3. Samotna Misja Sakury (KakaSaku 18+)

Muszę podziękować pewnej osobie, która pisze naprawdę przepiękne opisy otoczenia (ja nigdy nie umiem w naturę, zawsze idę w uczucia, czy doznania cielesne XD) za natchnięcie mnie słownictwem! Dzięki, Nagarwa ! <3

Ostrzeżenie: dużo dosłownych opisów dla dorosłych!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Mówi się, że człowiek raz doprowadzony do ostateczności, zaczyna dostrzegać to, co naprawdę dzieje się w jego wnętrzu.

Hatake Kakashi doświadczył tego druzgocącego uczucia więcej razy niż większość shinobi Wioski Liścia. Najpierw stracił matkę, której nigdy nie poznał, potem jego ojciec targnął się na swoje życie. Później, gdy Kakashi wreszcie jakoś doszedł do siebie, utracił swojego przyjaciela przez własną głupotę.

Życie bywa przewrotne. I okrutne.

Dla Kakashiego po raz kolejny było bolesne w chwili, gdy zabił swoją przyjaciółkę, a zaraz potem utracił swojego nauczyciela i jego żonę... I choć Kakashi robił wszystko, by z ukrycia pilnować dziedzica Czwartego Hokage, co w pewien sposób nadało jego życiu sens, to nie zawsze był przy nim, nie udzielał się zbytnio, gdy Naruto spotykał się z wieloma porażkami życiowymi. Kakashi nie wiedział wówczas, co mógłby powiedzieć chłopcu, którego rodzice poświęcili siebie i jego dla dobra tych wszystkich mieszkańców, którzy tak źle go traktowali. Jednak Hatake współczuł chłopcu.

Obaj byli sierotami, a z czasem, gdy Naruto stał się jego uczniem awansował w hierarchii do kogoś bliskiego jego sercu, wraz z Sasuke i Sakurą. Stworzyli swego rodzaju rodzinę, której nikt nie mógł im odebrać. Z czasem do ich grupy dołączył Sai, ale nigdy nie mógł dobrze dogadać się Sasuke, głównie dlatego, że dla byłego członka Korzenia, Naruto był dobrym przyjacielem i nie mógł znieść myśli, jak ostatni członek upadłego klanu Uchiha traktował Uzumakiego. Najwidoczniej czytanie o emocjach nie odkrywało tajemnic związku pomiędzy Naruto, a Sasuke, który zawsze obfitował w najróżniejsze przezwiska. Tego książka nie mogła zdefiniować, nie w taki sposób, w jaki Sai postrzegał Naruto. A może było coś więcej pomiędzy Uzumakim, a Uchihą? Jednak Hatake nigdy, by się nie przyznał do tego typu myśli. Poza tym, była jeszcze w tym wszystkim Sakura, która olała obu chłopców, dla Naruto nie było u niej szans już od samego początku, a Sasuke przegrał sprawę w chwili, gdy próbował ją zabić. Każda szanująca się kunoichi, by tego nie wybaczyła, nieważne, jak wielkim uczuciem darzyłaby tę osobę. A Sai nigdy nie wchodził w grę. Jednak gdzie w tym wszystkim był on? Ten, który zawsze był u jej boku, by załagodzić ból. Ten, który zawsze wiedział, co powiedzieć, by łzy przestały płynąć po jej policzkach. Ten, który do samego końca nie zdawał sobie sprawy, jak ważna była dla niego jego jedyna uczennica, dopóki o mały włos jej nie stracił...

Tamtego dnia, Hatake Kakashi po raz kolejny został wystawiony na ogromną próbę, jego wściekłość, żal i rozgoryczenie osiągnęły apogeum. A wystarczyło, aby Tsunade wysłała więcej patroli ANBU, nim ostatecznie zdecydowała, że drużyna siódma poradzi sobie doskonale.

Niestety, w ogóle nie byli na to przygotowani. Nawet Hokage nie rozpracowała do końca przeciwnika, z którym mieli się zmierzyć, ani nawet patrol ANBU, który wysłała pierwszym razem. Tsunade czasem pokładała w jego drużynie zbyt wielkie nadzieje, a nie znając słabości przeciwnika, które Kakashi próbował wychwycić od pierwszej chwili, gdy się tu pojawili, nie mieli szans, by z nim wygrać.

Dlatego armia mężczyzny bez problemu poradziła sobie z Uchihą, zupełnie jakby nie obawiali się mangekyo sharingana, czy Susano Sasuke, dlatego teraz wyglądał żałośnie, gdy tak leżał przygnieciony stertą głazów, nieprzytomny, choć nadal otoczony grupą wrogich ninja.

Naruto niemal utracił całą swoją chakrę i chakrę Kyūbiego, próbując uratować Sasuke i Sakurę, bo Kakashi jakoś uratował się sam. Zresztą, jak zawsze. Stał teraz w dalszej odległości od Naruto, nieco bliżej nieprzytomnego Sasuke i całą drogę świetlną od Sakury.

Serce Hatake zabiło mocniej, gdy próbował analizować, co się właśnie wydarzyło. Zerknął to na Naruto, który resztkami sił próbował się podnieść z ziemi, gdy grupa kolejnych wrogich ninja zasypała go gradem ciosów, z którymi bez pomocy chakry i swoich klonów Uzumaki nie mógłby sobie poradzić.

Raz jeszcze obrzucił spojrzeniem Sasuke, leżącego w szkarłatnej kałuży, aż wreszcie z bólem wymalowanym na twarzy, Kakashi przeniósł spojrzenie na Sakurę, której twarz wykrzywiona gniewnie, choć do jej oczu powoli zakradał się strach, gdy ich spojrzenia zwarły się ze sobą.

Hatake źle oszacował ich położenie, bo aby dostać się do wnętrza jaskini, musieli skorzystać z pomocy Sakury, która praktycznie całą swoją chakrę wykorzystała na „utorowanie im drogi", a potem na uleczenie Kakashiego po tym, jak został znokautowany na samym wstępie i choć uwolnił się sam, to z licznych ran na jego ciele sączyła się krew, dlatego też Sakura zajęła się Hatake, gdy Naruto i Sasuke rzucili się w wir walki. Rasengan i chidori rozświetliły mrok jaskini, gdy jej leczące dłonie przyjemnie rozgrzewały jego ciało, powoli gojąc liczne nacięcia.

To był właśnie ich największy błąd.

Sakura wytrzymała jego zimne, jak lód spojrzenie, które przeniósł na przeciwnika tuż za jej plecami, trzymającego ją w mocnym uścisku.

Ich największy błąd — ujawnić swojego medycznego ninja.

Kakashi stał po drugiej stronie, obserwując uważnie przy pomocy sharingana ruchy wroga. Logiczne, że jego strategią było w pierwszej kolejności pozbawić drużynę Kakashiego medycznego ninja. Hatake wysłał już Pakkuna z informacją dla Piątej Hokage, aby przysłała co najmniej dwie drużyny pomocnicze, zespół Gai'a Maito oraz zespół Shikamaru, a także Kotetsu oraz Izumo, jako dodatkowe wsparcie do przetransportowania rannych.

Kakashi musiał wydostać stąd swoją drużynę, gdyż wszystkim jej członkom niewiele zostało jeszcze życia. A jego umysł pracował na najwyższych obrotach, choć przyćmiony bólem, którego mógł za chwilę doświadczyć, gdyby kolejni członkowie jego rodziny zginęli przez jego głupotę. Choć zapowiadało się zupełnie inaczej — „wpadniecie, złapiecie kogo trzeba i dostarczycie do mnie na przesłuchanie" — właśnie tak brzmiały słowa Hokage. W teorii bardzo proste zadanie, gdyby nie fakt, że ich przeciwnik skądś czerpał niekończące się zapasy kolejnych ninja, a jego technika przewyższała nawet potęgę sharingana. Ewidentnie był to jeden z eksperymentów Orochimaru.

Kakashi wziął głęboki wdech, nim spojrzał oprawcy w oczy, wiedząc doskonale do czego musi się posunąć. Sakura zacisnęła zęby i ledwie zauważalnie skinęła głową, godząc się ze swym losem.

Raikiri — wyszeptał, a błyskawica i świergot ptaków rozbłysły i rozbrzmiały w ogromnej jaskini.

Wpatrzył się we wroga, marszcząc groźnie brwi.

Raikiri — ryknął jego przeciwnik i przesunął ostrzem z błyskawicy po brzuchu pojmanej Sakury.

Wściekłość aż zawrzała w Kakashim. Wiedział, że postąpił ryzykownie, ale tylko to było w stanie odwrócić uwagę jego oponenta, a mianowicie skopiowanie jego autorskiej techniki. Podczas gdy prawdziwy Kakashi oraz jeden z jego klonów zaszły przeciwnika od tyłu, by odbić Sakurę z jego rąk...

Mężczyzna usiadł na swoim łóżku, ciężko dysząc pod wpływem snu związanego z niedawnymi wydarzeniami. Dopiero, co udało mu się wyrwać ze szponów koszmaru, które ponownie spowiły go swym mrokiem, jak w czasach, gdy zmagał się ze stratą Rin i demonami, które dręczyły go po tym, jak jego dłoń...

Kakashi spojrzał na swoje ręce, co prawda nie widział teraz na nich krwi Rin, ale moment, w którym niemal utracił swoją dawną uczennicę, ukazał mu to, czego nie dostrzegał przez tyle lat i odnowił stare rany.

— Sakura?! — krzyknęła kobieta przed nim, która kompletnie nie brzmiała jak Sakura. — Nie jestem żadna Sakura!

Kakashi powoli rozchylił swoje powieki i zerknął na nagą kobiecą sylwetkę, klęczącą przed nim. Faktycznie, to nie była jego Sakura.

— Powiedziałem Sakura? — Niewinny uśmiech wykrzywił jego wargi. — Miałem na myśli...

Jego umysł pracował na najwyższych obrotach, ale kompletnie nie potrafił sobie przypomnieć imienia tej kobiety. Zacisnął wówczas mocniej dłonie na jej biodrach i pchnął, co z kolei sprawiło, iż kobieta wygięła się w łuk i jęknęła, kompletnie zapominając o jego wpadce. Ale kiedy Kakashi znów przymknął powieki, przed jego oczami zamajaczyła Sakura i mężczyzna nie mógł powstrzymać się przed tym, by wyobrazić sobie, że to jego dawna uczennica przed nim klęczała, a on wbijał się w nią aż po samą nasadę, dopóki nie osiągnął spełnienia, po raz kolejny z jej imieniem na swoich ustach.

To właśnie w tamtym momencie kobieta uderzyła go poduszką w twarz, którą Kakashi z prędkością światła zasłonił maską.

— Zapomnij! Nigdy więcej się z tobą nie umówię! — prychnęła, wstając z łóżka. — Mam swoją godność i nie umawiam się z dupkami, którzy nie potrafią nawet zapamiętać mojego imienia!

Kakashi westchnął zrezygnowany i podciągnął swoje spodnie, które od razu zapiął. Zerknął na kobietę, która na szybko naciągnęła na siebie sukienkę, a mężczyzna nie miał serca informować ją o tym, iż założyła ją na lewą stronę. Przyglądał się jej, kiedy w popłochu opuszczała jego mieszkanie. A on został sam ze swoimi przemyśleniami. I to chyba było w tym wszystkim najgorsze, gdyż ostatnimi czasy jego umysł płatał mu różne figle.

Mężczyzna wstał z łóżka i podszedł do okna, skąd przyglądał się biegnącej ulicą kobiecie, która jeszcze chwilę temu jęczała jego imię. I pomimo jej żarliwych zapewnień, wróciła do niego następnego dnia po więcej wrażeń.

Dlaczego Sakura? — pomyślał. Naprawdę przestawał rozumieć sam siebie. Nie wiedział, co takiego sprawiło, że Sakura była dla niego aż tak ważna, jednak chwila w której niemal ją stracił, ukazała mu to, do czego bał się przed sobą przyznać już od dłuższego czasu. A może po prostu było z nim coś nie tak? Zresztą z pewnością nie był normalny, bo kto normalny czyta romanse dla dorosłych w miejscu publicznym? I kto przy zdrowych zmysłach fantazjowałby o swojej byłej uczennicy? Nie, z pewnością Kakashi nie był normalny. Jednak mimo wszystko, nie rozumiał, co takiego miała w sobie Sakura, że aż tak go do siebie przyciągała, że nie było dnia, ani godziny, by o niej nie myślał. I kiedy wieczorami siedział w barze w ciągu ostatnich dwóch tygodni od tej tragicznej misji, gdy co drugą noc wracał z inną kobietą do swojego mieszkania za każdym razem działo się to samo. A mianowicie, wyobrażał sobie, że to Sakura była przed nim i, że to Sakura jęczała jego imię. Był naprawdę chorym człowiekiem.

Jednak nigdy, przenigdy nie pozwoliłby sobie na to, by zaciągnąć ją do łóżka. Nie, kiedy ona sama, by tego nie zainicjowała.

— Skoro tak ci się podoba ta cała Sakura, to czemu się z nią nie prześpisz? — zapytała jedna z jego „zdobyczy", której niezbyt przeszkadzało to, że nie pamiętał jej imienia, bo ona jego imienia też nie pamiętała, a jedyne, co o nim wiedziała to to, że był Kopiującym Ninja.

— To skomplikowane — odparł wtedy mężczyzna, znów w masce i z naciągniętymi na siebie spodniami, siedzący na brzegu łóżka.

Kobieta wygładziła swoją sukienkę, którą dopiero co na siebie wciągnęła.

— Zamiast być z kobietą, której ewidentnie pragniesz, wolisz, co noc umawiać się z nieznajomymi, które nawet nie pamiętają twojego imienia, ani ty ich? — Kobieta uniosła wymownie brew.

Kakashi przyglądał się jej przez chwilę. Była piękną, młodą blondynką o ciemnych niczym noc oczach. Tylko, że Hatake dopiero teraz to zauważył, do tej pory myślał, że miał do czynienia z różowo-włosą i zielonooką kunoichi. Miał przejebane.

— Jak już mówiłem...

Zaśmiała się dźwięcznie, przerywając jego wypowiedź.

— Co może być aż tak skomplikowane? — spytała, wyraźnie rozbawiona.

Kakashi wbił spojrzenie w podłogę.

— To, że jestem jej dowódcą — odparł.

— No i?

— I byłym nauczycielem — dodał, gdy kobieta nadal nie ustępowała.

— Czyli obecnie nie jest już twoją uczennicą, tylko podwładną?

Kakashi skinął głową.

— Jest pełnoletnia?

Kolejne skinięcie.

— Czyli nie masz żadnych przeszkód — odparła po namyśle kobieta, a jej usta rozciągnęły się w tajemniczym uśmiechu.

Hatake przewrócił oczami.

— Właśnie, że są. Jak chociażby... — Kakashi podrapał się po policzku, po czym szybko dodał to, co pierwsze mu przyszło na myśl: — Ona zdecydowanie woli brunetów — stwierdził i tym razem to on uśmiechnął się tajemniczo.

Kobieta założyła na stopy swoje szpilki, spoglądając na mężczyznę przez ramię, gdy skierowała się do wyjścia.

— Po prostu sobie wmawiasz, że ona cię nie chce, a jestem pewna, że gdyby miała możliwość skosztować choć trochę twoich umiejętności w dziedzinie seksu, nie byłaby aż tak oporna. — Po tych słowach opuściła jego mieszkanie, a Kakashi zaczął się zastanawiać, czy czasem nie miała racji.


~~~~~~~~~~~


Kakashi przyszpilił jej nadgarstki do ściany tuż nad jej głową, ale Sakura nie protestowała. Nie, kiedy całował ją w tak cudowny sposób, a smak jego ust rozpalał ją do czerwoności.

Rozchyliła swoje wargi pod naciskiem jego, witając go z radością, gdy jego język wsunął się do wnętrza jej ust, zahaczając o jej język. Sakura bała się przyznać, że jeszcze nigdy w życiu z nikim się nie całowała, oprócz tych zwyczajnych pocałunków w policzki, czy to z okazji urodzin chociażby Kakashiego. Nigdy jednak nie przypuszczałaby, że aż tak spodoba jej się smak ust mężczyzny na jej wargach, a także sposób w jaki jego język pieścił jej własny. Aż wyjęczała swoją aprobatę wprost w jego usta, co Kakashi odebrał, jako zachętę, pogłębiając pocałunek. Jego wargi rozchylały się coraz szerzej, a jego język coraz łapczywiej zagarniał jej. Sakura odwzajemniała mu się tym samym, mając nadzieję, że jej niedoświadczenie w tej dziedzinie nie było zbytnio widoczne.

Kakashi natomiast z niezwykłą pasją smakował swoją dawną uczennicę. Kompletnie zatracony w tym nierealnym, jak do tej pory, pragnieniu. Myślał tylko o tym, że Sakura smakowała dokładnie tak, jak to sobie wyobrażał, że jej usta były idealne w każdym calu, perfekcyjnie oddając jego pocałunki, jakby do tego właśnie została stworzona — do całowania go. Kiedy wyczuł i usłyszał jej jęk, poczuł, jak przez jego ciało przebiegła fala ekscytujących dreszczy, gdy postanowił posunąć się o krok dalej, coraz bardziej zatracając się w pocałunkach. Ich usta otwierały się szerzej, całując się bez opamiętania, a Sakura nadążała za jego tempem i dorównywała mu w każdym calu płonącej w nim namiętności.

Mężczyzna westchnął cicho, gdy przygryzł jej dolną wargę, a ona zajęczała, kompletnie nie spodziewając się takiego gestu z jego strony. Powoli rozchylił swoje powieki, spoglądając na swój ochraniacz, przepasający jej oczy. Było w tym coś niesamowicie podniecającego i Hatake nie byłby sobą, gdyby nie poczuł przez to jeszcze większego pożądania. Jego oczy chłonęły widok, spragnionej jego ust swojej dawnej uczennicy. Różowe włosy dawały mu jasno do zrozumienia, że jego najskrytsze pragnienie właśnie się spełniło.

Dlatego pod wpływem chwili, Kakashi wsunął kolano pomiędzy jej uda, a Sakura jęknęła zaskoczona, gdy w tym samym czasie usta jej dawnego nauczyciela przypuściły szturm na jej wargi. Nie zaoponowała. Odpowiedziała na jego wezwanie, całując go jeszcze namiętniej niż chwilę temu. Zupełnie, jakby Sakura posiadła zdolności sharingana, co do kopiowania techniki jego pocałunków. Mężczyzna wyraził swoją aprobatę, gdy jej język oplótł jego, drażniąc i prowokując go. Dlatego też Kakashi wypuścił jej nadgarstki i zacisnął dłonie na jej nagich biodrach, gdy sukienka, którą miała na sobie tego dnia Sakura, zsunęła się na wysokość jej brzucha, eksponując jej bieliznę i pończochy.

Hatake potrafił docenić kobiecą bieliznę, więc dobór takiej, którą tego wieczoru Sakura postanowiła ubrać, sprawił mu niewysłowioną przyjemność. Dlatego też nie krępował się już więcej i zacisnąwszy dłonie na jej pośladkach, przyparł ją do ściany swoimi biodrami, napierając na jej krocze swoim wzwodem.

Natomiast jego usta rozpoczęły wędrówkę od jej warg do ich kącika, który — jeszcze w barze — dekorował biały krem, który przywołał jego brudne myśli, gdy Sakura wówczas zlizała z jego kciuka tę słodkość. Zdecydowanie potrafiła pobudzić wyobraźnię mężczyzn, albo tylko jego — największego zboczeńca Konohy. Kakashi uśmiechnął się triumfalnie, przesuwając się z pocałunkami wzdłuż linii jej żuchwy i dalej, aż do zagłębienia jej szyi, gdzie do działania przystąpił również jego język.

Sakura objęła jego szyję rękoma, wplatając palce w jego włosy. Odchyliła wówczas głowę w tył, pozwalając na pocałunki, które rozpaliły w jej wnętrzu prawdziwy ogień. Jeszcze nigdy w życiu nie była aż tak podniecona, nawet nie potrafiłaby się przed sobą przyznać, że mogłaby aż tak pragnąć swojego dawnego nauczyciela. Ale...

Sakura szarpnęła za jego włosy, dopóki Kakashi nie oderwał się od jej szyi. Wówczas spojrzał na nią, przyglądając się jej ochoczo rozchylonym wargom i zasłoniętym oczom.

— Kakashi-sensei, pocałuj mnie — wyjęczała, a on nie protestował.

Triumfalny uśmiech po raz kolejny zagościł na jego wargach, kiedy to pochylił się, by złożyć na jej ustach pocałunek, jednak zatrzymał się na odległość kilku milimetrów, tak, że ich wargi niemal się ze sobą stykały i choć Sakura wyjęczała jeszcze:

— Proszę, sensei.

To Kakashi ani drgnął, gdy jego triumfalny uśmiech przerodził się w figlarny.

— Wiesz, Sakura, gdybym cię nie znał, to pomyślałbym, że próbujesz nakłonić swojego byłego nauczyciela do czegoś wykraczającego poza jego kompetencje, jako obecnego lidera drużyny siódmej — stwierdził Kakashi, choć ton jego głosu brzmiał, jakby dobrze się bawił jej bezradnością.

Gdyby nie miała na oczach jego ochraniacza, to zamrugałaby się zaskoczona.

— Chodzi o to... — zaczęła, ale szybko przerwała, gdyż miała kompletną pustkę w głowie.

— Tak, słucham cię, Sakura — odparł tym samym lekkim tonem.

To właśnie wtedy coś do niej dotarło — on się z nią ewidentnie droczył! Jednak do tej zabawy potrzeba było dwojga i chociaż już odwaliła kawał dobrej roboty — spory kawał, biorąc pod uwagę to, co wyczuwała poprzez cienki materiał swoich majtek — to mogła te ich igraszki pociągnąć jeszcze dalej.

— Och, sensei — zaczęła na powrót tym swoim kokieteryjnym tonem. — Czyżbyś nie chciał skorzystać z okazji nauczenia swojej uczennicy tego i owego, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe?

Wyczuła jego uśmiech, gdy złożył delikatny niczym piórko pocałunek w kąciku jej ust.

— Ale wygląda na to, że moja uczennica świetnie zna się na rzeczy — odparł, ująwszy jej podbródek w dwa palce, a Sakura westchnęła błogo.

— A może tak nie do końca się zna? — rzuciła tajemniczo, oplatając go nogami w pasie.

Kakashi wydał z siebie cichy odgłos, zupełnie, jakby Sakura zaskoczyła go swoim śmiałym posunięciem.

— Co masz na myśli? — wymruczał jej do ucha, a ona zadrżała, gdy przygryzł delikatnie jego płatek.

— Pewnie i tak mi nie uwierzysz, ale... — Sakura zawahała się, sunąc opuszką palca wskazującego wzdłuż linii jego żuchwy, wyczuwając, jak drgnęła, gdy zacisnął szczękę.

— Ale?

— Jeszcze nigdy się nie całowałam — wyznała i przez chwilę zapanowała kompletna cisza.

Ich oddechy zmieszały się wówczas ze sobą i tylko to wskazywało na to, że Kakashi wciąż był tuż przed nią. A także fakt, że jedna z jego dłoni nadal trwała zaciśnięta na jej pośladku, natomiast druga zsunęła się z jej podbródka na dekolt. Oraz to, jak ich ciała się ze sobą stykały w strategicznych punktach. Sakura wyczuwała gorąco bijące od mężczyzny, a pożądanie zapłonęło w jej wnętrzu prawdziwym ogniem.

— Nigdy? — wydusił z siebie Hatake.

— Nigdy — odparła Haruno, po czym dodała: — Właśnie przed chwilą miałam swój pierwszy pocałunek.

Kakashi zadrżał, a ona, wiedziona instynktem, poruszyła biodrami, ocierając się o jego erekcję.

— Jak na dziewicę wydajesz się dość doświadczona w tej kwestii — stwierdził po chwili, a jego głos zniżył się o oktawę, przechodząc do tego niskiego, pełnego napięcia seksualnego i pobudzającego ją do granic możliwości. Och, tak. Sakura z całą pewnością mogła stwierdzić, że Kakashi miał naprawdę niezwykły głos, niezwykle podniecający, gdy używał go w ten sposób.

— To dlatego, że... — Sakura uśmiechnęła się tajemniczo. — Wiesz, Kakashi-sensei, trzeba przyznać, że... — Nagle dłoń Sakury powędrowała pod materiał jego spodni i chwyciła jego przyrodzenie. — ...nawet dziewice mogą nabrać doświadczenia podczas czytania wszystkich części 'Icha Icha'.

Jej palce zacisnęły się na jego napletku i przesunęły powoli w dół. Sakurze zdawało się, że przez chwilę Kakashi był w takim szoku, że nie zarejestrował tej drobnej pieszczoty.

— Nigdy nie sądziłem, że nadejdzie kiedyś taki dzień, w którym poznam w swoim życiu kobietę, która będzie czytać te same książki, co ja — stwierdził, a zaraz po tym jęknął, gdy palce Sakury zaczęły coraz szybciej się poruszać na jego członku, zaciskając się na nim pulsacyjnie.

Kakashi oparł się czołem o jej ramię, gdy ona pieściła go swoim dotykiem.

— Zawsze mnie ciekawiło, co takiego interesującego było w tych książkach, aż wreszcie sama to odkryłam — wyznała, a potem to ona jęknęła, gdy poczuła jak przygryzł skórę na jej ramieniu.

Mężczyzna na powrót przyszpilił jej nadgarstki do ściany tuż nad jej głową, tym samym kończąc jej pieszczotę, a potem ponownie pochylił się nad jej ustami.

— Sakura...

— Kakashi-sensei, pocałuj mnie.

Hatake jęknął żałośnie, znów słysząc ten kokieteryjny ton jej głosu.

— Jesteś tego pewna?

— Tak!

— Że chcesz w ten sposób stracić dziewictwo?

Teraz?! Dopiero teraz się o to pytał?! Po tym, jak rozpalił ją do czerwoności, a wszystkie jej sensory krzyczały, domagając się jego dotyku... Domagając się pieszczoty Hatake Kakashiego! Miała ochotę zgromić go swoimi słowami, ale przypomniała sobie o celu tej misji, więc szybko się opanowała.

— Chyba jednak nie do końca w ten sposób — odparła, uśmiechając się przebiegle.

Wyczuła na sobie ciężkie spojrzenie Hatake.

— Rozumiem — rzekł tym swoim leniwym tonem głosu, a Haruno jęknęła i mocniej objęła go nogami w pasie, aż jego nabrzmiały do granic możliwości penis naparł na wilgoć jej majtek.

— Mógłbyś mi zdjąć opaskę z oczu, żebym mogła podziwiać twoje dzieło — wyszeptała mu do ucha, gdy jego twarz znów spoczęła w zagłębieniu jej szyi.

Wszystko zależało teraz od jego decyzji... To znaczy powodzenie jej misji — Sakura poprawiła się w myślach. Bo przecież nie mogło być tak, że robiła to tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top