2. Samotna Misja Sakury (KakaSaku 18+)

Dobra, wreszcie mi się udało! ^^ a teraz mogę się oddać pisaniu wstępu do pracy magisterskiej... na zaliczenie... xd Miłego!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Haruno posłuchała rady Ino w kwestii ubioru. Właśnie zakładała pończochy samonośnie, doskonale wiedząc, że Kakashi będzie zapewne spóźniony, co najmniej o godzinę, dlatego też nie spieszyła się z ubiorem, co by się nie pobrudzić. Postawiła też na czarną, koronkową bieliznę i pasującą do tego czerwoną, mocno opiętą sukienkę, która idealnie będzie przylegać do jej ciała, opinając każdą krągłość. Kiedy jednak już ją założyła, napotkała pewien problem, a mianowicie zamek, którego nie mogła dosięgnąć. Dlatego też postanowiła zapiąć suwak przed założeniem tego skrawka materiału, ale jak się okazało, utknęła w okolicach bioder. Westchnęła zrezygnowana i zdjęła z siebie sukienkę raz jeszcze, a potem cisnęła na kanapę jej niewielkiego saloniku połączonego z kuchnią.

Dochodziła już dwudziesta, ale Sakura nie oczekiwała, że Kakashi wpadnie po nią na czas. W końcu był mistrzem spóźniania się na wszystkie ważne wydarzenia. Nic więc dziwnego, że Sakura nie przejmowała się zbytnio tym, że obecnie paradowała w samej bieliźnie, a poza tym była u siebie. Mogła poprosić Ino o pomoc w przygotowaniach, a pewnie wyglądałaby wystrzałowo, ale jej przyjaciółka zapewne od razu rozgryzłaby, kto był celem jej misji...

A był to szczytny cel... zajrzeć pod maskę Kakashiego. Musiała przyznać, że w pewien sposób ją to podniecało i kazało zrobić się na bóstwo, dlatego też nawet pomalowała sobie rzęsy tuszem oraz maznęła usta błyszczykiem o smaku brzoskwiniowym, za resztę makijażu się nie brała, gdyż kompletnie nie potrafiła dopasować sobie podkładu. Umyła i rozczesała włosy, a po dłuższym zastanowieniu postanowiła pozostawić je rozpuszczone, gdyż i tak wymykały jej się z każdego możliwego upięcia.

Dlatego pozostał jej już tylko jeden problem — sukienka. Buty mianowicie czekały na nią grzecznie przy drzwiach, a ponieważ od lat nie nosiła szpilek, miała przeczucie, że potwornie ją obetrą. Przygotowywała się na to mentalnie, gdy zabrzmiało ciche pukanie do drzwi.

Zamarła.

Zerknęła na zegarek — równa dwudziesta.

Przeniosła spojrzenie na rzuconą byle jak sukienkę na jej kanapie.

Haruno przygryzła dolną wargę wyraźnie spanikowana.

— Sakura? — Usłyszała jego stłumiony głos za drzwiami.

— Chwileczkę! — krzyknęła, choć jej głos brzmiał dość piskliwie.

— Czy coś się stało? — Ton jego głosu wyraźnie coś sugerował.

Sakura zaklęła pod nosem i sięgnęła po tę nieszczęsną sukienkę. Finalnie założyła ją na siebie z rozpiętym zamkiem.

Podeszła do drzwi i otworzyła je, ciągnąc odrobinę w dół materiał, który co chwilę podjeżdżał do góry. Powinna była sięgać jej do połowy ud, ale podszewka ślizgała się na jej pończochach.

Kakashi przynajmniej wyglądał na zdziwionego.

— Może wejdziesz na chwilkę? — zaproponowała, trzepocząc rzęsami.

Mężczyzna przeszedł obok niej, a Sakura zauważyła, że chociaż raz miała szansę widzieć go w czymś innym niż stroju jōnina nadzorującego, co raczej było zwyczajną parą spodni i koszulką, którą zazwyczaj nosił pod kamizelką, ale i tak była to miła odmiana. Brakowało też dodatkowych sakw, przytroczonych do pasa. I dzięki temu, wyglądał jak zwyczajny mieszkaniec Konohy, a nie słynny Kopiujący Ninja. Cóż... gdyby nie ta wstrętna maska, która niszczyła ten piękny widok. Brakowało mu nawet ochraniacza, więc jego włosy opadały luźno.

Zamknęła za nim drzwi i oparła się o nie, czując jak oddech uwiązł jej w gardle. Opracowała dodatkowy plan, jako, że sama nie mogła sobie z tym poradzić, a poza tym... to byłby dobry początek do rozpoczęcia jej misji.

— Mam małą prośbę — zaczęła nieśmiało, a Kakashi odwrócił się i zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, co zrobił już za pierwszym razem, gdy tylko otworzyła mu drzwi, ale teraz sunął wzrokiem powoli, zatrzymując się na poszczególnych częściach jej ciała.

— Jaką? — zapytał, gdy już wrócił spojrzeniem do jej twarzy, a na jego ustach zatańczył tajemniczy uśmiech.

Wtedy Haruno obróciła się tyłem do niego i zerknęła na niego przez ramię spod wachlarza długich, czarnych rzęs.

— Czy mógłbyś mnie zapiąć? — Miała nadzieję, że to pytanie zabrzmiało kusząco.

Hatake zmierzył nagie plecy młodej kobiety wygłodniałym wzrokiem, a jej pytanie, dla człowieka, którego umysł był wypełniony różnymi podtekstami erotycznymi, to zabrzmiało jak prośba, której nie mógł odmówić.

Podszedł bliżej, a kiedy Sakura odwróciła od niego spojrzenie swoich zielonych oczu, Kakashi udał, że się potknął i wpadł na nią, choć tak naprawdę zrobił to celowo.

— Wybacz — wymruczał jej wprost do ucha.

Ich ciała przylgnęły do siebie. Aż zaschło jej w ustach z wrażenia, a on napawał się jej nieśmiałością, jak i bliskością.

— W porządku — szepnęła bez tchu.

Kakashi nieco się odsunął, jedynie na tyle, by nie napierać na nią swoimi biodrami, ale tak by wciąż czuła jego bliskość. Wciągnął do nozdrzy jej oszałamiający, kwiatowy zapach perfum, wciąż uśmiechając się tak, jakby właśnie odkrył jej sekret.

Przesunął wierzchem palca wskazującego po jej nagich plecach, a ona zadrżała. Zsunął się jeszcze dalej, tuż nad jej pośladki, by chwycić suwak i zasunąć go, jednak nie spieszył się z tym. Zwłaszcza, gdy zauważył, jak Sakura ciężko oddycha. Jego dłonie powoli sunęły w górę jej pleców — jedna pod materiałem, odciągając podszewkę z drogi, a druga od zewnętrznej strony, kusząc tak samo, jak ta pod spodem. Zamek kończył się tuż nad jej koronkowym stanikiem.

Miała wrażenie, jakby ta pieszczota trwała całą wieczność, choć dla niego było to zdecydowanie zbyt krótkie doświadczenie. Chciał jej dotknąć raz jeszcze.

— Sakura — wymruczał wprost w jej włosy.

— Mm? — odparła, niezdolna, by sformułować jakiekolwiek słowa.

— Po tym potknięciu boli mnie palec — powiedział, cofając się w tył o krok.

Haruno obróciła się i spojrzała w jego oczy, a on z satysfakcją zauważył jej rozszerzone źrenice.

— Który? — spytała, zerkając w dół.

— Ten największy u lewej stopy — odparł.

Sakura pomyślała, że to mogła być jej kolejna okazja, dlatego też raz jeszcze spojrzała w jego ciemne oko, a potem kucnęła przed nim, przywołując uzdrawiającą chakrę, którą zaczęła wtłaczać w jego lewą stopę.

Kakashi oparł się dłonią o drzwi, zwłaszcza, że Haruno nie zamierzała poprzestać tylko na samym akcie uzdrawiania. Bowiem, zdała sobie sprawę, że kiedy tak kucała, to jej głowa znajdowała się na wysokości jego krocza. Uśmiechnęła się przebiegle i pochyliła w przód. Oparła czoło o delikatne wybrzuszenie w jego spodniach, najwyraźniej jeszcze nie miał pełnej erekcji. W miarę jak przesuwała dłońmi w górę stopy, doskonale przy okazji wyczuwając, że nic go nie bolało, ocierała się o jego przyrodzenie, zupełnie jakby zrobiła to nieświadomie.

Jej uszu dobiegł cichy pomruk aprobaty, ale udała, że tego nie usłyszała, dlatego sunąc dłońmi z powrotem do jego palca, ponownie otarła się o jego krocze swoim czołem. Westchnął. Był to naprawdę cichy odgłos, ale wyraźnie go usłyszała. Dlatego postanowiła posunąć się o krok dalej i udała, że sama traci równowagę. Obróciła głowę tak, by wpaść twarzą wprost na jego erekcję, a Kakashi jęknął.

— Palec dalej boli? — wymamrotała, poruszając ustami w miejscu coraz większego wybrzuszenia.

A potem odsunęła się odrobinę, by nie dać nic po sobie poznać.

— Nie... — powiedział niskim, gardłowym głosem.

— To dobrze — odparła i podniosła się, sunąc piersiami po jego nogach i ocierając się o jego krocze, aż się wyprostowała i cofnęła o krok.

Odważyła się spojrzeć w jego oko, które — o ile to w ogóle było możliwe — pociemniało jeszcze bardziej. Wpatrywał się w nią tak, jakby zaraz miał ją pożreć w całości.

Sakura uśmiechnęła się do niego niewinnie.

— Cieszę się, że już ci lepiej — oznajmiła, a następnie podeszła do ściany przy drzwiach, gdzie przed półką z butami stały jej czarne szpilki.

Pochyliła się, wypinając tyłek w jego stronę, tak by mógł podziwiać jej pończochy, a także skrawek jej koronkowych majtek. Kiedy tak zapinała paseczki w swoich butach, usłyszała bliżej niezidentyfikowany dźwięk, który wydobył się z jego gardła. Coś na kształt: „o, rany".

Kakashi był na granicy. Gdyby nie znał swojej uczennicy, pomyślałby, że może właśnie próbowała go poderwać. Ale jej czyny wyraźnie świadczyły o tym, że domagała się czegoś, na czym on dobrze się znał. I zdawało mu się, że ona sama wiedziała, jak nakręcić mężczyznę. Najpierw umyślnie wywołała u niego erekcję, by zaraz potem wypiąć się i zacząć zakładać buty. I o zgrozo! Miała na sobie pończochy!

— Sakura?

— Hm? — wymamrotała.

— Ciekawość mnie zżera — odparł, a ona wyprostowała się i spojrzała na niego. — Skoro idziesz świętować swoje prawie zwycięstwo tylko ze mną... to po co aż tak się wystroiłaś?

Zamrugała zdziwiona.

— Czy to nie oczywiste, sensei? — odparła tym swoim kokieteryjnym tonem.

Kakashi uniósł brew.

Sakura podeszła bliżej, a on ze zdumieniem zauważył, że w tych butach nie sięgała mu już do ramion, tylko do czubka nosa. Ich usta miały teraz zupełnie krótszą trasę do pokonania.

— Ino mi to dzisiaj wytknęła — stwierdziła, jak gdyby nigdy nic. — I w sumie przyznałam jej rację. Naprawdę potrzebuję chłopaka.

Jego serce zatłukło się w klatce piersiowej. Na pewno nie chodzi jej o ciebie, kretynie! — pomyślał, choć i tak jego tok myślenia poleciał w drugą stronę, a wizja ich wspólnej nocy zdecydowanie do niego przemawiała.

— Ach, tak? — wydusił z siebie, gdy już odzyskał oddech.

Sakura trąciła go palcem wskazującym w pierś.

— Dlatego sądzę, że w miejscu, do którego mnie zabierzesz będzie pełno przystojniaków — powiedziała, poruszając znacząco brwiami, a potem zaśmiała się.

Nie pozostało mu nic innego, jak tylko odpowiedzieć jej promiennym uśmiechem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedzieli w barze od jakiejś godziny. Sakura opowiadała mu o tym, jak trudno było jej przejść przez drugi etap egzaminu, a także z kim musiała się zmierzyć. Co jakiś czas nachylała się do niego i szeptała konspiracyjnie o tym, że jurorzy byli trochę niesprawiedliwi. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, ile szotów wlała w siebie ta dziewczyna, Hatake był niemal pewien, że po prostu plotła od rzeczy. A poza tym... bar był pełen młodych mężczyzn, dla których Sakura ubrała się w tak wyzywający sposób i każdy pożerał ją wzrokiem, ale ona jakoś niespecjalnie się nimi interesowała i cały czas nawijała do niego. Zastanawiał się, czy go czasem nie oszukała... Może właśnie to dla niego tak się ubrała?

— Kakashi-sensei — szepnęła mu na ucho.

— Hm?

Jej dłoń nagle znalazła się na jego ramieniu. Nie zwracał już na to zbytniej uwagi, gdyż Sakura, co chwilę go dotykała. A to przypadkiem jej ręka wylądowała na jego brzuchu, by po chwili się zsunąć niżej. A to z kolei oparła się o jego ramię. Potem przesunęła dłonią po jego ręce, wspominając o tym, że jeszcze nigdy nie miała przy sobie tak silnego mężczyzny. Wniosek był prosty — Sakura była pijana.

I tym razem jej dłoń zsunęła się na jego pierś, a ich spojrzenia skrzyżowały.

— Ino wspominała mi o czymś — powiedziała chwilę przed tym, jak jej wolna dłoń otoczyła kieliszek i wlała jego zawartość do ust.

— O czym? — zapytał, chociaż jej przyjaciółka nie była obiektem jego zainteresowań.

Zauważył rumieńce na jej policzkach, ale w sumie była pijana i już od jakiegoś czasu jej twarz promieniała.

— Ona jest znawczynią w tej dziedzinie.

Kakashi uniósł brew, sam podnosząc do ust swój kieliszek i sącząc bezbarwny trunek poprzez maskę.

— Wiesz... ona dużo wie o sprawach... — Sakura przerwała i rozejrzała się dookoła, kompletnie nieświadoma, że jedyną sensacją w barze była ona sama. — ...łóżkowych.

Kakashi powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. Jakoś trudno mu było wyobrazić sobie obeznaną dwudziestolatkę, chociaż on praktykował swoje zdolności będąc jeszcze młodszym, chcąc udoskonalić kolejną ze swoich technik. I chyba udało mu się to osiągnąć, gdyż żadna z jego „zdobyczy" nie narzekała, nawet kiedy zapominał ich imiona.

— Doprawdy? — zapytał, a na jego ustach pojawił się figlarny uśmiech.

— Tak! Zna umiejętności chyba każdego jōnina w wiosce — oznajmiła zafascynowana. — W tym także i twoje.

Kakashi, który akurat pociągnął łyk z kolejnego kieliszka, zakrztusił się.

— Och, sensei — sapnęła Sakura i poklepała go po plecach, a potem tą samą dłoń przesunęła z powrotem na jego ramię. — Już w porządku?

Kakashi skinął głową. Skąd Ino wiedziała o jego umiejętnościach? W sumie to miał to gdzieś, bardziej interesowało go to, do czego Sakura zmierzała.

— Wspominała, że jesteś w tym dobry — wymruczała, a jej druga dłoń wylądowała na jego udzie. — Mówiła mi też, że powinnam znaleźć sobie kogoś, kto by mnie przeleciał, żebym nie chodziła ciągle taka skwaszona, ale ona mi to mówi za każdym razem, kiedy się spotykamy! — Zabrała swoją prawą dłoń z jego ramienia i machnęła lekceważąco, natomiast jej lewa dłoń zacisnęła się mocniej na jego udzie.

— Brałaś już kogoś pod uwagę? — spytał, a potem szybko wlał w siebie kolejny kieliszek.

Czekał na to aż powie, że przez cały ten czas chodziło jej o niego.

— A potem wpadła na genialny pomysł! — zaśmiała się. — Stwierdziła, że skoro i tak jesteś moim trenerem, to mógłbyś mnie nauczyć kilku sztuczek i w tej dziedzinie!

No i proszę bardzo — pomyślał przebiegle Kakashi.

— W jakiej dziedzinie? — Jego usta wykrzywił złośliwy uśmiech.

Sakura zamrugała zdziwiona.

— No... — zająknęła się i spojrzała w dół, a potem jej dłoń przesunęła się bliżej w stronę jego krocza. — W sprawach łóżkowych.

— Ach, o to ci chodzi — powiedział, napawając się jej dotykiem w miejscu, w którym tego właśnie chciał. — Mogę cię podszkolić w tym, jak długo spać, żeby zaspać na każde ważne spotkanie. Nie ma problemu. Po prostu kładziesz się i śpisz.

Wzruszył ramionami, choć figlarny uśmiech nie znikał z jego warg.

— Sensei! — jęknęła Sakura i zabrała swoją dłoń z jego krocza. — Zgłodniałam...

Kakashi uniósł brew, spoglądając na nią podejrzliwie.

— W jakim sensie?

Sakura przewróciła oczami.

— Hej, barman! — krzyknęła, machając dłonią w stronę mężczyzny za kontuarem, przy którym oboje siedzieli; po czym spojrzała na Kakashiego. — Naprawdę zgłodniałam. Nawet burczy mi w brzuchu, wiesz?

I potem bezceremonialnie przytknęła sobie jego głowę do brzucha. Kakashi utkwił wzrok na krawędzi jej sukienki, która odsłaniała jej pończochy oraz trójkąt jej koronkowych majteczek. Jednak faktycznie, jej brzuch zabulgotał.

— No, słyszę — odparł, a wtedy puściła go.

Hatake zacisnął dłoń na jej udzie, by się wyprostować, a kiedy już to zrobił, przesunął bezwiednie dłonią ku zwieńczeniu jej ud, ocierając palcami o materiał jej bielizny. Sakura westchnęła cicho.

— Może dziki seks, to naprawdę to, czego najbardziej teraz potrzebuję — oznajmiła, a Kakashi wyszczerzył się, żeby nie parsknąć śmiechem.

Jego uczennica stawała się coraz śmielsza i nie był do końca pewien, czy to była tylko i wyłącznie wina alkoholu.

Haruno rozejrzała się po sali, a potem utkwiła wzrok w swoim nauczycielu.

— Ale nie ma tu zbyt wielu przystojniaków — stwierdziła, wzruszając ramionami.

— Co za szkoda — rzucił sarkastycznie, sięgając po kolejny kieliszek.

— Barman! — wrzasnęła Sakura, a wspomniany w podskokach znalazł się przed nią.

— Słucham? — spytał, błądząc wzrokiem po jej wyzywającym stroju.

Hatake miał szczerą ochotę wydłubać mu oczy.

— Chcę loda! — jęknęła Sakura.

Kakashi ponownie zakrztusił się swoim trunkiem. Spojrzał na kobietę u jego boku z rozdziawionymi ustami.

Barman odchrząknął, zapewne opacznie to rozumiejąc, zupełnie tak jak Hatake.

— Przepraszam, ale chyba nie dosłyszałem — odparł mężczyzna.

— Żadnych chipsów... macie je otwarte chyba z miesiąc czasu, a potem serwujecie klientom takie zatęchłe... a poza tym gorąco mi i chcę się jakoś ochłodzić, więc poproszę loda. Najlepiej takiego na patyku — sprecyzowała Haruno.

— Dziewczynko... to nie sklep spożywczy — mruknął niezadowolony barman.

Sakura przewróciła oczami.

— Ale zgłodniałam...

— To już nie mój problem. Nie serwujemy tu lodów, tylko zatęchłe chipsy i od czasu do czasu ciasto — odparł mężczyzna.

— Jakiego rodzaju ciasto?

Mężczyzna zastanowił się.

— Kremowe. I jest z lodówki — stwierdził.

— W takim razie, poproszę.

Mężczyzna zniknął na zapleczu.

Sakura zwróciła spojrzenie swoich zielonych oczu na Kakashiego i zatrzepotała wachlarzem swoich długich rzęs. Hatake westchnął.

— A ty nie chcesz? — zdziwiła się.

Kakashi pokręcił przecząco głową.

— Nie trzeba — odparł.

Po chwili z zaplecza wrócił barman i postawił przed Sakurą talerzyk z ciastem, po czym podał zza kontuaru długą łyżeczkę, jedną z tych, które bardzo często serwowano w kawiarniach do kawy latte.

Sakura uśmiechnęła się promiennie do mężczyzny za kontuarem, który skłonił jej głowę i odszedł, mimo wszystko, raz jeszcze obrzucając młodą kobietę zainteresowanym spojrzeniem, zwłaszcza jej duży dekolt. Kakashi znów zwalczył pokusę, by nie dobyć kunai'a i nie wydłubać mu oczu... a potem sobie przypomniał, że wszelką broń zostawił w domu, gdyż coś mu mówiło, że przez jakiś czas Hokage nie będzie miała żadnych misji dla drużyny siódmej. Zwłaszcza po tej sprzed dwóch tygodni... Kakashi podążył na powrót spojrzeniem do swojej uczennicy i zamarł.

Sakura ukroiła kawałek ciasta, który wsunęła sobie do ust, a potem wysunęła powoli łyżeczkę spomiędzy swoich warg, a kiedy zauważyła na niej kawałek kremu, zlizała go koniuszkiem języka. I jeszcze raz. Kolejny kawałek, znów powoli wsunęła go sobie do ust, a potem wysunęła i zlizała resztki.

Kakashi przełknął głośno ślinę, przyglądając się jej z zainteresowaniem, a jego spodnie po raz kolejny zrobiły się ciasne w pewnym miejscu.

— Kakashi-sensei — zaczęła, spoglądając na niego spod rzęs. — A ty nie chcesz skosztować?

Oblizała wargi w kuszący sposób. Hatake wpatrywał się w jej usta wygłodniałym wzrokiem. Oczywiście, że miał ogromną ochotę skosztować, ale nie chodziło mu o ciasto. Choć myśl o użyciu tej samej łyżeczki, co ona również była kusząca.

— Nie jestem głodny — odparł.

— Szkoda — westchnęła zrezygnowana i nabrała trochę większy kawałek, otwierając szerzej swoje usta, a Kakashi musiał trzymać w ryzach swoją wyobraźnię.

Tym razem nie zlizała resztek dokładnie z łyżeczki, a przeniosła na niego spojrzenie. Zauważył w kąciku jej ust trochę kremu. Nie wiedział czemu, ale nagle wyciągnął w jej stronę dłoń i zebrał kciukiem trochę słodkości z jej warg. Sakura spojrzała na jego palec zaskoczona.

— Trochę zostało — skwitowała, a potem pochyliła się i wzięła do ust jego kciuk.

Kakashi odetchnął ciężko, wpatrując się w nią pociemniałym wzrokiem. A Sakura jak gdyby nigdy nic, zassała jego opuszkę, a potem przesunęła po niej koniuszkiem języka. Hatake spuścił głowę, przymykając powieki. Cholera, było mu tak dobrze, gdy lizała jego kciuk, a co dopiero, gdyby...

Jego palec wysunął się z jej ust z cichym odgłosem zasysania. Czuł jak coraz bardziej się podniecał. Co ona z nim robiła?

Sakura wypiła kolejny kieliszek, a kiedy odwróciła się w jego stronę, straciła równowagę i wsparła się na nim... zapewne całkiem przypadkiem trafiając dłonią w jego krocze. Kakashi wzdrygnął się i wmówił sobie, że to tylko przypadek, kiedy jej dłoń objęła jego członek poprzez materiał spodni.

— Kakashi-sensei — wyszeptała mu do ucha. — Słabo mi... zabierzesz mnie do domu?

I padła wprost na jego kolana nieprzytomna.

Hatake nie miał wyjścia, wziął ją na ręce i opuścił bar.

~~~~~~~~~~~~~

Sakura jedynie udawała nieprzytomną, chociaż i tak kręciło jej się w głowie od nadmiaru alkoholu, dlatego z przyjemnością rozkoszowała się jego silnymi ramionami. Sama objęła rękoma jego szyję i wsparła głowę na jego ramieniu.

— Kakashi... — wymamrotała.

— Hm?

— Zabierasz mnie do domu?

— Tak — odparł.

— Chyba trochę przeholowałam z alkoholem...

— Zdecydowanie.

— Przepraszam...

— Nie masz za co.

— Pewnie jestem dla ciebie sporym kłopotem... bo przeze mnie nie możesz sobie poszukać kolejnej kochanki...

Kakashi uśmiechnął się tajemniczo.

— W takim razie... skupię się na tobie — oznajmił, a jej serce zabiło mocniej.

— Chyba zaraz zwymiotuję... — bąknęła.

— Właśnie dlatego chcę się na tobie skupić.

Triumfalny uśmiech zagościł na jej wargach. Wciągnęła do nozdrzy jego przyjemny i męski zapach, rozkoszując się jego bliskością.

Po jakimś czasie Sakurę obudziło kliknięcie zamka w drzwiach. Rozchyliła powieki i rozejrzała się po nieznanym pomieszczeniu. Zerknęła na Kakashiego, który ułożył ją wygodnie na swojej kanapie w salonie, po czym ostrożnie ściągnął jej buty, a potem zniknął po coś w kuchni.

Sakura podniosła się i usiadła. Zerknęła za nim, zastanawiając się, czy właśnie przyniósł ją do swojego mieszkania. Ucieszyła ją ta myśl, gdyż coś jej mówiło, że w jej domu mogłaby natrafić na kilku gapiów, takich jak na przykład Ino, której powiedzenie „nie mogę zdradzić szczegółów tej misji" nigdy nie wystarczało i zawsze drążyła temat.

Kakashi pojawił się w pomieszczeniu ze szklanką wody w dłoni, którą jej podał.

— Już nie śpisz? — zdziwił się.

— Czuję się dużo lepiej, dziękuję — bąknęła.

Pociągnęła łyk wody ze szklanki, a potem odstawiła ją na stół. Kakashi opierał się o ścianę przy drzwiach prowadzących do jego... chyba sypialni, a może łazienki?

Sakura zastanawiała się, jak to rozegrać. Przecież nie mogła, jak gdyby nigdy nic wstać i podbiec do niego... Może zupełnie niepotrzebnie posadził ją teraz na kanapie, a może...

— Chyba jednak mi gorzej... — sapnęła i zasłoniła dłonią usta.

Kakashi pospieszył do niej i pomógł jej się podnieść, a następnie poprowadził poprzez salon, ale kiedy już miał otworzyć drzwi do łazienki, Sakura pchnęła go na ścianę, wspięła się na palce i złożyła pocałunek na jego zamaskowanych ustach, których pragnęła skosztować za wszelką cenę.

Nagle uderzyła ją pewna myśl — jak Kakashi całował się z innymi kobietami, zawsze poprzez maskę?

Chwyciła za krawędź jego maski, ale on zablokował jej dłonie. Sakura wydała z siebie cichy jęk zawodu.

— Daj mi posmakować twoich ust — poprosiła.

Kakashi uśmiechnął się tajemniczo.

— Sakura...

— Jeśli mi nie pozwolisz, to posmakuję cię w inny sposób! — syknęła zirytowana.

Hatake zmarszczył brwi.

— Sakura, nie o to mi chodzi... — zaczął, ale kiedy kucnęła przed nim i bezceremonialnie szarpnęła za jego spodnie, zamarł. — Sakura, co ty... wyprawiasz?

Jej ręce sięgnęły odważnie pod jego spodnie, a kiedy jej drobna dłoń chwyciła go za główkę penisa, jęknął.

— Sakura, nie... ja... — sapnął, gdy jej dłoń zaczęła sunąć po jego imponującej długości. — Ach...

Jęknął, a potem pociągnął ją w górę.

— Sakura, nie! — syknął na nią.

Wspomniana zmarszczyła brwi.

— Ale... sensei...

Kakashi uśmiechnął się do niej czarująco, a potem sięgnął do kieszeni po swój ochraniacz, który zawiązał na jej oczach.

— Sensei... co ty... — wymamrotała, ale jej przerwał.

Wycisnął na jej ustach pocałunek, a ona z przerażeniem uświadomiła sobie, że nie czuła smaku jego przemoczonej od alkoholu maski.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top