2. Kakashi-sensei (18+)

Miłego!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wszytko czego chcę to kochać się z tobą

Więc zgódź się

Ty też mnie chcesz

Wszystko czego chcę to kochać się z tobą,

Mam kochające ramiona, które cię przytrzymają


Halestorm, All I Wanna Do Is Make Love to You


Powiedzieć, że Kakashi był zdziwiony swoim zachowaniem byłoby sporym niedomówieniem, bowiem mężczyzna kompletnie nie spodziewał się tego, że przedstawienie, które urządzi przed nim Sakura aż tak go podnieci. Ba! Nawet nie wiedział, że jego uczennica była zdolna do takich zachowań! Jednak mógł się tego spodziewać, w końcu była młoda i niedoświadczona, więc jakoś musiała sobie ulżyć, tylko dlaczego zrobiła to na jego oczach?!

Co prawda Kakashi sam nie był niewiniątkiem, o czym zapewne świadczyło jego zamiłowanie do czytania powieści Jiraiyi. Tyle, że bohaterowie tych historii byli mniej więcej w tej samej grupie wiekowej, a on? Był starszy od Sakury o jakieś trzynaście lat i powinien być mądrzejszy! Przecież był jej nauczycielem! Kiedy ona dopiero co przyszła na świat, on miał już trzynaście lat i sporo doświadczył w swoim życiu. Zwłaszcza przez jeden rok. Najpierw utrata Obito, później Rin, a na koniec Minato z Kushiną... Zbyt wiele ich dzieliło... Nie mógł ot tak pożądać własnej uczennicy. Nawet nie był nią zainteresowany, gdy po raz pierwszy ją zobaczył, była wtedy czternastoletnią dziewczynką nie mającą pojęcia o życiu shinobi i która była ślepo zapatrzona w Sasuke. Jednak tuż po jego odejściu i podróży Naruto z Jiraiyą, Sakura została sama. A ta samotność jej doskwierała... Widział to po sposobie w jaki poruszała się po mieście, że brakowało jej dwójki przyjaciół. Dlatego też wyszedł naprzeciw z propozycją treningu dla Sakury przed Tsunade, która bez chwili wahania zgodziła się.

Wtedy próbował sobie wmawiać, że robił to tylko i wyłącznie ze względu na jej rozpaczliwą tęsknotę oraz samotność, ale prawda była taka, że sam czuł się chorobliwie samotny bez swoich uczniów. Sakura zrekompensowała mu braki, ale stało się też coś dziwnego. W miarę jak z miesiąca na miesiąc dziewczyna dorastała, nabierała coraz bardziej krągłych kształtów z czasem zaczął dostrzegać jaki wpływ wywierały na niego ich spotkania sam na sam. Przestał być obojętny...

Dzięki jego treningowi i treningowi pod okiem Tsunade, Sakurze udało się obronić tytuł chūnina. Był z niej dumny. Jednak widząc jak mądrze używała jego technik w walce z Hinatą był przekonany, iż zwycięży ten pojedynek, zwłaszcza, że przy końcu potyczki uwięziła Hyūgę pod ziemią. Pomimo tego, że miała nad nią sporą przewagę, Sakura przegrała tę walkę, ale zdobyła nową rangę.

Kiedy zbliżał się powrót Naruto, Kakashi zaczął doświadczać dziwnych sytuacji. Sakura częściej przychodziła na trening przed czasem w dodatku trenowała jeszcze ciężej, aż zdarzało jej się paść z wysiłku. Ale po to właśnie on tam był, by w porę ją złapać, a następnie zanieść do jej mieszkania. Rodzice Sakury często zastawali taki widok, choć przy pierwszym byli trochę zakłopotani, to po kolejnych przywykli. Chociaż Kakashi zauważył ich zmartwienie tym, że ich córka zbytnio się przemęczała. I kiedy poruszył ten temat z Sakurą pamiętał, że odpowiedziała coś o tym, że widziała jak ciężko potrafił trenować Lee, więc ona też powinna dać radę. Nigdy jeszcze nie widział takiego ducha walki u Sakury, jednak to tylko bardziej utwierdziło go w przekonaniu, że zaczynał darzyć Sakurę coraz bardziej dziwnymi uczuciami. A biorąc pod uwagę jej wiek, zaczynał się martwić, czy nie miał zadatków na pedofila.

Pomimo jej częstych omdleń podczas ich treningów zdarzały się również sytuacje, gdy Sakura przewracała się na niego, albo on przygważdżał ją swoim ciałem, gdy chciał jej pokazać czego może doświadczyć ze strony mężczyzn i jak się przed tym bronić. Wówczas miał nadzieję, że jego erekcja nie była wyczuwalna poprzez materiał jego spodni. Z kolei Sakura mocno się rumieniła w chwilach, gdy przy przewróceniu nauczyciela po chwili siedziała okrakiem w okolicach jego krocza. Było to bardzo uciążliwe, ale nie niepożądane. Najgorzej jednak Sakura zarumieniła się tego dnia, gdy poprosił, by spróbowała kopnąć go w krocze, a potem wpadła w panikę, a z jej ust wylał się potok słów, których Kakashi w połowie nie zrozumiał, a w tej drugiej połowie nie mógł uwierzyć w to, że Sakura była w stanie je wypowiedzieć.

Między innymi w ten sposób odkrył to, że naprawdę pożądał swojej uczennicy. Było to niezdrowe dla jego psychiki, ale nic nie mógł na to poradzić.

Z jej palcami wciąż w swoich ustach, Kakashi zamruczał cicho. Smakował ją i musiał przyznać, że była niesamowicie pyszna. A kiedy przygryzł delikatnie opuszkę jej wskazującego palca, Sakura jęknęła najciszej jak potrafiła, by nie obudzić ich pozostałych kompanów.

Wzrok Kakashiego podążył od jej zamkniętych oczu do zsuniętej na bok koszulki, która odsłaniała jej czarny stanik. A ten widok jeszcze bardziej go pobudził. Chciał więcej. I kiedy sunął spojrzeniem od jej piersi do podbrzusza skrytego pod kołdrą, miał ochotę zerwać z niej ubrania i raczyć się nią, choćby i na oczach ich pozostałych towarzyszy. W tym momencie nie istniało nic poza nim i Sakurą. Liczyli się tylko oni.

Czas nagle zwolnił.

Sakura przygryzła swoją dolną wargę w tak ponętny sposób, że poczuł iż jest już na krawędzi. Jeśli zaraz czegoś nie zrobi, to...

Nagle dziewczyna wyrwała dłoń z uścisku jego warg. Spojrzała na niego wyzywająco, odrzuciwszy kołdrę, a potem rozpięła swoje spodnie. Kakashi wypuścił powoli powietrze z ust. Sakura, wciąż wpatrzona w jego przystojną twarz, ponownie wsunęła dłoń pod materiał swoich majteczek.

Kakashi szybko przeniósł spojrzenie z jej słodko rozchylających się warg, na krawędź czarnej bielizny. Widział jak jej dłoń poruszała się w tą i z powrotem, coraz bardziej ją podniecając. Rumieńce wpełzły na jej policzki, gdy dotyk jej dłoni podrażniał pewien punkt, który Kakashi doskonale znał.

Musiał zwalczyć pokusę, by chwycić się za swoje przyrodzenie, gdy jej wygłodniałe spojrzenie podążyło do miejsca, gdzie na kołdrze odcisnęło się spore wybrzuszenie.

— Sakura — niemal wyjęczał jej imię.

— Chodź tu, Kakashi-sensei i weź co chcesz — odparła, gdy jej twarz wykrzywił błogi uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top