2. Naruvixa (18+)

Niech się dzieje! XD Jak już Naruvixa to hitu z Naruto nie może zabraknąć! Przedstawiam jedyne w swoim rodzaju, bardziej ryjące banię, niże piosenki, które ryją banię! BAĆKOI!

Baćkoi, bejbe!

Miłego Baćkoi!

... a, no i ostrzegam... będzie ostro ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Poranek po imprezie

Sakura i Kakashi leżeli tak nieruchomo przez jakiś czas, gdy ich głowy rozsadzał okropny ból, ale jakoś żadne z nich ani nie drgnęło, by choćby pójść po szklankę wody. Oboje byli zbyt zaskoczeni sytuacją, z którą przyszło im się zmierzyć tego ranka. Nawet nie byli za bardzo rozmowni.

Gdyby ktoś właśnie wpadł na genialny pomysł, by wpaść i odwiedzić Kakashiego, gdyż wyglądało na to, że znajdowali się w jego domu, to nakryłby ich w dwuznacznej sytuacji. Podczas gdy oni w ogóle nie wiedzieli, co takiego wydarzyło się ubiegłej nocy.

Sakura mogła jedynie karcić się w myślach za przespanie się z własnym nauczycielem i za to, że alkohol doprowadził do tego, że całkowicie zapomniała o Sasuke.

Kakashi natomiast miał ochotę się wychłostać za to, że prawdopodobnie przespał się z niepełnoletnią dziewczyną i to, w dodatku, swoją uczennicą. Wszystko na to wskazywało, bo niby dlaczego mieliby znaleźć się w jego domu, w jego łóżku kompletnie nadzy?

Westchnął zrezygnowany.

- Sakura, czy ty... - Nie wiedział jak zadać to pytanie, gdyż jeszcze nigdy w życiu nie przyszło mu się zmierzyć z taką sytuacją, zdecydowanie był na to wszystko za stary.

Wspomniana przeniosła na niego swe spojrzenie i zaczęła studiować profil jego przystojnej twarzy. Nic dziwnego, że na niego poleciała, kiedy była pijana i pewnie tak jak Naruto już nie rozpoznawała, kto był kim.

- Tak? - szepnęła, oczekując na to, by dokończył swoje pytanie.

Kakashi odchrząknął, a Sakura zauważyła rumieńce na jego policzkach.

- Czy ty już... - przełknął głośno ślinę. - Miesiączkujesz?

Tym razem to ona się zarumieniła. Co to w ogóle było za pytanie?! Gdyby nie fakt, że darzyła swojego nauczyciela szacunkiem ze względu na jego wyższy stopień, to zdzieliłaby go w łeb jak Naruto. Tylko... szkoda, by było uszkodzić tak przystojną twarz. Z drugiej strony, Naruto też był przystojny, a jakoś nigdy nie miała oporów z tym, by mu przyłożyć.

- Co to w ogóle za pytanie! - syknęła na swojego nauczyciela.

Kakashi westchnął przeciągle, a rumieńce na jego policzkach przybrały na sile.

- Muszę to wiedzieć. Nigdy jeszcze nie uprawiałem seksu tak pijany, że niczego bym nie pamiętał, więc nie wiem, czy się zabezpieczyłem - wyjaśnił powoli, a Sakura miała wrażenie, że jej twarz stała się purpurowa.

- Kakashi-sensei, ty myślisz, że my naprawdę... to zrobiliśmy? - spytała tak cicho, iż miała wrażenie, jakby jej nie usłyszał, zwłaszcza, że przez dłuższą chwilę milczał.

- Nie wiem, Sakura - odparł. - Kompletnie niczego nie pamiętam, ani jednego przebłysku...

- A twój sharingan?

- Raczej nie działa w ten sposób.

Sakura westchnęła zrezygnowana.

- Miesiączkuję już od jakichś dwóch lat.

- Poważnie? - zdziwił się, zerkając na nią ukradkiem.

Pokiwała głową, niezdolna, by powiedzieć coś więcej, gdyż czuła się już wystarczająco zakłopotana.

- Dziwne. Nigdy się nie skarżyłaś podczas naszych misji, ani nic z tych rzeczy. Myślałem, że zwyczajnie jesteś jedną z tych dziewczynek, które dojrzewają nieco później - z jego ust wydobył się potok słów.

Jak inaczej miał wyrazić swoje zdenerwowanie? Ona była od niego młodsza o jakieś trzynaście lat! Dla niego nadal powinna pozostać małą dziewczynką!

- Po prostu sobie radziłam - odparła.

- Niesamowite - odrzekł, znów wpatrzony w sufit.

- Co jest niesamowite?

- Wy, kunoichi. Potraficie naprawdę wiele znieść... - przerwał, nie dokańczając swojej myśli.

Sakura uśmiechnęła się.

- Naprawdę tak uważasz, sensei?

Kakashi odwrócił głowę w drugą stronę.

- Przydałoby się jakoś ustalić, co robiliśmy tej nocy i jak to dokładnie wyglądało oraz... - przerwał raptownie, gdy coś do niego dotarło. - Sakura!

Spojrzał jej w oczy, a ona oblała się rumieńcem po raz kolejny.

- Czy ty... byłaś dziewicą? - Z kolei to pytanie dużo łatwiej przeszło mu przez gardło.

Odwróciła wzrok od świdrującego ją spojrzenia ciemnego oka.

- Sakura, muszę to wiedzieć. Jeśli byłaś, a teraz już nie jesteś, to będziemy mieli odpowiedź - wytłumaczył Kakashi.

Przygryzła dolną wargę, zupełnie jakby nie była zdolna odpowiedzieć zgodnie z prawdą. W sumie, nie było się czego wstydzić. Każda dziewczyna dojrzewała w swoim czasie i nieważne było, kiedy traciła dziewictwo. Mogła zarówno być dziewicą w wieku dwudziestu, albo i nawet trzydziestu lat, gdyby tylko chciała. I nie powinna czuć się winna z tego powodu!

Dlaczego więc przed swoim nauczycielem aż tak się wstydziła wyznać prawdę?

- Byłaś, prawda? - spytał, przyglądając się badawczo profilowi jej twarzy. - Nie ma innej opcji. Byłaś zakochana w Sasuke, ale on uciekł, zanim do czegokolwiek pomiędzy wami doszło, a Naruto nigdy nie dopuściłaś do siebie tak blisko.

- Masz już swoją odpowiedź - mruknęła niezadowolona, a raczej bardziej zakłopotana.

Nie wiedzieli, która była godzina, ale wypadałoby wreszcie wstać. Nie mogli przecież całego dnia spędzić w łóżku, nadzy, leżąc i zadając sobie pytania.

- A ty? - spytała, wpatrując się żarliwie w jego ciemne oko, które nagle rozwarło się szerzej.

- Co ja? - zdziwił się.

- Czy ty byłeś prawiczkiem? - spytała, choć jej głos w pewnym momencie zadrżał.

Kakashi przez chwilę wpatrywał się w nią szeroko otwartym okiem, niezdolny, by cokolwiek powiedzieć, a potem tak po prostu roześmiał się.

- Sakura, Sakura - pokręcił z rozbawieniem głową. - Potrafisz rozbawić.

Nastolatka zarumieniła się.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - zauważyła.

Kakashi zaśmiał się krótko, po czym przeniósł na nią ciemne spojrzenie.

- Mam już prawie trzydzieści lat. Jak myślisz, Sakura?

Zaschło jej w ustach, gdy tak się na nią patrzył, zupełnie jakby... jakby coś innego kryło się pod tym pytaniem. Już raz się tak czuła, tylko nie mogła sobie przypomnieć kiedy.

- Nie wiem, czy to sprawi ci zawód, ale niestety, już od wielu lat nie jestem prawiczkiem - uśmiechnął się do niej czarująco i mrugnął.

Sakura zacisnęła usta w wąską kreskę, by z szoku nie wciągnąć gwałtownie powietrza. Odwróciła też wzrok od jego hipnotyzującego oka i to nawet nie tego, które było sharinganem, gdyż trzymał je zamknięte, a na czole nie miał ochraniacza. Czuła się dziwnie zauroczona jego osobą, zwłaszcza widokiem jego niezakrytej twarzy, przez co wydawało jej się, jakby jej nauczyciel czytał z niej jak z otwartej księgi. Do tego nie miała na sobie nic poza kołdrą, której granica wahała się tuż nad linią jej piersi, więc do tego wszystkiego czuła się obnażona.

Kakashi niepewnie usiadł na łóżku i rozejrzał się po podłodze w poszukiwaniu swoich ubrań. Zauważył nieopodal czarne bokserki, dlatego też wyszedł spod okrycia, a Sakura pisnęła i naciągnęła sobie kołdrę aż na nos, ale nie zasłoniła oczu. Przyglądała się idealnej rzeźbie pleców jej nauczyciela oraz jego wytrenowanym nogom, a na koniec przesunęła wzrokiem po idealnie zaokrąglonych pośladkach.

Przygryzła dolną wargę, ale w chwili, kiedy Kakashi schylił się, odwróciła spojrzenie, by nie wyjść na wstrętną podglądaczkę. Co się w ogóle z nią działo?

A potem odwrócił się w jej stronę, mając na sobie zaledwie bokserki.

- Poszukam twoich ubrań, a na razie możesz użyć kołdry.

Gdy do niej mówił, Sakura nie mogła oderwać wzroku od jego przystojnej twarzy, badając detale, takie jak ten słodki pieprzyk niedaleko jego ust.

Kakashi najwyraźniej zauważył jak mu się przyglądała, ponieważ szybko odwrócił się speszony.

Sakura natomiast, owinięta w kołdrę, spuściła stopy z łóżka i wstała. Kiedy jednak postąpiła krok do przodu, nadepnęła na coś chłodnego i klejącego.

- Ble! - krzyknęła, potrząsając stopą, by pozbyć się tego dziwnego czegoś, czego nie mogła dostrzec spod fałd kołdry.

Kakashi zaalarmowany jej krzykiem momentalnie pojawił się po drugiej stronie łóżka, w samą porę by zobaczyć, jak od stopy Sakury odkleja się zużyta prezerwatywa. Przeczesał palcami swoje włosy sfrustrowany. Musiał sobie choć cokolwiek przypomnieć!

- No... to chyba mamy odpowiedź - mruknęła Sakura, szczelniej otulając się kołdrą.

Kakashi podszedł bliżej i wziął do ręki prezerwatywę, gdyż coś mu w niej nie pasowało.

- Być może, ale... tak nie wygląda zużyta prezerwatywa - stwierdził.

- No, dzięki za oświecenie. Nigdy nie widziałam zużytej gumki, to nie wiem jak ona powinna wyglądać - prychnęła urażona.

Kakashi westchnął zrezygnowany i przeniósł wzrok na łóżko, przyglądając się prześcieradłu. Było nieskazitelnie białe, żadnych czerwonych plam.

- Chodziło mi o to, że ta gumka jest pusta, a to oznacza, że... albo wcale jej nie użyłem, albo użyłem, ale nie skończyłem... tyle, że nie ma na niej żadnych śladów krwi, a skoro byłaś dziewicą to, albo do niczego pomiędzy nami nie doszło, albo uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia.

Sakura mruknęła coś w odpowiedzi, gdy jej uszu dobiegł dziwny szum. W sumie to słyszała go już wcześniej, ale wówczas brała to za szumienie w uszach spowodowane kacem.

Zerknęła na Kakashiego.

- Słyszysz to?

Kiwnął głową w odpowiedzi, po czym ruszył w kierunku, z którego zdawało się, że dochodził ten dźwięk. Sakura ruszyła w ślad za nim, ale zatrzymał ją gestem dłoni, zupełnie jakby obawiał się, że ktoś jest w jego mieszkaniu.

Sakura zatrzymała się przy drzwiach wyjściowych z jego sypialni, gdyż nie uśmiechało jej się paradowanie po mieszkaniu w samej kołdrze, podczas gdy ktoś inny mógł ją zobaczyć w takim stanie. Cóż, Kakashi już widział. I to jej wystarczało.

Przyglądała się jak wszedł do kolejnego pomieszczenia, które zapewne było łazienką, gdyż po chwili szum wody ustał, a więc prawdopodobnie był to tylko prysznic.

- Sakura! - dobiegł ją jego głos. - Znalazłem nasze ubrania.

Wspomniana z ulgą ruszyła w ślad za nim, ale mina jej zrzedła, kiedy weszła do łazienki. Na podłodze było pełno wody, a na niej z kolei leżały ich ubrania... kompletnie przemoczone.


Wczesnym rankiem po imprezie

Temari stęknęła cicho, czując pulsujący ból w głowie. Zawsze wiedziała, że miała słabą głowę, ale żeby aż tak? W dodatku, nie pamiętała niczego z wczorajszej imprezy od momentu, gdy rozmawiała z Sakurą o masce Kakashiego.

Rozmasowała sobie skronie, a potem usiadła na łóżku w swoim pokoju hotelowym.

- Może napijesz się wody? - spytał Shikamaru.

Temari niemal krzyknęła, zaskoczona jego obecnością. Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu i z ulgą stwierdziła, że faktycznie znajdowała się w swoim pokoju hotelowym, tylko... Co on tutaj robił?! I dlaczego, do jasnej cholery, wyglądał tak, jakby wczoraj nie wypił ani jednej czarki sake, a przecież doskonale widziała jak się zataczał i ile dolewek otrzymał od Naruto. Shikamaru był wczoraj tak pijany, że nawet mu nie przeszkadzało to, że Naruto zwracał się do niego „Sakura-chan".

- Co ty tu robisz, do cholery?! - warknęła i niemal od razu chwyciła się za głowę. - Cholera... - wymruczała, gdy pulsujący ból znów dał o sobie znać.

Shikamaru uśmiechnął się kpiąco.

- Nie mam pojęcia, trochę to kłopotliwe - odparł, pocierając dłonią swój kark.

Przysiadł na brzegu jej łóżka, a ona ledwie zdążyła odsunąć swoje nogi, dlatego też łypnęła na niego groźnie.

- Wybacz - rzucił krótko.

- Musiałam być bardzo pijana, że w ogóle cię tu wpuściłam - prychnęła i niemal wyrwała mu szklankę z dłoni, którą już po chwili opróżniła, choć to i tak niewiele jej dało, a jej głowa niemal cała pulsowała.

Shikamaru westchnął, biorąc od niej naczynie.

- Myślałem, że choć trochę dla mnie zostawisz...

Spojrzała na niego z błyskiem w oku.

- Chciałeś się napić z tej samej szklanki? - zdziwiła się.

Wzruszył ramionami.

- To nic takiego, gdy usycha się z pragnienia - stwierdził, przyglądając się pustemu naczyniu. - Jakie to kłopotliwe...

Temari złożyła usta jak do pocałunku i uniosła wyniośle podbródek spoglądając w innym kierunku, byle tylko nie patrzeć na tego chłopaka.

- To czemu nie pójdziesz już do swojego domu? - rzuciła obrażona.

Shikamaru zbytnio nie przejął się jej słowami.

- Wiesz, niby nic z wczoraj nie pamiętam, ale kiedy tylko o tobie pomyślę, to przypomina mi się coś, czego nigdy pomiędzy nami nie było...

Jego odpowiedź sprawiła, że Temari zamrugała zdziwiona i ponownie przeniosła na niego wzrok.

- Co takiego?

Ich spojrzenia się skrzyżowały.

- To, że się do mnie przytulałaś...

Temari zamarła z szeroko otwartymi oczami.

- Trochę dziwne, nie? - rzucił, a jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. - Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że mnie nie znosisz...

Temari momentalnie zacisnęła dłonie w pięści.

- Wynoś się stąd! - ryknęła, co spotkało się z kolejnym rozbawionym wzrokiem posłanym w jej stronę.


Kolejny poranek po imprezie

Kiedy Tenten już się obudziła, wyglądała tak jakby poprzedniego wieczoru nie miała w ustach ani kropli alkoholu. Ona i Neji jako jedyni pozostali w barze, przesypiając noc na stoliku. Pomimo niewygodnej pozycji do spania, wyglądała jak nowonarodzona, kiedy podniosła głowę znad stolika i przeciągnęła się z głośnym ziewnięciem.

- Neji, ty to jednak jesteś prawdziwy słabeusz! - prychnęła, wybuchając śmiechem.

Wspomniany siedział naprzeciw niej, przyciskając dłonie do twarzy.

- Nienawidzę cię - warknął w odpowiedzi, co tylko pogorszyło jego obecny stan i już po chwili ponownie jęczał z bólu, a jego byakugan działał jeszcze bardziej na jego niekorzyść.

- Urocze - zaszczebiotała w odpowiedzi Tenten i po raz kolejny parsknęła opryskliwym śmiechem.

Neji z bezsilności położył się z powrotem na stoliku.

- Chikushō! Dlaczego ja kompletnie nic nie pamiętam? - sapnął, nim kolejna salwa bólu zalała jego głowę.

Tenten roześmiała się jeszcze bardziej.

- Spokojnie, jedynie skompromitowałeś się swoją słabą głową, niczym więcej - wyjaśniła jego przyjaciółka.

Chłopak uniósł na nią wzrok swoich jasnych oczu.

- Ty wszystko pamiętasz? - zdziwił się.

- Wszyściuteńko!

Neji jęknął po raz kolejny.

- Nie drzyj się tak... - poprosił słabym głosem.


Południe następnego dnia po imprezie

Naruto powoli sączył wodę ze szklanki, siedząc przy kontuarze w Ichiraku. Gdzieś na zapleczu Asami wyzywała głośno, gdy szorowała swoje buty po resztkach jego wymiocin. Z kolei jej starsza siostra wróciła za ladę po uprzątnięciu bałaganu, którego narobił Naruto przed ich lokalem.

- Wybacz, Ayame-san - mruknął, a ta w odpowiedzi obdarzyła go ciepłym uśmiechem.

- Wiem jak to jest być młodym - odparła, przyglądając mu się badawczo. - Impreza udana?

Naruto wzruszył ramionami i rozejrzał się dookoła.

- Nie mam pojęcia, nic nie pamiętam - bąknął, otulając szklankę swoimi dłońmi.

Ayame zaśmiała się.

- Takie imprezy zazwyczaj są najlepsze - odparła.

Chłopak zacisnął usta w wąską kreskę. Nie chciał wyprowadzać Ayame z błędu.

- Gdzie twój staruszek? - spytał po chwili milczenia.

- Od wczoraj bolą go plecy, ale na pewno niebawem się tu pojawi - stwierdziła, wzruszając ramionami. - Nie mógłby przegapić kolejnej wizyty swojego stałego klienta.

Ayame mrugnęła do niego.

- Może jednak coś przekąsisz? - zaproponowała, ale Naruto stanowczo pokręcił przecząco głową.

- Nie chciałbym po raz kolejny zapaskudzić wam wejścia, zwłaszcza, że nie jestem nawet w stanie tego po sobie posprzątać - mruknął niezadowolony.

- Spróbowałbyś doszorować moje buty! - warknęła z zaplecza Asami.

Ayame uśmiechnęła się uprzejmie do nastolatka.

- Spokojnie, to nic takiego. - A potem, gdy obróciła głowę, wrzasnęła: - Jeszcze jedno słowo, a przez tydzień będziesz szorować całe Ichiraku!

Naruto zaklął cicho pod nosem, chwytając się za głowę. Cholera, Ayame miała zbyt donośny głos.

- Wybacz - bąknęła, gdy zauważyła jak zasłonił się rękami.

- W porządku - mruknął w odpowiedzi.

Powoli obrócił się na krześle i zszedł na ziemię, ostrożnie stawiając stopy, by nie pogorszyć swojego krytycznego stanu. Zastanawiał się, co takiego wydarzyło się wczoraj, a także gdzie mogła podziewać się Sakura-chan. I czemu kiedy tylko o niej pomyślał w jego głowie pojawiało się wspomnienie Shikamaru?

Podrapał się po głowie.

Kuso!

Musiał się jak najszybciej dowiedzieć, co się wydarzyło na wczorajszej imprezie. Zerknął na Ayame i podziękował za wodę, którą młoda kobieta postawiła mu na koszt Ichiraku. W końcu, jak sama się upierała, wody mieli pod dostatkiem.

- Naruto? - odezwała się, gdy już odgarnął jedno płótno.

- Hm?

Zerknął przez ramię na kobietę, a ona spuściła wzrok zakłopotana.

- Czy mógłbyś... odprowadzić moją siostrę do akademii? - poprosiła.

- Nigdzie nie pójdę z tą rzygającą ropuchą! - wrzasnęła z zaplecza Asami.

Ayame westchnęła zrezygnowana.

- Byłabym bardzo wdzięczna - wyjaśniła Ayame, wiedząc, że Naruto ją zrozumie, ponieważ nie mogła ot tak po prostu zostawić Ichiraku i dopilnować swojej siostry, by dotarła do akademii. - Wspominała coś o tym, że Iruka nie pojawił się na zajęciach.

Naruto zamrugał zdziwiony.

- Iruka-sensei?

Po raz kolejny podrapał się po głowie, zastanawiając, co takiego wydarzyło się na wczorajszej imprezie, że nawet Iruka zaniemógł... bo chyba był na tej imprezie?

Kuso!

To było coraz bardziej skomplikowane, a do tego miał się zająć tą pyskatą małolatą.


Krótko o pozostałych członkach Naruvixy

Cała paczka imprezowiczów wylądowała w zupełnie różnych miejscach, zaczynając od Kakashiego z Sakurą, po Naruto w Ichiraku. Oprócz Shikamaru i Temari oraz Nejiego i Tenten, którzy jako jedyni urządzili sobie noclegownię w barze, byli jeszcze inni uczestnicy zabawy, którzy nie skończyli tam gdzie powinni, a mianowicie w swoich domach.

Chouji obudził się jako pierwszy, gdy impreza wciąż jeszcze trwała, ale był tak skołowany, że jakimś cudem wylądował na wycieraczce swojego domu, wytrzymując na tyle długo, by zwymiotować będąc już w środku w ramionach swojej matki. I tak oto Naruvixa skończyła się dla niego.

Shino skończył nieco podobnie. Jedyną różnicą było to, że był kompletnie trzeźwy, ale zerwał się z imprezy trochę wcześniej, mniej więcej tuż po pojawieniu się Tsunade, która rozkazała każdemu pić, dopóki ona może. Szesnastolatkowi nie bardzo się to uśmiechało, wolał zamiast napić się i niczego jutro nie pamiętać, iść do domu i położyć się spać. Cieszył się z powrotu Naruto, ale nie musiał oglądać jak wszyscy jego koledzy i koleżanki nagle walają się nieprzytomni od ilości spożytego alkoholu po podłodze. Miał tak silną wolę, że nawet Tsunade nie udało się go przekonać. Shino miał dość, wystarczyło, że zobaczył jak Hinata wbiła na imprezę w samej piżamie.

A co do Hinaty, to... obecność pijanego Naruto niesamowicie ją onieśmieliła, tym bardziej, że biedna nie miała pojęcia dlaczego Tenten zwerbowała ją i Temari, a kiedy się okazało, iż trafiły na imprezę powitalną Naruto, biedna, spanikowała. No, bo jak mogłaby sobie wybaczyć to, że pokazała się na tak ważnym wydarzeniu w samej piżamie?! Nieważne, że na drugi dzień niczego, by nie pamiętał! Dlatego też udała się do domu z powrotem. Chciała wrócić za jakiś czas, gdy już miałaby na sobie bardziej odpowiedni strój, jednak nie potrafiła się przemóc, tym bardziej, gdy zauważyła jak Naruto ucieszył się z przybycia Sakury. I choć doskonale wiedziała jak bardzo mu na niej zależało, to nie znalazła w sobie siły, by zawrócić mu głowę swoją osobą i pokazać, że ona również za nim tęskniła. Dlatego też położyła się wcześniej spać.

Troje spośród imprezowiczów skończyło w domach, głównie dlatego, że byli trzeźwi, a teraz przejdźmy do tych bardziej wstawionych...

Lee ożył w połowie imprezy. Zerwał się wówczas na równe nogi i ruszył do wyjścia. Tyle go widziano. Gdzieś poprzez Konohę kroczył pijany ninja, ukazując techniki stylu pijackiego. Rano wspominano o tym incydencie, ale Lee nic a nic z tego nie zapamiętał, tak jak i z samej imprezy...

Izumo i Kotetsu byli tak pijani, że wracając w środku nocy do swoich domów, nawet nie zauważyli, kiedy wylądowali na wycieraczce przed mieszkaniem Genmy. Ten z kolei odkrył tych dwóch imprezowych niedobitków, gdy rankiem wyszedł, by zapalić papierosa.

Z kolei Tenzō i Gai byli warci wspomnienia. Nie dość, że całą imprezę spędzili na mocowaniu się, tak z imprezy wyszli również razem tuląc się do siebie i śpiewając, gdy przechadzali się w środku nocy ulicami Konohy, a skończyli na polach treningowych.

Osobą wartą wspomnienia z pewnością była sama Hokage, bowiem Tsunade naprawdę miała słabą głowę do alkoholu, to też nic więc dziwnego, że odpadła jeszcze szybciej niż Sakura, czy Naruto. Część imprezy przekimała na stole, a kiedy się ocknęła ruszyła do domu, ale nigdy do niego nie dotarła. Skończyła na schodach wieży Hokage, gdzie rano obudził ją Jiraiya. Poklepał po plecach i przytrzymał włosy, gdy wymiotowała w krzakach, komentując ciepło jak zwykle:

- Zawsze miałaś słabą głowę do alkoholu.

Z pewnością istotną sprawą tutaj stało się to z kim rozmawiała Ino podczas imprezy. Cóż, tego raczej się nie dowiecie, bo gościu jak szybko się pojawił, tak samo prędko czmychnął i nie uwierzycie jakie było zdziwienie dziewczyny, gdy obudziła się w krzakach niedaleko akademii z psim pyskiem przed oczami. Usiadła wówczas z wrzaskiem, wybudzając tym samym leżącego u jej boku Kibę.

Chłopak usiadł i podrapał się po głowie, rozglądając się dookoła.

- Akamaru - szepnął, spoglądając na psiaka. - Co się stało?

Dobre pytanie.

Co się stało, że Kakashi i Sakura wylądowali w jednym łóżku?

Jak to się stało, że Naruto skończył w Ichiraku?

Dlaczego Temari i Shikamaru skończyli w jej pokoju hotelowym, a Neji i Tenten pozostali w barze?

No i jak to się stało, że cała reszta imprezowiczów skończyła tak jak skończyła?

Ach, jeszcze pozostała nam do wyjaśnienia kwestia Iruki, ale to już wam Naruto przedstawi.

I nie!

To nie koniec tej historii! Jeszcze pozostało zbyt wiele do wytłumaczenia. A także jeszcze sporo relacji i scen do rozbudowania. Jak wiecie, nie bez powodu Naruto skończył w Ichiraku i zwymiotował wprost na stopy Asami.




~~~~~~~~

Notka od autorki: Asami nazwała Naruto „rzygającą ropuchą" w hołdzie jego umiejętnościom przyzwania żab i jego trybu mędrca XD tak to sobie wymyśliłam XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top