miał na tyle odwagi, by móc wyznać komuś miłość, właściwie to dopóki nie poznał Sakury, nie miał pojęcia, że w ogóle był zdolny do podobnych uczuć. Owszem, był zainteresowany Sakurą, ale... czy to już można było nazwać miłością?

Nie chciał odpowiadać na to pytanie. Na razie nie było mu to potrzebne. Wystarczało mu jej towarzystwo, a nawet to jak przylgnęła do jego ciała, nic nie mówiąc tylko chłonąc jego ciepło.

Jego silne ramiona obejmowały jej kruchą sylwetkę w władczy sposób, zupełnie jakby chciał powiedzieć „jesteś moja". Czego nie zrobił, gdyż wyrażała to jego cała aparycja.
Kakashi chwycił ją za uda, chcąc podnieść z podłogi i zanieść do łóżka, gdy jego palce ześlizgnęły się po jakiejś wilgotnej pozostałości na jej udach. Nie musiał sprawdzać, by wiedzieć co to było.

— Sakura... — wyszeptał zbolałym głosem. — Czy istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że może stosujesz już antykoncepcję?

Pokręciła przecząco głową.

No oczywiście, powinien był się tego spodziewać, skoro to był jej pierwszy raz. Poczuł się niesamowicie głupio. Najbardziej jednak bolało to jak łatwo potrafił zapomnieć o tak istotnej sprawie jaką było zabezpieczenie. Jednak mógł sobie wybaczyć to roztargnienie, gdyż został doprowadzony do granic swoich możliwości i już nie potrafił oprzeć się pokusie. Bo Sakura była pokusą, największą z możliwych. W całym jego życiu jeszcze nigdy nie pragnął tak bardzo posiąść konkretnej kobiety. A tą kobietą była jego dawna uczennica, a obecnie podwładna.

— Dobra, pomyślimy nad tym rano — obiecał. — Teraz powinnaś się wykąpać.

I bezceremonialnie podniósł ją z podłogi i zaniósł do łazienki, która znajdowała się w tym samym pomieszczeniu. Nie spodziewali się tylko jednego, a mianowicie tego, że któryś z ich kompanów już nie spał.

Dlatego nieskrępowani cieszyli się sobą nawzajem po raz kolejny kochając się ze sobą, podczas gdy strumień gorącej wody spływał po ich rozgrzanych nagich sylwetkach.

A kiedy nazajutrz, spakowani do dalszej drogi, zrobili krótki przystanek przed dalszą częścią podróży, co było wymówką, by Kakashi mógł iść do apteki, by kupić tabletki antykoncepcyjne zanim będzie za późno; nikt nie protestował. Wręcz przeciwnie, Naruto postanowił wykorzystać ten moment, by odnaleźć budkę z jedzeniem, natomiast Sasuke i Sakura podążyli za nim niespiesznie.

— Mówię wam, Kakashi-sensei na pewno poszedł kupić kolejną z tych swoich książek — prychnął Naruto, a potem jego twarz rozjaśniła się, gdy ujrzał budkę podobną do tej Ichiraku i natychmiast popędził w tamtym kierunku, zostawiając za sobą dwójkę przyjaciół i niezwykle milczącego Sasuke.

Sakura zastanawiała się nad tym, czy Kakashi dostał już to po co poszedł i jak długo zajmie mu przekazanie jej pakuneczku. Idąc w ślad za Naruto, u boku Sasuke, nie potrafiła przestać się zadręczać myślami... Co jeśli już było na to za późno?

— Nie wierzę, że to zrobiłaś — mruknął nagle Sasuke.

Wyrwana z rozmyślań, spojrzała na niego nie rozumiejąc o co chodziło chłopakowi.

— Hm? — opuściło jej usta, zanim zrozumiała sens jego słów.

— Zrobiłaś to specjalnie, żeby się na mnie odegrać, czy co?

Sakura wyglądała na kompletnie zaskoczoną.

— C-co...?

— Pytam, czy przespałaś się z naszym nauczycielem tylko po to by się na mnie odegrać? — powtórzył pytanie.

Sakura rozdziawiła usta ze zdumienia, zatrzymawszy się w pół kroku. Nie sądziła, aby ktokolwiek ich wczoraj usłyszał, ale być może... Sasuke wcale nie spał. Zupełnie jak Kakashi.

— Po pierwsze, nie jestem już tobą w żadnym stopniu zainteresowana, a po drugie, zrobiłam to czego sama chciałam — odparowała, widząc jego pogardliwe spojrzenie.

Sasuke przewrócił oczami.

— Nieważne, rób jak uważasz. Tylko pamiętaj, że to nie ty zostaniesz pociągnięta do odpowiedzialności, gdy wasz mały romans wyjdzie na jaw — rzucił, a potem zniknął pod markizą budki z jedzeniem, gdzie Naruto zapewne kosztował swojej ulubionej potrawy.

Sakura nadal stała na drodze oniemiała, gdy mieszkańcy omijali ją, a niektórzy nawet wpadali i przepraszali, bądź też wyzywali od zawalidróg.

Słowa Sasuke sprawiły, że Sakura zaczęła analizować ich sytuację i faktycznie, to Kakashi mógł zostać osądzony za to, co się pomiędzy nimi wydarzyło. Niemniej jednak ona również miała w tym swój udział. Jeśli nie całkowitą winę, biorąc pod uwagę to w jaki sposób go sprowokowała.

Tak pogrążona w rozmyślaniach nie zauważyła, gdy Kakashi faktycznie pojawił się u jej boku i aż podskoczyła, gdy się odezwał:

— Kupiłem te czekoladki o które prosiłaś.

Sakura, wciąż oszołomiona, odebrała pakuneczek od Kakashiego.

Ni stąd ni zowąd, zupełnie jakby nagle zmaterializował się u ich boku, pojawił się Naruto.

— Kakashi-sensei, a dlaczego nigdy nie dbasz tak o wszystkich swoich podwładnych? Może ja też mam ochotę na czekoladki? — wtrącił oburzony blondyn, a Sasuke, który stał nieco z tyłu za nim, jedynie prychnął.

Sakura poczuła jak rumieniec wpełza na jej policzki.

— Naruto, dobrze wiesz, że z dziewczynami nie warto zadzierać, gdy mają... — Kakashi zerknął na różowowłosą, a ta zamrugała zdziwiona, jednak postanowiła rozegrać tę rozgrywkę jak należało, tym bardziej, że Sasuke nie był typem takiej gaduły jak Naruto i najprawdopodobniej nie zamierzał podzielić się swoją wiedzą z przyjacielem.

— Zdecydowanie lepiej nie zadzierać, shannaro! — warknęła Sakura i zacisnęła pięść tuż przed nosem blondyna. — Nie dość tego, że kończą mi się podpaski, to jeszcze chcą mnie pozbawić moich czekoladek!

Krew odpłynęła z twarzy Naruto i chłopak momentalnie się cofnął, zrównawszy z Sasuke, którego trącił ramieniem.

— Lepiej się wycofać zawczasu — bąknął jeszcze i rozpromienił, gdy zawołano go po odbiór zamówienia.

Sasuke podążył za nim bez słowa, posyłając jedynie znaczące spojrzenie Sakurze, które postanowiła zignorować. Zerknęła natomiast na Kakashiego i trzęsącymi się dłońmi rozerwała ładnie zapakowaną paczkę z tabletkami, pod którymi — naprawdę — znajdowało się pudełeczko z czekoladkami.

— To drugie w ramach rekompensaty za moje szorstkie zachowanie oraz... gdyby Naruto był zazdrosny o te czekoladki — wyjaśnił, mrużąc oko pod wpływem zamaskowanego uśmiechu.

— Dziękuję — odparła nim wydobyła tabletkę i połknęła natychmiast, zagryzając gorzki posmak słodką czekoladką, a następnie schowała opakowanie tabletek do bocznej sakwy.

— Dajmy im się najeść i możemy ruszać dalej.

— A ty nie jesteś głodny, Kakashi-sensei? — zerknęła na niego pytająco.

— Można by rzec, że... jestem syty — spojrzał na nią znacząco, a kiedy Sakura po raz kolejny się zarumieniła, Kakashi uśmiechnął się do niej promiennie.

I tak właśnie wyglądało ich dalsze życie. Poprzez następny tydzień ich misji, Kakashi i Sakura po kryjomu spotykali się ze sobą i jakimś dziwnym trafem zawsze udawało im się dostawać dwa osobne pokoje, jeden dla Naruto i Sasuke, a drugi dla Sakury i Kakashiego. Uchiha nie protestował, miał gdzieś to z kim Sakura się spotykała, a Naruto przez długi czas nie odkrył ich związku.

Powrót do Konohy był wręcz niczym zimny prysznic, ale i wtedy Sakura i Kakashi znaleźli sposobność, by cieszyć się swoim towarzystwem. Dopóki... pewnego razu ich związek nie wyszedł na światło dzienne. Mniej więcej jakieś dwa lata później, gdy podczas wizyty u lekarza okazało się, iż Sakura spodziewa się potomstwa.

Wtedy dopiero się zaczęło. Tsunade nalegała, by Sakura zdradziła tożsamość ojca, natomiast Naruto domagał się odpowiedzi z kim jego przyjaciółka się spotykała przez cały ten czas. Sakura przez długi czas nie odkryła przed nimi prawdy, dopóki na świat nie przyszedł pewien mały chłopiec o śnieżnobiałych włosach i zielonych oczach.

Wtedy dopiero zaczęły się kłopoty, ale to już... historia na inną opowieść, ponieważ ta już dobiegła końca.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top