3. Naruvixa (18+)

Nareszcie udało mi się napisać wątek o Naruto i mogę dodać XD

Przepraszam za pewien ship, który nie miał się tu pojawić, ale Akamaru nigdy nie odstępuje Kiby na krok, więc... przepraszam, aczkolwiek to całkiem ciekawy ship XD

No i zapraszam!

PS. Strasznie mi się podoba ten Kakashi, haha!

~~~~~~~~~~~~~


Poranek po imprezie, KakaSaku

- Na razie tyle musi ci wystarczyć - mruknął Kakashi, gdy Sakurawciągała jedną z jego czystych koszulek przez głowę. - Pójdę wycisnąć nasze ubrania i rozwiesić na lince na zewnątrz. Może wtedy wyschną szybciej...

- Mmf! - Sakura sapnęła z irytacją, gdy już przedostała się poprzez tkaninę i na powrót spotkała jego spojrzenie, a w zasadzie to on nagle wrócił do niej spojrzeniem, gdyż chwilę wcześniej błądził wzrokiem po jej nagiej sylwetce.

- Lepiej już pójdę - oznajmił, gdy już naciągnął na siebie spodnie, które zsunęły mu się niebezpiecznie nisko, odsłaniając stanowczo zbyt wiele nagiego ciała.

Jego koszulka była na tyle za duża na tę drobną młodą kobietę, jaką była Sakura, że sięgała aż za tyłek. Jak się okazało, cała jej bielizna i reszta ubrań skończyła u Kakashiego pod prysznicem tak, jak jego koszulka z maską i spodnie. Na szczęście, Kakashi posiadał więcej kompletów tych ubrań, więc mogli z nich skorzystać, ale kiedy Sakura wciągnęła na tyłek jego spodnie, te zsunęły się aż do kostek. To właśnie wtedy Kakashi doszedł do wniosku, że póki co nie potrzebowała dolnej części garderoby. Dlatego też Sakura postanowiła się z nim nie sprzeczać, zresztą i tak była zdana na jego łaskę.

Kiedy obrócił się w stronę drzwi, Sakura podążyła za nim. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, ale nie odezwał ani słowem. Bo co mógłby powiedzieć? To, że interesował się swoją uczennicą już od jakiegoś czasu stanowczo za bardzo? Sakura stała się kobietą, bardzo piękną, młodą kobietą, której nie sposób było się oprzeć, zwłaszcza, gdy chodziła po jego mieszkaniu mając na sobie tylkojego koszulkę. Nie wiedział dlaczego, ale strasznie go to podniecało. Co prawda był wściekły na siebie za to, że dopuścił do tego, by skończyli razem w łóżku, ale w głębi serca cholernie się z tego cieszył i ciężko mu było oderwać wzrok od jej nagiej sylwetki. To wykraczało poza jego obowiązki jako jej nauczyciela, ale jeśli oboje zrobili to nieświadomie, to nie było sprawy. Choć musiał się do tego przyznać, że iście wkurwiało go to, że niczego nie pamiętał z tej nocy, bo jeśli jego niedorzeczne pragnienie się spełniło, to dlaczego nic z tego nie zapamiętał?!

Wszedł do łazienki, gdzie wyciągnął spod prysznica mokrą stertę ubrań, które wycisnął, a następnie przerzucił do miski, po czym podniósł ją i zwrócił się w stronę wyjścia, w którym stała Sakura... z rumieńcami na policzkach, zastygła w półkroku, jakby nie wiedziała, czy może wejść dalej, przyglądając mu się z lekkim wahaniem, choć raczej nie kryła się z tym, że jej wzrok błądził po jego sylwetce.

Sakura z kolei zastanawiała się nad tym, jak to było możliwe, że Kakashi był w stanie utrzymać tak duże mieszkanie w tak nienagannej czystości, podczas gdy ona sama już od trzech tygodni nie starła kurzu z komody, na której trzymała zdjęcia. Poza tym, z tą miską w rękach, jej nauczyciel wyglądał jak... normalny obywatel Konohy, a nie wielki shinobi...

Cofnęła się o krok, gdy się do niej zbliżył.

- Lepiej zostań w środku, gdy będę wieszał pranie. Pomimo tego, że mieszkam na uboczu, zawsze może się zdarzyć jakiś ciekawski przechodzień - wyjaśnił, mijając ją.

Sakura zacisnęła usta w wąską kreskę, przyglądając się jego oddalającej się sylwetce i dosłownie w jednej sekundzie była tuż za nim, gdy wyszedł na zewnątrz. Zatrzymała się w progu, w obawie, że ktoś faktycznie mógłby ją ujrzeć w koszulce jej nauczyciela i to w dodatku, wychodzącą z jego domu.

Przycisnęła dłoń do piersi, zastanawiając się, jak to było możliwe, że tak genialny nauczyciel i ninja, jak KakashiHatake, wyglądał tak niesamowicie zwyczajnie, rozwieszając pranie... cóż, nieziemsko seksownie i przystojnie, ale jednak zwyczajnie. Oczyma wyobraźni już widziała jak wraca do domu, zasiada przy stole, by zjeść obiad ze swoją żoną i dziećmi i jak spogląda na nią wygłodniałym wzrokiem nocą... Co?! Jak to było możliwe, że wyobrażała sobie przyszłość u boku swojego nauczyciela?!

Owszem, był nieziemsko przystojny, a kiedy tak schylał się po mokre ubrania i zaraz prostował, unosząc ręce, by powiesić pranie na lince, wyglądał tak zwyczajnie, a zarazem niesamowicie seksownie, że aż biedna Sakura przygryzła wargę. Musiała oprzeć się na framudze drzwi, gdyż czuła, jakby miała zaraz zemdleć.

To właśnie w tamtej chwili, Kakashi obrócił się w jej stronę i uśmiechnął w ten swój czarujący sposób. Ten uśmiech, bez maski skrywającej połowę jego przystojnej twarzy, był tysiąc razy bardziej czarujący...

Sakura wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, coś jak jęk. Poczuła też jak rumieńce wpełzły na jej policzki nieproszone, a ona sama uniosła dłoń i pomachała do niego, choć nie do końca wiedziała, czemu miałaby to zrobić, aczkolwiek wydawało jej się to takie naturalne, jakby robili to już wiele razy - to znaczy, jakby wielokrotnie podziwiała jak Kakashi rozwiesza pranie, a ona stoi w progu i podziwia widoki... a było co podziwiać, zwłaszcza, że Kakashi do tej pory wciąż jeszcze nie założył ani koszulki, ani tym bardziej maski, z którą zazwyczaj się nie rozstawał.

A potem mężczyzna na powrót zanurkował w misce, a ona mogła podziwiać jak jego spodnie zsunęły się tuż nad linię jego pośladków. Westchnęła cicho, podziwiając jak ten niesamowity ninja, rozwiesza pranie i poczuła dziwne ukłucie w swoim wnętrzu. Pod wpływem tego dziwnego ucisku zmarszczyła brwi - znała to uczucie, wiedziała, czym ono groziło, a w tej chwili miała przed sobą Kakashiego... zazwyczaj, gdy ta chęć stawała się nie do zniesienia, wsuwała sobie dłońpod majtki, ale mając pod ręką innego mężczyznę, to mogłoby się źle skończyć.

Kakashi podniósł miskę i zaczął iść w jej stronę. Zamarła, wsparta o framugę, niezdolna, by oddychać. Pragnęła, by ją dotknął...

Potrząsnęła energicznie głową.

Nie!

- Oi, Sakura - mruknął Kakashi, zatrzymawszy się tuż przed nią.

- Tak? - wyszeptała, unosząc na niego wzrok, ponadto zatrzepotała rzęsami.

Przez krótką chwilę miała wrażenie, jakby wpatrywał się w nią z bezbrzeżnym pragnieniem, chłonąc bezkresną zieleń jej tęczówek.

- Koszulka ci się podwinęła.

Początkowo jego słowa do niej nie dotarły, dlatego, że nie mogła uwolnić się spod wpływu jego ciemnego oka, a dodatkowo wciąż była urzeczona jego przystojną twarzą. Kiedy jednak wreszcie przetworzyła informację, którą jej przekazał, pisnęła i pociągnęła koszulkę w dół, podczas gdy jego usta rozciągnęły się w złośliwym uśmiechu.

Sakura spojrzała na niego wyczekująco.

- No i? - rzuciła lekko poirytowana.

Złośliwy uśmiech Kakashiego jeszcze bardziej się poszerzył.

- No co?! - syknęła.

- Blokujesz mi wejście - wyjaśnił, oparłszy dłoń tuż nad jej głową i pochyliwszy się nad jej twarzą. - Czy robisz to specjalnie, Sakura-chan?

Z chwilą, gdy wypowiadał te słowa, ich twarze dzieliły dosłownie milimetry, a ona miaławrażenie, jakby byli dwoma magnesami, gdyż czuła niesamowite przyciąganie do tego mężczyzny.

- Nie, wybacz - powiedziała po chwili, gdy już doszła do siebie, uwolniwszy się spod wpływu hipnotyzującego spojrzenia jego ciemnego oka.

Przesunęła się na bok, a Kakashi przecisnął się do środka. Zniknął na chwilę w łazience, gdzie zaczął ścierać nadmiar wody. Sakura podążyła za nim do środka mieszkania, postanawiając pozostać w salonie.Opadła wówczas na kanapę, krzyżując ręce na piersiach.

- Sakura.

Jego głos tak ją zaskoczył, że aż podskoczyła na miejscu. Rzuciła mu piorunujące spojrzenie i z przerażeniem zauważyła znów ten złośliwy uśmiech. Czyli specjalnie sobie z nią pogrywał!

- Wygląda na to, że utknęliśmy tu do czasu, dopóki twoje ubrania nie wyschną - stwierdził, na co ona westchnęła zrezygnowana.

- Wiem.

Kakashi zajął miejsce na kanapie u jej boku.

Sakura posłała mu pytające spojrzenie.

- Masz jakiś pomysł, co moglibyśmy teraz robić? - spytał, uśmiechając się tajemniczo.

Sakura po raz kolejny poczuła jak czerwienieje. Cholera! Ten wredny typ robił to specjalnie! Zupełnie jakby coś insynuował... z tą przystojną twarzą i tym uśmiechem, była na spalonej pozycji.

- To ty powinieneś zapewnić swoimgościom jakąś rozrywkę - prychnęła.

Kakashi zaśmiał się.

- Chyba już zapewniłem - to mówiąc, uniósł znacząco brew.

Sakura przewróciła oczami. A po chwili na jej udach, które trzymała mocno zaciśnięte, by nie świecić nagą kobiecością przed byłym nauczycielem, wylądowało kilka tomów „IchaIcha".

Zamrugała zdziwiona, po czym przeniosła spojrzenie na jasnowłosego mężczyznę.

- Zawsze możesz poczytać ze mną - oznajmił, sięgając po jeden z tomów.

Sakura drżącą dłonią dotknęła jednej z książek i nawet nie zauważyła jak Kakashi uśmiechnął się złośliwie, gdy zauważył jej wybór.

- No, skoro nie mam nic lepszego do roboty... - mruknęła, a Kakashi puścił jej oczko, przez co Sakura szybko utkwiła wzrok w tekście na pierwszej stronie i...

...i być może to był jej największy błąd.


Naruto i Asami

Naruto pchnął drzwi do mieszkania swojego dawnego nauczyciela. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy to nienaganna czystość. Podłoga niemal błyszczała, zupełnie jak panele na ścianach. Obejrzał się przez ramię na swoją podopieczną, która skrzyżowała ręce na piersi i stała obrażonaw pewnej odległości od niego.

Asami tolerowała jego towarzystwo tylko i wyłącznie dlatego, że nie uśmiechało jej się sprzątanie Ichiraku przez cały następny tydzień. Swoją drogą... to Naruto powinien był posprzątać po sobie, a nie jej siostra! Skoro potrafił aż tak się upić, to powinien był cierpieć męki jakie oferował mu kac. I ona nie miała najmniejszego zamiaru mu współczuć.

- Iruka-sensei? - rzucił Naruto, przekraczając próg mieszkania swojego nauczyciela.

Asami podążyła za nim jak cień, nie odzywając się do niego ani słowem. Nie, żeby jakoś bardzo zależało jej na tym, by wrócić do akademii na te nudne zajęcia, ale mimo wszystko bardzo chciała zostać wspaniałą kunoichi, którą podziwialiby wszyscy. Jednak tego dnia chętniej poddałaby się własnemu treningowi, zamiast siedzieć w akademii, ucząc się tych wszystkich teorii, które już miała w małym palcu.

Naruto ruszył nieco pewniej w głąb mieszkania. Przeszedł z kuchni do małego saloniku, nasłuchując uważnie.

- Iruka-sensei?! - wydarł się.

To nie było w stylu Iruki, by jego mieszkanie było w tak nienagannym porządku. Zawsze gdzieś leżała jakaś kupka brudnych ubrań, a w zlewie znajdował się stos brudnych naczyń, bo jak twierdził nigdy nie miał czasu na to, by zadbać o porządki. Nie, ponieważ wolał zamiast tego poświęcić się swojej pracy, która była spełnieniem jego marzeń.

Asami zamknęła drzwi, które kliknęły cicho, co sprawiło, że Naruto spojrzał w jej kierunku.

- To tylko ja - mruknęła.

Chłopak skinął jej głową, po czym ruszył w stronę sypialni swojego byłego wychowawcy. Zastanawiał się, co takiego mogło się wydarzyć, że mężczyzna, który uwielbiał jadać z nim ramen w Ichiraku, a wieczorami sprawdzać testy, popijając herbatę z miodem i cytryną, nagle zaczął brać się za porządki.

Naruto postąpił kolejny krok, gdy jego uszu dobiegł dziwny ryk i jeszcze jakieś chrobotanie. Nagle poczuł na ramieniu czyjąś dłoń, obrócił spokojnie głowę i zauważył przerażoną Asami, wpatrującą się w niego swoimi ogromnymi, błyszczącymi, lazurowymi oczami.

- Co... co to było? - wyszeptała przerażona.

Naruto powoli wypuścił powietrze z płuc, początkowo sam był przerażony, ale na swojej drodze młodego shinobizdążył już wiele zobaczyć, przeżyć, a przede wszystkim wywalczyć, jednak widok przerażonej twarzy młodszej dziewczyny, dodał mu odwagi.

Odpowiadał za nią.

Musiał zapewnić jej bezpieczeństwo.

Zacisnął szczęki i odwrócił się przodem w stronę miejsca, gdzie powinna znajdować się sypialnia Iruki, lecz wydobywało się z niej potworne ryczenie i to dziwaczne chrobotanie.

- Asami-chan, trzymaj się blisko mnie - polecił jej cicho, po czym ruszyli razem powoli do celu.

Co prawda, jego podopieczna skrobała mu właśnie marchewki, ale nie zwracał na to większej uwagi, nie w chwili, gdy życie jego dawnego nauczyciela było zagrożone. A w dodatku, musiał bronić córki człowieka, który przyrządzał najlepszy ramen pod słońcem... nie mógł go zawieść! W przeciwnym razie już nigdy więcej nie otrzyma kuponu na darmowy obiad! Cóż, to by była za tragedia!

Kiedy tylko przekroczyli próg, zatrzymali się gwałtownie, Naruto krzyknął, a Asami pisnęła - oboje z przerażenia.

Otóż, na łóżku Iruki znajdowała się zwalista, obrzydliwa bestia, wydająca przeokropne dźwięki, zupełnie jakby konsumowała coś lub... co gorsze, kogoś! Na przykład Irukę-sensei'a!

- Asami, cofnij się - polecił podopiecznej szeptem, po czym dodał: - Może się zrobić niebezpiecznie.

Naruto postąpił krok w przód, a Asami wycofała się. Przerażenie odmalowało się na jej twarzy.

- Wypuść Irukę-sensei'a, ty potworze! - wrzasnął Naruto, a zaraz potem uformował pieczęć, mówiąc: - Kage Bunshin no Jutsu!

U jego boku pojawił się identyczny klon, który pomógł mu wytworzyć ogromną kulę energii, którą prawdziwy Naruto utrzymał w dłoni, gdy rzucił się biegiem w stronę bestii, wykrzykując:

- Rasengan!

To właśnie w tamtym momencie, spod olbrzymiej bestii, wyłonił się Iruka, a kiedy dostrzegł swojego ulubionego ucznia, otworzył szeroko oczy.

- Naruto, nie! - wrzasnął w chwili, gdy kula uwidocznionej chakry miała rozbić potwora na drobne kawałeczki.

Wspomniany zatrzymał się nagle, a niebieska energia zniknęła z jego dłoni, rozpływając się w powietrzu, tak jak jego klon. Asami również ośmieliła się podejść bliżej, gdy nagle spod - jak się okazało - spiętrzonych fałd kołdry wyłoniła się Shizune, a zza łóżka wyszła Tonton, chrumkając cicho.

Ach, więc to było to dziwne chrobotanie, pomyślał nastolatek.

Naruto zamrugał zaskoczony, a Asami odwróciła się na pięcie i wyszła szybkim krokiem z sypialni swojego nauczyciela.

- Będę miała schizy do końca życia! - jęknęła jeszcze, nim opuściła pomieszczenie.

Naruto chwycił się za twarz.

- Kuso! Iruka-sensei! Dlaczego mi to zrobiłeś, dattebayo?! - biadolił szesnastoletni chłopak.

Iruka usiadł na łóżku, a Shizune poprawiła swoją tunikę z płonącą twarzą.

- Dość nieładnie wchodzić komuś do sypialni bez pukania, wiesz, Naruto?

Cały Iruka, zawsze dawał swojemu ulubionemu uczniowi reprymendy. Nastolatek zasłonił sobie oczy.

- Ayame-san poprosiła mnie, bym zbadał, dlaczego nie pojawiłeś się w pracy na czas...

Tym razem to Iruka wyglądał na zaskoczonego.

- Przecież... Yamato obiecał mnie zastąpić... - zdziwił się mężczyzna.

Naruto jęknął, próbując wymazać sobie z pamięci widok Shizune wyłaniającej się spod kołdry jego dawnego nauczyciela.

- Iruka-sensei, ja nic nie pamiętam z dzisiejszej nocy, więc nie wiem, co się działo... - mruknął Naruto.

- Wybacz, Naruto, ale ja również ci w tym nie pomogę. Obudziliśmy się z Shizune obok siebie tego ranka i również nic nie pamiętamy - odparł mężczyzna.

Młody chłopak pokiwał głową z wciąż zakrytymi oczami, a potem zaczął się powoli wycofywać z pokoju.

- Wybacz, Iruka-sensei, nie chcieliśmy wam przeszkodzić, dattebayo! - jęknął jeszcze nim się odwrócił i wybiegł z mieszkania swojego sensei'a, ciągnąc za sobą Asami, która zbytnio nie protestowała, kiedy chwycił ją za dłoń.

Zbiegając po schodach, starał się myśleć o wszystkim, byle nie o tym, czego właśnie był świadkiem, gdy nagle Asami nastąpiła mu przez przypadek na stopę, co poskutkowało tym, że Naruto poleciał w dół po schodach, ciągnąc za sobą dziewczynę. Turlali się na sam dół, aż wreszcie chłopak wylądował na ulicy pośród przechodniów, a Asami na nim. Ich twarze były na tym samym poziomie, a on dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że ich usta złączyły się w momencie upadku.

Zamrugał zdziwiony, zahipnotyzowany wzrokiem jej lazurowych oczu.

Kiedy i Asami zorientowała się w sytuacji, odsunęła odrobinę głowę tak by ich usta już się nie stykały, ale to właśnie wtedy oboje coś sobie uświadomili. Zwłaszcza, gdy przyjrzeli się z bliska swoim twarzom. Wówczas spojrzenie Asami złagodniało.


KakaSaku

...wsunąłem dłoń pomiędzy jej uda. Ewidentnie była już gotowa, zwłaszcza, gdy mój palec niemal wślizgnął się do jej wnętrza. Zaskomlała, błagając o więcej, a ja zamierzałem jej dać to o co mnie prosiła.

- Jesteś już taka mokra... Sakura-chan! Nie mogę się doczekać, aby cię skosztować - wyszeptałem jej do ucha, muskając wargami jego płatek.

Westchnęła błogo w odpowiedzi na moje słowa.

- Sakura-chan, nie mogłem się już doczekać, gdy zostaniemy sam na sam.

Poprosiła mnie, bym się nią nie bawił, tylko dał jej to, czego pragnęła. A ja doskonale wiedziałem, o co mnie błagała. Uśmiechnąłem się chytrze, podrażniając palcem wskazującym drobną kuleczkę splotu jej nerwów. W odpowiedzi usłyszałem jej głośny jęk.

- Więcej! - błagała.

Nie mogłem jej odmówić. Naparłem na nią swoim wzwodem, a ona czując moją twardość niemal krzyknęła. Spragniona kobieta, to niecierpliwa kobieta - już dawno odnotowałem to sobie w głowie.

- Jeśli chcesz, bym dał ci więcej, musisz mnie ładnie poprosić, Sakura-chan - powiedziałem z ustami przy jej szyi.

Zadrżała pod wpływem mojego oddechu na jej wrażliwej skórze. Uśmiechnąłem się, a potem wpiłem wargami w zagłębienie jej szyi, całując namiętnie, zostawiając pieczątki w postaci mojego wilgotnego języka, a ona wiła się pode mną i jęczała moje imię.

- Sakura-chan, o co mnie prosisz?

- Weź mnie!

- Wybacz, ale nie dosłyszałem? - uśmiechnąłem się zjadliwie.

- Weź mnie, Kakashi-sensei...

Sakura zamrugała zdziwiona i niemal zatrzasnęła książkę, spoglądając w stronę Kakashiego, który wpatrywał się w nią zdziwiony.

- Sakura?

- Tak? - spytała z mocnymi rumieńcami na policzkach.

- Wołałem cię już chyba ze cztery razy - oznajmił Kakashi, a ona zamarła, przyglądając się mu kompletnie rozbita po tym fragmencie, który właśnie przeczytała.

- No i? - prychnęła.

- Chciałem zapytać jak wrażenia po przeczytaniu tej historii - stwierdził, a jego usta rozciągnęły się w tajemniczym uśmiechu.

Sakura poczuła jak na jej policzki wpełzają rumieńce, momentalnie zrobiło jej się gorąco. Weź mnie, Kakashi-sensei! - tłukło się w jej głowie, niemal cisnęło na usta. To było zbyt perwersyjne, a kiedy spoglądała na jego twarz, nie widziała już w nim swojego nauczyciela, a jedynie niesamowicie przystojnego mężczyznę o rozbawionym spojrzeniu.

To właśnie wtedy coś ją tchnęło - on wiedział o czym była ta część serii „IchaIcha"! Wiedział, że tutaj bohaterowie to uczennica i nauczyciel! Wiedział! I zamiast zaproponować jej inny wybór, to podał jej ją na tacy... cóż, właściwie to sama ją sobie wzięła, ale mimo wszystko, mógł ją powstrzymać jako jej były nauczyciel. Mógł ją ostrzec... zwłaszcza, że od rana, kiedy to obudziła się u jego boku, zaczęła miewać różne przemyślenia na jego temat i niektóre wychodziły daleko poza ich relację.

- Załóż tę swoją maskę! - Sakura nie wytrzymała, bo nie potrafiła traktować go jak swojego dawnego sensei'a, gdy wpatrywała się w jego przystojną twarz.

Kakashi roześmiał się.

- Tak sobie myślałem nad naszą sytuacją i...

- Zamilcz! - warknęła w odpowiedzi.

- Dlaczego?

- Nie będę z tobą rozmawiać, dopóki nie będziesz nosił na twarzy maski! - wyrzuciła z siebie jednym tchem, krzyżując ręce na piersi.

Kakashi wykonał gwałtowny ruch i nagle pochylał się nad nią. Jego koszulka podsunęła się niebezpiecznie wysoko, balansując na krawędzi odsłonięcia przed nim jej kobiecości.Kakashi ujął jej podbródek w dwa palce i uśmiechnął się w ten swój czarujący sposób, a ona zamarła, wpatrzona w jego świdrujące ją ciemne oko.

- Tak sobie pomyślałem, że skoro już i tak cię rozdziewiczyłem, to może...

Sakura mu przywaliła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top